"Droga to zawsze doświadczenie i doświadczanie. Wyzwanie. Jest we mnie coś, co woła, każe mi poszukiwać, ruszać w nieznane, a czasem zabłądzić i wrócić."
Świeżo po lekturze "Własnej drogi" Izabeli Skrzypiec-Dagnan siedzę z zamkniętymi oczami i staram się uporządkować targające mną emocje. Szczerze, jeszcze jak zaczynałam tę książkę, nie spodziewałam się tylu doznań. Po przeczytaniu początkowych fragmentów, miałam nawet ochotę ją odłożyć. Czułam się poirytowana szarpanym tekstem (powieść składa się z bardzo krótkich, następujących po sobie części, które choć łączą się w całość, sprawiają, że dokonujemy przeskoku w czasie). Moje serce zaczęło dopiero szybciej bić, gdy w grę zaczęły wchodzić uczucia. Już spotkanie z Mironem rozbudziło moja ciekawość, jednak pełne zaangażowanie odczułam w momencie pojawienia się na scenie Piotra. W zestawieniu z nim poprzedni mężczyzna wydawał się mało wyrazisty, zupełnie niepotrzebny.
Tak, początki "Własnej drogi" były trudne, ale jak już pokonałam pierwsze fragmenty, nie mogłam oderwać się od lektury. Im dalej wchodziłam w fabułę, tym bardziej w nią wsiąkałam. Dzięki zastosowaniu odmiennych bodźców, odbierałam tę książkę różnymi zmysłami. Autorka umiejętnie wplątała w fabułę elementy wpływające na sensorykę. Momentami znajdowałam się na ukwieconej łące, którą niemal czułam dzięki intensywnym zapachom, a zaraz później wyobrażałam sobie krople deszczu, nieprzerwanie zalewające wszystko dookoła. Jestem pod wrażeniem tego, jak autorka potrafiła wpływać na nasze zmysły, znajdując się w zupełnie innym miejscu.
Oczywiście, największą uwagę zwraca tu namiętność między bohaterami, natomiast pozostałe bodźce mają na celu zintensyfikowanie naszych doznań. Co ciekawe, autorce udało się uzyskać rewelacyjny efekt, bez nadmiernego epatowania nagością i przesadnych opisów zbliżeń między postaciami. Oczywiście, w książce pojawiają się wzmianki na ten temat, jednak są one tak umiejętnie skonstruowane, że nie żenują odbiorcy, a wręcz przeciwnie, stymulują zmysły. Bez wahania przyznam, że czytając książkę chciałam jeszcze i jeszcze, nie liczyło się dla mnie nic innego.
Niestety, w pewnym momencie zaczęłam odczuwać niepokój. Wszystko wydawało się być już na najlepszej drodze, by bohaterowie odnaleźli zagubione szczęście, gdy dotarło do mnie, że to chyba jeszcze nie koniec. Przyznam, że plot twisty, po które sięgnęła Izabela Skrzypiec - Dagnan, wbiły mnie w fotel. Gdy wszystko wyszło na jaw, aż przecierałam oczy ze zdumienia, pośpiesznie szukając w książce sygnałów, wskazujących na takie zakończenie. Niestety, nie znalazłam. Finał okazał się dla mnie totalnym zaskoczeniem, niemal zbierałam szczękę z podłogi.
Przyznam, że odczuwałam też żal, że wydarzenia przybrały właśnie taki obrót. W myślach już widziałam zupełnie inne zakończenie tej historii.
Ostatnie kilkadziesiąt stron całkowicie zmienia odbiór powieści. W pewnym momencie dowiadujemy się rzeczy, która wpływa na nasze postrzeganie mających wcześniej miejsce wydarzeń. Jednym słowem - wow! Ta książka zaskakuje przebiegiem fabuły, a do tego stanowi skarbnicę złotych myśli, niejednokrotnie przerywałam lekturę, by zastanowić się nad głębszym sensem danych słów.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Moja ocena 9/10.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2024-07-23
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 240
Dodał/a opinię:
Katarzyna Jabłońska
Jak jeden nieprzemyślany krok może wpłynąć na nasze życie? Jula kocha Krystiana, Krystian kocha Julę. Wydawałoby się - prosta historia. A jednak nie...
Czasem nieplanowane wyprawy stają się podróżami życia Tina Wagner właśnie skończyła trzydzieści lat i czuje, że znalazła się na zakręcie. Pewnego...