Matti ma zaledwie dwadzieścia lat ale już ma małego synka z którym niedługo będzie musiała się rozstać, kobieta jest niewolnicą i będzie musiała zostać mamką dla dziecka swojego władcy. Kiedy nadchodzi dzień porodu z bólem serca oddaje synka swojemu Dziadkowi i idzie do posiadłości Wainwrightów, Matti poznaje malutką Elisabeth i chociaż nie jest ona jej własnym dzieckiem, rodzi się między nimi mocne uczucie które przetrwa bardzo długo. Po latach kiedy mąż i syn Matti uciekają do wolnego kraju Ohio kobieta tylko liczy dni kiedy ona i jej nowo narodzona córka będą mogli do nich dołączyć, czy uda im się uciec? Czy Elisabeth postąpi zgodnie z sercem czy rozumem? I czy kiedyś będzie dane im jeszcze raz się spotkać?
Książka od razu urzekła mnie okładką, jest tak piękna że nie mogłam doczekać się aż po nią sięgnę, starannie wydana i z pięknymi zdobieniami w środku. Historia jest równie piękna co i smutna, nie mogłam czytać o tym jak biali ludzie wywyższali się nad czarnymi i uważali się za lepszych chrześcijan, chociaż to oni nie byli godni nimi być. Niewolnictwo to dla mnie obcy i trudny temat, nie rozumiem jak można bez uczuć traktować drugiego człowieka, jak rzecz, Lisabeth jako jedyna z wyższych sfer bratała się z niewolnikami i na prawdę dobrze im życzyła. Niestety jedna osoba to za mało żeby coś zmienić ale pomimo że nie może pomóc może w tym nie uczestniczyć, a to już dużo.
Jest pewna wiara do której po przystąpieniu do niej wyrzekasz się rodziny która w niej nie jest, obca osoba jest wtedy ważniejsza niż własna mama, podobna sytuacja była tutaj, ważniejszy jest prestiż i obcy ludzie niż własne dziecko, jeżeli ono przestaje wykonywać twoje rozkazy przestaje być również twoim dzieckiem. Jest to ogromnie smutne ale dla niektórych dobre imię rodu znaczy więcej niż miłość i rodzina.
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Data wydania: 2019-06-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 268
Dodał/a opinię:
Karolina Radlak