Poznajcie trzynastoletniego Joego. Jego matka i partner (wyjątkowo antypatyczny typ) wyjeżdżają na tydzień podczas szkolnych ferii i zostawiają go samego. Z początku sytuacja wydaje się chłopcu rajem. Może grać godzinami na komputerze, jeść dowolne rzeczy (także niezdrowe), w ogóle: robić, co mu się żywnie podoba. Zero nadzoru, zrzędzenia dorosłych. Iluzję nieba wzmacnia pierwsza nastoletnia miłość (Joe poznaje Ashę właśnie podczas tego tygodnia). Jednak sielanka się kończy, kiedy matka z partnerem nie przyjeżdżają po tygodniu. Jedzenia i pieniędzy zaczyna brakować. W szkole mnożą się kłopoty. Czy chłopak z ukochaną wymyślą coś, by wyjść z kryzysowej sytuacji?
Książkę przeczytałam z mieszanymi uczuciami. Piękne jest zakończenie i niektóre fragmenty, natomiast całość nieco rozczarowuje. Joe jak na nastolatka wydaje się strasznie naiwny i taki jest też styl jego pamiętnika. Odnosi się wrażenie, że brakuje mu filtra. Pisze zarówno o rzeczach ważnych, jak i o kompletnych bzdurach. Nie potrafi odróżnić jednego od drugiego. Jeden wielki chaos. Bigos, który zawiera zarówno składniki smakowite, jak i niestrawne.
Młodzieży książka może się podobać. Nastolatki odnajdą tu bliskie sobie problemy. Przeczytają chętnie, jednak chyba niewiele w sercach zostanie. Ot, książka do odhaczenia. Nie zła. Po prostu idealnie przeciętna.
dr Kalina Beluch
Naprawdę wcale nie nazywam się Penny z Piekła Rodem. Nazywam się Penelopa Jones, a kawałek „z piekła rodem” to ŻART Taty. Wcale nie jestem...
Naprawdę, nie nazywam się Penny z Piekła Rodem. Nazywam się Penelopa Jones, zdrobniale Penny. Kawałek "z Piekła Rodem" to żart taty. I nie mam w sobie...