
W tej książce zabiło mnie właściwie kilka ostatnich rozdziałów. Niby nie powinno zaskakiwać, że Martin lubi dramatyczne zwroty akcji, ale i tak miałam w głowie tylko pytanie: "Jak?".
Konsekwentnie będę utrzymywać, że "Pieśń lodu i ognia" jest dziełem wybitnym. Nie spotkałam się dotąd z tak drobiazgowo dopracowanym uniwersum (niech mi Tolkien wybaczy). Nie powiem, naprawdę pokochałam ten świat i powoli zaczynam się niepokoić, co to będzie, jak skończ czytać dotychczasowo wydane części. Nie wiem czy chcę dołączyć do ludzi, którzy tylko narzekają, że "Wichry zimy" nadal się nie pojawiają na rynku wydawniczym. Po cichu liczę, że pojawią się wcześniej :-).
Podobnie jak wielu innych, Ramon Espejo uciekł od nędzy i beznadziei Trzeciego Świata w poszukiwaniu szans na nowej planecie. W towarzystwie podobnych...
Sandy Blair był niegdyś cenionym undergroundowym dziennikarzem, a obecnie pisze powieści. Ma sportowy samochód, dom i żyje z atrakcyjną bizneswoman. Mimo...