I gubiła we własnych domysłach,przypuszczeniach.
Z reguły nie było mijednak żal nikogo; uważałem, że każdy jest kowalem własnego losu i sam kieruje swoim życiem.
Całować tak, żeby oboje zwariowali, żeby chcieliwięcej, żeby zapomnieli. Ciągle takie myśli chodziły mu pogłowie i to doprowadzało go do szaleństwa.
Wieczorem długo nie mogła zasnąć, ciągle myślała,analizowała. Przypominała sobie każdy gest, każdą chwilę. Wkońcu gdy udało się jej wpaść w płytki sen, obudził ją jakiśszmer.
I nie chodziło o to, co zwykle – szybki seks bez udziału głowy. A może jednakwłaśnie o to?
Ale nie powiedziała tego na głos. Taksamo, jak nie powie mu, co wyszeptała kilka minut wcześniej,kiedy jego usta doprowadziły ją do szaleństwa. Pewnie niepowie mu tego nigdy, pomyślała ze smutkiem, wtulając się wjego szeroką klatkę piersiową i słuchając szaleńczego biciajego serca. Bo chciałaby, aby to serce zabiło dla niej... tylko dlaniej. Chociaż przez chwilę.
Nie chciałem śnić o tym, cozamknąłem głęboko w głowie.
Zaczynałem zachowywać się jak napalony, niewyżyty zbok.
A właśnie działo się coś, co sprawiało, że czułem, iż zaczynam balansować nadprzepaścią. Musiałem to przerwać. Natychmiast.
I gubiła we własnych domysłach,
przypuszczeniach.
Książka: Łatwopalni