Malia - odnosząca sukcesy dyrektor kreatywna, co roku dba o udane święta swoich klientów. Problem w tym, że sama NIENAWIDZI Bożego Narodzenia, a jej receptą na przetrwanie tego czasu jest zapas wina, mrożone dania z mikrofalówki i Pretty Woman.
Wszystko zmienia się, kiedy kilka dni przed Wigilią Malia poznaje nowego sąsiada. Cameron KOCHA święta. Podśpiewując Winter Wonderland, urządza w mieszkaniu wystawę dekoracji bożonarodzeniowych i próbuje w to wciągnąć Malię.
Mężczyzna ma bowiem cel - w ciągu pięciu dni zmieni nastawienie dziewczyny do świąt. Plan naprawczy obejmie: wspólne pieczenie ciast, naukę jazdy na łyżwach, oglądanie To właśnie miłość i kolację w jego rodzinnym domu.
Ale Cameron nie wie jeszcze, że przy wigilijnym stole dowie się, dlaczego to właśnie 25 grudnia Malia pragnie wymazać z każdego kalendarza. I ze swojej pamięci.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2024-11-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Uwielbiam czytać świąteczne książki. Mogą być słodkie do bólu, ani trochę mi to nie przeszkadza. Najważniejsze, aby poza ilością słodkości w skali słoika miodu, dodawanego do piernika dojrzewającego, miały też sens i aby fabuła grała jak “All I want for Christmas is You” w wykonaniu Mariah Carey. Lubię też, gdy taka słodycz historii przełamana jest wątkiem smakującym jak gorzka pomarańcza z powtykanymi goździkami i posypana cynamonem. Tak właśnie jest ta książka. Z jednej strony urocza, słodka i zabawna, a z drugiej wzruszająca i bolesna. Jak dla mnie — idealny skład na zimowo-świąteczną powieść.
Malia nie znosi Bożego Narodzenia. Ten czas, w szczególności 25 grudnia, to najgorsze co przytrafiło się w całym kalendarzu. Może gdyby w dzieciństwie nie doświadczyła tylu przykrości, byłoby zupełnie inaczej. Cieszyłby ją widok choinki, śpiewałaby na cały głos kolędy, przystrajałaby mieszkanie lampkami i piekłaby mince pie dla swoich bliskich. Los jednak przed laty spłatał jej bardzo przykrego psikusa. Od tamtej chwili Malia nienawidzi świąt. Jak na ironię, dziewczyna pracuje jako dyrektor kreatywna, każdego roku dbając o świąteczny klimat dla swoich klientów. Kilka dni przed świętami poznaje swojego sąsiada, Camerona. Mężczyzna ma totalnego bzika na punkcie świąt i wszystkiego, co z nimi związane. To męski odpowiednik christmasiary! Stawia on sobie wyzwanie — przekonać Malię, aby choć odrobinę otworzyła się na ducha świąt. Tylko że ona wciąż nie może zapomnieć o tym, co wydarzyło się 25 grudnia, gdy była jeszcze dzieckiem.
Jestem pewna, że ta książka długo zostanie w mojej pamięci. Ma w sobie coś magicznego i intrygującego. Może nie opiera się głównie na samych świętach, a bardziej skupia na ich otoczce, ale te aspekty plus historia Mali, sprawiają, że cała powieść jest bardzo poruszająca. Do tego jest tajemnica z przeszłości, którą czytelnik stopniowo poznaje. A całe zawiązanie się akcji zostało zapakowane w prezentowe pudełko i podarowane odbiorcy w odpowiednim momencie, aby ten mógł doświadczyć elementu zaskoczenia.
Zastanawiałam się, czy fakt, iż dziewczyna tydzień po poznaniu chłopaka jest w stanie zmienić swoje nastawienie do świąt, czego nie mogła zrobić przez większość życia, jest realny. Przeszło mi przez myśl, że to lekko naciągane, ale kiedy pomyślałam o tym dłużej, to doszłam do wniosku, że prawdziwa miłość i poczucie kompletnego bezpieczeństwa mogą być takim pstryczkiem, który prowadzi do zmian w nastawieniu, a oparcie w bliskim człowieku budzą zaufanie i dają odwagę do pokonywania swoich demonów.
Malii i Camerona nie sposób nie lubić. Z ulgą odetchnęłam, kiedy okazało się, że ona nie jest irytującą bohaterką, a on jest książkowym mężem (check!), a nie zadufanym gburem, którego racja jest najmojsza. On kocha święta i chce zarazić tym swoją sąsiadkę, ale nie robi tego w sposób ekspansywny, słucha, kiedy ona mówi i szanuje jej zdanie, subtelnie pozwalając dziewczynie na rozkochanie się w tym magicznym czasie.
Cudowna historia, wypełniona po brzegi ciepłem bijącym niczym z kominka. Chwilami poczujesz się, jak sopel lodu wiszący nad ogniem i bezradnie się roztapiający. Ta historia łamie serce i je skleja, łamie i skleja. Kiedy ktoś zapyta mnie teraz, za rok, za dwa, za trzy, jakie zimowo-świąteczne książki polecam, to ta znajdzie się w topce.
Dodatkowym bonusem są przewijające się w niej nawiązania do mojego ukochanego świątecznego filmu, “Love Acctually” - ja już niczego więcej nie potrzebuję.
"25. grudnia" czyli książka autorstwa K.K. Smiths, która potrafiła jednocześnie złamać nam serca 💔 co i dać nadzieję ❤️
Lubicie książki, których fabuła osadzona jest w klimacie świątecznym? Ja jeżeli mam być szczera, nigdy ich nie znosiłam (K.). Nie było to spowodowane niechęcią do świąt a zwyczajnie faktem, że większość powieści na które trafiałam była dla mnie zwyczajnie nijaka. Historie były płytkie, bohaterowie płascy a świątecznego klimatu nie czuć było za grosz. Gdy dostałam możliwość przeczytania książki "25. grudnia" stwierdziłam, że będzie to ostatni tytuł związany ze świętami, któremu dam szansę. I wiecie co? To był strzał w dziesiątkę. Książka odczarowała dla mnie powieści świąteczne pokazując, że jednak da się trafić na prawdziwą perełkę w tej kategorii ale co więcej oczarowała mnie niebanalną fabułą, magiczną relacją bohaterów oraz niesamowicie świątecznym klimatem. Czytając tą historię Bożonarodzeniowy klimat stał się dla mnie niemalże namacalny tak jak i niektóre z przygotowywanych w tym czasie potraw 🥰🥟
Malia to dwudziestoczteroletnia kobieta odnosząca sukcesy jako dyrektor kreatywna, co roku dbająca o udane święta swoich klientów. Problem w tym, że sama szczerze nie znosi Bożego Narodzenia i czyjegokolwiek towarzystwa w tym czasie unika niczym przysłowiowy diabeł święconej wody. Kiedy kilka dni przed Wigilią poznaje nowego sąsiada nie wie jeszcze, że mężczyzna obierze sobie za cel zmianę jej nastawienia do świąt w ciągu pięciu dni. Plan naprawczy obejmie: wspólne pieczenie ciast, naukę jazdy na łyżwach, oglądanie "To właśnie miłość" i kolację w jego rodzinnym domu. Czy Cameronowi uda się zmienić nastawienie Malii do świąt? I co zrobi gdy dowie się, dlaczego to właśnie 25 grudnia Malia pragnie wymazać z każdego kalendarza i ze swojej pamięci...? 🤔
Jak już wyżej wspomniałam, historia ta będzie potrafiła jednocześnie złamać czytelnicze serca co i dać nadzieję na to, że w życiu może nas spotkać coś dobrego. Nie chcemy Wam spamować książki więc powiemy jedynie, że wzruszenie, smutek i złamane serce będziecie mieć w głównej mierze przez to czego Malia doświadczyła w swojej przeszłości. Będzie postacią raczej zamkniętą w sobie, izolującą się od reszty świata jednakże potrafiącą docenić to co dobrego w jej życiu zupełnie przypadkiem się pojawiło. Cameron natomiast będzie niczym świecący najjaśniej promyk słońca. Niesamowicie pozytywny, otwarty i empatyczny człowiek. Jako ciekawostkę powiemy Wam, że ma nawet coś wspólnego z Polską 😎 obie postacie były swoimi totalnymi przeciwieństwami choć do czasu, bo zobaczycie moment, że i Malia zaczęła "wychodzić ze swojej skorupy" 😍
K.K. Smiths to jak dla nas świąteczny #musthave i #mustread dla każdej osoby, które lubią głębsze historie z przesłaniem, świetnie wykreowanymi bohaterami oraz niesamowicie stworzonym klimatem.
My polecamy bardzo i z pewnością w okolicy świąt wrócimy do niej ponownie 😁
? RECENZJA ?
"Wezmę na barki cały twój ból, pragnąc dać ci tyle nowych wspomnień, by pomóc ci o nim zapomnieć."
Współpraca reklamowa z @wydawnictwojaguar
Czas przedświątecznego szaleństwa, jak i samych świat Bożego Narodzenia, jest dla Malii najgorszym w całym roku. Przywołuje za każdym razem bardzo okrutne, bolesne i łamiące serce wspomnienia. Jest niczym współczesny Grinch, chowający się w swoich czterech ścianach, uciekający do pracy i unikający wszelkich radości. Na jej drodze stanie Cameron, mieszkający po sąsiedzku właściciel restauracji. Kocha on święta i gotowanie. Świąteczne tradycje, dekoracje i melodie wypełniają prawie każdy zakamarek jego duszy, mieszkania i codzienności. Uśmiech na jego twarzy wydaje się nigdy nie gasnąć, podczas gdy Malia jest zamknięta, oszczędna w okazywaniu uczuć, nad wyraz smutna, nie dopuszcza do siebie za blisko. Dwie sprzeczności, których los postawił na swoich drogach, kiedy oboje tego nieświadomie najbardziej potrzebowali. Czy Cameron swoim pozytywnym i radosnym nastawieniem będzie w stanie zdziałać cuda? Czy pobudzi serce Malii ponownie do życia?
Kolejna świąteczna książka, która niesie za sobą bardzo jasny i konkretny przekaz. Mimo niesprawiedliwości z jaką bohaterom przyszło się zmierzyć, wciąż czuć magię, szczęście przesłaniające smutek, choć nie jest on widoczny od razu. Do pewnych rzeczy będą musieli przejść długą i skomplikowaną drogę. Malia była dzieckiem obdartym z marzeń, godności, pozbawionym nadzieji, porzuconym, ze złamanym serem. W najgorszych chwilach nie dostała pomocnej dłoni, nie spełniono jej pragnień, nie nakarmiono, gdy najbardziej tego potrzebowała, zdeptano jej delikatną duszę, zakopując ją na długie, długie lata w otchłani bólu. Świąteczny czas był dla niej duchem przykrych wspomnień, minionych świąt, które rok w rok ją atakowały. Malia nie chcąc ponownie zostać zranioną, robiła to, czego się najlepiej nauczyła, wciąż uciekała, pozostając w samotności. Nie chciała narzucać się nikomu, nie pozwalała na to, by ktokolwiek ją jeszcze zranił, aż do momentu poznania Camerona. To on swoim pozytywnym nastawieniem, zaczął nieświadomie docierać do jej wnętrza. Wlewał okruchy nadziei, które zaczęły kiełkować budząc serce ponownie do życia. Pozwalając jej na nowo czuć, wierzyć i przyjmować dobro. Miała wokół siebie bliskie osoby, darzace ją bezwarunkową miłością, ale nie potrafiła ich do siebie dopuścić. Dopiero magia Camerona zaczęła działać cuda. Wystarczyło ledwie kilka dni, by dokonać niemożliwego. Sprawił, że uwierzyła, pokochała i zaczęła przyjmowac dobro, uwierzyła, że i ona na nie zasługuje. Był jej aniołem, który po latach nieświadomie powrócił do jej życia. Historia niezwykle ściskająca serce, sprawiająca, że łzy będą płynąć nieprzerwanym strumieniem, który będą powodowały zarówno smutne części jak i te bardziej romantyczne opowieści. Bardzo potrzebna książka właśnie w tym szalonym okresie. Zmuszająca do chwili zadumy i refleksji, zastanowienia nad wartościami jakie za sobą owy czas niesie.
Wspaniała i niezastąpiona książka, która skradła moje serduszko. Zakochałam się w niej bezpowrotnie i z pewnością powrócę do niej nie jeden raz. Zobaczyła bym ją z przyjemnością na wielkim ekranie. Polecam z całego serca.
Nie wszyscy kochają święta...
Malia z pewnością za nimi nie przepada... Wręcz przeciwnie - do tych dni czuje nienawiść i odrazę, najchętniej wymazałaby je z kalendarza... Ma swoje metody na przetrwanie tego szalonego okresu - zakopanie się pod kołdrą, mrożone dania, lody i oglądanie nieskończoną ilość razy ,,Pretty Women"... Nic nie dzieje się bez przyczyny i powoli dowiadujemy się coraz więcej o dziewczynie, której grudzień kojarzy się z drastyczną przeszłością, bólem i upokorzeniem.
Powiedzieć, że Cameron lubi klimat świąt, to zdecydowanie za mało... Celebruje każdą chwilę przygotowań, dekoruje mieszkanie, rozwiesza światełka... a nawet zaopatruje się w płyn pod prysznic z nutą piernika i laski cynamonowej.
Spotkanie tych dwojga to mieszanka wybuchowa, a przeznaczenie sprawia, że wpadają na siebie zadziwiająco często... Okazuje się bowiem, że mieszkają w tej samej kamienicy. Przekonajcie się sami czy cierpliwy, serdeczny, piekący ciasteczka ,,Namolny Mikołaj" potrafi zarazić dziecięcą radością panią ,,Nienawidzę Świąt".
Do wigilijnej kolacji pozostało 5 dni i Cameron wykorzysta szereg pomysłów, by oswoić wrogość i obudzić magię...
?Ta ciepła, urocza, pozytywna historia dowodzi tego, że, cytując słowa zdobiące okładkę: ,,świat potrzebuje miłości". Prawdziwe uczucie leczy rany i przynosi nadzieję. Po prostu.
Świąteczny romans to tylko z pozoru schematyczna opowieść - ten działa kojąco, leczy nudę, powoduje uśmiech. Uświadamia nam kilka istotnych spraw - życie to wzloty i upadki, a miłość można spotkać w najmniej oczekiwanym momencie i czasami wystarczy tylko otworzyć serce dla tych, którzy chcą nas kochać.
Autorka przemyca w powieści kilka ważnych wątków - samotności, strachu przed odrzuceniem, skomplikowanych rodzinnych relacji, demofobii, traumy rozwodu, zawiedzionego zaufania... Z pewnością potrafi jednak odnaleźć balans między komedią romantyczną a bolesną prawdą i obudzić szczerą sympatię do bohaterów.
Na uwagę zasługuje piękne wydanie powieści. Z przyjemnością bierze się do ręki książkę w soczystych kolorach, z miłą dla oka czcionką i kompatybilną, uroczą zakładką.
"25 grudnia" to piękna i ciepła świąteczna opowieść. Całkowicie mnie zauroczyła, będę ją od teraz czytać co roku na święta!
Nie mogłam się oderwać od lektury. Nie sądziłam, że tak zachwyci mnie ta historia. Jest idealna! Po prostu musicie po nią sięgnąć, szczególnie w święta!
To opowieść o Malii - pracoholiczce, która nie może znieść świąt i całej tej otoczki. Boże Narodzenie to dla niej najgorszy czas w roku, przed laty przeżyła ogromną traumę, została porzucona przez matkę i prawie umarła na mrozie. Przypadek sprawia, że poznaje Camerona. Kocha święta, jest wręcz świątecznym fanatykiem. Ciągle na siebie wpadają, a on powoli sprawia, że zaczyna żyć na nowo i otwierać się na ludzi, a także przekonywać ją do świąt.
To przepiękna opowieść o miłości, rodzinie czy walce z demonami przeszłości. Znajdziemy tutaj motyw found family.
Książka poruszyła mnie, czasami bardzo do mnie przemawiała. Moje myśli ciągle do niej wracają.
Do tego znajdziemy tutaj odniesienia do popkultury, szczególnie spodoba się ta historia wielbicielom "To właśnie miłość", znajdziecie tutaj kilka odniesień do tego filmu.
To tytuł, który po prostu trzeba przeczytać! Jest pełen humoru, trudnych tematów i przeszłości, uroczy, wartościowy, wciągający i jeszcze długo by wymieniać!
Bardzo ale to bardzo go Wam polecam! To cudowna książka!
Recenzja
Premiera 06.12.2024 r.
,,25 grudnia" - K.K. Smiths
Współpraca reklamowa z @wydawnictwojaguar
Święta to czas kiedy wszyscy powinni się cieszyć i spędzać czas z rodziną. Jednak nie dla wszystkich ten czas jest szczęśliwy. Jedni się radują, a inni po cichu cierpią.
Malia jest młodą kobietą, która odnosi sukcesy na stopie zawodowej. Swoją pracę traktuje bardzo poważnie i robi wszystko aby być najlepszą. Można rzec, że jest pracoholiczką. Ogólnie jest radosna i przyjazna, ale jeden miesiąc w roku zmienia ją w kobiecą wersję Grincha. Czas świat nie jest dla niej przyjemny i radosny. Dziewczyna nosi w sobie głęboką ranę, która najmocniej krwawi właśnie w tym czasie. Jej ból jest tak wyraźny, że momentami sama czułam ten mrok i cierpienie jakie ją ogarnia. Było mi jej tak szkoda, że niekontrolowane łzy pojawiały się na policzku. A to co ona w sobie skrywa, ta bolesna tajemnica, była tak straszna, że się jej nie spodziewałam.
Cameron na co dzień jest radosny i błyskotliwy. Kocha święta, i to nawet za mocno. Uwielbia światełka, choinki, piosenki, gotowanie i wszystkie rzeczy z nimi związane. Gdy widzi nową sąsiadkę i jej podejście do świąt od razu postanawia jej pomóc. Próbuje przełamać jej niechęć. A z czasem okazuje się, że jego uczucia się zmieniają. Camreon jest przesympatycznym facetem, po którym widać, że troszkę w życiu przeszedł, ale stara się czerpać z niego pełnymi garściami. Ma głowę na karku, pomysł na siebie, no i charakter, który naprawdę przyciąga wzrok. Ma wewnętrzny spokój, uczucia i umie słuchać. Kiedy widzi, że ktoś jest wart uwagi i to, że jest naprawdę wyjątkową osobą, to nie waha się nawet chwili. Walczy do końca.
Nieznośny sąsiad, który kocha święta. Najgorszy koszmar jaki spotkał Malie w ostatnim czasie. Tak bardzo pragnie zostać w swoim kokonie i przeczekać ten straszny czas. Jednak sąsiad ma pewien urok, który mocno wykorzystuje. W końcu Malia ulega i powoli nie tylko przekonuje się do świąt, ale przede wszystkim próbuje walczyć z demonami. Małymi krokami przezwycięża swoje lęki, ale to nie będzie łatwe. Nie wszystko zmienia się jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Malia walczy o samą siebie. To ona podjęła ten odważny krok i postanowiła coś zmienić. Jej siła i odwaga wymaga od niej wiele wyrzeczeń, ale powoduje również dziwne przypływy szczęścia.
Autorka w bardzo piękny i bolesny sposób opisała historie Mali, który przeżyła wielkie cierpienie. Jej tajemnica, była mocno przez nią strzeżona i nawet na chwilę nie miałam pomysłu co mogło się w jej życiu stać. Jednak małe kawałki puzzli zostały odrywane i układały się w boląca prawdę. A najgorsze w tym wszystkim było to, jak ludzie potrafią być nieczuli na krzywdy innych, tym bardziej dzieci ,które są tak delikatne i można je łatwo zranić.
Ta historia jest wypełniona uczuciami i to przeróżnymi. Nie raz i nie dwa miałam oczy pełne łez. Targały mną różnego rodzaju emocje, które cały czas czuję. Autorka ma dar do przekazania czytelnikom emocji. A strach Mali był najmocniejszy i najtrwalszy. A cała droga Mali do normalności jest naprawdę pięknie przedstawiona. Ma w sobie dziecięcą radość i szczęście, które wygasło już dawno. A to za sprawą uporu pewnego nieznośnego sąsiada.
Zakochałam się w tej historii i szkoda było mi ją kończyć. Wszystko czułam na swojej czytelniczej duszy. Rozkoszowałam się tym jak tych dwoje pozornie różnych ludzi zbliża się do siebie i daje szczęście. Autorka przekazała w niej, że w każdej chwili można zawalczyć o swoje szczęście. A Malia jest idelanym przykładem, że tak można. Tylko nasuwa się jedno pytanie, czy skutki tego będą szczęśliwe, czy możne jeszcze bardziej pogrążą w smutku ? Czy jedne człowiek może zmienić życie drugiego człowieka?
Na te pytania znajdziecie odpowiedź, gdy przeczytacie. Nie będziecie żałować ani jednej sekundy spędzonej przy tej książce.
11/10