Agnieszka Osiecka - królowa ozdabiania codzienności słowami. Mówiła: Nie otwieraj ust, jeśli nie masz puenty. Cytaty z jej tekstów na stałe weszły do języka potocznego.
Lektura udzielonych przez nią wywiadów okazuje się równie inspirująca. Celne podsumowania, poetyckie widzenie świata i ciekawe przemyślenia. Każde słowo wiernie spisane z rozmowy, bez przeinaczeń i nadinterpretacji.
Wszystko ubrane przez Violettę Ozminkowski w formę współczesnego wywiadu, tak by słowa zyskały autentyzm i spójność.
To nie jest rozmowa o tym, kto kogo znał albo kto kogo kochał, a kto kochać nie chciał. To nie jest rozmowa o tym, kto z kim przeciwko komu. To nie jest rozmowa o tym, jak żyć i czego nie jeść.
To jest rozmowa o tym, że życia nie da się ułożyć w chronologiczną całość, bo czas wcale nie pędzi do przodu. Dlatego jedne okruchy codzienności zapadają nam w pamięci na zawsze, a inne giną bezpowrotnie. To jest rozmowa o tym, że być może czas jest podobny do wiatru. To jest rozmowa o tym, że życie jest czymś innym, niż myśleliśmy, że jest.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-10-11
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 208
Nie jest łatwo stworzyć wywiad z osobą, która przecież zmarła już dawno temu. Poskładać wszystko w logiczną całość z licznych wypowiedzi, wcześniejszych rozmów i dołożyć pytania, które stworzą wrażenie rozmowy na żywo. Poruszyć wszystkie tematy, które charakteryzują człowieka, które pokażą Agnieszkę taką, jaka była - z jej słabościami, poglądami i twórczością.
Z Osiecką wiąże mnie dość nieoczywista relacja, w której twórczość koi mnie i moją duszę. Nie tylko koi, ale też na swój sposób charakteryzuje i opisuje. Dorzucając do tego fakt, że Osieckiej nie śpiewał byle kto, to robi się z tej naszej znajomości (poniekąd wyłącznie umownej) kawał wspaniałej, wieloletniej przygody. Tyle wzruszeń i poruszeń nie dostarczył mi żaden tekściarz ani poeta, koncert "Zielono mi" z Opola, z 1997 roku, to moje najukochańsze wydarzenie, a "Oceany" siedzą w głośnikach zbyt często. Taka prawda!
'Wtedy zrozumiałam, że mam w sercu taką prywatną Polskę, która nie pozwala mi na emigrację. Jest nią język. Kocham imiesłowy, giętkie czasowniki, zawijasy składni. W jakim języku mogłabym powiedzieć: "Kto czeka na ciebie, łzą się bławacąc?".
Agnieszka bawiła się słowem, rymem i składnią. Już w swoich pierwszych dziennikach pisała pięknie, poetycko i z patosem. Wiadomo, że przez lata jej styl się zmieniał, dojrzewał, tak jak i Osiecka, i jej twórczość, ale zawsze była wyczuwalna ta Osiecka w Osieckiej.
''Stoczmy się dzisiaj, stoczmy ciut
zwitkaczmy odrobinkę,
Jak długo można w świecie złym
kretyńskim być motylkiem'?
To jest naprawdę dobra rozmowa, która dostarcza licznych informacji o poetce, jej życiu, mężczyznach i kochliwości.
Zabrakło mi tematów dotyczących twórczości. Były, ale niewiele. Ot przewinęli się "Okularnicy", współpraca z Marylą Rodowicz, padło pytanie o sztuki, o "Białą bluzkę". Jednak to tylko ułamek tego, co o pisaniu, inspiracjach, emocjach w trakcie, chciałabym przeczytać.
Za to doceniam przygotowanie tego wywiadu pod kątem życia prywatnego. Zbiór szczerych i bezpośrednich opowieści o wielkich miłościach i niewielkich filtrach, o tym, jaką rolę odegrał Hłasko, a jaką Przybora. Temat rodziców, których relacja była skomplikowana, o jeszcze bardziej skormplikowanej roli jaką odegrali w jej życiu. Edukacja, studia, początkowa działalność w STS, próby reżyserowania i współpraca z reżyserami - o tym się czyta wyśmienicie, Osiecka naprawdę wspaniale opowiada.
Zastanawiam się, dlaczego ta jedna książka tak bardzo nie pasuje okładką do reszty. Biała owca w czarnym stadzie? Szkoda! Poza tym nie mam zastrzeżeń, bardzo przyjemna pozycja, którą pochłania się w jeden wieczór. Warto się skusić, żeby lepiej poznać Agnieszkę i czasy, w których dorastała i w których przyszło jej tworzyć. Polecam!
Jej ciętych ripost bali się rozmówcy. Ona bała się tylko myszy. Maria Czubaszek, postać wyjątkowa, dla wielu kontrowersyjna, mistrzyni ostrych sądów...
,,Humorystki" to pełna śmiechu i łez opowieść o Magdalenie Samozwaniec, Stefanii Grodzieńskiej i Marii Czubaszek. Każda z nich była nazywana pierwszą...
Przeczytane:2025-04-13,
„Jestem opowiadaczką historyjek. Nikim więcej. Nie umiem dogrzebać się głębszych pokładów ani w przeszłości, ani w teraźniejszości. Nie mam zmysłu metafizycznego. Piszę piosenki, bo czuję czułość do ludzi, to wszystko”.
Od czasu do czasu lubię sięgać po książki, dzięki którym mogę bliżej poznać postać, która mnie szczególnie interesuje. Mam za sobą lektury kilku znanych osób zarówno ze świata polityki, sportu, jak i filmu. Teraz na tapet wzięłam dziennikarkę, autorkę ponad 2000 tekstów. Poetkę niezwykłą, postać troszkę kontrowersyjną, barwną, charyzmatyczną, o której istnieniu wie każdy i większość jest w stanie zanucić parę słów z jej wierszy i piosenek, chociażby Niech żyje bal, Kolega maj, Zielono mi czy wspaniały utwór Nim wstanie dzień z filmu Prawo i pięść z przepiękną muzyką Krzysztofa Komedy. Kogo mam na myśli? Agnieszkę Osiecką.
Czy zdarzyła Wam się sytuacja, do której często wracacie myślami i żałujecie, że nie postąpiliście pod wpływem impulsu, że zabrakło odwagi, by zdecydować tak, a nie inaczej? Zastanawiacie się, czy gdyby tylko można było cofnąć czas, postąpilibyście inaczej? Violetta Ozminkowski, dziennikarka i redaktorka Newsweeka, autorka książek, żałowała, że pewnego poranka rozpoznając w kawiarni Agnieszkę Osiecką, nie zdecydowała się przysiąść do jej stolika i zamienić z nią kilku słów. Jednak od czego mamy wyobraźnię? Dziennikarka wraz z wydawnictwem Prószyński i S-ka postanowiła stworzyć coś nieszablonowego, odrobinę szalonego – porozmawiać z Osiecką bez zważania na fakt, że ta od dawna już nie żyje. Udała, że wiele lat temu jednak przysiadła się do stolika poetki i porozmawiała z nią szczerze, od serca i o wszystkim. Tak właśnie powstała książka zatytułowana Lubię farbować wróble.
Violetta Ozminkowski poświęciła sporo czasu na przygotowanie tej publikacji, ale osiągnęła zamierzony cel – udało jej się stworzyć prawdziwą atmosferę przyjacielskich pogaduch. Kompilacja z ponad 100 wywiadów, które były publikowane na łamach różnych czasopism, z rozmów telewizyjnych na przestrzeni ponad 30 lat robi na czytelniku wrażenie swobodnej i luźnej rozmowy. Podczas lektury wydawało mi się, że siedziałam przy sąsiednim stoliku i przysłuchiwałam się płynącym opowieściom o dzieciństwie, smutnych i złowrogich czasach stalinowskich i odwilży, rodzinie, miłościach i miłostkach, młodości, zawodowych poszukiwań swojego miejsca, anegdotkom i historiom o Holoubku, Polańskim, Hłasce, Cybulskim, Rodowicz, Okudżawie. O tym, jak poetka postrzega świat, życie, ludzi i siebie. Jest nastrojowo: czasem melancholijnie i smutno, czasem zabawnie. Osiecka patrzy na siebie i swoje dokonania z ironią, kpiną. Dokonuje analizy i krytycznie ocenia samą siebie.
Dodatkowym plusem jest fakt, że skoro to nie jest prawdziwy wywiad, a „wymyślona” rozmowa przy kawie nie ma zbędnych informacji, nadinterpretacji, koloryzowania, wygładzania, uszlachetniania. Wypowiedzi pozostały niezmienione, bez korekt i upiększeń. Osiecka w pełni i bez cenzury obnaża swoje myśli, odczucia i całą gamę emocji, jak również i przesądów np. nigdy nikomu nie pożyczała długopisu, którym pisała słowa piosenek, bo bała się, że utraci swoją „iskierkę”.
Na końcu dziennikarka podała szczegółową bibliografię, więc jeśli ktoś samodzielnie chce znaleźć całe teksty, pełne wywiady przeprowadzone za życia Osieckiej dostał ściągę, która daje szerokie pole manewru.
Komu polecam? Każdemu, kto ma otwarty umysł, lubi Osiecką, ale niekoniecznie poezję, jak ja, kto szuka przyjemnego, ale niecodziennego przerywnika od swoich ulubionych gatunków literackich. Warto poznać bliżej osobę, która pozostawiła po sobie tak duży i trwały dorobek w postaci tekstów piosenek, wierszy, opowiadań, nowel, i która wciąż jest na językach i w pamięci.