OPOWIEŚĆ O NIEWIERNOŚCI, ZEPSUCIU BOGACTWEM I RELACJACH PODSZYTYCH FAŁSZEM. DO BÓLU PRAWDZIWA!
Rodziny Jen i Lauren każdego lata wypoczywają w elitarnym gronie nowojorskich bogaczy, w miasteczku Salcombe na mierzei Long Island. Malownicze plaże, gra w tenisa i niekończące się przyjęcia, na których szampan leje się strumieniami, to ich wakacyjna codzienność.
Jason, mrukliwy mąż Lauren, zdradza ją z żoną swojego najlepszego przyjaciela, którą – tak się składa – jest Jen. Lauren jeszcze o niczym nie wie, ale już zdążyła nawiązać wyjątkowo intensywną relację z Robertem, młodym trenerem tenisa zatrudnionym na aktualny sezon…
Wszyscy popijają drinki, romansują bez skrupułów, a humor nikogo nie opuszcza. Aż do momentu, gdy zostaje znalezione ciało. Wówczas atmosfera staje się napięta. Żaden z bohaterów nie jest doskonały, ale czy ktoś z nich był zdolny do morderstwa? I czy wszystkie tajemnice Salcombe wyjdą na jaw?
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2024-07-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Czy wakacje co roku spędzacie w innym miejscu, czy macie stałą miejscówkę, do której wracacie?
Salcombe to miasteczko dla bogaczy na wyspie Fire Island. To tu w gronie innych nowojorskich bogaczy od lat wakacje spędzają rodziny Jen i Lauren. Ich mężowie znają się od dziecka. Wydaje się, że bardziej przyjaźnić się nie można.
Lato mija im na imprezowaniu, towarzyskich spotkaniach i grze w tenisa. Atrakcją sezonu jest nowy trener tego sportu, z którym gorącą relację nawiązuje Lauren. Nie tylko ona w tym towarzystwie romansuje. Jednak wakacyjną atmosferę psuje śmierć, która pojawiła się w miasteczku. Czy ktoś z tego zacnego towarzystwa jest mordercą?
"Bad summer people" zaklasyfikowano do thrillerów, jednak ciężko mi się z tym zgodzić. Brak tu napięcia towarzyszącego temu gatunkowi. A zaczęło się ciekawie, bo od znalezienia zwłok. Później zaś cofamy się do początku letniego sezonu w Salcombe. Autorka po kolei przedstawia wszystkich letników. Co można o nich powiedzieć? Na pewno nie to, że są mili i sympatyczni. Właściwie nie da się polubić żadnego z bohaterów. Wszyscy są zapatrzeni w siebie, zadufani, zepsuci. Romanse, zdrady, sekrety są na porządku dziennym. Ciężko tu komukolwiek kibicować.
Zdecydowana większość fabuły kręci się wokół wakacyjnych imprez, meczów tenisa i romansów. Narracja prowadzona jest z perspektywy wielu bohaterów, więc czasami jedno wydarzenie przedstawiane jest z różnych stron. Fakt, że autorka ma lekki styl, więc fajnie i szybko się czyta. Jednak opis kolejnego tenisowego meczu, stroju bohaterów czy zachwytów nad przystojny trenerem, potrafiły znużyć i zmęczyć. Zabrakło mi emocji, napięcia, zwrotów akcji. Ciekawość kto zginął i z czyjej ręki to dla mnie niestety za mało.
Autorce udało się stworzyć bardzo przekonujący obraz bogatej elity Nowego Yorku. Uwielbiam klimaty małych, zamkniętych społeczności. A tu właśnie z takim mamy do czynienia. Wakacyjne miasteczko jest małe, a wielu mieszkańców zna się i przyjeżdża tu od dziecka. Posiadłości są dziedziczone, rzadziej sprzedawane nowym osobom. Mimo że, każdy z mieszkańców może pochwalić się wypchanym portfelem, ta i tak panują tu podziały, są lepsi i gorsi. Oczywiście każdy z mieszkańców siebie uważa za tego lepszego.
Powiedziałabym, że to ciekawa pozycja do poczytania na plaży, dla rozluźnienia, dla odpoczynku od bardziej krwawych lektur. Jednak nie jest to lektura dla wielbicieli mocnych wrażeń, którzy spodziewają się thrillera z prawdziwego zdarzenia.
Książkę się czyta troszkę długo ze względu na wstęp, który niby ciekawi, bo czytamy o tym jak młody chłopiec odnajduje zwłoki i już cieszy się na moment, kiedy w szkole o tym opowie, jednak później przechodzimy do ludzi, którzy szykują się na wakacje swoich marzeń. Jedni mają nadzieję odpocząć i chadzać na gotowe posiłki, inni chcą zażyć słońca, a jeszcze inni kąpieli z kimś innym niż małżonka:-) I ogólnie książka byłaby dosyć ciekawa, gdyby nie to, że oni wciąż podkreślali jacy są bogaci i jak bardzo ich na wszystko stać. Momentami zamieniali się w złote pustaki, gdyż nie podobało im się towarzystwo ludzi z niższych nizin społecznych. To tutaj też dowiemy się kto napastował kobiety w pracy, choć on osobiście uważał, że to kobiety same się do niego pchały. Tłumaczy nam dlaczego, ale to tylko potwierdzało jego rolę złotego pustaka. Perypetie tych ludzi zaskakiwały i nawet wiem dlaczego książka nie uzyskała wysokiej punktacji. Po pierwsze ludzie nie lubią czytać książek o snobach w bogatej wersji, bo zaczynają być zazdrośni. Po drugie druk faktycznie jest mniejszy i bardzo ciasno osadzony. Opowieść zdecydowanie przewyższa tutaj dialogi, których się pragnie, kiedy choćby czytamy o zdradach. Potrzeba było tutaj prawdziwych emocji, nie rozmowy, tylko może jakiejś dłuższej konwersacji, która dałaby nam ich uczucia, pozwoliła ocenić ich za dobre postępowanie lub skarcić za złe. W prawdziwym świecie niby nikogo nie oceniamy, robimy to za czyimiś plecami;-) Nie wszyscy oczywiście, ale ogólnie kochamy plotki. Tutaj trochę tego motywu zabrakło, dlatego bez wciągnięcia w opowieść ciężej się ją czytało. Ogólnie prawie każdy był tutaj opisany od tej gorszej strony, dlatego nie da się ich polubić. Być może utożsamiali prawdziwe zło po to, by ten, kto zachowuje się podobnie, przestał taki być, lub zobaczył, jak czują się inni, kiedy się ich obraża. Jeśli taki był przekaz autorki, to może faktycznie zasługuje na uznanie. Bardziej była dla mnie obyczajówką, bo wszystko kręciło się wokół ich życia, a trup był tylko dodatkiem:-) Ale ogólnie cieszę się, że ją przeczytałam:-)
Salcombe - wypoczynkowa miejscowość, do której na całe lato ściągają bogaci mieszkańcy Nowego Jorku.
Rodziny Jen Weinetein i Lauren Parker to główni bohaterowie, jednak postaci w tej historii jest całe mnóstwo. Oderwanie się od lektury może grozić utratą wątku, jednak sieć zależności i układów między postaciami sprawia, że czyta się tę książkę przyjemnie i z zainteresowaniem.
Na samym początku mamy zagadkową śmierć, której okoliczności powoli są nam ujawniane w miarę jak historia leniwie - jak na wakacje przystało - posuwa się naprzód.
To ciekawy debiut, w którym nie znajdziecie wartkiej akcji, ale wnikliwą, może trochę karykaturalną, satyrę na obrzydliwie bogate, amerykańskie społeczeństwo.
Bawiłam się przednio. W prawdziwym życiu unikam plotek, spisków i fałszu, a tutaj zanurzyłam się w taki właśnie świat - kipiący od zdrad, intryg, kłamstw i malwersacji. Uwielbiam tę różnorodność doświadczeń, którą serwuje mi literatura.
Świetna lektura na lato, choć może trochę w klimacie "Mody na sukces".
Na wyspie Fire Island w miasteczku Salcombe podczas pory wakacji jak co roku odpoczywają i spotykają się rodziny Jen i Lauren. Podczas spotkań szampan leje się strumieniami, nikt nie oszczędza na przekąskach i innych alkoholach, a każdy skrywa jakąś tajemnicę. Tuż pod koniec pobytu zostaje znalezione ciało. Co się wydarzyło podczas finałowych rozgrywek tenisa i kto był ofiarą?
Dziwna to była książka. Debiut literacki nowojorskiej autorki, skupiający się głównie na trzech wątkach: zdradzie, kłamstwie i intrygach. Gdzieś tam na samym początku i pod koniec wydarza się zbrodnia, o której tu nie wiele, a dopiero na samiuteńkim końcu dowiecie się całej prawdy...tylko brak mi osoby, która poniosłaby jakiekolwiek konsekwencje.
Autorka w nieco może i satyryczny sposób ukazała świat i "problemy" elity. Ich zdrady, ukrywane przed wszystkimi aczkolwiek lubiących ryzyko z nimi związane. Plotki, którymi się karmią i mnóstwo gry w tenisa. Książka iście wakacyjna, jednak ja nie odnalazłam tu jakiejś głębi. Ot taka lektura do relaksu, bez większego angażowania szarych komórek. Przyznam,że od początku przypomina mi to znaną chyba wszystkim Modę na sukces, czy to trafne skojarzenie, nie wiem ale dla mnie fabuła była podobna?.
Lato za rogiem, a za mną lekka, wakacyjna lektura w idealnym klimacie. Akcja rozgrywa się w Salcombe na wyspie Fire Island - małej enklawie dla bogaczy, którzy co roku zjeżdżają tu na letnie miesiące. Letnie rezydencje, klub tenisowy, prywatna zatoka... Piękni, bogaci ludzie, błękit nieba i drinki z palemką. Sielanka? Tylko pozornie. Bo każdy z bohaterów skrywa coś nieczystego, a ich wzajemne relacje są zbudowane głównie na hipokryzji i zdradzie.
Tytuł Bad Summer People trafiony w punkt - i cieszę się, że wydawca nie próbował go tłumaczyć, bo oryginalne brzmienie idealnie oddaje klimat tej historii. To była szybka, niezobowiązująca lektura na weekend - idealna, jeśli ktoś ma ochotę na coś lekkiego i podszytego ironią. Postacie? Raczej antypatyczne. Fabuła? Przewidywalna. Zbrodnia? Obecna, ale ginie w natłoku wątków obyczajowych.
Zabrakło mi większego skupienia na samej ofierze i napięciu znanym z klasycznych thrillerów, ale doceniam zabieg narracyjny - obserwowanie wydarzeń z wielu perspektyw było ciekawym rozwiązaniem.
Podsumowując: książka nie zostanie ze mną na długo, ale w swojej kategorii - lekki, letni guilty pleasure - sprawdza się całkiem nieźle. Jeśli szukacie czegoś na plażę albo hamak, może być to niezły wybór.
Poznajcie elitarne grono bogaczy, którzy na czas wakacji wypoczywają w Salcombe na wyspie Fire Island. Wypoczynek na plaży, gra w tenisa z przystojnym trenerem i niekończące się imprezy. Przyjęcia gdzie szampan leje się strumieniami, dzieci są pod opieką nianiek, a rodzice bawią się całymi dniami.
Rodziny Jen i Lauren także zaliczają się do tego grona. Ich mężowie w dzieciństwie spędzali tu czas, więc nic dziwnego, że zainwestowali i teraz mają tutaj swoje domy. Niby przyjaciele od dziecka, ale zastanawiające jest to, dlaczego Jason zdradza swoją żonę z żoną swojego najlepszego przyjaciela. O tak! W tej książce nic nie jest takie jakie się wydaje.
Ciągłe zdrady i plotki dominują tutaj na porządku dziennym.
Lauren nieświadoma co robi jej mąż, również wplątuje się w romans. W wyjątkowo intensywną relację wchodzi z Robertem - trenerem tenisa, z którym codziennie ćwiczy grę.
Wszystko układa się idealnie, aż do momentu, gdy rankiem zostaje znalezione ciało. Zbrodnia doskonała czy jednak nieszczęśliwy wypadek? Dla kogo te wakacje będą tymi ostatnimi? Kto stoi za tak dramatycznymi wydarzeniami?
Lekka książka, dobra do czytania na urlopie, albo gdy ma się za dużo na głowie i w związku z tym problemem staje się skupienie na lekturze książek wymagających uwagi - ta się do takich nie zalicza ;) Przez większość czasu w fabule niewiele się dzieje - ot, problemy bogatych, zepsutych i znudzonych ludzi, a kwestia morderstwa pojawia się właściwie tylko na początku i końcu książki, o której szybko zapomnę...
Przeczytane:2024-07-20, Ocena: 4, Przeczytałam,
"Bad summer people" to książka, której nie porównywała bym do znanych już bestsellerów. Jest to powieść obyczajowa mówiąca o życiu ludzi o różnych statusach społecznych, ale łączy ich jedno - wyspa, na której spotykają się w okresie letnim. I mamy tu namiastkę kryminału, a mianowicie znalezienie ciała. To byłoby na tyle, ponieważ cała reszta ma warstwę obyczajową.
Poznaje się historie bohaterów z kilku perspektyw. Czasami nakładają się one na siebie, by móc spojrzeć na sprawę z innej strony. Jest to zabieg ciekawy i nie przesadzony. Trudno znaleźć tu bohatera do którego poczułoby się sympatię. Autorka napisała opowieść o ludziach, którzy nie posiadają czystej karty. Kłamstwa, zdrady, obłuda, brak skrupułów, pozerstwo jest tu na porządku dziennym.
"Bad summer people" nie wywołało u mnie szczególnych emocji. Czytałam tę opowieść z zainteresowaniem, jednak nie do końca tego oczekiwałam. Brakowało mi szybszego tempa akcji i większej gamy emocji. Nie znaczy to, że książka jest kiepska. Na pewno znajdą się tu fani, którzy tego typu powieści wręcz uwielbiają. Elita bogaczy, przeciętni ludzie i historie z życia wzięte, to idealne połączenie dla osób, które poszukują lekkiej lektury na lato.