Czarujące slow burn romantasy o ukrywającej swoje słabości księżniczce, o księciu, który woli bibliotekę od sali tronowej, i o szalonej galopadzie przez świat pełen magii
Bianca stawia powinności przed sprawami sercowymi. Kiedy wojna zaczyna zagrażać jej państwu, dla dobra poddanych zgadza się poślubić dziedzica tronu sąsiedniego królestwa. Aric, jej przyszły mąż, nie jest jednak księciem z bajki. Chłodny i zdystansowany, sprawia wrażenie, jakby nie znosił swojej narzeczonej od pierwszego wejrzenia.
Na domiar złego ich noc poślubna zaczyna się od zamachu na życie księcia - nieudanego, chociaż Aric zostaje magicznie przemieniony w konia. Księżniczka robi więc to, co każda panna młoda na jej miejscu: wskakuje na świeżo poślubionego małżonka i odjeżdża z miejsca zdarzenia.
Bianca i Aric muszą razem stawić czoła przeciwnościom, aby zdjąć klątwę i uratować królestwo. Nieoczekiwane uczucie sprawia, że ich serca zaczynają bić w rytm galopu...
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Behooved
Lubicie motyw aranżowanego małżeństwa? Macie jakiś tytuł do polecenia?
W moim przypadku motyw aranżowanego małżeństwa jest jednym z moich ulubionych, a dziś przychodzę tu do was z najnowszą polecajką z tym właśnie wątkiem, niesamowicie zabawną powieścią "Behooved".
,,Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego spojrzenie miało chłodną barwę zimowego nieba. W powietrzu aż zaiskrzyło od napięcia, jakby za chwilę miały uderzyć pioruny.
Nie musiał się przedstawiać. Poznałabym go, nawet gdybym po drodze z Damarii nie spędziła długich godzin przed jego portretem, zastanawiając się nad znaczeniem każdego pociągnięcia pędzla. Aric, następca tronu Gildenheimu.
Mój narzeczony. W końcu."
Po książkę M. Stevenson sięgnęłam we współpracy barterowej z @wydawnictwo.aura. ,,Behooved" zainteresowała mnie już swymi świetnymi opiniami na zagranicznych bookmediach, dlatego ucieszyłam się, że swej premiery doczeka się również w Polsce. Niekonwencjonalny pomysł na tę historię nie mógł przejść obok mnie obojętnie. Wszystko zaczyna się od połączenia przysięgą małżeńską spadkobiercy tronu Gildenheimu z córką władców Damarii. Bianca przed wyjazdem otrzymuje od siostry tajemniczy medalion, który ma ją ochronić przed niebezpieczeństwem. Wtedy jeszcze nie wie, że w noc poślubną ktoś dokona zamachu na jej męża, a ona w ferworze walki przy pomocy ów prezentu zamieni go w konia. Za tą przemianą nie kryje się jedynie zwykłe zaklęcie, lecz niebywale potężna magia. Aric za dnia staje się koniem, a tuż po zachodzie słońca ponownie wraca do swego ciała. Choć nie ufa swej żonie, to właśnie z nią przemierza długą drogę, by pozbyć się rzuconej na niego klątwy. Wspólnie spędzony czas nie tylko zbliży ich do siebie, ale również pozwoli im odnaleźć odpowiedzi na wiele mnożących się pytań. Kto dokonał zamachu na przyszłego króla? Co tak naprawdę kryje się za rzuconym na niego zaklęciem? Kto jest sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Jaki był prawdziwy powód połączenia węzłem małżeńskim Arica z Biancą?
,,Kocham cię, Bianco Liliano, Kwiecie Damarii. - Śmiech czaił się w jego słowach, czyniąc je jasnymi jak wschód słońca. - Wybieram cię na moją żonę, królową i miłość. Tak długo, jak mnie zechcesz.
Uniosłam do niego twarz.
- Zawsze - wyszeptałam."
Zacznę od wątku romantycznego, którym jestem niezmiernie oczarowana. Zastosowany tu motyw slow burn, to jeden z najlepszych jakie miałam okazję do tej pory przeczytać. Autorka buduje między bohaterami powoli napięcie, wzbudzając niezmiennie ciekawość czytelnika. Wszystko zaczyna się od aranżowanego małżeństwa, wzajemnej niechęci, by poprzez stopniowe budowanie zaufania i wzajemne zrozumienie zrodziło się piękne, pełne magii uczucie. Sceny zbliżeń są przedstawione w bardzo subtelny sposób. Relacja Arica i Bianci ukazana jest w każdym aspekcie. Pokazane są nie tylko ich mocne strony, ale i słabości. Skazy, które dzięki sobie nawzajem zaczną dostrzegać w zupełnie innym świetle. Część poświęcona gatunkowi fantasy jest równie interesująca. Nie brakuje tajemnic i spisków na królewskim dworze oraz hipnotyzującej magii w otoczeniu leśnej natury, co razem nadaje tej powieści niesamowicie baśniowego klimatu. Nic nie jest tu oczywiste. M. Stevenson zaskakuje bardzo często niebanalnymi wątkami oraz zwrotami akcji. Posługuje się pięknym stylem, który jest połączeniem humoru z romantyzmem, z dodatkiem bajecznych metafor. Ze swobodą i przyjemnością przewracałam następne strony i przyswajałam kolejną dawkę niesamowitych emocji. Tę historię tworzy również wiele postaci drugoplanowych, którzy zostali fantastycznie wykreowani, a każdy z nich odgrywa w niej konkretną rolę, niezbędną do zbudowania całości. Na koniec jeszcze dodam, że jest to jedno z piękniejszych wydań, jakie miałam ostatnio w rękach. Różowo-fioletowe brzegi z podkowami są po prostu urocze, a tytułowy napis w stylu holo wręcz olśniewa. Jeżeli jesteś okładkową sroką i zaczytujesz się w romantasy, a w dodatku lubisz niebanalne i zabawne historie, to ,,Behooved" będzie dla Ciebie idealną pozycją.
Czytajcie, nie pożałujecie.
Przeczytane:2025-06-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
"Wrażliwość czyni nas silnymi. Gdy na kimś nam zależy, to znaczy, że mamy dość odwagi, żeby sobie pozwolić na uczucia, chociaż są ryzykowne dla naszego serca"
Bianca zawsze była posłuszna i robiła to co jej kazano. Tego ją nauczono. Sprawy państwowe zawsze były na pierwszym miejscu. A jej szczęście? Nie ma większego znaczenia. Dlatego bez sprzeciwu wyraża zgodę na zawarcie aranżowanego małżeństwa, zwłaszcza jeśli pojawia się wizja wojny. Jednak nieoczekiwanie w noc poślubną pojawiają pewne się komplikacje. Skutek? Książę zamienia się w konia.
" Mąż albo wojna. Wybór był prosty"
Książka wzbudziła moją ciekawość od samego początku. Nie tylko poprzez motyw aranżowanego małżeństwa, który bardzo lubię, ale również przez to, że zapowiadała się na dosyć dziwną i specyficzną lekturę. No bo książę zamieniony w konia? Brzmi śmiesznie, prawda?
Występuje tutaj zamiana ról. Ciężko się było to tego przyzwyczaić, ale mi się to podobało. To Bianca walczy, potrafi się bronić a książę to taki typowy książkoholik. Kwestia nauki walki nigdy nie budziła jego zainteresowań, zawsze wolał siedzieć z nosem w książkach. Cóż, więc nie ma co się dziwić, że kiedy pojawia się zamach na jego życie to nie jest w stanie się sam obronić. Ale od czego jest żona, prawda? Bohaterzy nie pałają do siebie sympatią i to już od pierwszego spotkania. W przypadku bohaterki było to dosyć zrozumiałe, bo nie spotkała się z odpowiednim przyjęciem. Ale książę? No cóż, jak się okazało ma swoje powody, żeby być tak niesympatycznym. Żadne z nich nie jest zadowolone z zawartego małżeństwa. Bardzo się nie cierpią, ale jednak okoliczności zmuszają ich do zawarcia rozejmu. No bo przecież książę nie może pozostać koniem na zawsze, prawda? A czas ich goni.
"- To niemożliwe! – Z mojego gardła wyrwał się historyczny śmiech i niósł się w porannym powietrzu. – Jestem żoną konia"
Nie brakuje śmiesznych momentów, jak chociażby oczywiście zamiana w konia, czy sytuacja, która wydarzyła się w gospodzie. Jednak myślałam, że takich momentów będzie znacznie więcej.
Bohaterzy im dłużej ze sobą przebywają tym zaczynają się darzyć sympatią. Okazuje się, że dużo ich łączy. Oboje niepewni, marzący o czymś innym, a postępujący tak, bo tego się od nich oczekuje. Czy w końcu się to zmieni? W fajny sposób zostało do pokazane, jak ich relacja ewoluuje od wrogości, do przyjaźni, aż czasem nawet do czegoś więcej. Nie dzieje się tutaj nic szybko. Zwłaszcza Aric jest uroczy. Bardzo podobała mi się w toku historii ich przemiana, co zwłaszcza widać w przypadku Bianci.
Intrygi, tajemnice i zdrada. Tego tutaj nie brakuje. Zwłaszcza intryg jest bardzo wiele. Im dalej tym jest coraz bardziej ciekawie, ale akcja nie przyspiesza. Nie da się ukryć, że to kto za tym wszystkim stał nie było dla mnie zaskakujące, bo podejrzewałam taki rozwój sytuacji już od pierwszej chwili, co nie znaczy że mnie to rozczarowało. Przewidywalne nie jest złe, prawda? O ile zostanie zapewniony odpowiedni klimat historii, jak to tutaj jest. Bardzo przyjemnie i szybko się czyta. Jednak nie ukrywam że sama końcówka troszeczkę mnie rozczarowała, a raczej brak konsekwencji dla niektórych osób. Nie da się ukryć, że to co zaplanowano nie było drobnostką. Była to bardzo duża intryga, która wiele miała zmienić głównie w przypadku głównych bohaterów. No przecież książę miał skończyć martwy, prawda ? A okazuje się, że to nie wszystko. Dlatego tym bardziej średnio przemawia do mnie rozwiązanie tej kwestii. Tak jakby nic się nie stało. To co również średnio mnie usatysfakcjonowało to kwestia dolegliwości głównej bohaterki. Dostała wskazówkę w jaki sposób może się jej pozbyć i nie ukrywam, że myślałam że stanie się to w trakcie lektury. A niestety tak nie było, bo historia skończyła się bez rozwiązania tej kwestii.
Jedną z moich ulubionych postaci z pewnością stała się Tatiana i naprawdę bardzo żałuję, że nie była obecna częściej. To właśnie jej specyficzne czary, a raczej przedmioty powodowały, że nie było nudno. Spluwaczka, guzik? Co z tym można zrobić? Relacja pomiędzy siostrami też w bardzo fajny sposób została przedstawiona. Obie się różnią, obie w różny sposób traktowane przez rodziców, ale bardzo się kochają. Nie ma pomiędzy nimi zazdrości, jest tylko miłość i chęć pomocy.
"(...) gniewnie zmarszczył brwi, otworzył usta i głośno, wyraźnie zarechotał. Odwrócił się do mojej siostry, z przerażenia szeroko otwierając oczy.
- Co ty... rre...rrre...zrobiłaś...z...
- Mówiłam przecież, że jesteś okropnym ropuchem - uśmiechnęła się Tatiana i sugestywnie pomachała palcami"
"Behooved" to książka, w której mimo, że nie wszystko mi się podobało i nie do końca mnie usatysfakcjonowało zakończenie to bardzo mi się podobała. Sądzę, że nie raz będę do niej wracać.
Lubicie piękne wydanie książek? Bo jeśli tak to w przypadku tej książki jest to zapewnione. Piękne barwione brzegi, nawiązujące do treści historii. Czego chcieć więcej? Polecam, miłego!