Powieść dwukrotnej laureatki Lubuskiego Wawrzynu Literackiego
Weronika i Joanna ponoszą konsekwencje swoich nieprzemyślanych decyzji. Próbują wieść życie, w którym jest miejsce na uczucia rodzinne i przyjaźń, lecz brakuje namiętności. Weronika, ukrywając ciążę, bierze ślub z Fredem, mężczyzną dotkniętym zespołem stresu bojowego. Joanna nadal pracuje w poznańskim archiwum, jednocześnie uzupełniając wykształcenie. Podczas jednego z pobytów w Trzcielu poznaje przystojnego Niemca, który wydaje się dobrym remedium na nieszczęśliwą miłość. W tle ich zmagań z niełatwą codziennością i nie zawsze życzliwymi ludźmi dzieje się wielka historia. Polacy borykają się z trudami budowy niepodległego państwa, a Niemcy usiłują się podnieść po upokorzeniu, jakie - ich zdaniem - zgotował im traktat wersalski. Weronika i Joanna są bezpośrednimi świadkami wydarzeń ukazujących rosnące napięcie między obu narodami i zwiastujących nową wojnę.
Bez miłości to drugi tom serii o byciu POMIĘDZY: pomiędzy zakochaniem a miłością, pomiędzy jedną wojną a drugą, pomiędzy życiem a śmiercią, pomiędzy Polakami, Żydami i Niemcami.
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2025-06-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
“Bez miłości. Bez czułości stałam się kobietą".
Przenosimy się do czasów międzywojennych, do Trzmiela, niewielkiego miasteczka położonego niedaleko granicy polsko-niemieckiej. Weronika Wieczorek robi wszystko by ukryć ciążę. Wychodzi za mąż za weterana wojennego, bogatego niemieckiego gospodarza Freda Meisingera, który zmaga się z zespołem stresu pourazowego. W zimnym, obcym domu teściów jej codzienność staje się bardzo trudna. Joanna Podbielska jest wdową, pracuje w poznańskim archiwum, wciąż pogłębia swoją wiedzę. Poznanie pewnego Niemca staje się dla niej ucieczką, próbą zapomnienia o uczuciu do Stanisława Błońskiego. Obie kobiety mają za sobą trudną przeszłość, próbują na nowo ułożyć swoją codzienność. A w tle burzliwa rzeczywistość ówczesnej Europy.
Napisana z rozmachem, wielowątkowa opowieść, szeroka, wnikliwa perspektywa. Akcja toczy się swoim rytmem, zaskakuje i wywołuje emocje. Fabuła zajmująco poprowadzona, prawda historyczna idealnie współgra z fikcją literacką, a obok przejmujące ludzkie losy. Czuć realizm i umiłowanie przez Autorkę tamtego okresu w naszej historii. Powieść napisana pięknym, bogatym, naturalnym językiem. Jest klimatycznie i realnie. Atutem powieści są autentycznie nakreśleni bohaterowie. Mieszanka ludzkich charakterów, złożoność ludzkiej natury. To ludzie z krwi i kości, z całym bagażem życiowych doświadczeń. Zajmujące, wnikliwe spojrzenie na ludzkie poczynania. To ludzie z różnych klas społecznych, narodowości, każdy ma swoje tajemnice i bolesne życiowe doświadczenia. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki.
Pani Zofia Mąkosa ma niezwykły dar tworzenia powieści, które wnikają głęboko w człowieka, pozostawiają ślad. Trudna codzienność wielokulturowej, podzielonej poglądami, przekonaniami, wzajemną niechęcią społeczności Niemców, Polaków, Żydów. Panujące nastroje wśród ludzi, ich trudna codzienność. Wielkopolski Trzmiel został przecięty granicą, kwitnie w nim przemyt i szpiegostwo. Potrzeba kochania i bycia kochanym, przyjaźń, skomplikowane relacje rodzinne. Nieudane małżeństwo, brak akceptacji, psychiczne urazy, bieda, smutki, rzadkie chwile radości. Podejmowanie trudnych decyzji, mierzenie się z ich konsekwencjami. Przyjęte od lat stereotypy, uleganie im. Nawarstwiające się społeczne uprzedzenia, zawiść, zazdrość, postrzeganie kobiet, gorsze ich traktowanie. Wykluczenie społeczne, samotność, choroba psychiczna, przemoc domowa, walka o siebie, o możliwość decydowania o sobie.
Prawdziwa uczta literacka! Mądra, wartościowa, porywająca, czuła opowieść. Daje do myślenia, zmusza do refleksji nad nieuchronnością ludzkich losów. Polecam z całego serca! Tatiasza i jej książki :)
Zdarzenia okresu międzywojennego coraz bardziej napawały obawą przed wybuchem kolejnej wojny. Nieznośne napięcie towarzyszyło mieszkańcom zarówno z polskiej strony, jak również niemieckiej granicy. Otwarty konflikt z każdym dniem narastał pomiędzy Polakami, Niemcami i Żydami, którzy byli oskarżani o wszystko. Napięta sytuacja polityczna kładła się cieniem również w rodzinach, gdzie dochodziło do sporów i nienawiści.
Weronika po ślubie mieszka w posiadłości teścia, który swój plan wdrożył w życie, a narodziny wnuka sprawiły, że zyskał swojego długo wyczekiwanego dziedzica, bez którego rodowe nazwisko by zanikło. Splot wydarzeń sprawił, że kontakty pomiędzy najbliższą rodziną męża stały się bardzo chłodne, wręcz trudne do wytrzymania. Weronika swoją postawą i niespożytą siłą potrafiła zawalczyć o swoich najbliższych, jednocześnie ukrywając swój największy sekret...
Joanna nadal pracuje w archiwum, w miarę możliwości wyjeżdża z Poznania do rodziny w Trzcielu. Podróże są także związane z jej sekretną misją. Kobieta ma dylemat w stosunku do obiektu swoich uczuć, nie potrafi podjąć ważnej decyzji, pomimo pozytywnych sygnałów ze strony mężczyzny.
Zagłębiając się w tej wyjątkowej powieści poznajemy życie ludzi, towarzyszące im uczucia, ale także fragment wielkiej historii z ówczesnych czasów. Budząca się nowa rzeczywistość staje się tłem ważnych wydarzeń mających wpływ na ludzkie losy. Znakomita opowieść, odzwierciedla problemy i trudności będące codziennością, budzi emocje, pobudza wyobraźnię. Pomimo trudnych i niebezpiecznych wydarzeń, pojawiają się szczęśliwe chwile, a nawet zabawne sytuacje. Powieść napisana z wielką wrażliwością, skupia się na dwóch silnych kobietach, dla których życie nie było usłane różami, jednak niedostatek i brak perspektyw napędza do działania. Przepiękna, refleksyjna, poruszająca historia. Z całego serca polecam
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪 𝗰𝗶𝗲𝗻𝗶𝘂 𝗵𝗶𝘀𝘁𝗼𝗿𝗶𝗶, 𝘄 ś𝘄𝗶𝗲𝘁𝗹𝗲 𝗲𝗺𝗼𝗰𝗷𝗶
Po lekturze drugiej części 𝑃𝑜𝑚𝑖ę𝑑𝑧𝑦 mogę śmiało stwierdzić, że Zofia Mąkosa po raz kolejny oczarowała mnie swoją prozą. Już 𝑊 ś𝑤𝑖𝑒𝑡𝑙𝑒 𝑙𝑎𝑡𝑎𝑟𝑛𝑖, pierwsza część cyklu, sprawiła, że zapragnęłam zanurzyć się głębiej w ten świat pełen literackiej pasji, historycznej precyzji i bohaterów, z którymi trudno się rozstać. 𝐵𝑒𝑧 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖, kontynuacja tej opowieści, jedynie umocniła moje przekonanie, że twórczość Zofii Mąkosy to literatura najwyższej próby.
Zofia Mąkosa jest dla mnie autorką wyjątkową – pisarką, która nie tylko doskonale zna realia opisywanej epoki, ale przede wszystkim potrafi tchnąć życie w historie, które snuje z ogromną wrażliwością i szacunkiem dla ludzkich emocji oraz prawdy historycznej. Jej styl jest nie do podrobienia – piękny, obrazowy, głęboko poruszający. To dzięki niemu przeniosłam się w czasie, na pogranicze polsko-niemieckie, w czasy trudne, skomplikowane, a jednak przedstawione z taką dbałością o szczegół i prawdę, że nie sposób nie poczuć ich ciężaru.
Autorka po raz kolejny zachwyciła mnie swoją erudycją, literackim kunsztem i tym, jak bardzo potrafi zaangażować czytelnika. Bohaterki, które poznałam wcześniej, na nowo ożyły na kartach powieści, przypominając mi, dlaczego tak bardzo pokochałam ich historie.
Weronika niespodziewanie wychodzi za mąż. Nikt nie zdąży się jeszcze zorientować, że nosi w sobie dziecko, gdy staje się żoną człowieka, którego nie kocha. Fred, jej mąż, to mężczyzna zraniony przez wojnę, zamknięty w sobie, z zespołem stresu pourazowego. Boi się hałasu, grzmotów, a nawet muzyki. Weronika nie ma pojęcia, czego jeszcze powinna się obawiać z jego strony. Jedynym miejscem, gdzie Fred czuje się bezpiecznie, są stajnia i obora. Ojciec dziewczyny patrzy na jej cierpienie i ma do siebie żal, że nie uchronił jej przed takim losem. Tymczasem Weronika nie może nikomu zdradzić, kto naprawdę jest ojcem dziecka. Nie może być z nikim szczera.
Joanna przyjeżdża do Trzciela i spotyka tam kogoś, kogo bardzo chciała uniknąć. Po powrocie do Poznania żyje w nieustannym napięciu. Choruje, a zapalenie płuc omal nie kończy się tragicznie. Ratują ją Pola i Michalakowa, sąsiadka z dołu, a do kosztów opieki, choć w tajemnicy, dokłada się również Stanisław. Joanna kocha swoją pracę, ale codzienność zatruwa jej przełożony, który zasiada na stanowisku tylko dzięki koneksjom i z każdej okazji robi użytek ze swojego chamstwa. Rani ją sytuacja w kraju. Po odzyskaniu niepodległości została już tylko gorycz – ci, którzy mieli być nadzieją, okazali się gorsi niż ciemiężcy. Tysiące ludzi oddało życie za wolność, a teraz ci, którzy mieli nią zarządzać, nie są tego warci. Polki wychodzą za Niemców, odrzucają przeszłość, wychowują dzieci tak, by nie znały swojej tożsamości. Dla Joanny to niezrozumiałe, bo sama oddałaby wiele, by poznać swoje korzenie. Nie zna swojej historii, ale bardzo chciałaby ją odkryć. Wie, że człowiek powinien wiedzieć, kim jest i skąd pochodzi.
Joanna powraca do pracy na pograniczu w ramach tzw. płytkiego wywiadu. Błoński nie jest zadowolony, bo to nie on ją tym razem zwerbował. Przez wydarzenia polityczne i ludzkie dramaty przebija się nieustannie pytanie: czy jako naród jesteśmy godni niepodległości? A może lepiej, żebyśmy zawsze byli pod czyimś butem? Może jednak nie należy odbierać sobie nadziei, bo przecież nie wszyscy jesteśmy złodziejami, kłótnikami, szaleńcami. Znajomość Joanny z przystojnym Niemcem, organistą o nieposzlakowanej opinii, może stać się odpowiedzią na jej samotność. Ale nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Ten mężczyzna nie pojawił się przypadkiem. Jego związek ze sprawą skradzionego złota i znajomość z osobą, której Joanna się obawia, przekreślają nadzieję na bliższą relację.
W dniu, gdy Weronika została żoną Freda i zamieszkała w domu Meisnerów, jej życie zaczęło przypominać wędrówkę po labiryncie. Podjęła decyzję, z której nie było odwrotu, ale to nie znaczyło, że miała poddać się bezwolnie losowi. Weronika zaskakuje determinacją, nie rezygnuje z własnych celów. Marzy o bezpieczeństwie i dobrobycie, chce zdobyć jak najwięcej władzy w domu, który nigdy nie był dla niej przyjazny. Nie kieruje się sercem, lecz rozsądkiem, cierpliwością i sprytem. Często bierze Freda za rękę i wychodzą razem na spacery, by oglądać rytuał zapalania ulicznych latarni. Ten taniec światła sprawia jej mężowi wyraźną ulgę i radość.
Meisner, teść Weroniki, nigdy nie zaakceptowałby jej jako synowej, gdyby nie kryzys gospodarczy i choroba Freda. Taka biedaczka, do tego Polka, nie miała prawa nosić ich nazwiska. A jednak dziewczyna potrafi zjednać sobie starego Meisnera. Uczy ją rachunkowości, bo wie, że jego syn nie podoła obowiązkom. Mimo to rodzina nie traktuje jej z szacunkiem. Mieszkańcy Trzciela również nie mogą znieść, że Polka zdołała wejść do niemieckiego rodu, i to zamożnego. Ich zdaniem powinna spuścić wzrok i chodzić z pokorą, a nie z dumnie uniesioną głową. Plotki i złośliwości nie mają końca.
Fred po kolejnym napadzie szału trafia do Obrawalde, a Weronika rodzi syna, co jeszcze bardziej wzmacnia jej pozycję i wzmaga niechęć kobiet z rodziny Meisnerów. W tym wszystkim nie mogłam przestać myśleć o małej Neli, która po odejściu Weroniki zostaje z ciężarem gospodarstwa. Dziecko, które powinno marzyć o karuzelach, z trudem sięga do stołu, by kroić warzywa do zupy. Jej los ściska za serce.
Inga, obrażona na Weronikę za odebranie jej pozycji, wychodzi za mąż za nieudacznika i pijaka. Bicie było wtedy na porządku dziennym. Gdy Weronika poznaje prawdę, stara się pomóc siostrze męża, lecz ta okazuje jej jedynie coraz większą nienawiść. Kobiety z rodu Meisnerów odsuwają się od niej całkowicie. Trudno uwierzyć, że matka mogła milcząco akceptować taki los córki i winić za wszystko Weronikę. To nie Bóg ustanawia te okrutne reguły, tylko ludzie, którzy przypisują sobie prawo do interpretowania Jego woli. Inga i Weronika są nieszczęśliwe, tyle że jedna się już poddała, a druga wciąż walczy. Weronika, choć nie darzyła Freda miłością, próbowała stworzyć z nim namiastkę życia. Imponowała mi swoją siłą i determinacją.
Sytuacja w Trzcielu jest pełna paradoksów. Po wyznaczeniu granicy mieszkańcy muszą wybierać, po której stronie chcą żyć. Decyzje są bolesne, czasem niewyobrażalne. Tymczasem w tle opowieści autorka doskonale oddaje realia historyczne, przywołując na przykład słynną powódź z 1924 roku, która zalała niemal cały kraj. Najpierw woda, potem chłody ciągnące się tygodniami. Każdy detal, każdy szczegół tła historycznego został pieczołowicie odtworzony.
Zofia Mąkosa nie tylko snuje opowieść. Ona ożywia świat, który opisuje. Czytając tę powieść, czułam się, jakbym była tam z nimi, wśród ludzi, którzy każdego dnia podejmowali trudne decyzje. Kibicowałam Weronice, by nie poddała się Meisnerowi i jego zasadom, by potrafiła ocalić siebie. Autorka jak zawsze po mistrzowsku łączy fikcję z faktami, tworząc świat, który wydaje się bardziej realny niż nasza codzienność. Fragmenty o Trzcielu i niemieckiej propagandzie aż nazbyt przypominają dzisiejszą rzeczywistość. Lata mijają, zmieniają się nazwy i rządy, a mechanizmy pozostają te same.
Kiedy Joanna wreszcie otwiera serce dla Stanisława, los znów się odwraca. Coś burzy to, co mogło być piękne. W rodzinie Weroniki pozornie wszystko wraca na właściwe tory, ale nad wszystkim wisi cień – Martina poprzysięga zemstę. Chce odkryć prawdę i doprowadzić do upadku Weroniki.
Ta powieść to nie tylko historia. To zapis emocji, dramatów, walki o godność i miłość. Opowieść o dwóch silnych kobietach, które nie zgodziły się na rolę ofiar, chociaż życie nie dawało im wyboru. Historia poruszająca, refleksyjna, wypełniona nadzieją i bólem, pięknem i brutalnością codzienności. Znakomita. To jedna z tych powieści, która na długo pozostaje w sercu i nie pozwala zapomnieć ani o Weronice, ani o Joannie, ani o pytaniach, które stawiają.
Drugi tom serii „Pomiędzy”, zatytułowany „Bez miłości”, to kolejna pasjonująca i pełna emocji opowieść autorstwa Zofii Mąkosy. Po lekturze pierwszej części, która okazała się jedną z najlepszych powieści historycznych, jakie miałam przyjemność przeczytać, niemal od razu sięgnęłam po kontynuację, ciekawa, jak potoczą się losy głównych bohaterek, kobiet uwikłanych w powojenną rzeczywistość.
Weronika, zmuszona do podjęcia trudnych decyzji, ukrywa ciążę i wychodzi za mąż za Freda Meisingera – niemieckiego żołnierza zmagającego się z zespołem stresu pourazowego. Jej codzienność to walka o godność i przetrwanie w obcym, zimnym świecie zamożnych teściów. Mąkosa z dużą empatią ukazuje nie tylko osobiste dramaty Weroniki, ale także obraz kobiety postawionej w sytuacji bez wyjścia – pozbawionej miłości, ale zmuszonej do budowania namiastki normalności.
Joanna Podbielska, kontynuując pracę w poznańskim archiwum, rozwija swoją karierę i edukację, ale nie potrafi uwolnić się od uczucia do Stanisława Błońskiego. Spotkanie z charyzmatycznym Niemcem przynosi nową nadzieję – nie tylko w sferze uczuć, ale także zawodowej, bowiem wątek ten splata się z tajemnicą zaginionego złota.
Sięgając po „Bez miłości” autorstwa Zofii Mąkosy, byłam pewna, że czeka mnie kolejne emocjonujące spotkanie z bohaterami. Autorka z mistrzowską precyzją kreśli losy postaci na tle powojennych wydarzeń. Jej umiejętność osadzania prywatnych historii w szerokim kontekście społecznym i politycznym to bez wątpienia jeden z największych atutów tej powieści. „Bez miłości” nie jest jedynie opowieścią o uczuciach (lub ich braku), ale także o miejscu kobiet w patriarchalnym społeczeństwie, o powojennym chaosie oraz o próbie odbudowywania świata z gruzów – zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.
Autorka nie unika trudnych tematów: przemocy domowej, choroby psychicznej, społecznego wykluczenia, zdrady oraz kompromisów z własnym sumieniem. Wszystko to podane jest w stylu subtelnym i literackim, ale nieprzesadnie ozdobnym – stylu, który oddaje emocje bez egzaltacji, a jednocześnie porusza do głębi. Zofia Mąkosa po raz kolejny udowadnia, że potrafi z mistrzostwem kreślić wielowymiarowe postacie kobiece. Jej język jest piękny, ale pozbawiony patosu, a narracja łączy intymność z szeroką panoramą historyczną.
„Bez miłości” to poruszająca, wielowarstwowa powieść, która łączy w sobie elementy dramatu psychologicznego, obyczajowej sagi oraz powieści historycznej z nutą sensacji. Zofia Mąkosa z wrażliwością i odwagą przedstawia losy kobiet uwikłanych w okoliczności, które często odbierają im sprawczość, ale nigdy godność.
To opowieść o poszukiwaniu miłości – nie tylko romantycznej, ale także miłości własnej, akceptacji oraz poczucia sensu. I choć tytuł sugeruje brak uczucia, paradoksalnie książka jest nim przepełniona – tylko w innych, mniej oczywistych formach. Zofii Mąkosie udaje się po raz kolejny połączyć narrację historyczną z osobistymi dramatami, tworząc opowieść o kobietach, które – choć „bez miłości” – wykazują się ogromną siłą i determinacją. Powieść stanowi również interesujący obraz powojennego społeczeństwa, pełnego napięć narodowościowych, społecznych i politycznych. „Bez miłości” to piękna i bardzo poruszająca kontynuacja „W świetle latarni”, która z pewnością pozostanie w mojej pamięci na długi czas. To lektura idealna dla miłośników literatury osadzonej w realiach historycznych, opowieści o silnych kobietach oraz niebanalnych relacjach międzyludzkich.
Weronika decydując się na pewien niezrozumiały dla bliskich krok musi sposobem zawalczyć o swoją i nie tylko, przyszłość. Czy cena jaką za to płaci nie jest jednak zbyt wysoka?
Joanna dokonała wyboru i teraz zamiast spokojnie żyć dalej miota się nie wiedząc i nie mogąc zdecydować czego właściwie chce. Czy świat bez miłości ma jakikolwiek sens?
Dalsze losy dwóch głównych bohaterek i ich rodzin oraz znajomych. Trudne wybory jakich dokonały rzutują na teraźniejszość, jednak gdzieś tam przyczajona czeka skrywana tajemnica, która będzie chciała nieoczekiwanie zostać odkryta.
Trauma wojny zmienia człowieka w zupełnie obcą osobę i tylko prawdziwe wsparcie, bliskość i zrozumienie może stać się drogą do lepszego, w miarę normalnego życia.
Weronika bardzo zaimponowała mi hartem ducha i tym, że potrafiła postawić na swoim. Mała Nelka ma tyle obowiązków, że nawet nie zauważa kiedy zaczyna dorastać. Tylko Joanna w tym trio tkwi w zawieszeniu nie wiedząc co i jak ma zrobić.
Ponownie, muszę wspomnieć o trzecioosobowej narracji w czasie teraźniejszym, która bardzo tutaj pasuje. Nie ma powrotów do przeszłości jest tu i teraz i tylko to się liczy.
Ciekawa fabuła, zwykła codzienność, wplatane w dialogi słowa w gwarze poznańskiej i styl pisania autorki sprawia,że książkę chce się pochłonąć na cito. Mam nadzieję,że niebawem pojawi się ciąg dalszy, bo Pani Zofia zostawiła nas z wieloma pytaniami.
Bez miłości, a jednak z całym wachlarzem emocji. Drugi tom cyklu ,,Pomiędzy" znów sprawił, że zatrzymałam się w tej historii na dłużej - zaczytana, zasłuchana w szepty dawnych ulic Poznania czy mieszając w krywlejce w Trzecielu, gdzie wszystko ma smak i ciężar dwudziestolecia międzywojennego. To nie tylko kolejna część - to powrót do świata, który żyje tuż pod powierzchnią kartek.
Zofia Mąkosa znów rozgrywa swoją opowieść ,,pomiędzy": między konwenansem a pragnieniem życia, między obowiązkiem a uczuciami, między rozsądkiem a miłością. A my, czytelnicy, tkwimy w tej szczelinie razem z Weroniką i Joanną - dwiema kobietami, które z hartem ducha walczą o siebie i swój kawałek szczęścia, choć to szczęście wciąż im umyka.
Autorka ma dar przywracania zapomnianego świata - razem z bohaterkami wygrzebujemy smalec ze mlostka, unikamy wzroku łatusa na poznańskiej ulicy, mieszamy z nimi w garnkach i w życiowych rozterkach. Werka i Joanna dorastają, twardnieją, uczą się być sobą bez miłości. Czy można być szczęśliwą bez niej? Można. Ale nie znaczy to, że przestaje się jej pragnąć. Bez miłości, bez czułości stają się kobietami...
Gdzieś obok nadal toczy się historia Nelki - jej wątek, choć delikatniejszy i mniej rozbudowany, pulsuje emocją. Mała bohaterka, której świat kręci się wokół karuzeli, potrafi poruszyć bardziej niż niejeden dorosły. Jej odwaga - dziecięca i naiwna - jest wzruszająca.
Ten tom wnosi też więcej dynamiki - odrobina sensacji dodaje pikanterii. Joanna wikła się w sprawę kradzieży złota, czerpiąc inspirację z Maty Hari, a Werka - z pozoru bardziej osadzona - coraz lepiej radzi sobie w interesach teścia. Bohaterki ewoluują. Każda po swojemu, każda z determinacją, która budzi respekt.
Bez miłości to opowieść o tym, że życie nie czeka, aż będziemy gotowi. I że czasem trzeba przeżyć coś bez miłości, by naprawdę wiedzieć, czym ona jest.
,,Patrzysz na własne odbicie i nie poznajesz tej twarzy. Bo to nie ty przeżyłaś -- tylko ktoś, kto kiedyś był tobą."
,,Milczenie po wojnie jest głośniejsze niż wystrzały w jej trakcie."
,,Najtrudniejsze nie są wspomnienia. Najtrudniejsze jest to, że mimo wszystko wciąż tęsknisz."
,,Miłość to luksus, na który nie każdy czas pozwala. W niektórych epokach miłość była karą."
Można przeżyć całe życie obok drugiego człowieka i nigdy go naprawdę nie dotknąć."
Weronika i Joanna wciąż mierzą się z trudami życia naznaczonego kryzysem gospodarczym i społecznymi niepokojami wynikającymi z podziału administracyjnego i narodowościowych ambicji.
Życie panny Wieczorek już nigdy nie będzie takie samo - wyszła za mąż , a jej priorytetem jest zapewnienie szczęścia synkowi.
Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ kobieta mierzy się z wrogością rodziny męża i mnóstwem obowiązków.
Również jej starszy brat powoli układa swoje życie, a jego serce zdobywa wyjątkowa, choć niezbyt poważana osóbka- Gienia Szymańska.
Czy młodzi zbudują razem coś trwałego?
Asia wciąż zmaga się z uczuciem do Stanisława, jednak nadal jeździ do Trzciela.
W jej życiu pojawia się jednak niemiecki bardzo zdolny muzyk Robert Willmann.
Czy mężczyzna ma coś wspólnego z zagonionym przed laty złotem?
Czy Podbielska posłucha głosu serca?
Czytałam z zapartym tchem , trzymając kciuki za jednego z bohaterów- nie zdradzę nazwiska , by nie powiedzieć zbyt dużo.
Autorka rozwinęła wątki w sposób bardzo przemyślany i pokazała, że przeszłość zawsze się o nas upomni..
A zakończenie po prostu.. mnie zamurowało.
Część trzecia potrzebna na już!?
Jest rok 1661. Przez Rzeszę Niemiecką przetacza się fala procesów o czary. Podejrzane są głównie zielarki i akuszerki, kat nie próżnuje, płoną stosy. Wiga...
W czasach, gdy kobiety nie powinny rzucać się w oczy, ona nosiła makową spódnicę Jest rok 1647. Za kilka lat Rzeczpospolitą zaleje szwedzki potop. Na...
Przeczytane:2025-07-06,
Wyobraź sobie, że na skutek nowego podziału geopolitycznego przez środek Twojego podwórka przechodzi granica. Połowa ziemi, która należy do Ciebie leży w Polsce, a połowa w innym państwie.
Taka sytuacja wydarzyła się naprawdę w Trzcielu na początku XX wieku. Zofia Mąkosa w serii powieści historycznych „Pomiędzy” opisuje problemy z jakimi musieli zmagać się polscy i niemieccy mieszkańcy tej miejscowości, na skutek wyznaczenia nowej granicy.
W drugim tomie „Bez miłości” autorka stawia swoje bohaterki przed trudnymi wyborami. Weronika musi nauczyć się wyznaczać granice i walczyć o swoją pozycję w domu teściów.
Joanna natomiast poszukuje swojej tożsamości jako kobieta. Musi zmierzyć się z przekonaniami o świecie, jakie przez lata wpajały jej zakonnice. Surowe wychowanie nie ułatwia kobiecie życia w społeczeństwie: jest wycofana, zdystansowana, odgradza się murem od ludzi, którzy według wpojonych jej zasad prowadzą grzeszne życie. Bohaterka traktuje świat zero-jedynkowo. Dopiero bardziej doświadczona przyjaciółka pomaga jej przekroczyć granice i budować tożsamość w oderwaniu od rygorystycznych religijnych zasad, które blokują oraz unieszczęśliwiają młodą kobietę.
Jednocześnie Joanna często przekracza granicę państwa, by realizować szpiegowskie zadania, jakie zlecają jej pracownicy słynnej „Dwójki”.
Na uwagę zasługuje nie tylko zręczne posługiwanie się motywem granicy oraz ciekawy motyw kryminalny związany z poszukiwaniem zaginionego złota, ale także doskonała kwerenda autorki. Mąkosa doskonale odzwierciedla realia historyczno-literackie zachodnich ziem w XX-leciu Międzywojennym. Seria zdecydowanie warta przeczytania!