Bez pożegnania

Ocena: 4.38 (13 głosów)

Byli braćmi - bliżniakami - i choć kochałam obu, to moje serce należało tylko do jednego z nich.

Annalia Del Valle kochała Prestona Sawyera praktycznie od zawsze. Córka ubogiej imigrantki najmującej się do pracy na farmie, wychowała się w Dolinie Kalifornijskiej jako wyrzutek, mając za dom maleńki budynek gospodarczy, dawną szopę. Ale jej serce odnalazło wolność na bezkresnych polach Farmy Sawyerów i w towarzystwie chłopców, którzy stali się jej jedynymi przyjaciółmi.

Preston wzdychał do Annalii, odkąd był nastolatkiem. Ale przed uczynieniem pierwszego kroku powstrzymywało go poczucie honoru. Aż do pewnego skwarnego, letniego wieczoru, kiedy nie jest się w stanie dłużej powstrzymywać. Tego wieczoru łączą się ich światy - i ciała. Inicjuje to ciąg wydarzeń, który już na zawsze zmieni ich życie.

Annalia wróciła właśnie do miasteczka po tym, jak zniknęła bez śladu na sześć długich miesięcy. Jest pełna determinacji, aby odzyskać swoje serce, swoje życie i dziecko - syna, który przyszedł na świat jako owoc namiętności, miłości i nagromadzonego latami pragnienia.

Preston poradził sobie z żałobą, pustoszącą zbiory suszą i targającym duszę cierpieniem, ale nie ma pewności, czy raz jeszcze poradzi sobie z Annalią. I możliwe, że wcale nie ma ochoty próbować. Czy duma i gorycz powstrzymają go przed sięgnięciem po to, czego pragnie przecież od zawsze?

Jak naprawić to, co zostało nieodwracalnie zniszczone? Jak wybaczyć niewybaczalne? Jak zrozumieć, że prawdziwy honor wywodzi się nie ze słów i okoliczności, ale z głębi serca, gdzie kryje się prawda? I jak poradzić sobie z dawnymi ranami i odkryć, że zdarza się taka miłość, która jest równie stała i niezmienna jak sama ziemia?

Informacje dodatkowe o Bez pożegnania :

Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-02-28
Kategoria: Romans
ISBN: 9788381173094
Liczba stron: 352

więcej

Kup książkę Bez pożegnania

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bez pożegnania - opinie o książce

Książka autorstwa Mia Sheridan pt. ''Bez pożegnania'' to w sumie powieść, która opowiada o przyjaźni, miłości, która bywa bliska, a chwilowo jest odległa.

Preston, Cole są braćmi bliźniakami i zaprzyjaźniają się Lią, córką imigrantki z Meksyku. Pomiędzy braćmi trwa rywalizacja o uczucie Lii.

W tej oto powieści pojawią się tutaj uczucia przepełnione bólem, żalem, tęsknotą za czymś, co właściwie ucieka bohaterom bardzo szybko, a w tym czas. Oni są dla siebie obcy, ale zawsze pozostaje lekki niedosyt tego, co wydarzyło się, gdy główni bohaterowie dorastali do prawdziwego uczucia.

Książka ta składa się z 25 rozdziałów, które zostały przedstawione barwnym i zrozumiałym językiem, w którym poznajemy z osobna życie Lii i Prestona.

Dla mnie było na początku zastanawiające czy ta historia będzie miała wytłumaczenie i zrozumienie postępowania Lii, która zniknęła tak bez słowa i liczy, że Preston tak od razu jej wybaczy.

Rozłąka bardzo boli. Miłość zraniona czyni człowieka bardziej nieszczęśliwym i trudno jest się odnaleźć w świecie do prawdziwego szczęścia, które się budowało dotychczas.

Krokiem podstawowym do sprawienia ponownej radości jest próba pokonywania własnych słabości negatywnych, a w tym cierpliwości, licząc i mając po cichu nadzieje, że los da szansę ponowić uczucie lub pozwolić mu odejść.

Wydawnictwu Edipresse Książki dziękuję za podarowanie mi do zrecenzowania książka autorstwa Mia Sheridan pt. ''Bez pożegnania''.

Moje pierwsze spotkanie z autorką uważam za udane, gdyż poruszyła trudną w niej tematykę.

Podkreśla ona ogromną rolę, jaką stanowią dla niej osoby, które pomagają jej tworzyć zespół, przy którym powstaje książka oraz opinie blogerów literackich i Czytelników.

Podoba mi się ogólne podejście autorki do bohaterów, gdyż są oni od siebie bardzo różni, ale czy mają na tyle serca, by otworzyć je na nowo o tym warto, przekonać czytając tę książkę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2018-07-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Bliźniacy i mała Meksykanka. Wszyscy darzyli się innym rodzajem miłości. Tylko która była ta prawdziwa i mogąca przetrwać największe burze? Preston i Cole postanawiają urządzić wyścig, który ma rozstrzygnąć, który z nich będzie mógł oficjalnie ubiegać się o jej względy. Jeden będzie żyć w blasku zwycięstwa, a drugi będzie musiał usunąć się w cień i patrzeć jak bratu się udaje. Czy wyścig wybierze właściwego chłopaka? Czy uczucia przetrwają? Jakie będą konsekwencje tego wszystkiego? 

Długo zbierałam się do tej powieści, ponieważ bałam się jej. Poprzednie książki autorki, które miałam szanse przeczytać, były cudowne i nie chciałam, by ta okazała się gorsza. Jednak moje przeczucia były słuszne, bo ta pozycja nie okazała się tak dobra jak sądziłam.


Historia nie jest jakoś oryginalna. Dwóch chłopaków zakochuje się w nieśmiałej dziewczynie z kompleksami. Obydwoje chcą zwrócić jej uwagę. Przez wyścig jeden z nich ją traci, jednak jego uczucia nie wygasają. Mijają lata i sprawy przybierają nieoczekiwany zwrot i zaskakujące wieści. Czy młodzi bohaterowie uradzą je i przezwyciężą problemy?



Muszę powiedzieć tak, bohaterowie średnio przypadli mi do gustu. Lia była na początku urocza z tym swoim wycofaniem. Jednak z czasem zaczęło to być irytujące i sprawiało, że ta postać mnie odpychała od siebie. Pod koniec książki była już lepsza, ale i tak moja ocena co do niej, jest dość średnia. Co do chłopaków, to pani Sheridan chyba chciała za bardzo poróżnić tych chłopaków. Preston był tym spokojnym, opanowanym i rozsądnym. Zaś Cole to dusza towarzystwa, pakujący się w tarapaty i chcący poznawać świat. Oczywiście bardziej polubiłam tego pierwszego, ale tutaj on też miał swoje wzloty i upadki. Rodzice bohaterów także średnio przypadli mi do gustu, jednak z różnych powodów, ponieważ matka chłopaków, chciała kontrolować ich życie pod każdym względem, za to matka Lii miała ją kompletnie w nosie i uważała za nasienie szatana.


Narracja jest prowadzona przez dwie osoby i na różnych płaszczyznach czasowych. Dzięki temu poznajemy początki ich znajomości, jak to się wszystko potoczyło. I powiem Wam, że właśnie wydarzenia z przeszłości czytało mi się świetnie, ale jak nadeszła teraźniejszość, to wręcz zmuszałam się, by kontynuować czytanie. Nie mam pojęcia czym to było spowodowane, no ale cóż.


Podsumowując, książka nie należy moim zdaniem do najbardziej udanych wśród innych książek tej autorki. Nie jest najgorsza, ale też nie najlepsza. Dla mnie była po prostu okey. Podejrzewam, że szybko ją przeczytacie, ale nie wniesie ona wiele nowego do Waszego życia. Łatwo przewidzieć jak wszystko się potoczy i tylko się czeka w jaki sposób do tego dojdzie. Chociaż epilog jest śmieszy! Także jeśli macie ochotę to sięgnijcie, jeśli nie, to wiele nie stracicie.

Link do opinii

Nie znam wprawdzie całej twórczości Mii Sheridan, ale po przeczytaniu trzech powieści, polubiłam ten styl pisania na tyle, by z radością i pulsującym zaintrygowaniem oczekiwać na lekturę kolejnej książki. Pomimo zmiany wydawcy, również i ta powieść otrzymała tytuł rozpoczynający się na 'bez'. Moim absolutnym faworytem jest do tej pory 'Bez słów' - czy niniejsza powieść jej dorówna i zajmie wyjątkowe miejsce w moim sercu?


Prolog
Wyjechała bez słów, bez pożegnania, bez choćby listu z wyjaśnieniem... Przez pół roku nie dawała znaku życia, nie licząc się z uczuciami dwóch mężczyzn swojego życia. Dlaczego uciekła? Wyrachowanie? Choroba? Krzywda? Co takiego się musiało wydarzyć, że matka opuściła swoje maleńkie dziecko ot tak...?? Teraz wróciła... znów 'ot tak'. Tylko czy zostanie przyjęta z otwartymi ramionami? Sama na to nie liczy...

Linmoor, Kalifornia
Lia jest córką meksykańskiej imigrantki i żyje z poczuciem braku miłości oraz zrozumienia ze strony matki a ma to związek z momentem jej poczęcia. Mieszkają w jednoizbowej szopie śpiąc na dmuchanych materacach, co dla nastolatki jest nieustannym powodem do wstydu. Dlatego jej relacja z synami dawnych pracodawców matki - bliźniakami Cole'm i Prestonem Sawyerami - jest źle postrzegana przez ich matkę. Chłopcom nie przeszkadza status materialny Lii a one znajduje u nich zwykłą dziecięcą a potem młodzieńczą przyjaźń. Sprawy komplikują się z chwilą, gdy cała trójka zaczyna dorastać a trzy lata starsi Sawyerowie darzą czternastoletnią Lię czymś więcej niż przyjaźnią... Czy nieśmiała dziewczyna wyzna obiektowi uczuć to, co podpowiada jej serce, zanim chłopcy wyjadą na studia? Czy uczucia tak młodych ludzi mają szansę przetrzymać próbę czasu i odległości?

Lia nie wiedziała nic o zakładzie. Preston nie wiedział, ile w tej sprawie było kłamstw. Cole nie znał prawdziwych uczuć brata ani Lii. Czy równanie z tyloma niewiadomymi ma szansę zostać rozwiązane? I to jeszcze w taki sposób, by wynikiem mogło być szczęście? Ogromnie poplątana historia, w której zabrakło prawdziwego początku i czasu na szczerą rozmowę. Czy dwoje tak różniących się etnicznie i finansowo ludzi ma szansę na miłość?

Autorka zwróciła uwagę na kilka ważnych w naszym życiu spraw - depresja poporodowa, wczesne macierzyństwo, brak poczucia przynależności czy szans na radę od starszych i doświadczonych. Pokazała czym jest przyjaźń, miłość, ale również jak kłamstwa, oszustwa i brak wsparcia mogą zburzyć marzenia. Dużo miejsca zostało poświęcone również pozycji imigrantów, często nielegalnych, którzy przybyli do USA, by zapewnić swym rodzinom lepszy byt, jednak nie zawsze jest to takie łatwe... Odtrącani, pogardzani, ale nie lękający się ciężkiej pracy... I jeszcze ostatnia, choć nie mniej ważna kwestia - zewnętrzne podobieństwo idące w parze z wewnętrznym przeciwieństwem bliźniąt. W przypadku Sawyerów to koncertowo pokazana odmienność - spokojny i kochający rodzinną farmę Preston kontra zwariowany i marzący o przygodach z dala od domu Cole.

Moim zdaniem to najsłabsza z książek Sheridan, spośród tych które miałam okazję czytać. Bardzo długo wieje nudą, nie dzieje się nic ciekawego, niektóre kwestie powtarzane są po wielokroć, tak jakby autorka nie wiedziała jak poprowadzić akcję. W usta niedojrzałych nastolatków wkładane są kwestie o wiele dla nich za poważne a Lia została pokazana jako zbyt skryta i nadto wycofana z życia, by choć słowem zająknąć się w temacie swoich uczuć. A do tego dziwne (nie chcę pisać szczegółowo, by nie zdradzić zbyt wiele) zachowania bliźniaków...
Trzeba naprawdę dużej wytrwałości, by dotrzeć w tej książce do momentu, który naprawdę rozkręci dotychczasową stagnację fabuły - szkoda tylko, że to muszą być aż takie tragedie! Dopiero wtedy moje postrzeganie tej historii się zmieniło a czytanie nabrało tempa i już do końca nie mogłam się oderwać.


Podsumowując - "Bez pożegnania" to powieść o poszukiwaniu lepszego życia, niedotrzymanych obietnicach, kłamstwach i śmierci bliskich osób, ale również o miłości, która dzięki staraniom obu stron i racjonalnej rozmowie ma szanse się odrodzić. Jest to historia przepełniona bólem, rozgoryczeniem, upokorzeniem, samotnością, gniewem, pożądaniem, gwałtownym seksem oraz radością. Ja nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, jednak może Was zauroczy bardziej? Wszak to opowieść o życiu, miłości i darze, jakim jest dziecko...

recenzja pochodzi z mojego bloga: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com

Link do opinii

Czy jest jakaś osoba, która nie kojarzy tutaj Mii Sheridan? Jest ona idealnym połączeniem Nicholasa Sparksa i Collen Hoover. Niesamowita autorka, która zdobyła serca czytelników. Sama jestem zakochana w jej twórczości, a moja przygoda zaczęła się od książki "Bez Szans". Mocno mną wstrząsnęła i wzruszyła. Teraz nadszedł czas na książkę "Bez pożegnania".Czy było to równie owocne spotkanie?


“Jeden z twoich pocałunków zrujnował mnie już dawno temu.” 

Annalia jako mała dziewczynka poznaje Prestona i Cole'a Sawyerów, od razu nawiązuje z nimi więź i się z nimi zaprzyjaźnia. Matka Lie jest imigrantką i niegdyś pracowała na farmie ojca bliźniaków. Preston i Cole może i są bliźniakami, ale nie mogli się bardziej od siebie różnić. Preston jest tym spokojniejszym i bardziej troskliwym. Cole lubi dobrą zabawę i jest duszą towarzystwa. Obydwoje troszczą się o Lie, ale to Preston w skrycie od dawna, czuje do niej coś głębszego i nie zdaje sobie sprawy, że Annalia odwzajemnia jego uczucia. Dopiero po kilku latach wyjawiają wszystko co im leży na sercu i można by było pomyśleć, że dobry początek do tego by mogli żyć długo i szczęśliwie. Wtedy jednak następuje ciąg nieprzyjemnych zdarzeń, które zmienią wszystko. Kilkanaście miesięcy później Lia bez pożegnania opuszcza miasto i zostawia Prestona oraz ich maleńkie dziecko. Po pół roku powraca i chce wszystko naprawić. Jak zareaguje Preston? Czy dowie się dlaczego Annalia wyjechała?

Książka jest opisana z perspektywy obydwóch bohaterów. Przedstawia ona wydarzenia, które miały miejsce wcześniej oraz te w teraźniejszości. Ja może zacznę wam od przedstawienia bohaterów. Annalia - dziewczyna, która wywołuje w czytelniku różne emocje - są osoby, które ją lubią, a które potępiają jej zachowanie. Jest w końcu matką, która zostawiła własne dziecko, ale jaki miała powód? Przy pierwszych stronach sama ją zlinczowałam za to co zrobiła, dopiero później, kiedy wszystko wyjaśnia, zaczynam rozumieć jej postępowanie. Czy popieram je w stu procentach? Nie. Myślę, że jej sytuację można by było rozwiązać na różne sposoby, choćby rozmową. Chociaż ciężko wczuć mi się w kobietę, która urodziła dziecko, bo sama tego nie przeżyłam. Nie wiem co ona odczuwa w tamtym momencie, jakie obawy się w niej rodzą, ale na pewno każdy przeżywa to na swój własny sposób. Podobała mi się jej zmiana, kiedy już wróciła do miasta. Była dużo silniejsza, zdeterminowana, a wszystkie ciosy brała na klatę, chociaż mogła pokazać trochę pazurków. W wieku nastoletnim jej postać mnie odrobinę irytowała. Taka niezdecydowana i nieporadna. Preston to taki cud chłopak, niemal idealny. Lubiłam jego postać. Lojalny, wierny, ciężko pracuje, jest niesamowitym ojcem i bezgranicznie kocha Lie. 


Myślę, że sama książka poruszała nie jeden, a kilka istotnych kwestii, m.in. macierzyństwo w młodym wieku albo imigrację. No ale tak, najważniejszym wątkiem była miłość Prestona i Annalii. Bardzo piękna, porywająca i emocjonalna. Jestem zakochana w tej pozycji, nie mogłam się od niej oderwać. To nie jest łatwa historia, ale tym właśnie są książki Mii - są życiowe i prawdziwe. Wprost jest pokazane, że życie jest krótkie i że wcale nie jest takie kolorowe, a na wszystko trzeba sobie zapracować. Skomplikowana i łamiąca serce fabuła daje czytelnikowi szansę przeżywania wszystkiego razem z bohaterami. Mia ani przez moment mnie nie zawiodła.


“Dzisiaj. To jest nasz początek, Lio.” 


"Bez pożegnania" to wyjątkowa historia opowiadająca po prostu o życiu. Ma niesamowite przesłanie. Spodoba się ona zwłaszcza osobom, które lubią czytać książki o drugiej szansie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - redgirl_books
redgirl_books
Przeczytane:2019-03-10,

"Bez pożegnania" opowiada historię Lii i Prestona. Ona była córką nielegalnej imigrantki, a on jednym z synów bogatego plantatora. Znali się od zawsze, ale dopiero wraz z dojrzewaniem uświadomili sobie, że łączy ich coś więcej niż zwykła przyjaźń. Jednak przez lata nie było im po drodze. Aż pewnego skwarnego dnia ich ścieżki się łączą. Spędzają ze sobą wspólne, namiętne chwile, które rozpoczynają serię wydarzeń. Dochodzi do tragedii, podczas której obydwoje tracą kogoś, kogo kochali. Lia zachodzi w ciążę, a
parę miesięcy później znika bez śladu. Powraca po sześciu miesiącach aby odzyskać syna i Prestona. Jednak mężczyzna nie potrafi jej zaufać. Przepełniają go gniew i żal, ale również pożądanie. Jednak duma i gorycz nie pozwalają mu jej wybaczyć. Czy będą mieli szansę sobie wszystko wytłumaczyć? Czy miłość zwycięży ze wzajemnymi pretensjami?

"Bez pożegnania" to książka, która wraz z biegiem wydarzeń pokazuje czytelnikowi, że nie zawsze życie jest czarno - białe, a niektóre wybory nie przychodzą łatwo. Ta książka powinna niektórym przypomnieć, że nie każdy człowiek może mieć taką silną psychikę jak nasza, że dzieciństwo i niektóre zdarzenia potrafią przygnieść, doprowadzić do beznadziei i ostateczności, a nawet do egoistycznych czynów byle uratować siebie. Dlaczego o tym piszę? Bo po przeczytaniu pierwszych stron tej powieści, potępiłam główną bohaterkę. Nie rozumiałam jaka matka postępuje tak egoistycznie i zostawia swoje małe dziecko bez żadnego listu i wyjaśnień. Odchodząc bez pożegnania, by potem po 6 miesiącach wrócić i oczekiwać, że wszystko będzie takie jak dawniej. 
Pomyślałam sobie wtedy: "Serio Lia? Masz czelność po czymś takim dziwić się zmian, które spowodowałaś nie tylko w swoim życiu, ale również w życiu innych osób?" 
Byłam wkurzona, co sprawiło, że przez pół książki miałam mieszane uczucia, co do tej postaci. Jednak wraz zbiegiem historii, w której wychodzą na jaw pewne sprawy, nieco ją zrozumiałam. Bo miałam podobnie do niej. Mia Sheridan porusza w tej książce trudne tematy takie jak trudne dzieciństwo. Lia nie była kochana przez swoją matkę, która widziała w niej coś obrzydliwego i powód zniszczenia jej życia. Dziewczyna nie miała przyjaciół, była skryta, zamknięta na ludzi. Żyła w biedzie, której się wstydziła. Uważała, że została wciśnięta w takie kryteria. Dlatego nie robiła nic, kiedy ją poniżano. A potem? Dorosła, ale te przeżycia zostały w jej psychice. Uwierzcie mi, sama po sobie wiem, że nawet pomimo wielu lat nie da się wymazać tego, co nas łamało tyle czasu i krok po kroku niszczyło. Każdy inaczej reaguje na to, co życie mu przygotowało. Później, kiedy jej i Prestonowi udało się połączyć spadła na nich kolejna tragedia, Lia zaszła w ciąże i od tej pory została sama. Matka Prestona jej nie akceptowała i traktowała jak intruza. Mężczyzna, którego kochała był pogrążony w żałobie i w ratowaniu farmy. Nie miał dla niej wsparcia, chwili czasu na rozmowy, nie okazywał jej czułości. Lia nie miała w nikim wsparcia, nie miała nikogo komu mogłaby zwierzyć się ze swoich trosk. Była zamknięta w czterech ścianach, z dzieckiem, które kochała, ale uważała, że jej miłość nie wystarczała i, że jest złą mamą. Miała wiele obaw, strach z dnia nad dzień coraz bardziej ją ogarniał, a ona pogrążała się w ciemności. I tutaj autorka porusza kolejny ważny temat jakim jest depresja poporodowa. Ja również przez to przechodziłam. Jasne nie zostawiłam swojego dziecka, nadal nie rozumiem jak Lia mogła to zrobić, ale tak jak pisałam - każdy ma inną psychikę, która w każdej chwili można pęknąć. Chociaż można potępiać decyzję głównej bohaterki to uważam, że trzeba ją zrozumieć. Moim zdaniem między nią i Prestonem zabrakło szczerej rozmowy. 

Dodam jeszcze parę słów o Prestonie i powoli kończę. W większości tego typu książek męscy bohaterowie topią się w pieniądzach, są milionerami, prowadzą własne firmy albo w inny sposób zarabiają grube pieniądze. Mia Sheridan tworzy mężczyzn, którzy zarabiają na własne życie pracą swoich rąk. Jest w tym coś niezwykłego i czułego. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale sama szanuję ludzi, którzy pracują fizycznie. Preston oprócz tego był silny, czuły i troskliwy. Gdyby oboje nie zachowywali się dziecinnie to myślę, że już wcześniej by mieli szansę lepiej się poznać. Bo tak naprawdę pomimo tylu lat znajomości - wiedzieli o sobie tak niewiele.

Mam za sobą prawie wszystkie książki Mii Sheridan, które zostały wydane w Polsce. Jest to również jedna z moich ulubionych autorek, których powieści nie mogłabym przegapić. Kiedy zobaczyłam zapowiedź "Bez pożegnania" wiedziałam jedno: MUSZĘ JĄ PRZECZYTAĆ. Nie jest to jedna z jej lepszych książek, brakowało mi w niej czegoś, ale i tak trafiła w moje serce. Poruszyła mnie, wzruszyła, ale sprawiła też, że co nieco mi przypomniała. Książkę wciągnęłam jednego dnia. Pomimo tego, że nie podobało mi się zachowanie Lii i Prestona to całokształt historii stworzony przez autorkę uważam za świetny. Jest w tej powieści nieco emocji: bólu, żalu, gniewu i poczucia straty. Myślę, że dla fanów Mii Sheridan ta książka to must have. Nie zabraknie tu również niespodziewanych zwrotów akcji. Mia Sheridan stworzyła nieco zabawną i emocjonalną książkę, dodając do tego odrobinę ciepłego klimatu i nieuchwytnej melancholii. Książkę czyta się dobrze, ale do dziś czuję niedosyt, bo wiem, że Sheridan jednak stać na więcej. 

Link do opinii

Miałam okazję już kilkakrotnie spotkać się z twórczością autorki. Dotychczas książki te odnosiły na mnie pozytywne wrażenia. Czy zatem kolejna książka również to uczyniła?

Lia to dziewczyna, która doskonale wie, co to bieda. W życiu nigdy nie miała lekko, i zawsze czuła się gorsza od swoich rówieśników, trzymając się od nich z daleka. Jej jedynymi i nieodłącznymi przyjaciółmi byli bliźniacy Preston i Cole. Chodź uwielbiała ich ponad wszystko, w szkole starała się ich unikać, by nie przynieść im czasem wstydu.

 Cóż moje uczucia względem tej bohaterki są troszkę pomieszane. Nie mogłam zrozumieć (i nie popierałam tego), że porzuciła swoje dziecko i wyjechała. Co prawda wróciła, a lepsze poznanie bohaterki, pozwoliło mi poniekąd zrozumieć dlaczego tak postąpiła. Drażniła mnie też jej niska samoocena, to, że zawsze schodziła na dalszy plan, że się z niej wyśmiewano, a ona nic z tym nie robiła. Była niczym szara myszka. A przecież to nie szata zdobi człowieka. Najważniejsze jest jego wnętrze. I te jej ciągłe wzdychanie po cichu do Prestona. Zamiast powiedzieć mu otwarcie, co do niego czuje, to tylko tłamsiła to w sobie i sama siebie katowała. Poza tym, była osobą sympatyczną, która zawsze starała się być dla wszystkich miła i pomocna. Współczułam jej tego, iż ze strony swojej matki nie miała żadnego wsparcia. Wręcz, momentami cierpiałam razem z nią. Byłam wściekła na jej mamę, za to jak ją traktowała. W głowie mi się to nie mieściło.

Preston i Cole. Dwaj bliźniacy, a jednak tak bardzo różniący się od siebie. Cole taki zakręcony, rządny przygód, natomiast Preston spokojny i opanowany. I to właśnie ten drugi podbił moje serce. Jego ogromna miłość do Lii oraz do brata, niejednokrotnie mnie zaskakiwała. Choć chętnie nakopałabym mu do tyłka za to, że nie wyznał od razu Lii swoich uczuć względem niej. Pod tym względem oboje zachowywali się tak samo.


Tłumiłem w sobie pragnienie uczynienia Lii swoją dziewczyną przez całe cholerne życie i w jednej, niespodziewanej chwili dałem sobie pozwolenie na to, aby je zaspokoić. Niezwykle trudno mi było zachować nad sobą choćby odrobinę kontroli.

Jedno wydarzenie, a potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami. Przekonali się o tym Lia i Preston. Jedno miłosne i namiętne spotkanie zrodziło coś niepowtarzalnego, a mianowicie ich syna. Może jedynie czas nie był dla nich najdogodniejszy, gdyż oboje zmagali się wtedy ze swoimi problemami, utratą kogoś bliskiego. Czasem zamykamy się na cały świat, działamy jak w transie, myśląc, iż dobrze czynimy. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, mówić otwarcie o tym co nas boli. Oddajemy się pogoni pracy, byle tylko nie myśleć o całej reszcie. A ta cała reszta w tym momencie również cierpi, gdyż myśli, że przestała się liczyć w życiu tej pierwszej. Koło zatacza krąg, emocje biorą górę, a czyny zostają nieprzemyślane. I powstaje kolejna mała tragedia, tylko i wyłącznie z powodu tego, że dwoje dorosłych ludzi nie potrafiło powiedzieć sobie co leży im na sercu.

 Mia Sherdian przedstawia nam piękny obraz dorastającej miłości, później osobiste tragedie, odsunięcie się od siebie, ucieczkę, pojmowanie dokonywanych wyborów, a przede wszystkim wyciągania wniosków z ich konsekwencji. Choć książkę czyta się dobrze, to jednak czegoś mi tutaj zabrakło. Nie było tylu emocji, co w poprzednich książkach autorki, które czytałam. Pomysł na fabułę też taki średni, jakoś nie zrobił na mnie nie wiadomo jakiego wrażenia. Dziewczyna kochająca dwóch bliźniaków, jednak nie potrafiąca otwarcie powiedzieć, któremu z nich odda swoje serce. Uczuć nie należy trzymać w sobie, o nich trzeba mówić otwarcie. Po co się niepotrzebnie zadręczać? Po do gdybać, co by było? Czy nie lepiej wyłożyć "karty" na stół i wiedzieć na czym się stoi?

Dokonując wyborów w naszym życiu, często działamy pod wpływem chwili. Nie raz, nie dwa zdarza się później, że ich żałujemy. Jednak widocznie tak chciał los, i tak miało być. Bo nic co przydarza nam się w życiu, nie dzieje się bez przyczyny. Myślę, że wszyscy ludzie pojawiający się na naszej drodze, mają w tym jakiś cel.

Bohaterowie wykreowani przez bohaterkę są wyraziści. To ludzie, jakich moglibyśmy spotkać w naszym życiu. Autorka cofając się w czasie, pozwala nam zrozumieć dlaczego ich losy potoczyły się jak się potoczyły. Cała historia opowiedziana została zarówno z perspektywy Lii jak i Prestona. Dzięki temu zabiegowi, poznajemy myśli, jakie kłębiły się w ich umysłach. Zdecydowanie zabrakło mi w tej powieści emocji, które poprzednio autorka potrafiła u mnie wywołać.

"Bez pożegnania" to historia, która w głównej mierze skupia się na różnicy statusu społecznego. Ona biedna, on bogaty. I tak przez większość książki. Czyta się dobrze, jednak dla mnie to zdecydowanie za mało, bo wiem, że autorkę stać na wiele więcej. Nie zniechęcam jednak Was, ani nie zachęcam, gdyż każdy ma swój gust. To co nie przypadło zbytnio do gustu mnie, nie oznacza, że Wam również nie przypadnie, może być całkiem odwrotnie. Przekonajcie się zatem sami.

Link do opinii

Okładka jest czarno biała, z różowym dodatkiem stanowiącym tytuł powieści. Para na okładce jakoś... średnio mi się podoba. Gdzieś za nimi, w tle, widzimy Diabelskie oko (prawdopodobnie). Oczywiście pominęłam napis nad imieniem i nazwiskiem autorki "Bestsellerowa autorka "New York Timesa". Dlaczego? Ponieważ teraz wszyscy zagraniczni są bestsellerowi. I nie zwracam na to kompletnie uwagi. Grzbiet utrzymany jest w tej samej kolorystyce, więc nie mam zarzutów. 

Co do samego wydania również nie mam, ponieważ nie spotkałam błędów w druku, literówek. Czcionka jest duża i czyta się dzięki temu szybko, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 

Lektura ta posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed urazami mechanicznymi. Na jednym z nich poczytamy co nieco o autorce oraz znajdziemy odnośniki do stron, gdzie możemy ją znaleźć, a na drugim fragment powieści. 

Przechodząc stopniowo do autorki, przy pierwszym podejściu do książki "Bez słów", którą mogłam przeczytać w ramach Book Touru, byłam zachwycona. Drugie podejście też było dobre, ale już nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Z kolei teraz... Jak myślicie? Zachwyciła mnie? Czy wręcz przeciwnie? No dobra, nie będę trzymać Was w niepewności. 

Było okej. Jestem zadowolona. Może nie zauroczona i zachwycona, ale jest naprawdę dobrze. Głównie przez wzgląd na jedna postać, o której co nieco za moment napiszę. 
Nową powieść Mii Sheridan czytało mi się niezwykle lekko i przyjemnie. Nie napotkałam jakichkolwiek blokad podczas lektury, więc wszystko jest na plus. Myślę, że i Wy, jeśli sięgnięcie po tę książkę będziecie zadowoleni z pióra, jakim posługuje się autorka. jest przystępny i nie zawiera trudnych słów. Przyznam się jeszcze bez bicia, że w pewnym momentach było mi się ciężko oderwać. Nie mogłam rozstać się z książką ani na moment, dlatego też pochłonęłam ją w ciągu jednego dnia. Za bardzo intrygowały mnie dalsze losy postaci. Dlatego też polecam tę powieść, bo pióro autorki potrafi zainteresować czytelnika, mimo oklepanego tematu, którego można nazwać... schematycznym. 

Dlaczego schematycznym? Otóż mamy trzy osoby. Jedna dziewczyna i bliźniacy. Oczywiście, chodzi o miłosny trójkąt. Może nie jest on tak rażący i widoczny, bo bohaterowie nie dopuszczają nas do tego, by móc mówić z pełną premedytacją, że "Tak, to był trójkąt miłosny. Ja ją kocham, on też, ja z nią chodzę, a oni mnie zdradzają". Nie jest to takie oczywiste, ale zalatuje tym schematem w książce, więc nie bądźcie zaskoczeni. Niemniej jednak uważam, że nie jest to przyczyna, do skreślenia powieści z listy do przeczytania. Ponieważ nie razi tak strikte bardzo tym schematem, a wręcz jest taka... delikatna? Nasza bohaterka zważa na to, co robi. Przynajmniej w większości chwil życia. 

Narracja jest tu prowadzona pod względem teraźniejszości i przeszłości oraz z punktu widzenia Lii oraz Prestona. Jak to ja, uwielbiam czytać cudze myśli, a jeśli już w jednej powieści mamy dwóch narratorów, jest lepiej niż dobrze. Jeszcze trzy osoby tez jest w porządku, ale więcej to juz źle mi się czyta. Ale przejdźmy do naszych bohaterów. 
Lia to biedna meksykanka, która zdaniem większości osób nie zasługuje na nic. Oczywiście nadaje się tylko do pracy, najlepiej fizycznej, za darmo i nagradzać by ją można samymi pogardami. Jednak młoda dziewczyna, bardzo piękna zyskuje sympatię dwóch chłopców, bliźniaków. Może się to wydawać oklepane, nie przeczę. Jednak naprawdę polubiłam tę dziewczynę. Wydawała mi się skromna, ale ze złotym sercem. Nie wiedziała jak żyć, bo matka nie dawała jej przykładu, dlatego też często chciała się przypodobać innym, by być lepszą... Mogłabym dużo o niej opowiadać, o tym, co ją spotkało, ale nie chcę zdradzać Wam za wiele. 

Bracia - Preston i Cole. Przystojniacy, a jakżeby inaczej. Lubią bawić się z ubogą meksykanką. Jednak gdy zaczynają dorastać, dziewczyna obu chłopcom zaczyna podobać się jako dziewczyna i tak wzdychają do niej oboje. Czy ich polubiłam? Hm. Cole wydawał się w porządku, chociaż jego rozrzutne życie, pod względem kobiet, nie podobało mi się. Za to Preston.... Od początku powieści moje serce biło dla niego. Wydawał się idealny i prawie taki był. Strasznie się zżyłam z nim i odczuwałam każde jedno uczucie, które przeżył on na sobie. Chwilami czułam gulę w gardle i to przytłaczające uczucie, które nie dawało mi odetchnąć. No po prostu mój kolejny, książkowy mąż. :) 
Reasumując chciałam pogratulować autorce wykreowania porządnych postaci oraz fantastycznego Prestona, któremu oddałam swoje serducho na ponad trzysta stron. :) 

"Bardzo trudno znaleźć szczęście, kiedy człowiek czuje, że nigdzie nie ma swojego miejsca."

Emocje - oczywiście, że są. Chwilami chciało mi się śmiać - chociaż nie często. A momentami było mi tak potwornie smutno, głównie z powodu przeszłości Mii oraz tego, co czuł Preston. Było mi ich tak żal, że jest to aż dziwne. Trójkąt jak nic, a mi zachciało się emocjonować podczas lektury? No niestety, czasem proste, przereklamowane tematy budzą najwięcej emocji... Ciesze się jednak, że pojawiły się te emocje, naprawdę. Bo bez nich ta książka tak naprawdę nie istniałaby pod oceną "jedna z lepszych".

Dodatkowo powieść zawiera kilka przesłań, napisanych między wierszami, których oczywiście Wam nie zdradzę. To zadanie dla Was. Przeczytać te lekturę i zrozumieć, co chce nam przekazać autorka. Pod tym względem na pewno nie będziecie zawiedzeni. 

Czytając Bez pożegnania nie powinniście obawiać się znudzenia. Pisarka zadbała o to, by nas zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie, za co ode mnie należy jej się kolejna pochwała. :) 

Reasumując uważam, że jest to jedna z lepszych powieści z oklepanym tematem trójkąta miłosnego. Spodobała mi charakterystyka bohaterów, a emocje wzięły górę. Oczywiście Prestona Wam nie oddam, ale możecie wziąć sobie Cole'a, jeśli chcecie. :P 

Zawiera przesłanie między wierszami, o którym warto pamiętać całe życie, tym bardziej mając między innymi do czynienia z osobami innej narodowości. Coraz więcej osób o tym zapomina i powstają niemiłe sytuacje, niestety... Dlatego zapamiętajcie te książkę i postarajcie się przeczytać, a nie pożałujecie. Jestem niemal pewna, że części spodoba się na pewno. :) 

Link do opinii
Avatar użytkownika - codzienna
codzienna
Przeczytane:2019-02-25, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki 2019, Posiadam,

To moje kolejne spotkania z Mia Sheridan i kolejne miłe zaskoczenia. "Bez pożegnania" to kolejny niebanalny romans ,który skupia się nie tylko na miłości i pożądaniu bohaterów ,ale ukazuje również realne problemy ówczesnego świata.Pomimo tego książkę nadal czyta się lekko i nie wymagają głębokiego wnikania w historię. Nie wiem, jak ona to robi, ale jednak jej się udaje.
"Bez pożegnania "to historia Lii,córka imigrantki,która od dzieciństwa zna Prestona i Cole'a Sawyerów, bliźniaków,którzy przyjaźnią się i ot tak po prostu pokazują dziewczynie,że nie jest sama.Bliźniaki pomimo tego ,że są do siebie podobni to każdy z nich ma odmienne charaktery.I tu autorka chciała pokazać ,że nie ważny jest wygląd tylko to co człowiek nosi w sercu.Dlatego tez Lia pomimo,że lubi ich obu to wybiera Prestona do którego jest jej bliżej.Ażeby nie było tak sielankowo autorka wprowadziła trochę zamętu w ten bajeczny świat.Pojawiają się problemy,z każda kolejną stroną odkrywamy skrywane tajemnice,zaczynamy rozumieć postępowanie bohaterów i nie mogłam oderwać się od powieści.To książka pełna emocji,która wciąga w fotel jak magnez nie dając oderwać się na chwilę.Autorka doskonale balansuje językiem,jej styl jest tak lekki,że ma się wrażenie jakby czytelnik sam był częścią powieści.To jest po prostu fantastyczne.
Autorka w powieści tej zamieściła również nutkę erotyzmu,jednak jest to dodatek do całej historii,a ci którzy sięgając myśląc,że to erotyk bardzo się rozczarują.Dostaniemy tu opisy zbliżeń ,które nie są brutalne i nie kipią seksem , są takie jakie powinny być a to dla mnie bardzo istotne.
Polecam książkę wszystkim tym ,którzy szukają odrobiny emocji i romantyzmu,ciepła i miłości a zarazem męskich bohaterów.

Link do opinii
Avatar użytkownika - rudablondynkarec
rudablondynkarec
Przeczytane:2019-01-23, Ocena: 3, Przeczytałam, 2019, 52 książki 2019,

Lia i Preston znają się od dziecka i czują do siebie chemie. Jednak po urodzeniu dziecka Lia znika, zostawiając Prestona samego. Czy po powrocie dziewczyny Preston jej wybaczy? Czy zaufają sobie ponownie? 


Jak uwielbiam książki autorki, tak na tej książce się zawiodłam. Jest to historia dwójki bohaterów, której losy od dzieciństwa są splątane. Dopiero rodzinna tragedia doprowadza do ich rozpadu, który dla obojga jest bolesny. Jednak pomimo tego bohaterowie walczą dalej o swoje dobro. 


Moim zdaniem autorka miała ciekawy pomysł, ale nie wybrnęła z tego dobrze. Gdyby bardziej skupiła się na akcji, w której znajdują się bohaterowie zamiast na ogromnych opisach to wtedy miała by ona ciekawszą fabułę. Jak dla mnie za mało odczuwa się emocji, które targają bohaterami. Książka jest bardzo rozległa i ciężka w czytaniu, dlatego też według mnie nie jest warta sięgnięcia. 

 

Moja ocena: 5/10

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - tygrysica
tygrysica
Przeczytane:2020-05-02, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Anawinkar
Anawinkar
Przeczytane:2018-09-21, Ocena: 4, Przeczytałam, Mia Sheridan,
Inne książki autora
Calder. Narodziny odwagi
Mia Sheridan0
Okładka ksiązki - Calder. Narodziny odwagi

Nie bój się walczyć o marzenia! Kiedy dziesięcioletni Calderpo raz pierwszy zobaczył ośmioletnią Eden, nie przeczuwał, że ich losy na zawsze splecie...

Bez szans
Mia Sheridan0
Okładka ksiązki - Bez szans

W upadającym górskim miasteczku Kyland i Ten zakochują się w sobie wbrew rozsądkowi i na przekór surowej rzeczywistości. Kyland marzy tylko...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy