Trudno sobie wyobrazić pejzaż polskiego miasta bez blokowisk. Trójmiejska Zaspa, wrocławski Nowy Dwór czy wreszcie warszawskie pasmo Ursynów-Kabaty. Zgodnie z polityką urbanistyczną ówczesnych władz, osiedla miały odciążać centrum aglomeracji, tworzyć odrębne struktury społeczne i zapewniać powierzchnię do życia dla setek tysięcy mieszkańców. Ursynów Północny zaprojektowano jako ostatnią gigantyczną inwestycję budowlaną tego typu. Powstał w całości z wielkiej płyty, a pierwsi mieszkańcy wprowadzali się do swoich M w 1977 roku. Z czasem zazieleniony, ożywiony przez działania artystów, animatorów i subkultury młodzieżowe zyskał opinię „najbardziej ludzkiej sypialni Warszawy”. Lidia Pańków w swoim debiutanckim reportażu Bloki w słońcu prowadzi czytelnika labiryntem ursynowskich uliczek, tłumacząc, co łączy dzielnicę z hasłami architektury modernizmu, dlaczego ursynowscy architekci nie lubili Le Corbusiera i jak udało im się przemycić do projektu idee eksperymentu społecznego czasem graniczącego z futurologią. Autorka kreśli historię dzielnicy, przywołując prywatne opowieści mieszkańców i twórców Ursynowa, pokazując czytelnikowi, jak się na tym blokowisku zgubić i odnaleźć.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2016-05-11
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Przeczytane:2025-01-22, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2025, 2025,
Ta książka jest dziwna i nierówna, może jak ta część miasta, o której opowiada. Pierwszy rozdział, szczegółowo opisujący powstanie Ursynowa, był interesujący, drugi równie angażujący, ale zaczął mnie męczyć i utwierdzać w przekonaniu, że nie jestem fanką książek historycznych o konkretnych miejscach z taką dokładnością. Dwa kolejne rozdziały przeleciałam po łebkach, bo nie byłam w stanie przebrnąć przez te szczegóły, a potem były takie, od których nie mogłam się oderwać i prawie poczułam się jak część bohaterów, którzy tworzyli swoje życie w tej części Warszawy. Znam wiele osób, które na żywo widziały te zmiany w mieście. Dzięki temu książka miała dla mnie wiele wymiarów i dała mi poczucie, że wywodzę się z miasta pełnego przeciwności i ciekawości.