Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 240
Doskonały debiut literacki autora Krótkiej historii siedmiu zabójstw, wyróżnionej Nagrodą Bookera. Obrazoburczy i poetycki zarazem. Pociągający i odpychający. Tylko Marlon James potrafi tak igrać z uczuciami czytelników.
Pierwsza powieść w literackiej karierze Jamajczyka to książka niezwykła, ukazująca z empatią i brutalną szczerością rodzimą wyspę pisarza i mentalność jej mieszkańców. To także wstrząsająca wiwisekcja religijnej sekty.
Jest rok 1957. Niewielka wioska Gibbeah to zapomniane przez cywilizację miejsce, pokryte kurzem, pamiętające jeszcze czasy plantacji, ale obecnie pogrążone w biedzie. Mentalnym przywódcą miejscowej społeczności jest pastor Hector Blight, który bardziej niż wiernych kocha beczułki z rumem.
Pewnego dnia nad Gibbeah zaczynają krążyć złowieszcze czarne sępy. Wpadają do kościoła, rozbijając okna. W ślad za ptakami w wiosce pojawia się człowiek, który nazywa siebie Apostołem Yorkiem. Przejmuje kościół i pod sztandarem „ducha odnowy” wprowadza nowe zasady. Wokół Apostoła zaczynają gromadzić się ludzie, którzy chcą mu pomóc sprowadzić pozostałych mieszkańców na bogobojną ścieżkę.
Pastor Blight nie ma wyjścia, musi odstawić rum i odzyskać zaufanie wiernych. Który z duchowych przywódców wygra tę biblijną potyczkę o rząd dusz?
Najlepszy i najważniejszy debiut, jaki miałam okazję przeczytać. Pisarstwo Jamesa przywodzi na myśl wczesne powieści Toni Morrison, a także książki Jessici Hagedorn i Gabriela Garcii Márqueza.
Kaylie Jones, amerykańska pisarka
Marlon James (ur. 24 listopada 1970) – pisarz jamajski. Urodził się w Kingston, stolicy wyspy. Oboje rodzice pracowali w policji (matka jako detektyw, ojciec jako prawnik). W 1991 roku ukończył studia w dziedzinie języka i literatury na University of the West Indies, a w roku 2006 uzyskał tytuł magistra w zakresie creative writing na Wilkes University, prywatnej uczelni w stanie Pensylwania. Od roku 2007 uczy języka angielskiego i kreatywnego pisania w Macalester College w Saint Paul w stanie Minnesota. Jako pisarz zadebiutował w 2005 roku, ukazującą się właśnie na polskim rynku powieścią Diabeł Urubu, opisującą historię biblijnych zmagań w realiach odległej jamajskiej wioski połowy XX wieku. Jego druga książka, Księga nocnych kobiet z 2009 roku, opowiada o buncie niewolnic na jamajskiej plantacji na początku XIX wieku. Krótka historia siedmiu zabójstw to trzecia i najgłośniejsza powieść w dorobku Jamesa. Autor otrzymał za nią w 2015 roku American Book Award oraz – jako pierwszy Jamajczyk w historii nagrody – Man Booker Prize. Powieść została też ogłoszona książką roku w m.in. „The New York Times”, „Chicago Tribune”, „The Washington Post”, „The Boston Globe”, „Time”, „Newsweek”, „The Huffington Post”, „The Seattle Times”, „The Houston Chronicle”, „Publishers Weekly” i „Library Journal”.
Literatura, która sprawia ból
Czy powieść może tak bardzo uwierać i sprawiać dyskomfort, że przeczytanie każdego kolejnego rozdziału jest nie lada wyczynem? Marlon James udowodnił, że jak najbardziej. Jego literacki debiut wstrząsa, wywołuje wstręt, dręczy, a jednocześnie zmusza czytelnika, by dotrwał do końca i poznał całą historię, która wydarzyła się w Gibbeah.
Debiut z przytupem
"Księga nocnych kobiet" (czyli trzecia z kolei powieść autora) okazała się literackim objawieniem i powiewem świeżości. Mocna, brutalna, a jednocześnie napisana niesamowitym językiem – nie mam wątpliwości, że to jedna z najlepszych powieści ostatnich lat. A jak jest z "Diabłem"? Okazuje się, że styl zdecydowanie jest najmocniejszą stroną pisarza, a efektu końcowego dopełnił znakomity przekład Roberta Sudóła (nie po raz pierwszy). Jednak "Diabeł Urubu" – powieść z pogranicza metafizyki i krwawego horroru – okazał się dla mnie dość trudną przeprawą.
James przyzwyczaił mnie już do wulgarnego języka, oralnej brutalności, ale to co wydarzyło się w jego debiucie momentami potrafi przyprawić o mdłości. Już po kilkudziesięciu stronach czułam się przytłoczona brudem, nagromadzeniem agresji, zepsucia i beznadziei. I owszem, pod wieloma względami było to na swój sposób genialne – nawet jeśli ciężkostrawne.
Krytyka czy zachwyty?
"Diabła Urubu" trudno zaliczyć do literatury, która może się podobać, bo jak może podobać się całkowity upadek człowieczeństwa? Jest to jednak literatura w jakiś sposób fascynująca i nade wszystko zachwycająca językiem. Niebanalne ujęcie walki dobra ze złem, z wplecionymi motywami biblijnymi oraz ludowymi wierzeniami Jamajczyków daje intrygujący efekt. Siłą powieści z pewnością są też jej bohaterowie – niezwykle złożeni, pokrętni i pełni człowieczeństwa w najgorszym wydaniu. Duża dawka symboliki i metafizyki może nieco utrudniać odbiór, ale przecież nikt nie mówił, że literatura zawsze musi być przyjemna i wygodna. Jedno wiem na pewno, twórczość Marlona Jamesa zmierza w dobrym kierunku.
Przeczytane:,
(czytaj dalej)