Kto znajdzie zabójcę, którego przez ponad sześćdziesiąt lat nie odnalazła sama... ofiara?
Annie Adams, dwudziestopięcioletnia początkująca pisarka mieszkająca w Londynie, otrzymuje list z zaproszeniem na spotkanie ze swoją krewną w uroczej miejscowości Castle Knoll.
Gdy Annie przybywa na miejsce, okazuje się, że jej zamożna i samotna ciotka Frances została zamordowana. To nie koniec zdumiewających nowin. Annie dowiaduje się, że Frances od niemal sześćdziesięciu lat... wiedziała, że tak się stanie - wróżka przepowiedziała jej taką śmierć, gdy była młodą dziewczyną. Od tamtego czasu Frances, usiłując odkryć, kto chce ją zamordować, drążyła tajemnice mieszkańców Castle Knoll.
Zgodnie z testamentem dziedzicami spadku mają zostać najbliżsi krewni: Annie lub Saxon, ale tylko wówczas, kiedy uda się im się znaleźć zabójcę.
Czy Annie dokona tego, czego jej ciotka nie zdołała zrobić przez sześć dekad? Czy właściwie zinterpretuje wskazówki zapisane w jej dziennikach? Czy uda się jej rozwikłać mroczną tajemnicę miasteczka i odkryć, kto jest mordercą?
***
Kristen Perrin - amerykanka mieszkająca w Wielkiej Brytanii. Autorka książki Enna i Towarzystwo Szmaragdowego Atramentu. Jak odkryć własnego mordercę to pierwsza część cyklu Dzienniki Castle Knoll.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2025-03-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: HOW TO SOLVE YOUR OWN MURDER
Kolejny lekki kryminał, który wpadł ostatnio w moje ręce.
Tym razem mamy do czynienia z kobietą, która całe życie tropi... swojego mordercę. Przyszłego, rzecz jasna. A wszystko przez nietypową przepowiednię, która zmienia tory jej życia...
Kiedy na scenie pojawia się Annie, która natrafia na zamordowaną ciotkę i jej nietypowy testament, zaczyna się robić ciekawie. Nie jest to książka, która pędzi jak rollercoaster - wręcz przeciwnie, można spokojnie delektować się powolnym tempem, przerywanym wtrętami z pamiętnika.
Przyjemna lektura.
,,Jak odkryć własnego mordercę" Kristen Perrin
Ta historia to idealne połączenie klimatu znanego mi z książek Agathy Christie z nowoczesnym kryminałem. Uwielbiam, kiedy autorzy bawią się konwencją klasycznego kryminału, a jednocześnie dbają o klimat i warstwę emocjonalną. Tutaj tak właśnie jest - nie ma krwi rozlewającej się po stronach, nie ma brutalności, ale jest napięcie, jest psychologiczna gra i uczucie, że każda rozmowa, każdy gest może być kluczem... albo zasłoną dymną.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam poczucie lekkiego przeciągnięcia i trochę mnie ta historia nużyła. Akcja ruszała powoli, niemal ostrożnie, jakby sama autorka badała teren. Ale kiedy odczytano testament ciotki Frances i pojawił się warunek dziedziczenia, poczułam, że zaczyna się prawdziwa gra. I to mi się podobało! Autorka dodała gazu i ledwo co wyrabiałam na zakrętach.
Bardzo ciekawie połączone zostały tu dwie linie czasowe, a wróżba niczym tykająca bomba odmierzała czas do chwili, gdy Frances miała zostać zamordowana. Wokół tej wróżby kręciło się całe jej życie. Przeszłość odcisnęła piętno na teraźniejszości. Retrospekcje, fragmenty dzienników Frances i wspomnienia rzucały światło nie tylko na samą ofiarę, ale też na całą lokalną społeczność. Bo Castle Knoll to nie tylko sceneria angielskiej wsi, ale labirynt tajemnic, w którym niemal każdy mógłby mieć motyw.
Bardzo kibicowałam Annie, młodej autorce kryminałów, która była jedną z dwóch osób walczących z czasem i szukających mordercy ciotki. Jej entuzjazm mi się udzielał. Chodziłam z nią po wszystkich zakamarkach Castle Knoll, przepytywałam podejrzanych, szukałam dowodów. A podejrzanych było wielu. Oczywiście miałam swoje typy, ale autorka mnie sprytnie zmyliła. Zakończenie było przemyślane, logiczne i zaskakujące.
To podobno pierwsza część większego cyklu, więc czekam na kolejne.
Mnie wciągnęło, dlatego i Wam polecam.
Wierzycie wróżbom i przepowiednią? Czy podporzadkowalibyście im swoje życie?
Annie Adams jest młodą, początkującą pisarką. Niespodziewane otrzymuje list z kancelarii z zaproszeniem do Castle Knoll na spotkanie z ciotką. Sytuacja jest tym dziwniejsza, że Annie nigdy wcześniej nie spotkała krewnej. Sporadyczny kontakt z nią miała jej matka.
Annie decyduje się poznać krewną i wyrusza do posiadłości ciotki. Niestety za nim zdążą się poznać, ciotka Frances zostaje zamordowana. Annie dowiaduje się, że ciotka od lat wiedziała, że tak się stanie. Jako nastolatka usłyszała taką wróżbę. Frances przez całe życie prowadziła dochodzenie i szukała swojego mordercy.
Teraz to Annie musi znaleźć mordercę, jeżeli chce otrzymać spadek. Czy pamiętnik i notatki ciotki jej w tym pomogą?
"Jak odkryć własnego mordercę?" to pierwsza część nowego cyklu Dzienniki z Castle Knoll. Jest to lekki kryminał osadzony na angielskiej wsi. Większość akcji dzieje się w rozległej posiadłości Frances. Wcześniej dom należał do rodziny jej zmarłego męża.
Akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Czasy w obecne i poszukiwania mordercy przez Annie, przeplatają fragmenty dziennika Frances. Dzięki temu czytelnik może lepiej poznać starszą panią i zrozumieć jej obsesję na punkcie wróżby. Annie poznaje z nich młodą ciotkę, która wzbudza w niej sympatię.
Annie jest zdeterminowana, aby odkryć mordercę. Jednak ma konkurentów, a śledztwo nie będzie ani łatwe, ani bezpieczne. Małe miasteczko i jego mieszkańcy skrywają wiele sekretów. Nie wszystkim podoba się, że ktoś w nich grzebie.
Bardzo lubię kryminały osadzone w małych społecznościach. "Jak odkryć własnego mordercę" to lekki kryminał. Myślę, że można go zaliczyć do gatunku cozy crime. Czyta się bardzo szybko, fabuła jest wciągająca, a bohaterowie ciekawi. Podejrzani z każdym rozdziałem się zmieniają. Okazuje się, że szukając własnego mordercy, Frances nie jednej osobie nadepnęła na odcisk.
Bardzo podobał mi się klimat tej powieści. Angielska wieś i ogromna posiadłość mają swój niepowtarzalny urok. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła tam przenieść się ponownie.
,,Jak odkryć własnego mordercę?" to pierwsza część cyklu Dzienniki Castle Knoll amerykanki Kristen Perrin.
Najbliższa rodzina Frances zostaje wezwana na odczytanie zmian w jej testamencie. Frances, bogata i ekscentryczna staruszka, przez 60 lat próbowała zapobiec przepowiedzianemu morderstwu. Na miejscu krewni odkrywają, że kobieta nie żyje. Annie jest zdeterminowana, aby złapać mordercę tylko, że prawie każdy mógł mieć motyw i nie wszyscy chcą, aby ta zagadka została rozwiązana.
?Białe róże, majestatyczny dworek osadzony w scenerii malowniczej wioski Castle Knoll, morderstwo, gra o spadek, detektyw amatorka, cała paleta bohaterów, gdzie trudno wyczuć, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, wszystko to zamieszczone we wciągającej książce. Opowieść ta nasycona jest chciwością, kipi od rzucanych podejrzeń raz w jedną, raz w drugą stronę, a wskazówki nie zawsze gdzieś prowadzą. Fabuła od razu intryguje dwoma wątkami kryminalnymi, mnóstwem sekretów oraz kłamstwami pełnymi niespodzianek i zwrotami akcji. Łańcuch zdarzeń pompowany strachem pokazuje, że zawsze się znajdzie sposób na działanie. Wszystko podane w odpowiednim tempie, które nakręca wyścig z czasem w obliczu gróźb śmierci i narastającej presji, by odsłonić prawdę. Opowiadana przez Annie i Frances w dwóch liniach czasowych historia, w tym jedna za pośrednictwem fragmentów pamiętnika z przeszłości jest świetnym zabiegiem. Lubiłam towarzyszyć Annie Adams w tym, jak prowadzi dochodzenie pełne szalonych i niewiarygodnych hipotez.
?Polecam połączenie rasowego kryminału ze skrzącymi się wątpliwościami w aurze destruktywnej rywalizacji.
Czy da się rozwikłać zagadkę morderstwa, zanim jeszcze do niego dojdzie?
Frances przez całe życie wiedziała, że zostanie zamordowana. Wróżba sprzed sześćdziesięciu lat nie dawała jej spokoju - zamiast czekać na śmierć, postanowiła działać. Analizowała każdy gest, każde słowo mieszkańców Castle Knoll, próbując odkryć, kto może stać się jej oprawcą. Kiedy przepowiednia w końcu się spełnia, jej krewna Annie staje przed nie lada wyzwaniem - musi znaleźć zabójcę, jeśli chce odziedziczyć spadek. Tylko czy to możliwe, skoro Frances przez dekady nie zdołała tego dokonać?
,,Jak odkryć własnego mordercę?" Kristen Perrin to klimatyczny cosy crime, który łączy intrygującą zagadkę, nutkę czarnego humoru i sielską atmosferę angielskiej wioski, w której każdy skrywa tajemnicę. Powieść przeplata dwie linie czasowe - przeszłość Frances i współczesne śledztwo Annie. Fragmenty pamiętnika ciotki to prawdziwa perełka, która buduje napięcie i dostarcza kolejnych tropów. Ale uwaga - nic tu nie jest oczywiste, a autorka z wprawą podsuwa mylne ścieżki! Sam finał? No cóż, totalnie zaskakuje!
Perrin mistrzowsko łączy klasyczną zagadkę kryminalną z lekkim, wciągającym stylem. To historia idealna na leniwe popołudnie - nie za ciężka, ale pełna intrygujących zwrotów akcji. Jeśli lubisz powieści detektywistyczne w stylu Agathy Christie, ale w nowoczesnym, nieco przewrotnym wydaniu, koniecznie sięgnij po ten tytuł. Może i Ty dasz się wciągnąć w zabawę w detektywa?
Przeczytane:2025-03-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 12 książek 2025,
Wróżki od lat cieszą się dużym zainteresowaniem, ponieważ istnieje grupa osób, która chce wiedzieć, co czeka ich w przyszłości, spora część z nich traktuje to jako żart, ale czasami takie wróżby potrafią się spełnić.
Frances Adams na lokalnym jarmarku słyszy od wróżki słowa, które zdefiniują jej życie, a z wróżby wynika, że zostanie zamordowana. Sześćdziesiąt lat później naprawdę się tak dzieje, a zagadkę kto to zrobił, mają rozwiązać osoby wymienione w testamencie, kto zrobi to najszybciej, ten dostanie majątek.
Przyznam, że ta historia bardzo mnie wciągnęła, chociaż przez całą książkę byłam pewna, że Frances jednak żyje i kiedy tylko ktoś rozwiąże tę zagadkę, to ta ujawni całą intrygę. Moje zakończenie się nie sprawdziło, jednak to, które jest prawdziwe, jest równie ciekawe, także mnie ono nieźle zaskoczyło. Mamy tutaj sporo bohaterów, każdy zna każdego, ponieważ Castle Knoll to małe miasteczko, dodatkowo większość z nich to potomkowie ludzi, którzy zostali opisani przez Frances w jej pamiętniku. Ja sama nie potrafiłam rozwiązać tej zagadki i zazdroszczę bohaterce dedukcji, świetnie potrafiła wyłapać dane szczegóły ze zdjęć, fragmentów tekstu oraz zachowań innych osób.
Jest to historia, która powinna w jakiś sposób nas przerażać w końcu to kryminał, gdzie jedna z osób została zamordowana, jednak tego klimatu tutaj się nie czuje. Bardziej jest to taka powieść detektywistyczna, gdzie mając jakieś poszlaki i dowody bohaterowie, jako pierwsi próbują rozwiązać zagadkę. Całość czyta się bardzo przyjemnie i szybko, historia jest nieprzewidywalna i dużo się tutaj dzieje, więc nuda nam nie grozi. Mamy tutaj również świetną kreację bohaterów, jednych da się polubić, a innych wręcz przeciwnie, dzięki czemu towarzyszy nam dużo różnych emocji.
Bardzo spodobał mi się styl tej autorki i chętnie sięgnę jeszcze po jakieś jej książki, kiedy tylko trafi się taka okazja.