Nie ma wątpliwości, że zdrowym chciałby być każdy. Takie marzenie ma również autor książki Rak? Nie, dziękuję, któremu lekarska diagnoza całkowicie odwróciła życie. Warto wczytać się w trudną treść i nauczyć, podobnie jak autor, cieszyć się codziennością oraz dostrzegać najważniejsze wartości, bo przecież jutro może nas już nie być.
Ponieważ autor zmaga się z rakiem prostaty, w sięgających początków jego życia zapiskach czytelnik odnajdzie mnóstwo przemyśleń oraz spostrzeżeń dotyczących sfery seksualności: wynikający z fizjologii brak zainteresowania ciałem do dziesiątego roku życia, wymiana „fachowej” wiedzy anatomiczno-seksualnej między kolegami, pierwsze doświadczenia, intymne spotkania z kobietami, a później życie małżeńskie, zdrowy tryb życia, systematyczne badania (wraz z kilkukrotną wizją lokalną prostaty), ale i nieustanny stres (z krótkimi chwilami na oddech oraz seks) – wszystko to złożyło się na trudną, a jednak możliwą do przebycia drogę (niechciana diagnoza, ciągłe czekanie, trudna do opanowania niepewność, nerwy przeszkadzające w codziennym funkcjonowaniu) wzbogaconą pewnością, że przyszłości nie da się przewidzieć oraz dystansem do życia i świata.
Przedstawiona (z błyskotliwą ironią) trudna treść podzielona została na cztery części (Życie przed, Pojedynek, Życie po, Kolejne starcie): w opis następujących po sobie wydarzeń Krzysztof Koch wplata przemyślenia o życiu, o beztroskiej przeszłości, naznaczonej oczekiwaniami teraźniejszości oraz nieznanej przyszłości. Wspomina będącą skutkiem diagnozy depresję (strach, lęk, bezradność, niechęć do wykonywania najprostszych czynności), dzieli się strachem, ustosunkowuje do bólu, wspomina o emocjach oraz braku wyboru (również w kwestii samopoczucia), opisuje wizyty w placówkach służby zdrowia (w państwowych: tłum ludzi, szaro, buro i ponuro, jesień za niezbyt czystymi szybami), dzieli się radością, jaką daje wsparcie ze strony najbliższych (wdzięczny jest za dar czasu z ich strony). Nie kryje strachu przed kolejnymi specjalistycznymi badaniami ani niepewności związanej z wynikami tych badań, co – o czym autor z mocą zapewnia – związane jest z nieustannym ćwiczeniem się w cierpliwości. Przyznaje się również do obaw dotyczących usunięcia prostaty oraz możliwych następstw, a także opisuje pierwsze i kolejne dni po zabiegu oraz przeżycia towarzyszące radioterapii (bagaż przeżyć psychicznych i fizycznych dał mu pewność, że lepiej jest żyć niż umrzeć, przez co życiowe wartości w obliczu możliwej śmierci straciły na znaczeniu).
Publikacja Wydawnictwa Novae Res, pokazując kruchość ludzkiego życia, zmusza do refleksji. Przeplatają się w niej osobiste przeżycia autora (wspomina życie sprzed choroby, odkrywa u siebie nowe możliwości i silne strony, szuka sensu w każdym kolejnym wydarzeniu) z wiedzą naukową (eksperymenty medyczne, zdobycze techniki, doświadczenia wynikające z wieloletniej pracy lekarzy, zwłaszcza onkologów, antropologów, psychologów i terapeutów pogłębiają nadzieję na coraz bardziej skuteczne metody leczenia). Zamieszczony na końcu Dopisek (możliwości Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie) oraz Bajka o… (samotność, relacje, przyjaźń) dają wiele do myślenia. Wprawdzie przedstawiona na łamach książki życiowa historia Krzysztofa Kocha nie ma zakończenia, jednak jego wytrwałość w pokonywaniu trudności na onkodrodze rodzi ufność w całkowite wyzdrowienie. A i czytelnicy (zwłaszcza mężczyźni) po lekturze nabiorą zupełnie innej perspektywy w spojrzeniu na życie.