Okładka książki - Jakby jutra miało nie być

Jakby jutra miało nie być


Ocena: 4.82 (11 głosów)

NIE MOŻESZ ZMIENIĆ PRZESZŁOŚCI. ALE MOŻESZ ZDECYDOWAĆ, CO ZROBISZ Z KOLEJNĄ SZANSĄ.

Alicja budzi się po dziesięciu latach śpiączki i wie, że nic nie będzie takie jak dawniej. Dzieci są prawie dorosłe. Troskliwy wcześniej mąż ułożył sobie życie z nową partnerką. Jej własne miejsce w świecie zdaje się być już zajęte. W nowej rzeczywistości Alicja znów musi odnaleźć siebie - nie jako matka, żona czy pacjentka, ale jako kobieta, która nie godzi się na bycie tylko tłem dla życia innych. Pojawiające się uczucie do fizjoterapeuty daje jej chwilowe ukojenie, a wsparcie przyjaciółki pomaga przetrwać najtrudniejsze dni. Alicja nieustannie marzy o tym, by odzyskać kontakt z dziećmi i odbudować rodzinę, którą wciąż kocha. Czas nie stoi w miejscu. Nie wszystko można naprawić, ale są rzeczy, o które warto walczyć do końca. Nawet jeśli droga do przeszłości jest już zamknięta.

Informacje dodatkowe o Jakby jutra miało nie być:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788384024225
Liczba stron: 384

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Jakby jutra miało nie być

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Jakby jutra miało nie być - opinie o książce

Avatar użytkownika - wesolamamusia
wesolamamusia
Przeczytane:2025-09-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025 ,

  " Gdyby mogła, cofnęłaby się w czasie. Nie ruszyłaby się wtedy z domu, na kolację zrobiłaby naleśniki albo zamówiła pizzę. Spędziłaby czas z rodziną i nie przespałaby kolejnych dziesięciu lat. Nie zrujnowałaby życia swojego i najbliższych jej osób. Gdyby tylko mogła cofnąć czas..."

 


   Ludzie w śpiączkę zapadają z różnych powodów. Alicja, nasza bohaterka, uległa bardzo poważnemu wypadkowi i dlatego była w śpiączce. Jej kochający mąż oraz przyjaciółka czuwali nad nią cały czas i robili wszystko, aby pomóc jej się obudzić oraz aby powrót do normalności był jak najbardziej ułatwiony. Jak myślicie - czy po wybudzeniu się z dziesięcioletniej śpiączki, taka osoba raz dwa przyswoi obecną rzeczywistość? Czy po takiej długiej nieobecności w życiu swojej rodziny jest szansa na powrót do normalności, do stanu sprzed wypadku? Wiadomo, dzieci urosły, czasu cofnąć się nie da, a mąż ma u swego boku kobietę, która podczas śpiączki jego żony opiekowała się dziećmi i samotnym mężczyzną. Więc pytam - jak w takiej sytuacji ma odnaleźć się kobieta, która przespała 10 lat swojego życia??? 

 


   "- A może nie powinnam tak bardzo skupiać się na tym, żeby odzyskać swoje stare życie, z którego de facto już niewiele zostało, tylko korzystać z szansy na rozpoczęcie wszystkiego od nowa?"

 


   Powiem Wam, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, że ja jako matka i żona wpadam w śpiączkę na całe 10 lat, a moja rodzina, moi najbliżsi, moi przyjaciele - jedni by walczyli o moje zdrowie i powrót do rzeczywistości, a inni by zapomnieli o mnie lub nawet odeszli z tego świata. No chyba bym zawrotu głowy dostała po przebudzeniu i usłyszeniu wszystkich rewelacji rodzinnych, które by mi opowiedziano. Alicja po wybudzeniu się nie od razu dowiedziała się o wszystkim, wiadomości były jej stopniowane. Mąż miał sporo powodów, aby od razu wszystkiego żonie nie powiedzieć. Ale dzięki najbliższym, dzięki obecności dzieci no i serdecznej przyjaciółki Ala szybko dochodziła do zdrowia i mogła opuścić ośrodek w którym przebywała. Niemniej miała wątpliwości - czy powrót do rodziny będzie możliwy? Przecież mąż znalazł sobie partnerkę, z którą mieszkał. I z jakichś powodów nie rezygnował z niej. Jednocześnie walcząc o uczucia swojej żony. Trochę zwariowane to było, nie raz chciałam walnąć Pawła w łepetynę, ale czytając książkę rozumiałam jego problem. Ale ciągle było mi żal Alicji. Bo ta kobieta chciała po wybudzeniu tylko wrócić do swojej rodziny, do świata, który pamiętała sprzed 10 lat. A okazało się to nie takie łatwe, a momentami wręcz niemożliwe. Czasem Alicja denerwowała mnie swoim zachowaniem, swoimi fochami - ale wiecie co? Ja często zachowuję się podobnie do Alicji :) Więc wiem, jak takie zachowanie denerwuje najbliższych ;) Autorka tutaj zaserwowała świetną historię, w której rozgrywają się różne dramaty. Mamy tutaj problemy zdrowotne, mamy stratę najbliższych i różne choroby, mamy problemy finansowe, problemy polityczne, ogólnie dzieje się tutaj :) Ale to dobrze, bo akcja wciąga, a czytelnik  chce jak najszybciej poznać zakończenie i najlepiej żeby ono było z happy endem. Jednak tutaj happy endu autorka nie serwuje, bo na zakończenie zapodaje takie rewelacje, że z zapartym tchem doczytałam do końca. A potem gapiłam się na ostatnie zdanie i zastanawiałam się - gdzie jest reszta tej historii??? 

Link do opinii

„Jakby jutra miało nie być” to intrygująca powieść obyczajowa Moniki Wilgockiej, w której autorka podejmuje się dość niezwykłego tematu. 
To oczywiście tylko zmyślona historia, lecz chwilami sama zastanawiałam się nad tym, jak ja zachowałabym się w sytuacji głównej bohaterki...
Czas nie stoi w miejscu, ludzie też się zmieniają, lecz Alicja zapadła w śpiączkę i po dziesięciu latach zmagań lekarzy, zaczyna dochodzić do siebie. Gdy dowiaduje się, że po wypadku była nieprzytomna przez tyle lat, nie może w to uwierzyć. Zastanawia się też, dlaczego nie ma przy niej bliskich...
Gdy wreszcie pojawia się mąż, Ala go poznaje, chociaż zauważa też, że bardzo się zmienił, ale dzieci raczej nie pozna, z pewnością wyrosły... Najbardziej brakuje jej właśnie kontaktu z dziećmi, gdy dziesięć lat temu straciła przytomność, to były maluchy, a teraz już nastolatki, niemal dorosłe. Dowiaduje się też, że wszystko się zmieniło, jej mąż mieszka z inną kobietą a rodzice już zmarli, nie doczekali jej wybudzenia. Jak w takim razie ma teraz żyć? Gdzie? Razem z kochanką męża? Nie, to nie wchodzi w grę. Czy musi i czy chce walczyć o męża? Czy jeszcze warto to robić?


" Gdyby mogła, cofnęłaby się w czasie. Nie ruszyłaby się wtedy z domu, na kolację zrobiłaby naleśniki albo zamówiła pizzę. Spędziłaby czas z rodziną i nie przespałaby kolejnych dziesięciu lat. Nie zrujnowałaby życia swojego i najbliższych jej osób. Gdyby tylko mogła cofnąć czas..."
Nie zmieniła się jednak jej największa przyjaciółka. Wiesia co prawda również się zestarzała, lecz poza tym jest ta samą mądrą i wierną osobą, dzięki której Alicja wkracza w nowe życie. Do końca nie wie jeszcze jak to sobie poukłada, ale wie, że jest już sama. Zawiodła się na mężu, więc dobrze że ma jeszcze przyjaciółkę, na która może zawsze liczyć.
Autorka prostym i przyjaznym językiem, w którym znajdziemy jednak wiele emocji, przeplata fabułę z wspomnieniami Alicji sprzed wypadku i obecnymi wydarzeniami. Poznamy wiele dramatycznych zdarzeń, lecz również wiele tych dających nadzieję na przyszłość. Tylko jak teraz po tylu latach zaczynać wszystko od początku...
Chociaż to nie jest prawdziwa historia, to jednak pojawiające się w niej dylematy przeplatają się jak w rzeczywistym życiu. Wiele wydarzeń może być nam bliska i wiele innych może spotkać każdego z nas. Bardzo łatwo wcieliłam się jakby w rolę Alicji, chociaż ja miałam tylko kilkudniowy okres nieświadomości. Dlatego może tak bardzo polubiłam bohaterkę...


"W głowie kłębił się milion myśli. Na razie czuła, że powinna być sama. Uporać się ze swoimi demonami. Złapać oddech. Była w końcu Alicją. Tą Alicją. Człowiekiem, który dostał od życia drugą szansę. To był jej czas. Czas, żeby zacząć żyć od nowa tak, jakby jutra miało nie być."

Powieść zaczyna się dość spokojnie, powoli rozwija się jej fabuła, lecz gdy później wybucha cała gama uczuć, tak szybko książka wciąga w siebie, że trudno było mi się od niej oderwać. Czyta się tę książkę lekko i szybko. Ja lubię powieści obyczajowe, chociaż nie zawsze wiem, czego się po nich spodziewać. Tym razem nie rozczarowałam się.
Co prawda można by się przyczepić do tego, że zbyt szybko stanęła na nogi i z tak sprawnym umysłem, ale przecież nie o to to chodzi w tej historii.

Smutne i nieoczekiwane zakończenie łączy całą tę historię, zostało jednak we mnie sporo emocji i refleksji nad życiem. Czy warto tak za nim gonić? Czy może lepiej żyć tak, jakby jutra miało nie być?

Dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarz książki.

Link do opinii


🔥❓  ,,Życie, to są chwile, chwile. Tak ulotne, jak motyle’’ 🔥❓  

Któż z nas nie słyszał tekstu tej piosenki, doskonale podkreślającej przemijanie i zmienność ludzkiej egzystencji.

Alicja budzi się po dziesięciu latach śpiączki i brutalna rzeczywistość uświadamia jej, że czas nie stał w miejscu i nic nie jest takie jak dawniej. Jej miejsce w świecie zostało zajęte. Dzieci są prawie dorosłe, a troskliwy wcześniej mąż ułożył sobie życie z nową partnerką. Alicja wie, że droga do przeszłości jest już zamknięta, nie wszystko da się naprawić, ale są rzeczy, o które warto zawalczyć, żeby zbudować nową przyszłość.

To jedna z tych historii, która czaruje, porywa czytelnika na tyle, że zapomina o realnym świecie. Lubię, gdy autor stawia na mojej drodze różnych bohaterów, którzy wywołują skrajne emocje. Takich, których pokochamy, którym kibicujemy i takich, którzy wywołują w nas silną niechęć momentami pogardę.

Monika Wilgocka udowadnia, że można stworzyć inteligentną, a zarazem przewrotną historię, która pozwala się czytać na wiele sposobów. Na pozór lekki styl, przeradza się w głęboką wciągającą opowieść, skłaniającą do refleksji nad własnymi wyborami. Książka, która porusza wiele bardzo ważnych życiowych tematów, uświadamia nam, że nic nie jest nam dane na zawsze, że nasza egzystencja składa się z krótkich chwil. Życie jest nieprzewidywalne, pełne zaskoczeń, które często są sprzeczne z naszymi oczekiwaniami i planami. Bo nic nieznacząca decyzja, może zmienić całe nasze życie, a najgorsze jest to, że człowiek nigdy się jej nie spodziewa.

„Jakby jutra miało nie być”, czyta się ze szczerą przyjemnością, a wielopoziomowa budowa historii wchłania nas na wiele godzin. Jest tu cała masa wątków budzących zarówno radość, jak i lekkie zdenerwowanie. Jest tu skrupulatna i głęboka analiza naszych decyzji, tych podjętych i tych, które musimy podjąć. Nie można mieć wszystkiego, musimy dokonać wyboru.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - beatazet
beatazet
Przeczytane:2025-08-31, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025,

Monika Wilgocka w swojej powieści Jakby jutra miało nie być sięga po temat wyjątkowo trudny – utratę czasu, którego nie da się odzyskać. Co się dzieje, gdy budzimy się w świecie, który dawno zdążył pójść naprzód bez nas? Czy można jeszcze znaleźć w nim swoje miejsce? Na te pytania próbuje odpowiedzieć historia Alicji.

Bohaterka przez dziesięć lat trwała w śpiączce. Kiedy wreszcie odzyskuje świadomość, nic nie wygląda tak, jak dawniej. Dzieci wyrosły i nauczyły się żyć bez matki. Mąż, niegdyś pełen troski, odnalazł szczęście u boku innej kobiety. Rodzina, którą Alicja nosiła w sercu, istnieje, ale już bez niej w centrum. Kobieta musi zmierzyć się nie tylko z fizycznymi ograniczeniami po chorobie, lecz przede wszystkim z ogromną samotnością i poczuciem bycia niepotrzebną.

Wilgocka buduje obraz bohaterki niezwykle realistycznie. Alicja nie jest jednowymiarowa – w jej postaci łączą się rozpacz, gniew, poczucie krzywdy, ale także determinacja i cicha siła. To kobieta, która odmawia pogodzenia się z rolą biernego obserwatora. Chce odzyskać więź z dziećmi, które nadal kocha, choć nie do końca wie, czy dla nich jest jeszcze matką w pełnym znaczeniu tego słowa.

Ważnym elementem fabuły jest również próba zdefiniowania siebie na nowo. Alicja przestaje być tylko pacjentką czy porzuconą żoną. Zaczyna odkrywać, że nadal jest kobietą, zdolną do uczuć i pragnącą ciepła. Wątek relacji z fizjoterapeutą został przedstawiony z dużą wrażliwością – to nie prosta historia miłosna, ale raczej poszukiwanie nadziei i dowód, że życie, nawet po najcięższych doświadczeniach, może jeszcze zaskoczyć. Obok niego ogromne znaczenie odgrywa przyjaźń – bez wsparcia bliskiej osoby Alicji znacznie trudniej byłoby przejść przez kolejne etapy powrotu do codzienności.

Autorka posługuje się stylem prostym, lecz sugestywnym. W jej narracji nie ma miejsca na przesadę czy dramatyzowanie – emocje wynikają naturalnie z sytuacji bohaterki. Dzięki temu historia porusza autentycznością. Czytelnik łatwo wchodzi w świat Alicji, bo jej doświadczenia, choć wyjątkowe, dotykają uniwersalnych tematów: przemijania, utraty i potrzeby bliskości.

Jakby jutra miało nie być to także powieść o nieuchronności zmian. Wilgocka pokazuje, że czas nie zatrzymuje się dla nikogo – nawet dla tych, którzy znikają na chwilę z codzienności. Życie płynie dalej, a my musimy znaleźć w nim nową rolę. Alicja uczy się tego boleśnie, ale jej historia daje czytelnikowi ważne przesłanie: nie wszystko można odbudować, lecz zawsze warto walczyć o to, co najcenniejsze.

Powieść Moniki Wilgockiej to poruszająca, pełna empatii opowieść o walce o siebie, o miłość i o prawo do szczęścia. To książka, która wzrusza, ale i daje otuchę, bo pokazuje, że nawet w obliczu największej straty możliwe jest nowe otwarcie. Autorka przypomina, że przeszłości nie da się zmienić, ale każdy kolejny dzień jest szansą, którą można wykorzystać.

Link do opinii
Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-08-03, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

Alicja budzi się po 10 latach śpiączki, by odkryć, że jej życie legło w gruzach: dzieci są dorosłe, mąż stworzył nową rodzinę, a jej miejsce w świecie zostało zajęte. Kobieta musi nauczyć się żyć od nowa walcząc nie tylko z fizycznymi ograniczeniami (rehabilitacja po ciężkim wypadku), ale też z poczuciem wyobcowania, żalem i tęsknotą za utraconą przeszłością. Kluczowym motywem jest walka o drugą szansę. Alicja nie godzi się na bycie "cieniem" w życiu bliskich i postanawia odzyskać godność, niezależność i więzi z rodziną 💪

Mocne strony powieści to głębia psychologiczna bohaterów👩🦽 Alicja to postać wielowymiarowa, silna, ale też pełna lęku; zdeterminowana, lecz targana wątpliwościami. Jej emocje (gniew, ból, nadzieja) są opisane z niezwykłą wrażliwością. Również drugoplanowi bohaterowie (mąż Paweł, fizjoterapeuta, przyjaciółka) nie są czarno-białymi postaciami, mają wady, motywacje i wewnętrzne sprzeczności, co dodaje realizmu.
Uniwersalne przesłanie i refleksja. Autorka porusza tematy utraty, wybaczenia i odbudowy siebie. Pyta: "Co zrobiłabyś, gdyby twoje miejsce w życiu zajęli inni?" . To nie tylko historia medycznego cudu, ale metafora ludzkiej odporności na traumę. To hostoria, która skłania do docenienia "tu i teraz" oraz refleksji nad kruchością życia.
Lekki styl i emocjonalna narracja. Monika Wilgocka pisze prosto, ale obrazowo. Unika patosu, za to buduje napięcie przez codzienne detale (np. trud Alicji z obsługą smartfona po 10 latach). Dzięki temu książkę czyta się szybko, a jednocześnie mocno angażuje emocjonalnie. Idealna na letnie wieczory! 😊🌆 Motyw nadziei bez lukru*🌈 Choć historia jest gorzka, autorka unika taniego happy endu. Zamiast tego pokazuje drobne zwycięstwa (np. pierwszy samodzielny posiłek bohaterki) i uczy, że "nie wszystko da się naprawić, ale o niektóre rzeczy warto walczyć" .

⚠️ Słabsze elementy w powieści to niewiarygodność wątku męża👨👧 Postępowanie Pawła (szybkie ułożenie życia z nową partnerką) jest zbyt radykalne i pozbawione niuansów. Brakuje głębszej eksploracji jego emocji, przez co wątek wydaje się służyć głównie wzmocnieniu dramaturgii. Medyczne uproszczenia 🏥 Cudowne ozdrowienie Alicji po dekadzie śpiączki jest mało realistyczne (np. ograniczenia mięśniowe czy neurologiczne są bagatelizowane).

🎯 Dla kogo jest ta książka?
Polecam miłośniczkom iteratury obyczajowej z wątkami kobiecej siły (np. fani Joanny Jax czy Agnieszki Krawczyk). Polecam też osobom szukającym historii o przemianie wewnętrznej i walce z przeciwnościami.


💎 Czy warto przeczytać?
Tak!Mimo drobnych niedoróbek "Jakby jutra miało nie być" to poruszająca i ważna opowieść o tym, że nawet gdy stracimy wszystko, możemy znaleźć w sobie siłę, by zacząć od nowa. Monika Wilgocka udowadnia, że "czas nie jest lekarstwem, ale walka o siebie może nim być" 💖. Polecam szczególnie na dni, gdy potrzebujecie inspiracji do zmierzenia się z życiowymi "zakrętami".

„Jakby jutra miało nie być” to powieść, która chwyciła mnie za serce już od pierwszych stron. Nie nachalnie, ale konsekwentnie, wciągnęła mnie w emocjonalny wir, z którego trudno się wydostać. Monika Wilgocka stworzyła historię boleśnie prawdziwą o miłości, która nie zawsze jest łatwa. O relacjach zbudowanych na emocjonalnych zgliszczach i próbach budowania życia od nowa, nawet gdy wszystko w środku krzyczy: „poddaj się”.
Główna bohaterka to kobieta z krwi i kości, nieidealna, rozdarta między sercem a rozumem, próbująca odnaleźć sens w codzienności pełnej niedopowiedzeń, niepewności i bólu. Jej historia porusza tematy samotności, utraty, potrzeby bliskości, ale też odwagi, by sięgnąć po więcej. Styl autorki jest niezwykle lekki, ale jednocześnie głęboki. To książka, którą się czuje, a nie tylko czyta. Emocje buzują pod powierzchnią, a autorka świetnie balansuje między dramatem a nadzieją, nie popadając w przesadę ani tanie wzruszenia.

📌 To nie jest typowy romans. To raczej poruszająca opowieść o życiu takim, jakie jest: nieprzewidywalnym, skomplikowanym, czasem bezlitosnym. Ale też o tym, że warto kochać jakby jutra miało nie być, bo nigdy nie wiadomo, ile mamy czasu.

Moja ocena: 8,5/10 🌟

Dla fanek emocjonalnych, życiowych historii z porządną dawką refleksji i autentyczności. Zdecydowanie warto.

BRUNETTE BOOKS

Link do opinii
Avatar użytkownika - goszaczyta
goszaczyta
Przeczytane:2025-08-03,

💜 „ᴊᴀᴋʙʏ ᴊᴜᴛʀᴀ ᴍɪᴀᴌᴏ ɴɪᴇ ʙʏć” ᴍᴏɴɪᴋᴀ ᴡɪʟɢᴏᴄᴋᴀ 💜

 


 Nie możesz zmienić przeszłości. ale możesz zdecydować, co zrobisz z kolejną szansą. 

 

▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪

 


Bardzo sobie cenię takie książki. Pełne emocji, życiowych zawirowań. Ukazujące trudy i zmagania z jakimi muszą mierzyć się ludzie. Jednak poza tą otoczką autorka przedstawia nam historię kobiety, która znalazła się na życiowym zakręcie. Autorka z ujmującą wrażliwością ukazuje nam niezwykłe emocje, trudne relacje rodzinne  i zawirowania życiowe, które spotykają nas na niejednym zakręcie.

 


✨ „Jakby jutra miało nie być” opowiada historię Alicji, która budzi się po dziesięciu latach śpiączki. Nikt nie dawał jej żadnych szans. Jednak kobieta znalazła w sobie tę siłę i wybudziła się. Brutalnie wrzucona z rzeczywistość nie spodziewała się, że nic już nie będzie takie jak było. Jej dzieci są już dorosłe, a mąż związał się z inną kobietą. Straciła nawet swój ukochany dom. Teraz Alicja musi na nowo odnaleźć się w świecie, jako kobieta, która nie chce być tylko tłem dla życia innych. ✨

 


Niezwykle inspirująca opowieść o kobiecie, której świat zmienił się całkowicie po dziesięciu latach jej nieobecności. Alicja została przedstawiona jako silna i gotowa do walki kobieta, jednak sytuacja w jakiej się znalazła wywoływała w niej również te negatywne emocje jak strach, złość, smutek  i żal, że wszyscy porzucili nadzieję o jej wybudzeniu i ruszyli do przodu, nie oglądając się na nią. Jedynie mogła liczyć na wsparcie ze strony przyjaciółki i fizjoterapeuty, do którego uczęszczała. Czytelnik towarzyszy jej w drodze do uzdrowienia, nie tylko fizycznego, ale i psychicznego, ponieważ Alicja nie godzi się na to, by zostać zapomnianą, pominiętą przez bliskich. Nie miała wpływu na swój los i dlatego była zdeterminowana do walki.

 


Ta powieść jest przede wszystkim bardzo życiowa. Przedstawia prawdziwe życie prawdziwych ludzi, bez zbędnych ozdobników - przedstawia fakty takimi, jakimi są. Wydawać by się mogło, że Alicja wygrała wszystko budząc się ze śpiączki, jednak nic bardziej mylnego. Kobieta musiała na nowo zawalczyć o swój świat, który na nią nie zaczekał. Podziwiam jej postawę, ponieważ trzeba było mieć w sobie ogrom siły, by podjąć walkę i zderzyć się z trudami życia. Ta historia skłania do refleksji, nad życiem, nad siłą relacji. Podsuwa pytanie czym tak naprawdę jest lojalność względem drugiego człowieka…

 


Monika Wilgocka to autorka, której twórczość poznałam podczas czytania książki „Jakby jutra miało nie być” i zdążyłam zauważyć, że jej styl pisania jest lekki, subtelny, a historia Alicji wybrzmiewa bardzo emocjonująco i dojrzale. To debiut autorki, który wyszedł jej znakomicie.

 


Historia Alicji dobitnie uświadamia, że nie da się cofnąć czasu. Jedynie co można zrobić to oswoić się z nową rzeczywistością i nie dać się stłamsić. Monika Wilgocka z niezwykłą wrażliwością ukazuje zmagania Alicji po wybudzeniu ze śpiączki. Uzmysławia, że nie zawsze jest kolorowo. Czasem człowiek musi pozwolić sobie na chwile bezradności, złości, by potem odnaleźć siłę do walki. 💜

 


Ogromnie wam polecam tę powieść 💜

Link do opinii

Gatunek, który powinien sprawić przyjemność i przynieść odprężenie czyli lekka obyczajówka z elementami romansu, niestety chwilami mocno mnie zmęczyła z racji nierealności przedstawionych tu wydarzeń, infantylnych i niedojrzałych zachowań dorosłych ludzi oraz płytkich dialogów i przemyśleń głównej bohaterki. Popadanie ze skrajności w skrajność : raz sielsko-anielsko, po czym znowu dramat. Pensjonarski styl pisania nie ułatwiał odbioru.

 

Alicja uległa wypadkowi samochodowemu i budząc się po dziesięciu latach ze śpiączki, uświadamia sobie, że z niezależnej, silnej kobiety, mającej poukładane i szczęśliwe życie rodzinne, stała się kimś wymazanym z codziennego życia i zbędnym. Jej niespodziewane wybudzenie zamiast ucieszyć męża i dzieci, wprawiło ich w konsternację. Mąż ma już inną partnerkę, dzieci dorosły bez matki, a jej rodzice umarli. Dziwiło mnie to, że ów małżonek przez bardzo długi czas od wybudzenia żony, zwlekał z poinformowaniem o tym fakcie członków rodziny. Kobieta budząc się w nowej rzeczywistości właściwie została pozostawiona sama sobie, aczkolwiek z czasem rodzina się zreflektowała i robiła wiele aby kobieta jakoś się odnalazła w tych nowych dla niej realiach. Czy jednak uda jej się odzyskać męża i odbudować życie jakie miała przed wypadkiem?

 

Pozytywna stroną powieści okazał się wątek związany z przyjaźnią  jaką Wiesia obdarzyła Alę i jej męża Pawła. Pomagała mu jak mogła gdy Ala leżała w śpiączce, a po jej wybudzenia robiła wszystko, co w jej mocy aby zeszli się ze sobą. Z jakim skutkiem? No i to co zrobiła na koniec, to dowód czystej, bezinteresownej, tak rzadkiej w obecnych czasach przyjaźni.

 

Początek powieści zapowiadał się ciekawie, ale im dalej zagłębiałam się w treść książki, tym było gorzej. Sam pomysł z wybudzeniem kobiety ze śpiączki po tylu latach ciekawy, ale poszło to wszystko w jakimś dziwnym, odrealnionym kierunku, przez co czytanie stało się męczące. Niekonsekwencja w zachowaniu i podejmowaniu życiowych decyzji głównych bohaterów irytowała, miałkość przemyśleń Alicji chwilami była mocno denerwująca. Naprawdę najważniejszym jej problemem po wybudzeniu ze śpiączki było znalezienie sposobu na to jak uwieść własnego męża i odebrać go jego nowej partnerce? Powieść ma kilka ciekawych momentów, jednak na dłuższą metę okazała się męcząca, a czytanie mi się dłużyło. Wierzę jednak, iż znajdzie swoich fanów.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KamaZ03
KamaZ03
Przeczytane:2025-10-12, Ocena: 6, Przeczytałem,

Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego.

Gdyby mogła, cofnęłaby się w czasie. Nie ruszyłaby się wtedy z domu, na kolację zrobiłaby naleśniki albo zamówiła pizzę. Spędziłaby czas z rodziną i nie przespałaby kolejnych dziesięciu lat. Nie zrujnowałaby życia swojego i najbliższych jej osób. Gdyby tylko mogła cofnąć czas...

 

Na ułamek sekundy przeszył ją straszliwy ból, jakby ktoś chciał wyrwać duszę z jej ciała. Miała zaledwie chwilę, żeby pomyśleć. Dzieci. Co z nimi będzie, kiedy jej zabraknie? Nie miała pojęcia, co się stało, lecz dotarło do niej, że to koniec, że umiera

 

Wyobraźcie sobie,że znikacie ze świata na dziesięć lat. 

Dekada to naprawdę długi okres - w końcu wiadomo nie od dziś, że całe życie może odmienić i na nowo zdefiniować nawet jeden dzień.  

Jedna chwila, a co dopiero mówić o tak ogromnej ilości czasu. 

Codzienność Alicji i Pawła wydawała się być niczym s snariusz pięknego filmu zwieńczonego słowami i żyli długo i szczęśliwie.  

Poznali się będąc jeszcze nastolatkami i choć znajomość wydawała się przelotna przeznaczenie znów ich ze sobą zetknęło. Mężczyzna z zawodu informatyk, ona wzięta dziennikarka z ogromnym talentem. Doczekali się dwojga dzieci i snuli śmiałe plany na przyszłość, a przy tym z każdym kolejnym rokiem kochali się coraz bardziej. Aż nagle wydarzyła się tragedia. Rozpędzony tir i śpiączka zdająca się wyrokiem równie okrutnym jak śmierć.

A jednak Ala wróciła.  

Tyle tylko ,że z jej marzeń nie pozostało już nic..

Mąż związał się z nową partnerką , dzieci prawie jej nie pamiętają, a najlepsza przyjaciółka Wiesia zmaga się z nowotworem.  

Jak bohaterka poradzi sobie z nową rzeczywistością? 

Co ukrywa jej ukochany i czy miłość okaże się silniejsza niż rozłąka?

Ta książka jest cholernie trudna emocjonalnie.  

Bo z jednej strony opisuje cud jakim jest to, że bohaterka się obudziła, a z drugiej pokazuje jak trudno jest zawalczyć o siebie w świecie którego się nie zna.  

Ta historia ścisnęła mi gardło i serce. Sprawiła, że płakałam, lecz jednocześnie uświadomiła jak bardzo trzeba cenić każdą godzinę , minutę, dzień. 

Przepiękna, poruszająca i prawdziwa.  

Link do opinii
Avatar użytkownika - z_ksiazka_w_plec
z_ksiazka_w_plec
Przeczytane:2025-07-31, Ocena: 6, Przeczytałem,

Wyobraźcie sobie, że po 10 latach budzicie się z śpiączki. Wasze dzieci są już dorosłe, a mąż ułożył sobie życie na nowo. Wasze odbicie w lustrze nie jest takie samo, a blizny na ciele wskazują na to, że Wasze ciało musiało przejść długą drogę by ponownie żyć.

 

Alicję, pątrocił tir. Cudem przeżyła. Budzi się po 10 latach i wszystko w około niej jest inne. Musi nauczyć się żyć od nowa. Pomimo tych zmian, których nie do końca akceptuje, nie poddaje się i postanawia zawalczyć o siebie i swoje miejsce na ziemi.

 

Książka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że opowieść o Alicji tak mnie wciągnie i tak bardzo będę trzymać kciuki by udało się jej odnaleźć w nowym życiu.

 

,,Jakby jutra miało nie być" to opowieść o drugich szansach, o poszukiwaniu siebie. O tęsknocie za tym co było, ale również walce o siebie. Jest to historia, która porusza i daje nadzieje.

 

Jej bohaterowie są prostymi ludźmi z wadami i zaletami. Potrafią również dostarczyć wielu emocji.

 

Autorka posiada lekki i przyjemny styl pisania dzięki czemu czas z książką, jest naprawdę miło spędzonym czasem. Myślę, że książkę warto przeczytać. Jest idealna na letnie wieczory.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - ktomzynska
ktomzynska
Przeczytane:2025-07-23, Ocena: 5, Przeczytałam,

Co byś zrobiła, gdybyś obudziła się po dziesięciu latach, a Twoje miejsce w życiu - w rodzinie, w domu, w sercu bliskich - było już zajęte? Czy walczyłabyś o to, co utraciłaś... czy zaczęła od nowa?

 

,,Jakby jutra miało nie być" Moniki Wilgockiej to powieść, która stawia najważniejsze pytania o to, czym jest miłość, lojalność, rodzina i tożsamość. To historia, która z jednej strony chwyta za gardło, a z drugiej - niesie nadzieję, że nawet po latach ciszy można jeszcze raz zacząć mówić. I żyć. Po swojemu.

 

Alicja budzi się ze śpiączki po dziesięciu latach. Dziesięciu. Lat.

To nie jest tylko wybudzenie ze snu - to brutalne wrzucenie w rzeczywistość, w której nic już nie przypomina tego, co znała. Jej dzieci to niemal dorośli ludzie, mąż ma nową partnerkę, a dom, który kiedyś był jej marzeniem, dziś należy do kogoś innego. Alicja wraca do świata, który o niej zapomniał, choć ona wciąż pamięta wszystko.

 

Ta książka nie daje łatwych odpowiedzi, nie obiecuje bajkowego happy endu, choć gdzieś w tle tli się światło. Opowieść Alicji to powolne dochodzenie do siebie - nie tylko fizycznie, dzięki wymagającej rehabilitacji, ale przede wszystkim emocjonalnie. To kobieta, która nie godzi się na to, by być tylko wspomnieniem. Szuka swojej nowej wersji w świecie, który nie zostawił jej miejsca.

 

Wilgocka pisze cicho, subtelnie, ale mocno. Bez taniego dramatyzmu, za to z ogromnym wyczuciem. Nie robi z Alicji ofiary, ale też nie zakłada jej peleryny bohaterki. Pokazuje jej bezsilność, złość, samotność, determinację. Świetnie oddaje momenty, kiedy Alicja nie wie, czy bardziej pragnie odzyskać dawną rodzinę, czy raczej stworzyć coś zupełnie nowego. Gdy pojawia się uczucie do fizjoterapeuty - delikatne, ciepłe, pozbawione fajerwerków - to jak oddech po długim milczeniu.

 

Zabrakło mi może głębszego spojrzenia w relacje z dziećmi. One - tak ważne, wyczekiwane przez Alicję - pozostają trochę w cieniu. Podobnie jak mąż, który przez dekadę żył w zawieszeniu - chociaż jego nowa codzienność również zasługuje na uwagę. Być może celowo autorka postawiła nas wyłącznie po stronie Alicji, bo to jej perspektywa miała wybrzmieć najmocniej.

 

Ale wiesz co? To działa. Bo właśnie z Alicją najbardziej się zżyłam. To jej kibicowałam, to jej decyzje rozumiałam, nawet jeśli były chaotyczne. Jej siła, by znów być sobą - nie ,,żoną byłego męża", nie ,,matką dorosłych dzieci", ale sobą - to jeden z najmocniejszych punktów tej książki.

 

Wilgocka - choć to debiut - pisze z dojrzałością i wrażliwością. Zna ludzkie emocje, zna cienie codzienności, zna tempo, którego wymaga prawda. Nie spieszy się, nie przekonuje, tylko pozwala, by czytelnik sam zajął miejsce obok Alicji i przeszedł z nią ten trudny, bolesny, ale potrzebny proces.

 

,,Jakby jutra miało nie być" to książka o drugim początku. O tym, że nie da się nadrobić straconych lat, ale można nauczyć się żyć od nowa. Na innych zasadach.

To historia dla każdej kobiety, która kiedyś poczuła się zbędna, niewidzialna, niepotrzebna. I dla każdego, kto wierzy, że nigdy nie jest za późno, by się obudzić - nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie.

 

Ocena: 8/10 - za intymność, spokój narracji, siłę emocji i nieidealną bohaterkę, która zostaje w sercu na długo.

Link do opinii

 

 

 

Tę książkę przeczytałam dzięki współpracy z serwisem Lubimy czytać i Wydawnictwem Filia. Dziękuję.

 

 

 

Dziesięć lat to bardzo długo. Skoro w ciągu minuty bądź kilku życie może się drastycznie zmienić, to co dopiero przez dziesięć LAT? Cofam się myślami do grudnia 2015 roku, i idę w przód. Wyświetla mi się obraz wszystkich pięknych i smutnych sytuacji. Trzeba było kogoś pożegnać, ale i dane było kogoś powitać. Patrzyłam na zmieniający się świat i ludzi wokół. Wiem jedno. Nie chciałabym tego przespać. Ale główna bohaterka powieści również nie chciała...

 

 

 

Życie Alicji i jej bliskich zatrzymało się. Nikt nie wiedział, czy kobieta się obudzi i kiedy to nastąpi. Wszyscy czekali, mieli nadzieję, ale też musieli żyć w miarę możliwości normalnie. Dzieci rosły pod opieką ojca, który próbował ułożyć sobie codzienność... Czy mu się to udało? I nagle pewnego dnia do świata wraca Alicja. Wyobrażacie sobie ten szok? Niedowierzanie? Przed kobietą walka. O sprawność i zdrowie a także o miejsce w sercu męża...

 

Chociaż myśląc o takiej sytuacji miałam raczej wrażenie, że to będzie cukierkowa historia pełna radości, miłości, to teraz muszę przyznać rację autorce, która w taki a nie inny sposób ją przedstawiła. Bo to naprawdę rewolucja. I konieczność ułożenia życia na nowo. Wszak, jak ustaliliśmy bezsprzecznie, dziesięć lat to szmat czasu i nie sposób oczekiwać, że świat będzie czekał w nienaruszonym stanie.

 

 

 

Powieść jest napisana bardzo lekko. Przez treść przepłyniemy łagodnie, ale nie bez refleksji. A przede wszystkim nie bez wdzięczności, że jest jak jest bo zawsze może być inaczej, co nie koniecznie znaczy ,,lepiej".

 

 

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy