Okładka książki - Katastrofa w Andach

Katastrofa w Andach


Ocena: 5.36 (11 głosów)

Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek by przetrwać?

Dalej niż śnicie w najgorszych koszmarach...

O katastrofie lotu 571 słyszał cały świat. Kanibalizm, wola przetrwania, niemal zwierzęce instynkty. Drużyna rugbystów oraz podróżujących z nimi osób trafiła do piekła. A potem okazało się, że to piekło ma siedem kręgów, a oni zmierzają w sam dół. Każdy kolejny dzień udowadnia, że zawsze może być gorzej.

Istnieje wiele szczegółów, na które dotąd nie zwracano uwagi, a które zmuszają do postawienia pytań. Czy naprawdę o tamtych wydarzeniach wiemy tak dużo? Prawda jest niewiarygodna. Prawda jest makabrmyczniejsza od najbardziej makabrycznych horrorów.

Katastrofy i wypadki to tragedie uczestników, ale również ich rodzin.

Ta książka to próba spojrzenia na wydarzenia oczami jej uczestników oraz - prawdopodobnie po raz pierwszy - oczami ich bliskichW przypadku lotu 571 akcja poszukiwawcza była częściowo prowadzona przez członków rodzin zaginionych rugbystów, uciekano się do czarów, przesądów oraz rozmaitych guseł. Czy w świecie true crime jest miejsce na czarną magię? Odpowiedzi możecie się domyśleć.

Narracja pierwszoosobowa sprawi, że poczujecie się jakbyście naprawdę tam byli. Czy macie odwagę?

Informacje dodatkowe o Katastrofa w Andach:

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-07-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788384024171
Liczba stron: 400

Tagi: Literatura kryminalna i detektywistyczna Literatura faktu - kryminalna

więcej

Kup książkę Katastrofa w Andach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Katastrofa w Andach - opinie o książce

Słuchajcie, mi przy tej książce aż ciężko się oddychało. Jaka ona prawdziwa, jakbym słuchała kogoś z bliskiej rodziny, który opisywał mi co działo się jakby przez telefon. Ile tutaj emocji, strachu, wstrzymywania powietrza i łez, kiedy całym sobą wiemy, co się niedługo złego wydarzy. Mnie to bardzo dziwi, bo przecież czytałam wszystkie książki tego autora i wiem do czego jest zdolny, a pomimo tego, to chyba najlepsza opowieść jego życia! Tutaj nie było niczego przesadzonego, wszystko było tak jakby normalny człowiek opisywał swoje życie i to z chwili obecnej. Czuliśmy tu strach i namacalne niebezpieczeństwo, które dotykało nas samych w psychicznym podejściu. Normalnie wstrzymywałam oddech, bo tak byłam napięta, że myślałam, że pęknę! Cokolwiek jest tam opisane to nie tak, aby ukazać nam całe wydarzenia, ale tylko czytamy to, co dana postać widzi. Tu nikt nie zauważa pięknej roślinności, bo nie tego dotyczy opowieść. Cały sens jest skupiony tuż przed wydarzeniem i w każdej chwili dochodzimy do nieuniknionego, a później przerażających warunków w jakich muszą funkcjonować. Liczy się tylko to gdzie przechodzą, co widzą, na czym skupiają swoją uwagę i jak bardzo się boją. Tym bardziej wszystko zostało podkręcone podpowiedziami, że niedługo coś się wydarzy, że nigdy nie zapomną tego do końca życia, że zmieni to ich psychikę. A w tym wszystkim wydarzenia wplecione w matkę, która leci by odwiedzić swoje dziecko. Chce jej zrobić niespodziankę, a nawet mamy ukazany innym drukiem list, jaki dostała matka od swojego dziecka, jak prosi ją o przylot na najważniejsze wydarzenie w jej życiu. To nas rozczula, bo sięga instynktu macierzyńskiego. Piękne emocje wyczekiwania, całego szczęścia i katastrofy, która się wydarzyła sprawia, że nie możemy sobie tego wybaczyć. Będąc rodzicami zwyczajnie mocno się wzruszamy. To był takie trudne, bo w pewnym momencie zaciera się linia myśli, że to tylko książka. Wchodzimy na tory wymyślonego życia odbierając je jako prawdziwe. To właśnie jest tutaj wstrząsające!
Całości dopełniają daty, godziny i miejsca w których jest osadzona opowieść. Każdy z nich kończąc się ma resztę strony wolnej, aby podkreślić całą dramaturgię. Wydawca wiedział jak urzeczywistnić i podkręcić emocje z książki. To było niczym pauzy, gdzie brak nam całkowitej łączności, a dowiadujemy się jedynie o wybranych fragmentach, jakby tych, gdzie był zasięg. Mega książka, oj długo jej nie zapomnę:-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-08-03, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

72 dni piekła w Andach ❄️⛰️ Recenzja wstrząsającego reportażu #MaxCzornyj o granicach człowieczeństwa. Płakałam, dusiłam się, czytałam przez palce… a jednak nie oderwałam się ani na chwilę! 🤯💔 "Katastrofa w Andach" Maxa Czornyja to reportaż true crime o ludzkiej woli przetrwania w piekle lodowych gór❗️
Piekło na wysokości 3600 m n.p.m. 13 października 1972 r. samolot z urugwajską drużyną rugby oraz ich rodzinami rozbija się w Andach. Spośród 45 osób na pokładzie przeżywa 33, ale ratunek nie nadchodzi. Ocalali przez 72 dni walczą z mrozem, głodem, lawinami i własnymi słabościami. Gdy kończą się zapasy, podejmują decyzję o kanibalizmie. Jedynym sposobie, by przeżyć. Autor nie skupia się jednak na sensacji, ale na psychologicznym wymiarze walki o życie.

Największe zalety książki to przejmująca narracja pierwszoosobowa. Max Czornyj przenosi czytelnika do wraku samolotu, wykorzystując wspomnienia ocalałych. Dzięki temu czytelnik może  doświadczyć ich emocji.Fizyczne doznania takie jak mróz, głód, ból odmrożeń.  Autor opisuje je tak plastycznie, że niemal czułam wiatr wiejący przez szczeliny kadłuba ❄️ Moralne dylematy. Sceny decyzji o kanibalizmie pokazane są bez patosu, ale z głębokim humanizmem jako akt poświęcenia zmarłych dla życia ocalałych 💔 Dramat rodzin ofiar. Po raz pierwszy w historii tej tragedii autor oddaje głos bliskim, którzy prowadzili desperackie poszukiwania. Uciekali się do czarów, modlitw i przesądów  (np. konsultacje z jasnowidzami), by znaleźć zaginionych. Ich bezsilność i wiara w cud stanowią przeciwwagę dla heroizmu rozbitków, pokazując, że katastrofa miała dwa epicentra, góry i domy czekających. Max  Czornyj odsłania mało znane fakty i szczegóły, które wstrząsają.
Błąd ratowników, którzy  zignorowali wskazówki jasnowidza, który precyzyjnie określił miejsce katastrofy! Lawina w samolocie. 29 października zasypuje wrak, zabijając 8 osób.  To moment, gdy nadzieja umiera po raz drugi ⚰️ Etyka przetrwania.  Czy kanibalizm to zbrodnia? Autor  nie ocenia, ale analizuje mechanizmy decyzyjne. Rozbitkowie jedzą ciała dopiero po 10 dniach, gdy kończą się nawet skórzane pasy foteli.

⚖️ Chaos początkowy sprawia, że  zbyt wielu bohaterów na raz utrudnia orientację . 
Opisy ciał, odmrożeń i głodu bywają tak drastyczne, że wymagają przerw w lekturze 😖 

Dla kogo jest ta książka?
Polecam miłośnikom mocnych reportaży, bo  pokazuje, jak ekstremalne warunki odsłaniają istotę człowieczeństwa. 
⚠️ Nie dla wrażliwych. Sceny kanibalizmu i śmierci opisano wprost. 

Moja ocena: 9/10🌟

Max Czornyj nie tworzy taniej sensacji – on każe nam zapytać siebie: „Jak daleko ja posunąłbym się, by przeżyć?🤔

🎯  To obowiązkowa lektura dla fanów true crime i literatury survivalowej. Ale ostrzegam:  po niej żaden film grozy nie wyda się straszny! 😉📚 

BRUNETTE BOOKS

Link do opinii

"Andy nas otaczają. Nie, nie otaczają. Osaczają. One są jak strażnicy, którzy strzegą swoich więźniów w najgorszej z cel. Trafiliśmy do izolatki wzniesionej przez naturę dla najgorszych przestępców. Do celi śmierci".

Ta książka jest wstrząsająca, dająca do myślenia i na pewno zostanie w pamięci na długo. Dokładne opisanie katastrofy lotu 571 w 1972 r. Wszystko to wydarzyło się naprawdę. Trudno uwierzyć, a jednak!

Rozbicie samolotu to dopiero początek piekła. To piekło ma siedem kręgów, a oni zmierzają na sam dół. Zawsze może być gorzej...

Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, by przetrwać?

Dla pasażerów tego lotu piątek trzynastego okazał się bardzo pechowy. Na pokładzie jest 45 osób, czterech w nich to załoga, reszta to członkowie urugwajskiej drużyny rugby, ich znajomi, kibice oraz przypadkowe osoby, tak jak jedna pani lecąca na ślub swojej córki. Na skutek złych warunków pogodowych samolot rozbija się w górach, na zwałach śniegu. Niektórzy ludzie nie odnieśli żadnych ran, inni zginęli na miejscu lub mieli liczne obrażenia. Katastrofa samolotu to dopiero początek piekła. Ocalali muszą zmagać się z przeraźliwym zimnem, brakiem pożywienia i pomocy medycznej. Kadłub samolotu służy im za schronienie. Z niecierpliwością czekają na pomoc, która jakoś nie nadchodzi. Czy w takich warunkach można mieć jakąkolwiek nadzieję na przetrwanie? Czy można zachować resztki człowieczeństwa?

"Jestem człowiekiem, do diabła! Przeraża mnie to, że muszę sobie o tym przypominać".

Autor bardzo dokładnie przedstawił całe to wydarzenia, tę okropną tragedię, która wstrząsnęła światem.
Mamy opisy dnia za dniem, godzina po godzinie. Można poczuć cały ten strach ocalałych, zrozumieć chociaż trochę ich tragiczną sytuację, bo myślę, że kto tego nie przeżył ten nie zrozumie do końca. I nasuwa się pytanie: Ile człowiek jest w stanie zrobić, żeby przetrwać? Ile ma w sobie determinacji, siły, woli walki? Czy jest jakaś granica, której nie przekroczy? Co ja bym zrobiła w takiej sytuacji? 


Cała ta sytuacja jest przedstawiona z punktu widzenia różnych bohaterów, ale również ich rodzin i ekip poszukiwawczych. Nikt nie spodziewał się, że z takiej katastrofy wyjdzie ktoś żywy. Szukali już tylko ciał...


Książka zawiera wstrząsające opisy, takie jak zjadanie ciał zmarłych. Autor nic nie koloryzuje, przedstawia straszną prawdę, dzięki temu ta historia jest tak mocna i zostaje z czytelnikiem na długo. Max Czornyj zrobił dobrą robotę i włożył wiele pracy w swoją książkę. Ze swojej strony bardzo ją polecam!

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zaczytanyzakatek
Zaczytanyzakatek
Przeczytane:2025-07-20,

Do czego jest zdolny człowiek w obliczu zagrożenia życia? Sądzę, że nikt z Was nie będzie w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Bo wszystko tak naprawdę zależy od okoliczności, sytuacji, charakteru człowieka.

Jak wiecie książkę tę bardzo chciałam przeczytać gdyż oglądałam film, nakręcony na podstawie tej tragedii. Jednak tych dwóch rzeczy nie da się porównać, gdyż film nie został nakręcony na podstawie książki, ani książka nie powstała na podstawie filmu.

Grupa rugbystów i towarzyszących im ludzi, którzy wyruszyli w podróż samolotem mogli przekonać się osobiście i poznać odpowiedź na postawione na początku posta pytanie. Tragedia, która wydarzyła się w Andach ukazała im zupełnie inny wymiar człowieczeństwa, woli przetrwania, a nawet wiary w Boga i zasad religijnych.

Dużym plusem jest w większości przypadków narracja pierwszoosobowa, oparta na prawdziwych relacjach świadków i realnych źródłach. To czyni zdarzenia opisane w książce bardzo wiarygodnymi i prawdziwymi.

Autor pisząc książkę bardzo mocno skupił się na działaniach dotyczących przetrwania. Kanibalizmie, wyprawach ratunkowych, chorób, które dotknęły rozbitków. Posługuje się opisami niezwykle realnymi, strasznymi, obrzydliwymi.

Zabrakło mi jednak w tej powieści emocji bohaterów. Chociażby z psychologii wiem, że ludzie w takich chwilach zachowują się różnie: krzyczą, wpadają w apatię, godzą się z losem, są nawet etapy zachowań. W tej powieści to gdzieś jednak zaginęło z powyższych powodów. A szkoda, ponieważ świetnie tu można było ukazać różne postawy i charaktery ludzi.

Bardzo krótkie rozdziały sprawiają, że książkę czyta się wyjątkowo szybko. A ciekawy temat z pewnością wzbudzi zainteresowanie niejednego czytelnika.

Link do opinii

LODOWE PIEKŁO

 


Max Czornyj przyzwyczaił swoich czytelników do mocnych i realistycznie skonstruowanych powieści true crime. Autor, który ma na koncie kilkadziesiąt tytułów, jest niezwykle wszechstronny. Para się zarówno thrillerami, true crime, jak i powieściami dla najmłodszych. To jedno z najgłośniejszych nazwisk polskiej literatury. Pisarz, którego lubi się lub nie. Należy jednak przyznać, że w to, co robi, zawsze wkłada dużo pracy. Tym razem Czornyj zaprasza nas na wyprawę w Andy. Wyprawę, z której mało kto powróci żywy...

 


12 października 1972 roku samolot Urugwajskich Sił Powietrznych Fairchild FH-227 startuje z lotniska w Montevideo. Miejscem docelowym jest Santiago w Chile. Na pokładzie samolotu znajduje się drużyna rugbystów, ich rodziny oraz kilku pasażerów, którym w okazyjnej cenie, udało się zakupić bilety na lot. W związku z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, samolot zmuszony jest do lądowania w Mendozie w Argentynie. Dzień później, piloci decydują się na kontynuowanie lotu. Fatalna pogoda oraz omyłkowe obliczenie pozycji maszyny mają tragiczny skutek - samolot rozbija się w Andach. Przepołowiona maszyna staje się miejscem śmierci niemalże połowy pasażerów. Ci, którzy przeżyli nie wiedzieli, że prawdziwy dramat dopiero się rozpoczyna... Uwięzieni w nicości, gdzieś pośród ośnieżonych, bezimiennych szczytów, zmuszeni będą przekroczyć granice człowieczeństwa... Jak wiele będą w stanie poświęcić, by przetrwać?

 


Katastrofa lotu Fuerza Aerea Uruguaya 571 jest jedną z najlepiej poznanych i opisanych. Wypadek ten oraz jego następstwa bardzo dobrze ukazuje film „Alive: dramat w Andach” ( USA, 1993, reżyseria Frank Marshall). Max Czornyj podjął się trudnego zadania - historię , która zapisała się w kulturze masowej, postanowił przedstawić w swoim charakterystycznym stylu. Mimo licznych zarzutów o to, że powieści autora skupiają się na makabrze i bestialstwie, „Katastrofa w Andach”jest fabularyzowaną opowieścią o determinacji i sile ludzkiej woli. Owszem, pisarz nie pomija szczegółów takich jak kanibalizm, ale przecież należy pamiętać, że wszystko to działo się w rzeczywistości. To, do czego zmuszeni zostali ocalali z katastrofy, ich moralne opory, stają się doskonałym tłem do ukazania tego, jak nieobliczalną, ale i fascynującą istotą jest człowiek. Wieloosobowa narracja nadaje powieści dynamizmu. Czornyj to zawodowiec. Dobrze czuje się w takiej stylistyce i świetnie orientuje się jak nieustannie przykuwać uwagę czytelnika. Powieść napisana na wysokim poziomie, z zachowaniem etyki reporterskiej. Autor zmienił dane personalne uczestników feralnego lotu, ale zachował dużą dbałość w rzeczowym przedstawieniu ich sylwetek. Zapisy poszczególnych, dramatycznych dni w Andach, są przemyślane i inteligentnie opracowane. Dni wypełnionych głodem, bólem, tęsknotą i nadzieją przemieszaną z poczuciem beznadziei. Max Czornyj potrafi naprawdę dobrze oddawać emocje. Jego psychologiczne wchodzenie w umysły bohaterów jest dopracowane do perfekcji. „Katastrofa w Andach” wchłania nas niczym thriller, a gdy uświadamiamy sobie, że ta historia miała miejsce w rzeczywistości, targają nami sprzeczne emocje. Zmuszeni jesteśmy do analizy zachowań bohaterów, usiłujemy wejść w ich skórę, staramy się zrozumieć ich decyzje. To wstrząsająca opowieść o samotności, izolacji, głodzie, cierpieniu, ale także olbrzymiej odwadze i determinacji. Podoba mi się to, jak autor w niewymuszony sposób opowiada tę historię nie stroniąc od jej najmroczniejszych elementów. Nie jest jednak jego zamiarem zarzucanie odbiorcy tym, co straszne, nieludzkie i okrutne. Czornyj skupia się na niesamowitej, poruszającej woli życia, która zmuszała rozbitków do podejmowania coraz to nowych wyzwań po to, by nie pozwolić umrzeć nadziei. Bardzo dobrze napisana książka, przejmująca. Dla osób, które do tej pory nie znały tej historii, będzie to dobra okazja do poznania tych, jakże dramatycznych wydarzeń. Ci zaś, którzy podobnie jak ja, mają całkiem dużą wiedzę na ten temat, dostają unikatową szansę, by zobaczyć tę historię w nowy sposób - oczami jej uczestników.

 


Max Czornyj wykonał kawał solidnej roboty. Przestudiował wszelkie dostępne źródła, by uczestnikom lotu Fuerza Aerea 571 oddać głos. By przybliżyć nam jedną z najbardziej szokujących katastrof w dziejach ludzkości. Poruszyć sprawę, która do dziś wywołuje dyskusje o granicach człowieczeństwa. Zimą w wysokich, niedostępnych górach, ubrani w cienką odzież, pozbawieni jakiegokolwiek pożywienia, nie zdający sobie sprawy z tego, jaka odległość dzieli ich od najbliższych ludzkich siedzib. Ranni, wycieńczeni, na krawędzi fizycznej i psychicznej odporności, podjęli decyzję, że wybierają życie. Decyzję, która zmusiła ich do odrzucenia tabu, do wkroczenia na drogę, która miała odmienić ich na zawsze... Co wydarzyło się w 1972 roku, gdzieś w Chile? Co spowodowało, że grupa ludzi zdecydowała się odrzucić to, co znane, bezpieczne, moralnie akceptowalne, by podjąć walkę o przetrwanie? Max Czornyj w formie. Z chirurgiczną precyzją przedstawia nam kulisy wydarzeń w Andach. Bez owijania w bawełnę, a jednocześnie z dużym wyczuciem i empatią, penetruje kręte ściezki ludzkiego umysłu. Jest dobry w tym, co robi. Nie czytam wszystkich książek pisarza, ponieważ jego tempo już dawno temu pozostawiło mnie w tyle, ale czasem zdarza się, że po jakąś sięgnę. „Katastrofa w Andach” to bardzo dobry wybór. To także nowe, interesujące spojrzenie na true crime. Czornyjowi udało się stworzyć bardzo silny emocjonalnie utwór. Porażający prostotą i dosadnością. Czujemy tu chłód. Czujemy pustkę. Czujemy rozpacz.

 


Na szczycie obcego świata, pośród lodowej pustki, brną w nicość - ci, którzy pragnęli żyć. Ci, którzy kochali tak bardzo, że tęsknota stała się ich siłą napędową. Ci, którzy nie mieli oporów, by sięgnąć po to, co zakazane - po życie. Niesamowicie autentyczna historia o tym, jak potężna jest wola przetrwania. Jaką nieugaszoną jest pochodnią. I nawet, gdy zdawać się może, że ta iskra ledwo się tli, jej żar pozostaje gorący. Bardzo dobra książka, która uświadamia nam, że najbardziej wstrząsające scenariusze pisze życie. Diabeł gorąco poleca.

Link do opinii

Tym razem w wykonaniu Maxa Czornyja nie kryminał, nie fikcja literacka. Autor opisał prawdziwe wydarzenie, jakim była katastrofa lotnicza samolotu   należącego do Urugwajskich  Sił Powietrznych, na którego pokładzie była m. in,  drużyna rugbistów, lecąca na mecz do Santiego.   Zdarzyło się to 13 października 1972 roku. Z 45 pasażerów na pokładzie zdołało przeżyć tylko 16. Uratowani zostali dopiero po ponad dwu miesiącach. Autor dzień po dniu relacjonuje ich walkę o przeżycie, nie mieli ciepłych ubrań, leków, ani jedzenia. Doszło do tego, że z głodu jedli zmarłych pasażerów samolotu. ,,Ktoś, nie mam pojęcia kto, wykroił z jednego z ciał wątrobę oraz jakiś inny kawał wnętrzności. Opiekamy je w aluminiowej tacy nad ogniem, wierząc, że doda nam więcej sił niż reszta mięsa. "To reportaż pełen emocji, trudno się czyta o dniach grozy rozbitków, którzy nie wiedzieli, czy nie zamarzną lub nie zginą z głodu. 

Link do opinii

Muszę przyznać, że książkę czytałam z zapartym tchem. W szczególności, że uwielbiam podróże samolotem, a tutaj? Kraksa. I pytanie, które zadaje nam Max Czornyj: Jak daleko jest się w stanie posunąć człowiek, by przetrwać?

Ano daleko. Katastrofa lotu 571, która wyzwala w tych, którzy przetrwali pierwotne instynkty. Nie ukrywam, że czytając pewne opisy było mi niedobrze. Czytając tę książkę patrzymy oczami tych, którzy przeżyli. Narracja pierwszoosobowa sprawia, że miałam ciarki.

Nie mogłam się oderwać od tej książki. To nie bajka, a prawda sprawia, że pozycja jest do pochłonięcia w jeden dzień. ?

Link do opinii

,,Andy nas otaczają. Nie, nie otaczają. Osaczają. One są jak strażnicy, kiedy strzegą swych więźniów w najgorszej z cel. Trafiliśmy do izolatki wzniesionej przez naturę dla najgorszych przestępców. Do celi śmierci.

Tylko czym zawiniliśmy."

 

13 października 1972 roku na pokład samolotu lecącego do Chile wsiada czterdzieści pięć osób, w tym załoga, urugwajska drużyna rugbystów zmierzająca na mecz, ich bliscy oraz kilka osób, które korzystając z okazji wykupiły tańsze bilety. Nie wiedzieli, że ta podróż zmieni ich los na zawsze. Samolot rozbija się w surowych, bezlitosnych Andach. Większość pasażerów przeżyła, lecz to, co czeka ich później, okaże się jeszcze większym koszmarem niż sama katastrofa.

 

Max Czornyj przybliża czytelnikom jedną z najbardziej znanych i dramatycznych katastrof lotniczych, ukazując niezwykłą walkę o przetrwanie w surowych, wręcz ekstremalnych warunkach. Do dziś pamiętam film z 1993 roku, który oglądałam jeszcze jako nastolatka. Podczas lektury na nowo powracały w mojej wyobraźni porażające sceny obrazujące dramat ocalałych. Stopniowe uświadamianie sobie, że mogą nie doczekać pomocy, narastające przerażenie, paraliżujące zimno i dokuczliwy głód. W narracji pierwszoosobowej te odczucia wybrzmiewają szczególnie intensywnie, a ukazane zostały z kilku perspektyw. W obliczu takiej sytuacji trudno nie zadać sobie pytania: jak przetrwać? Ile jest w stanie znieść człowiek, gdy wokół śmierć zbiera swoje żniwo, a wycieńczenie odbiera zdrowy rozsądek. Nie sposób też uniknąć straszliwych i trudnych moralnie wyborów. Czy można przeżyć, a mimo wszystko nie utracić własnego człowieczeństwa? Kilka rozdziałów pokazuje również dramat bliskich i rodzin pasażerów. Wciąż tlącą się nadzieję, wbrew obawom i rozsądkowi.

Autor, przedstawiając kluczowe fakty, koncentruje się na emocjach, by jak najwierniej oddać nam wyobrażenie tego, co naprawdę wydarzyło się w ciągu tych długich, wstrząsających dni.

Link do opinii

Myślę, że o tej katastrofie lotniczej słyszała większość z Was. Samolot z grupą rugbystów, ich bliskimi i innymi podróżnymi rozbił się w Andach w okolicach granicy Chile z Argentyną.
W wyniku katastrofy część pasażerów zginęła na miejscu. Dla tych, którzy przeżyli, rozpoczął się koszmar i prawdziwa walka o przetrwanie.
Rozbitkowie utknęli na wysokości 3600 m n.p.m w bardzo trudnych, zimowych warunkach. Aby przetrwać, musieli posunąć się do bardzo makabrycznych rzeczy. Chyba najstraszniejszą z nich był kanibalizm. Ci, którzy przeżyli, żywili się mięsem tych, którym nie udało się przetrwać.
Po kilku nieudanych próbach dwójka rozbitków postanowiła spróbować kolejny raz wyruszyć po pomoc. Po ponad tygodniu marszu w końcu trafili na trzech pasterzy. W końcu po 72 dniach od katastrofy zostali ocaleni.

Max Czornyj pokazuje również inne oblicze tej tragedii. To, które często jest pomijane. Pokazuje dramat rodzin pasażerów feralnego lotu. Jedni nie mogli pogodzić się ze stratą bliskich i do końca wierzyli w ich odnalezienie. Ojciec jednego z mężczyzn sam organizował wyprawy poszukiwawcze. I w pewnym momencie był bardzo blisko.
Babcia innego pasażera udała się do miejscowego szamana. Ten wskazał dokładne miejsce katastrofy. Niestety nikt jej nie chciał słuchać.

Czornyj pokazuje nie tylko walkę o przetrwanie grupy rozbitków, ich wolę życia, ale również trud i walkę o ich odnalezienie. Wielu ludzi poświęcało swój czas, wiedzę, pieniądze na poszukiwania. Wielu wierzyło, że zdarzy się cud. Chociaż ich liczba z dnia na dzień malała. A ta część tej historii jest mało znana. Autor wykonał kawał dobrej roboty przy researchu, docierając do faktów, które nie są powszechnie znane.

Pierwszoosobowa narracja sprawia, że czytelnik przenosi się do wraku samolotu. Czuje przenikliwe zimno razem z rozbitkami. Razem z nimi ma nadzieję i z nimi walczy, aby przetrwać.
Przeczytałam jednym tchem. Mimo że wiedziałam, jak się skończy ta historia, to nie mogłam się oderwać.

Link do opinii

"[...] Z losem nie ma co walczyć (...) Nikt nigdy z nim nie wygrał. [...]"

 

O katastrofie lotu 571 słyszałam i oglądałam film, jednak nigdy nie czytałam książki na ten temat. Wszystko się zmieniło za sprawą najnowszego dzieła Maxa Czornyja pod tytułem "Katastrofa w Andach". Autor genialnie podszedł do tematu. Aż miałam ciarki. Narracja pierwszoosobowa zrobiła swoje. Dzięki temu poznałam myśli, przemyślenia i oczywiście emocje uczestników feralnego lotu, ich rodzin oraz osób, które zaangażowały się w ich odnalezienie.

Czy możliwe jest, żeby ktoś przetrwał katastrofę lotniczą, a potem żył ponad dwa miesiące w bardzo spartańskich warunkach? Wyobrażacie to sobie? Mróz, zimno, lawiny, głód i oczywiście rany nabyte podczas katastrofy nie sprzyjały ocalałym. Każdy dzień zwłoki w ich odnalezieniu, groził poważnymi konsekwencjami, w tym oczywiście śmiercią. 

Po opisach głównych postaci czułam się tak, jakbym była uczestniczką lotu 571. Czułam ich strach, przerażenie, ból, smutek i złość. Byłam przerażona faktem, do czego musieli się posunąć, żeby przetrwać. Ich ciała same się zjadały, dlatego musieli posunąć się do kanibalizmu. Nie winię ich za to. Musieli przetrwać, a to była jedyna droga. Pewnie każdy z nas będąc na ich miejscu, zrobiłby dokładnie to samo. 

Podobało mi się również to, jak autor przedstawił ich siłę walki. I niepoddawanie się mimo niesprzyjających warunków. 

Zastanawiam się, co by się stało, gdyby inspektor policji Danilo Astori potraktował poważnie słowa babci jednego z uczestników feralnego lotu. Czy zawsze warto wierzyć szamanom? 

Do opisanej Katastrofy lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571 doszło 13 października 1972 roku. Głównymi pasażerami byli młodzi rugbyści oraz ich rodziny. Chociaż od tego wydarzenia minęło ponad pięćdziesiąt lat, cały czas jest wiele pytań, na których nie ma odpowiedzi, np. dlaczego piloci zdecydowali się na lot pomimo złych warunków atmosferycznych?

Jestem wdzięczna Maxowi Czornyjowi za przedstawienie nam tej historii. Cieszę się, że zmierzył się z tym tematem. Mimo trudnego tematu "Katastrofę w Andach" bardzo szybko się czyta. Cieszę się, że ta książka napisana jest z kilku perspektyw. Dzięki temu mamy szerszy obraz i oczami wyobraźni widzimy więcej niż na filmach. 

Jeżeli tak jak ja uwielbiacie serię True crime Maxa Czornyja, to nie powinniście przegapić tego tytułu. "Katastrofa w Andach" to idealna historia na upalne lato. 

Link do opinii
Inne książki autora
Klątwa
Max Czornyj0
Okładka ksiązki - Klątwa

Nowa, przerażająca sprawa komisarza Deryło i Tamary Haler! Rozglądaliście się kiedyś wokół i zastanawialiście, która z otaczających was osób umrze pierwsza...

Ed Gein
Max Czornyj0
Okładka ksiązki - Ed Gein

PRAWDA JEST BARDZIEJ PRZERAŻAJĄCA OD NAJMAKABRYCZNIEJSZEJ FIKCJI Pierwowzór Leatherface'a z ,,Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" i Buffalo Billa...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy