Kość niezgody

Ocena: 3 (3 głosów)

Kiedy jedziesz na wakacje, a tam trup!

Ola i Baśka wyjeżdżają na wakacje do Rzymu. Tam niespodziewanie jedna z nich staje się świadkiem morderstwa. Policja szybko znajduje kozła ofiarnego i zamyka sprawę. Nie podoba się to dociekliwym turystkom, które jak zwykle mają swoje zdanie i nie słuchają głosu rozsądku. Z uporem dążą więc do znalezienia sprawcy, wikłając się przy tym w wiele zabawnych zdarzeń, a pomagają im w tym nietypowi ochraniarze. 

Cięty język bohaterek, ich specyficzne poczucie humoru i niewątpliwy talent detektywistyczny sprawiają, że takiego śledztwa dostojne mury rzymskich budowli jeszcze nie widziały.

Monika Lech – od lat związana z mediami, pracowała w krakowskich rozgłośniach radiowych i z największymi polskimi wydawcami mediów internetowych. Jest autorką wielu powieści, między innymi sagi W cieniu przeznaczenia. Interesuje się historią, biologią ewolucyjną, antropologią i psychologią. Stale czyta książki, biega, jeździ na rowerze i chodzi po górach.  

Informacje dodatkowe o Kość niezgody:

Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2025-01-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788367875745
Liczba stron: 0

Tagi: komedia kryminalna

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Kość niezgody

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kość niezgody - opinie o książce

𝗧𝗿𝗼𝘀𝘇𝗸𝘂 𝗻𝗶𝗲 𝘄𝗶𝗮𝗱𝗼𝗺𝗼 𝗰𝗼

Są recenzje, które piszę z przyjemnością, i takie, które sprawiają mi trudność. Ta, niestety, należy do tej drugiej kategorii. Gdy książka nie trafia w moje gusta, zazwyczaj po prostu odkładam ją i nie poświęcam jej więcej uwagi. Tym razem jednak nie miałam takiej możliwości – zobowiązania wobec Klubu Recenzenta na kanapie.pl wymagają, bym podzieliła się opinią, niezależnie od moich odczuć. Niestety, 𝐾𝑜ść 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑔𝑜𝑑𝑦 Moniki Lech okazała się dla mnie książką, przez którą trudno było mi przebrnąć. Mimo szczerych chęci nie potrafiłam znaleźć w niej elementów, które by mnie wciągnęły lub dostarczyły mi satysfakcji z czytania.

𝐾𝑜ść 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑔𝑜𝑑𝑦 to wymagająca lektura, która niestety nie zdołała mnie wciągnąć. Brakowało mi porywającej akcji i interesujących postaci, z którymi mogłabym się zżyć. Fabuła wydała mi się mało angażująca, a czytanie było dla mnie męczące, tym bardziej że czcionka w książce jest bardzo mała, co przy mojej wadzie wzroku stanowiło dodatkowe utrudnienie.

Monika Lech to autorka trzynastu książek, które oscylują wokół romansu, fantastyki, science fiction oraz literatury obyczajowej. Jej najnowsza powieść sprawia jednak wrażenie, jakby sama autorka nie mogła zdecydować, w jakim kierunku podążyć. Wampiry, sztuczna inteligencja, różnorodne motywy – wszystko wrzucone do jednej historii. Niestety, zamiast spójnej opowieści powstał dla mnie narracyjny chaos, w którym trudno było się odnaleźć. W pewnym momencie miałam wrażenie, że nawet autorka gubi się w tym natłoku wątków.

Kiedy przeczytałam datę rozpoczynającą pierwszy rozdział, byłam przekonana, że doszło do pomyłki – że wkradł się chochlik drukarski. Niestety, po przekartkowaniu kilku rozdziałów okazało się, że to nie był błąd. Wszystkie rozdziały były datowane na rok 2059, co oznaczało, że akcja książki toczy się w przyszłości. To był pierwszy moment, który wywołał u mnie konsternację.

Wyglądało na to, że nie mam do czynienia z komedią kryminalną ani powieścią detektywistyczną, jak sugerował opis wydawcy, lecz z czymś w rodzaju science fiction – o czym w zapowiedzi nie wspomniano. I właśnie wtedy po raz pierwszy miałam ochotę zrezygnować z lektury, mimo że Kość niezgody ma przepiękną, przyciągającą uwagę okładkę. Jak się jednak później okazało, w tej książce zachwyciła mnie tylko ona.

Zadałam więc sobie pytanie: czytać, czy nie czytać? Czytać, bo nie miałam wyboru. Pomyślałam, że może nie będzie tak źle. Komedie kryminalne to gatunek, który dobrze znam i lubię, a wątki science fiction? Może dam radę – czasem to kwestia nastawienia. Owszem, przeczytałam, ale satysfakcji z lektury nie miałam absolutnie żadnej. Tak wybuchowej mieszanki nie spotkałam od dawna, a do tego zupełnie nie w moim klimacie.

Dwie, jak się później okazało, bardzo dojrzałe kobiety, zachowujące się jak nastolatki, przyleciały na wakacje do Rzymu, by odpocząć, pozwiedzać i cieszyć się czasem tylko dla siebie. Bez pośpiechu, bez zmartwień, bez konieczności pilnowania kogokolwiek. Na początku wyglądało to nawet całkiem dobrze. Obie kobiety miały niezwykły zmysł obserwacji, co zrobiło na mnie wrażenie – choć nie przypatrywały się ludziom zbyt uważnie, potrafiły wiele zapamiętać, a zwłaszcza Baśka. Basia lubiła zwiedzać, natomiast Ola kochała piękne rzeczy – ale tylko te, które mogła zobaczyć na ekranie komputera.

Dwie wcześniej wspomniane kobiety to przyjaciółki – Baśka, która świetnie odnajduje się w przestrzeni, i Olcia, która gubi się, gdy tylko wyjdzie za bramę. Jeśli uda jej się gdzieś dotrzeć zgodnie z planem, to wyłącznie przypadkiem. Już na lotnisku po przylocie dało się dostrzec ich manierę bycia oraz charakterystyczny sposób mówienia Zaskoczyło mnie, że bohaterki, urodzone około 2000 roku, używają w rozmowach archaizmów typu „troszku” czy „żem” i inne, co brzmiało nienaturalnie i nie pasowało do ich pokolenia. Było to na tyle irytujące, że z każdą kolejną stroną coraz bardziej traciłam ochotę na dalszą lekturę.

Bohaterki są tak infantylne, a ich zachowanie tak żenujące, że trudno było mi to przyjmować ze spokojem, a przecież czytanie powinno sprawiać przyjemność, a nie irytować. Mówiąc ich własnym językiem: troszku miałam dość. Miało być zabawnie, a było denerwująco. Ich sposób mówienia przypominał postacie z kabaretów, ale powieść to nie skecz – dlatego na dłuższą metę ten styl po prostu mnie męczył i frustrował.

Z każdą kolejną stroną atmosfera stawała się coraz bardziej dziwaczna. Na początku bohaterki prowadzą rozmowy, które wydawały mi się zrozumiałe wyłącznie dla nich – wspominają postacie i sytuacje bez większego kontekstu co, zamiast intrygować, sprawiało, że czułam się wyłączona z ich świata i zaczynało mnie to nudzić. Z czasem sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Pojawiają się tajemnicze postacie o niezwykłych zdolnościach, które obie bohaterki uważnie obserwują.

Intryga jest rozwlekła do granic możliwości, a gdy w końcu dochodzi do morderstwa, moje zainteresowanie zdążyło już mocno osłabnąć i nie zrobiło to na mnie oczekiwanego wrażenia.

Nagłe pojawianie się nowych wątków, przemyśleń oraz postaci „magicznych” i „nienormatywnych” potęgowało poczucie chaosu. Swobodny styl narracji, liczne dygresje i niespodziewane zmiany kierunku akcji sprawiały, że momentami trudno było mi nadążyć za fabułą. Nie spodziewałam się, że lektura będzie wymagała tak dużego zaangażowania – samodzielnego wyłapywania kluczowych informacji i układania ich w logiczną całość. Lubię, gdy książka skłania mnie do refleksji i odkrywania ukrytych znaczeń, ale tutaj wszystkiego było po prostu za dużo. Zamiast pobudzić do myślenia, ta narracyjna lawina mnie zwyczajnie przytłoczyła.

Może znajdą się czytelnicy, którym ta książka przypadnie do gustu, ale mnie niestety 𝐾𝑜ść 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑔𝑜𝑑𝑦 nie porwała. Myślę, że wynika to głównie z moich oczekiwań – spodziewałam się zupełnie innej historii.

Link do opinii

Książka "Kość niezgody" przyciągnęła mnie okładką. Dodatkowo akcja dzieje się w Rzymie, a to jest to co lubię. Po stwierdzeniu" Kiedy jedziesz na wakacje, a tam trup" można spodziewać się całkiem fajnej historii. A jak było naprawdę?

Ola i Baśka to dwie kuzynki, które postanawiają wybrać się na wakacje do Rzymu. Trzeba przyznać, że główne bohaterki to są panie w średni wieku i jak jest podkreślone nie raz, panie po menopauzie. Może się wydawać, że dla niech życie już się skończyło, mają siedzieć w domu, robić na drutach, oglądać seriale tudzież bawić wnuki. Nic bardziej mylnego. Te dwie kobiety korzystają z życie pełnymi garściami i nawet... może uda im się spotkać miłość? Podoba mi się, że autorka takie wykreowała bohaterki, żeby pokazać, że młodo można czuć się w każdym wieku. I nie ma granic wiekowych, żeby znaleźć swoje szczęście. To w tej książce na duży plus.
Kuzynki wyruszają zwiedzać Rzym, jednak nie wszystko idzie po ich myśli, gdyż na ich drodze pojawia się trup. Policja idzie na łatwiznę, znajduje kozła ofiarnego i zamyka sprawę. Co na to Ola i Baśka? Mogę zdradzić tylko tyle, że one tego tak nie zostawią. Będą chciały znaleźć sprawcę, wikłając się przy tym w wiele zdarzeń i nietypowych sytuacji.

Książka na początku troszkę mi się dłużyła, bo poza zwiedzaniem Rzymu tak naprawdę nie działo się tam nic. Na trupa trzeba będzie poczekać troszkę dłużej. Później akcja troszkę drgnęła, ale nie na tyle, żeby mnie zaciekawić. Książkę czyta się dobrze, dzięki lekkiemu stylowi autorki. Humoru również w tej książce nie zabraknie. Jednak stwierdzam, że to nie moje klimaty. Z czasem zaczynał mnie drażnić język głównych bohaterek typu: ja żem, poszła żem i pełnio tego "żem" wszędzie. Narratorkami w powieści właśnie są Ola i Baśka więc takim językiem te panie się posługują. Rozumiem, że jest to celowe i takie właśnie są bohaterki, jednak mnie one nie przypadły do gustu.
Podsumowując: książka nie jest zła i pomysł również jest ciekawy. Myślę, że miłośnicy komedii kryminalnych odnajdą się w tych klimatach.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu Nakanapie.pl

Link do opinii

,,Jak się człowiek dobrze wokół obejrzy, to nowe w życiu zawsze znajdzie."

 

Patrząc na uroczą okładkę książki ,,Kość niezgody", można odnieść wrażenie, że czeka nas romantyczna, sentymentalna i emocjonalną historię. Natomiast opis sugerował kryminalną opowieść z domieszką humoru. Jednak podczas lektury moje oczekiwania szybko się zmieniły, więc mój entuzjazm nieco zmalał.

Moje pierwsze zaskoczenie przy tej książce, gdy otworzyłam pierwszą jej stronę i ujrzałam datę 24 stycznia 2059 roku. Trudno mi było to zrozumieć, bo nic futurystycznego nie zauważyłam, gdyż realia są takie, jakie znamy obecnie, więc różnica w czasie nie była dla mnie czymś niezwykłym. Drugie zaskoczenie nastąpiło, gdy poznałam wiek bohaterek. Spodziewałam się, że Ola i Basia to co najmniej kobiety gdzieś około trzydziestki, ale okazało się, że mają gdzieś pomiędzy 50 a 60 lat. Postanowiły zrobić sobie urlop i poleciały do Rzymu. Mimo to z początku nic mnie nie zdziwiło, bo wszystko zaczyna się zwyczajnie i monotonnie, gdy Ola i Baśka lądują na włoskim lotnisku. Czekając na bagaże obserwują ludzi i próbują zgadywać, kim są, czyli zaczyna się zwyczajnie i w ogóle nie jest odczuwalne, że historia ma swój początek prawie ćwierć wieku później od naszej współczesności.

Jednak im dalej, tym robiło się coraz dziwniej, bo najpierw kobiety rozmawiają o sprawach i tylko one rozumieją, o co im chodzi. Wspominają osoby i sytuacje, które pozostają niejasne, co to wprowadza trochę zamieszania. Potem robi się jeszcze dziwniej, bo pojawiają się jacyś osobnicy o nadludzkich zdolnościach, którzy wyraźnie obserwują bohaterki i trudno określić kim są. W trakcie czytania dostrzec można, że historia łączy w sobie elementy fantasy, science fiction, obyczajowe, komediowe, kryminalne i przygodowe, co czyni ją trudną do jednoznacznego zaszufladkowania.

Fabuła rozkręca się wolno, chociaż nie brakuje wielu wydarzeń i zwrotów akcji. Poszczególne wątki rozgrywają się w realnych warunkach na tle włoskich klimatów, zabytków, zaułkach, nie tylko Rzymu, ale też jego okolic. Choć akcja rozgrywa się w 2059 roku, realia niewiele różnią się od znanych nam współczesnych.

Pani Monika Lech jest pisarką, która lubi tworzyć powieści w takich różnorodnych klimatach i to doskonale jest widoczne w książce ,,Kość niezgody". Skierowana jest ona do czytelników lubiących połączenie naszych współczesnych realiów z domieszką fantasy i miksem gatunkowym. Mnie jednak nie porwała, być może dlatego, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego od tej historii.

 

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl

 

Link do opinii
Inne książki autora
Sztuka znikania
Monika Lech0
Okładka ksiązki - Sztuka znikania

Po zamieszaniu w Wiecznym Mieście ("Pracowite wakacje w Rzymie"), Andrea Niwiński, Oleg Tsun i Alex Fitzwilliam mają w głowie tylko jedno... Nie, nie "to"...

Morze krwi
Monika Lech0
Okładka ksiązki - Morze krwi

Alex Fitzwilliam swoją rasę, Zmiennych, zna jak zły szeląg. Jest w końcu jednym z najlepszych Inkwizytorów, jakich ma Preternatural Bureau of Investigation...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kochana córeczko
Anna Siedlecka ;
Kochana córeczko
Tajemnica pozytywki
Katarzyna Grochowska
Tajemnica pozytywki
Melanże z żyletką
Łukasz Gołębiewski
 Melanże z żyletką
La Polonaise
Hector Kung ;
 La Polonaise
Chłop i szlachcianka
Wiesława Bancarzewska
Chłop i szlachcianka
W górę wodospadu
Agnieszka Kumor
W górę wodospadu
Melafiry
Anna Robak-Reczek ;
Melafiry
Nie będziesz szczęśliwa
Beata Ostrowicka
Nie będziesz szczęśliwa
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy