Huk morza, ziąb i samotność.
Książki, tęsknota i wypadek.
Kiedy Skawiński ma już dość życia pełnego podróży, emocji i przygód, obejmuje posadę latarnika w Aspinwall. Jest mu tam dobrze - za przyjaciół ma mewy i morze, a pensję przesyła Towarzystwu Polskiemu. Pewnego razu dostaje od nich przesyłkę z polskimi książkami. Zanurza się w lekturze i zapomina o całym świecie. To doprowadza do tragedii.
Dla wieluLatarnikmoże się okazać niespodziewanie aktualny: w trudach życia na emigracji, w tęsknocie za stabilizacją i bezpieczeństwem, w poszukiwaniu jedności z naturą.
,,Kiedyś przeczytam" to seria klasyki polskiej literatury, która ma cieszyć nie tylko słowami, ale i opracowaniem edytorskim: minimalistyczne płócienne okładki, z ilustracyjnymi miniaturami zaprojektowanymi przez znakomite graficzki i grafików, szlachetny papier i specjalne opracowanie.
Posłowie każdej pozycji przygotowała Aneta Korycińska, znana jako Baba od polskiego. Pisze nie tylko o autorze, treści książki czy okolicznościach jej powstania, ale znajdziemy tam mnóstwo mało znanych ciekawostek, o których nie uczono w szkole.
Nazwa serii nawiązuje do myśli, która często pojawia się, gdy czytelnicy patrzą w stronę klasyki. Nikogo nie oceniamy. W końcu kiedyś przeczytamy te wszystkie wspaniałe książki.
Wydawnictwo: powergraph
Data wydania: 2025-02-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 80
Czy mamy tu jakichś wielbicieli Henryka Sienkiewicza? Ze wszystkich polskich noblistów z nim mam chyba najmniej po drodze, a przeczytałem całkiem sporo, choć nie wszystko. Wszystko za sprawą polskiego systemu oświaty, który za wszelką cenę raczył kilka pokoleń Polaków obowiązkowymi Sienkiewiczami na każdym etapie edukacyjnym. Moja sympatia do twórczości autora Quo vadis malała odwrotnie proporcjonalnie do mojego wieku. Wśród książek za długich, trochę anachronicznych, przegadanych lub przeopisanych, a nawet tych, które trudno dziś czytać, jest jedna drobina, która nie straciła zbytnio na aktualności.
Przypomnienie o Latarniku, noweli poznawanej w szkole podstawowej, na rozpoczęcie serii Kiedyś przeczytam wydaje mi się bardzo trafne. Tekst niby bardzo dobrze i powszechnie znany, niezwykle krótki i wymęczony na lekcjach języka polskiego, a jednak jak często czytany bezrefleksyjnie albo znany w streszczeniu (uwierzcie, że to nie są odosobnione przypadki!) może zostać przeczytany od nowa, świadomie, z własnego wyboru. Ważna wydaje mi się także oprawa graficzna - minimalistyczna, elegancka okładka w płóciennej oprawie i miły w dotyku papier stanowią zgoła inne doświadczenie czytelnicze niż budżetowe wydania lektur na najgorszej jakości papierze. Latarnik, muszę przyznać, mimo mej niechęci do Sienkiewicza, czyta się nieźle, ma wartość i niesie przesłanie.
Jest coś współczesnego w historii Skawińskiego, na co zwraca uwagę w posłowiu Aneta Korycińska, czyli znana z internetu Baba od polskiego. Problem uchodźctwa, emigracja zarobkowa, odnalezienie się na obczyźnie i tęsknota za ojczyzną także teraz, a może zwłaszcza teraz, stanowią tematy aktualne, a treść nie zestarzała się mocno, nadal jest jak najbardziej czytalna. Zawsze podobał mi się koncept pracy latarnika - pomysł dość szalony i czyniący szalonymi tych, którzy się na tę fuchę decydowali; lubię skręcić w tym kierunku podczas lekcji i porozmawiać o latarniach oraz ich mieszkańcach.
Ładnie zapowiada się ta klasyczna seria od Powergraphu.
Przeczytane:2025-08-30, Ocena: 5, Przeczytałam,
Magia literatury wynika z tego, iż każdy może ją na swój sposób interpretować. A problem z lekturami szkolnymi polega – moim zdaniem – na odebraniu prawa do tej interpretacji, bo nauczyciel wie, lepiej, albo program nauczania tego od niego wymaga. Egzaminy centralne są tak skonstruowane, że promują stereotypowe myślenie, a tak nie można z utworami literackimi postępować. Chociażby taki „Latarnik” Henryka Sienkiewicza. Aneta Korycińska w posłowiu do wydania z 2025 roku napisała, że „to utwór zniszczony przez polską szkołę”1. „Zabity” przez szereg faktów i „utopiony” w patosie tęsknoty za ojczyznę. Tymczasem temat jaki porusza Sienkiewicz w tej noweli jest ciągle żywy. Emigracja, tym razem w celach zarobkowych, to tak powszechne zjawisko, że się z nim oswoiliśmy. Jak jest tym ludziom na obczyźnie? Czy się tam urządzili, a może odliczają dni, kiedy będą mieli dosyć środków, aby powrócić do rodzinnych miejscowości?
Bohater „Latarnika” nazywa się Skawiński. On nie ma możliwości powrotu do ojczyzny, bo ta nie istnieje. Tuła się po świecie i nigdzie nie może zagrzać miejsca. Twierdzi, że prześladuje go pech, za co obwinia Gwiazdę Polarną. Kiedy otrzymuje posadę latarnika, liczy na to, że w końcu osiądzie na stałe. I wszystko wydaje się toczyć dobrymi torami do momentu, aż otrzymuje przesyłkę z książkami w ojczystym języku.
Nowela ta czaruje w wielu aspektach. Sienkiewicz rozpoczyna tajemniczo. Fach latarnika kojarzy się z odludkiem i ekscentrykiem, kim jest więc człowiek, który tak chętnie się go podejmuje. Może ma za sobą jakąś mroczną przeszłość? Następnie uderza w melancholijne tony, a nawet sprawia, że zaczynamy współczuć Skawińskiemu. Udziela nam się jego tęsknota, poszukiwanie swojego miejsca na świecie, potrzeba przynależności. A dramat polega na niemożności osiągnięcia tego, bo tego miejsca nie ma. Bo taki kraj, jak Polska w tym czasie nie istniał.
Wspaniale było powrócić do tej noweli. Sprowokowało mnie do tego wydawnictwo Powergraph wydając serię klasyki literatury pod hasłem „Kiedyś przeczytam”, zachęcając do powrotu do szkolnych tekstów. Powiem wam, że inaczej czytało się „Latarnika” bez presji, terminów i ze swobodą interpretacji. To jest taki tekst, w którym kontekst historyczny jest ważny, ale nie odbiera tej historii żywotności. Sienkiewicz mówi w nim o ważnych potrzebach każdego człowieka, o potrzebie stabilizacji, przynależności, tożsamości. O potrzebie „zakotwiczenia” w miejscu, w którym będziemy się czuć dobrze i bezpiecznie. Czy to jest jeden z warunków szczęścia?
1 Aneta Korycińska, „Posłowie” [w:] Henryk Sienkiewicz, „ Latarnik”, wyd. Powergraph, Warszawa 2025, s. 43.