Okładka książki - Mój najlepszy Jin-su

Mój najlepszy Jin-su


Ocena: 5.4 (5 głosów)

Ina Borowicz, młoda malarka, znalazła się na życiowym rozdrożu. Zamknęła swoją pracownię na cztery spusty, a jej codzienność wypełniają rutyna i nowa nielubiana praca. Od całkowitego załamania ratują ją tylko wieczory na kanapie, podczas których ogląda koreańskie seriale.

"Mój najlepszy Jin-su" wydaje się stworzony specjalnie dla niej. Ina momentalnie utożsamia się z główną bohaterką, Nam Ye-rin, początkującą malarką. I wzdycha do Kim Jin-su, właściciela galerii Seul Art, który posiada wszystkie najlepsze cechy koreańskiego serialowego amanta.

Ale czy to naprawdę tylko serial?

Ina marzy, aby nieznajomy, z którym codziennie mija się w drodze do pracy, okazał się tak samo wspaniały jak Jin-su. Kiedy Radek w końcu zaprasza ją na randkę, ich znajomość napotyka na trudności. A Ina wygrywa w konkursie bilet do Seulu.

Tymczasem w Korei Południowej…

"Mój najlepszy Jin-su" to urocza, zabawna i pełna wzruszeń opowieść o odkrywaniu siebie. O podróży do pięknych miejsc i drodze do szczęścia. To także ukłon w stronę bogactwa kulturowego Korei Południowej i twórców koreańskich seriali, którzy sprawiają, że niezliczona ilość ludzi na świecie spędza wieczory z ciepłym uśmiechem na ustach.

Informacje dodatkowe o Mój najlepszy Jin-su :

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-09-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788396098269
Liczba stron: 430

więcej

Kup książkę Mój najlepszy Jin-su

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Mój najlepszy Jin-su - opinie o książce

Avatar użytkownika - Tatiaszaaleksiej
Tatiaszaaleksiej
Przeczytane:2025-10-20, Ocena: 5, Przeczytałem,

“Przecież w życiu trzeba mieć nadzieję. Bo jeśli nie, to po co żyć”?

Ina Borowicz jest młodą malarką. Malowanie to jej pasja, sposób na życie, jednak mimo ogromnego zaangażowania i talentu, nie udaje jej się utrzymać z pracy twórczej. Z bólem serca podejmuje trudną decyzję – zamyka swoją pracownię. Jej codzienność staje się monotonna, pozbawiona barw, a nowa praca nie daje jej ani spełnienia, ani satysfakcji. Jedynym źródłem radości stają się dla niej wieczory spędzane na kanapie, kiedy przenosi się do świata koreańskich seriali. „Mój najlepszy Jin-su” to nowy tytuł, który właśnie zaczyna oglądać – i który natychmiast ją wciąga. Główna bohaterka serialu, Nam Ye-rin, podobnie jak Ina, jest początkującą malarką. W skrytości wzdycha do Kim Jin-su – młodego właściciela galerii. Tymczasem Ina codziennie, w drodze do pracy, spotyka pewnego mężczyznę. Radek, bo o nim mowa, w końcu proponuje jej randkę. A gdy Ina niespodziewanie wygrywa konkurs, którego nagrodą jest bilet do Seulu, jej życie zaczyna zmieniać się na dobre.

Z ogromną przyjemnością i ciekawością wkroczyłam do świata wykreowanego przez Agatę Kołakowską – i po raz kolejny bardzo dobrze mi tu było. Fabuła zaskakuje, porusza i niesie ze sobą całą gamę emocji. Autorka z wrażliwością dotyka tematu skomplikowanych relacji międzyludzkich, poszukiwania sensu życia i siebie na nowo. Autorka pisze lekko, barwnie, z wyczuciem i empatią. Z niezwykłą łatwością oddaje uczucia oraz wewnętrzne rozterki bohaterów. Postacie są żywe, autentyczne, pięknie nakreślone – naturalne w swoich emocjach i wyborach. Inę polubiłam od razu, mam wrażenie, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Jej historia, przeplatająca się z losami Nam Ye-rin, tworzy urzekającą całość. Początkowo podchodziłam do bohaterki serialu z dystansem, ale szybko zaczęłam jej kibicować.

Niebanalna, ciepła, zaskakująca i pełna uroku historia. Malarstwo – pasja, która daje sens, a jednocześnie nie przynosi stabilności finansowej. Koreańskie seriale – źródło ukojenia, uśmiechu i chwil wzruszenia. Dzięki nim łatwiej przetrwać każdy kolejny dzień. Ina stopniowo odzyskuje wiarę w siebie, w swój talent, w sens tworzenia. Uczy się na nowo czerpać radość z życia i wie, że praca, którą się kocha, jest warta wszelkich wyrzeczeń. Podróż do Seulu staje się punktem zwrotnym – to tam zaczyna się jej prawdziwa przemiana. Piękno i niepowtarzalny urok koreańskich krajobrazów, zakątki i zabytki, gościnność mieszkańców, aromat potraw – wszystko to ożywa w wyobraźni tak mocno, że aż chciałoby się spakować walizkę i wyruszyć w tę samą podróż.

Z przyjemnością i wzruszeniem zanurzyłam się w tej opowieści. Serdecznie polecam! Tatiasza i jej książki :) 

Link do opinii

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗥𝘇𝗲𝗰𝘇𝘆𝘄𝗶𝘀𝘁𝗼ść 𝗼𝗱𝘄𝗿𝗼𝘁𝗻𝗮

Agata Kołakowska to autorka wyjątkowa, a jej książki mają w sobie coś, co głęboko zapada w moje serce i długo pozostaje w pamięci. Każda opowieść, którą tworzy, jest inna, każda niesie swoją magię, a każdy wykreowany przez nią świat pobudza wyobraźnię i porusza emocje. 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 pokazuje, jak koreański serial i sama Korea w niezwykły sposób wpłynęły na życie głównej bohaterki. To historia, która przypomina, że pasji i marzeń nie warto porzucać, nawet gdy życie wydaje się pełne trudności i przeszkód. To książka o nadziei, o odwadze i o tym, że krok po kroku można dotrzeć do celu, jeśli tylko nie zabraknie nam wiary w siebie i w lepsze jutro. Dla mnie stała się także osobistym lustrem. W ostatnim czasie doświadczenia z niektórymi wydawnictwami przypomniały mi, jak ważne jest wciąż wierzyć w siebie i w sens tego, co robię.

𝑊 𝑘𝑜ń𝑐𝑢 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑎𝑚𝑦 𝑡𝑎𝑚, 𝑔𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖ś𝑚𝑦 𝑑𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒ć 𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘𝑢.

Ina Borowicz kiedyś malowała, była artystką. Teraz porzuciła swoją pasję i pracuje w Narodowym Forum Muzyki, gdzie redaguje artykuły o muzyce i koncertach. Niby nie ma powodu, by narzekać na swoją pracę, bo otaczają ją sami sympatyczni ludzie, ale coraz częściej przepełnia ją wrażenie, że nie odgrywa już swojej roli. Tęskni za dawną Iną, bo teraz czuje się tak, jakby tamta opuściła jej ciało i odeszła w nieznane. Wcześniej jej dni były wypełnione po brzegi tym, co czyniło ją szczęśliwą. Lubiła wszystkie dni tygodnia, miesiące, pory roku. Odkąd porzuciła malowanie, przestała lubić poniedziałki i te osiem godzin spędzanych za biurkiem przed komputerem. Jej dni rozjaśniają się dopiero wtedy, gdy w drodze do pracy spotyka nieznajomego, który w końcu odzywa się do niej i proponuje pójście na kawę.

Popołudnia Ina ubarwia sobie oglądaniem koreańskiego serialu, w którym dziewczyna o imieniu Ye-rin, podobnie jak ona, też kiedyś malowała, ale coś poszło nie tak. Ina podświadomie się z nią utożsamia. Sama też chciała oprzeć swoje życie na miłości i sztuce, lecz nic z tego nie wyszło. Teraz serial, który ogląda, wdziera się w jej życie w zaskakujący sposób. Dziewczyna zastanawia się, czy uda się zapełnić lukę w jej sercu mężczyźnie, którego poznała przypadkiem. Wydaje się, że ich znajomość zmierza w dobrym kierunku, ale po jednym spotkaniu na kawie i dość satysfakcjonującej rozmowie Radek znika. Nie spotykają się już w drodze do pracy. Dziewczyna czuje się zawiedziona, bo nie wie, co się stało i dlaczego chłopak tak po prostu przepadł bez wieści.

Ina od dawna fascynowała się Koreą, a jej ulubionym miejscem w mieście była niewielka restauracja U Dziadka, prowadzona przez zaprzyjaźnionego Koreańczyka, pana Lee. To właśnie tam po raz pierwszy spróbowała kimchi i zakochała się w intensywnych smakach dalekiego kraju. Z czasem coraz bardziej wciągała ją także koreańska kultura, a ostatnio serial 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢, którego bohaterowie stali się jej niezwykle bliscy. Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu Ina wygrała lot do Seulu w konkursie, w którym wzięła udział zupełnie spontanicznie, pod wpływem impulsu.

Dziewczyna nie posiada się z radości, kiedy dowiaduje się o wygranej. Sponsor opłacił przelot w obie strony, więc Inę szybko dopada przykra myśl, że nie stać jej na pobyt na miejscu. Nie zamierza jednak rezygnować z tak niezwykłej okazji. Przyjaciele, którzy doskonale wiedzą, jak bardzo marzyła o tej podróży, postanawiają jej pomóc. Wspólnymi siłami zbierają potrzebne pieniądze i dziewczyna w końcu leci do Korei.

Ina spaceruje po Seulu, zwiedza okolicę i delektuje się miejscowymi widokami oraz regionalnymi potrawami. Podczas jednej z takich eskapad, zamiast do kawiarni, trafia do lokalu prowadzonego przez mundang, tradycyjną koreańską szamankę. Wypita u niej herbata smakowała całkiem zwyczajnie, ale to, co dzieje się później, zwyczajne już nie jest.

Ina nie potrafiła ogarnąć tego, co się działo, a najgorsze było to, że czuła się z tą tajemnicą przeraźliwie samotna. Bo komu niby miała o tym powiedzieć? To było tak nieprawdopodobne, że nikt by jej w to nie uwierzył. Otrzymała usługę od szamanki. Usługę bez zamówienia.

Agata Kołakowska przyzwyczaiła mnie już do tego, że w jej książkach dzieją się rzeczy niezwykłe i niecodzienne, więc taki wątek mnie nie zaskoczył. Powiem więcej, wręcz go oczekiwałam. Ta powieść jest swego rodzaju przewodnikiem po Seulu, bo czuć, że ten zakątek świata jest autorce doskonale znany i że jest nim zafascynowana tak samo jak jej główna bohaterka. To książka, która ma do przekazania coś ważnego. Nie tylko Ina dzięki swoim przeżyciom zmieniła perspektywę widzenia świata i całkowicie przewartościowała swoje życie, ale miało to także wpływ na mnie. Lektura książki skłoniła mnie do refleksji.

Autorka podkreśla, że to, kim jesteśmy, nie zależy od narodowości. Żyjemy w czasach, które pędzą i krzyczą. Ludzie szybko się nudzą, nieustannie szukają nowych wrażeń, zachwycają się czymś tylko na chwilę, by zaraz zapomnieć i ruszyć dalej w poszukiwaniu kolejnych bodźców. Potrzeba piękna nigdy nie znajdzie się na szczycie piramidy potrzeb, choć to właśnie ono nadaje życiu sens.

𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to historia o tym, by uważać na to, czego sobie życzymy, i o tym, by doceniać to, co mamy. Życie bywa jak serial, a w serialu bywa jak w życiu. Ina żałuje, że nie została w Polsce, po raz pierwszy poczuła się jak więzień. Miała wrażenie, że w jej życiu nie ma już nic stabilnego, że wszystko wokół runęło i nawet ziemia się osunęła. Malowanie było jedynym aspektem, którego nikt i nic nie mogło jej odebrać. To właśnie tworzenie pozwalało jej choć odrobinę poczuć, że nadal jest sobą. Artystą pozostaje się zawsze, nawet jeśli niczego się nie tworzy, bo prawdziwa sztuka tkwi w spojrzeniu, w tym, jak widzimy świat.

Agata Kołakowska stworzyła przepiękną powieść. Ciepłą, liryczną, tak bardzo potrzebną w czasach, gdy wokół panuje chaos i zło wylewające się zewsząd. A tu nagle pojawia się książka, która jest jak plasterek miodu na zranione serce, optymistyczna i niosąca dobry przekaz. Mój umysł odpoczywał podczas tej lektury, a moje serce się uspokoiło. W świecie, w którym wszyscy koniecznie chcą epatować brutalnością, Agata Kołakowska pokazała, że można pisać z niezwykłą wrażliwością i czułością, wlewać w serce nadzieję i opowiadać o zwyczajnych rzeczach w niezwyczajny sposób. O tym, że autorka potrafi tak pięknie pisać, miałam okazję przekonać się już nie raz, a przy tym każda jej powieść jest inna, nieszablonowa, nietuzinkowa. Ta książka jest jak dzień i noc, jak słońce i księżyc. Dobre emocje w niej iskrzą jak gwiazdy na niebie. 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to powieść mądra i piękna, jak światło latarni rozjaśniającej mrok.

Agata Kołakowska zaprosiła mnie do swojego świata, zachęcając, bym weszła do środka. To było niezwykłe i intrygujące przeżycie, bo 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢 to niesamowita i melancholijna historia. Przy pomocy słowa autorka namalowała obraz współczesnego człowieka, pokazując, jak bardzo przypominamy roboty. A jednocześnie tak bardzo potrzebujemy dobra i piękna, by móc się zatrzymać i przypomnieć sobie, kim jesteśmy.

Wspaniale było obserwować, jak Ina się zmienia, jak powoli odnajduje w sobie spokój i pewność, jak z zagubionej kobiety staje się kimś świadomym własnej wartości. Szczególnie zapadła mi w pamięć scena z nachalnym youtuberem WooMaxem, która wywołała szczery uśmiech na mojej twarzy. Z początku sądziłam, że jego obecność w fabule ma jedynie ukazać płytkość współczesnego świata mediów, gdzie liczą się tylko obserwatorzy i lajki. Z czasem jednak okazało się, że ta postać miała spore znaczenie w tej historii, bo przyjaźń z Iną, nawiązaną zupełnie niespodziewanie, odmieniła jego spojrzenie na świat i ludzi.

Ta postać youtubera, przedstawiona przez Agatę Kołakowską, nieoczekiwanie wzbudziła we mnie refleksję. Ludzie dziś próbują za wszelką cenę się wybić i robią najdziwniejsze rzeczy, by im się udało. Praca influencerów i youtuberów często ma niewiele wspólnego z prawdziwą pasją. Robią to, bo ludzie ich oglądają, a reklamodawcy płacą pieniądze. Czy gdyby było inaczej, wciąż robiliby to samo? Ina jest natomiast szczera do bólu i to właśnie wzbudza w ludziach sympatię.

Silne emocje potrafią czasem odciąć nas od logicznego myślenia. WooMax otrzymał lekcję od Iny, a wraz z nim także ja. Trzeba szanować pracę innych i nie wymądrzać się, że jest się kimś wyjątkowym, że jest się lepszym od innych tylko dlatego, że ma się więcej obserwatorów czy czytelników. Nie wolno zapominać o tych, dzięki którym można robić to, co się robi. Trochę pokory nigdy nie zaszkodzi, zwłaszcza wobec pracy innych ludzi. Kiedy WooMax to zrozumiał, stał się innym człowiekiem. Ten obcy, kpiarski chłopak, do którego Ina początkowo nie pałała sympatią, z czasem stał się jej bliski, bo przy bliższym poznaniu okazał się sympatycznym i dobrym człowiekiem. Kolejna lekcja, nie oceniaj innych po pozorach. WooMax był pierwszą osobą, której Ina wszystko opowiedziała, i co zaskakujące, on jej uwierzył. Co w życiu jest prawdziwe? Wszystko, a może nic.

Ta historia pokazuje, że trzeba żyć tak, jakby się nie miało o niczym pojęcia. Dogadać się z kimś, z kim miało się konflikt. Jeśli ludzie potrafią się porozumieć, mogą razem tworzyć wartościowe rzeczy. Wszystko może się toczyć sprawnie, gdy jeden człowiek utoruje drogę drugiemu albo przestanie mu przeszkadzać. Wtedy wiele rzeczy nagle okazuje się proste. WooMax pozytywnie zaskoczył Inę, nie ukrywam, że mnie także. Agata Kołakowska pokazuje, że bardzo cenimy swoją prywatność i lubimy być sami, ale tak jak stwierdza Ina, czasem dobrze jest pobyć wśród ludzi. Aby tak było, potrzebna jest pewna zażyłość, która nie powstaje z dnia na dzień. Formują ją czas i wspólne przeżycia.

Ta powieść to cenna lekcja o tym, że dom jest tam, gdzie bije nasze serce. Że prawdziwe milczenie przychodzi tylko wtedy, gdy obok mamy ludzi, przy których czujemy się sobą. Całe bogactwo nosimy w sobie, tylko często o tym zapominamy, pozwalając, by internet nam je odbierał. Wierzymy w to, co widzimy na ekranach, w to, co ktoś nam pokazuje, choć rzeczywistość bywa zupełnie inna, niż ta wykreowana w mediach. Nawet jeśli ktoś stworzy coś pięknego, zachwyci innych, ten zachwyt trwa krótko, bo ludzie dziś potrafią zatrzymać uwagę tylko na chwilę. Potem pojawia się coś nowego, świeższego, bardziej błyszczącego. A przecież nie o to chodzi. Nie można żyć cudzym głosem. Trzeba odnaleźć własny i odważyć się nim mówić.

[…] sztuka to suma pracy, talentu i emocji i opowieści. To zdanie zaczerpnięte z powieści trafnie oddaje istotę każdego rodzaju twórczości, również tworzenia książek. Dobra powieść to prawdziwa sztuka, która nie tylko bawi, ale wzbudza emocje i skłania do refleksji. Pozostawia po sobie ślad, sprawiając, że po zamknięciu ostatniej strony chce się wrócić do tej historii i jej bohaterów. Dokładnie taka jest najnowsza powieść Agaty Kołakowskiej 𝑀ó𝑗 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝐽𝑖𝑛-𝑆𝑢.

𝐽𝑒𝑠𝑡𝑒ś𝑚𝑦 𝑑𝑜𝑚𝑒𝑚 𝑑𝑙𝑎 𝑡𝑦𝑐ℎ, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑚𝑦. 𝐼 𝑜𝑛𝑖 𝑠ą 𝑛𝑖𝑚 𝑑𝑙𝑎 𝑛𝑎𝑠. 𝐷𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒, 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖𝑚𝑦 𝑏𝑦ć 𝑛𝑖𝑚 𝑡𝑎𝑘ż𝑒 𝑑𝑙𝑎 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒. 𝑇𝑎𝑘 𝑗𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑑𝑜𝑚𝑒𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑛𝑎𝑡𝑢𝑟𝑎, 𝑜 𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑧𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑒𝑙𝑖ś𝑚𝑦. 𝐷𝑙𝑎𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑖𝑛𝑎𝑗𝑚𝑦, 𝑐𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑙𝑎 𝑛𝑎𝑠 𝑤𝑎ż𝑛𝑒.

Link do opinii
Avatar użytkownika - anetaiksiazki
anetaiksiazki
Przeczytane:2025-09-19, Ocena: 5, Przeczytałam,

Niedawno przeczytałam najnowszą powieść Agaty Kołakowskiej „Mój najlepszy Jin-su” i gdy tylko o niej pomyślę, zaczynam się uśmiechać. To ciepła, pełna humoru opowieść o odkrywaniu siebie i drogi do szczęścia. To nie jest zwykła historia, to opowieść, którą musicie poznać!

Pióro Agaty Kołakowskiej znam nie od dziś. Cenię sobie to, jak zręcznie łączy lekkie historie z głębokimi emocjami i trudnymi życiowymi tematami. Jej proza jest wyjątkowa, angażująca, a jednocześnie otulająca wyjątkowym ciepłem i spokojem. Muszę przyznać, że jej najnowsza powieść „Mój najlepszy Jin-su” zaskoczyła mnie totalnie i to w najlepszy możliwy sposób.

Pomysł na fabułę jest niecodzienny i tak fantastycznie nierealny, a mimo to wciąga od pierwszej strony. Wiecie, to jest ten rodzaj magii, który sprawia, że całkowicie zapominasz o otaczającym cię świecie i dajesz się porwać historii. Wpadasz w sam środek koreańskiej dramy i to jest niesamowicie urocze.

Bohaterką książki jest Ina Borowicz, młoda, utalentowana malarka, która tkwi w życiowym impasie. Rzuciła malowanie, które kocha i pogrążyła się w szarej codzienności. Jedyną ucieczką są dla niej koreańskie seriale. Jest też Radek, ale relacja z nim, choć pełna chemii, koczy po drodze pełnej przeszkód. Pewnego dnia Ina wygrywa bilet do Seulu i wyrusza w niesamowitą podróż, ale co wydarzyło się w Korei, musicie odkryć sami.

To, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, to mieszanka dwóch światów, które z pozoru do siebie nie pasują. Polska rzeczywistość Iny kontra barwna kultura Korei. Autorka tak sprawnie przeplata te dwa wątki, że w pewnym momencie nie wiedziałam, co jest realne a co fikcją. To magiczne balansowanie między światami sprawiło, że czytanie o perypetiach Iny sprawiało mi ogromną przyjemność.
Oczarował mnie ten niekonwencjonalny pomysł na fabułę i wciągnął bez reszty. Mimo, że jest on całkowicie nierealny, czułam, że to wszystko mogło się wydarzyć naprawdę.

Agata Kołakowska potrafi pisać o miłości i drodze do szczęścia w sposób, który nie jest ckliwy, ani nudny. „Mój najlepszy Jin-su” jest tego doskonałym przykładem. To książka o odnajdywaniu siebie, o walce z własnymi lękami i o tym, że czasami trzeba zaryzykować, by ruszyć z miejsca. Powieść jest pełna ciepłego humoru, uroczych bohaterów i wzruszeń, a jednocześnie stanowi hołd dla pięknej kultury Korei i uwielbianych na całym świecie seriali.


To idealna lektura na wieczór, która nie tylko bawi, ale też daje do myślenia. Jeśli szukacie książki, która poruszy Wasze serca i sprawi, że na chwilę zapomnicie o świecie, to właśnie ją znaleźliście.

Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się: czy w życiu też czasami musimy wyruszyć w podróż, by docenić to, co już mamy w sercu? Dajcie znać, co o tym myślicie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - glinka_54_czyta
glinka_54_czyta
Przeczytane:2025-10-02, Ocena: 6, Przeczytałem,

?Recenzja?
 
Premiera 17.09.2025
 
,,Mój najlepszy Jin-su" - Agata Kołakowska
 
Współpraca reklamowa z @wydawnictwo_oblicza @kolakowska.agata
 
Ina, niespełniona malarka, która straciła cały sens w swój talent. Jednak mówi, że artystką jest się całe życie, bo ma się inne postrzeganie świata. Zamknęła pracownię i zaczęła pracę, która  Bardzo tęskni za malowaniem, siedzeniem w pracowni, pędzlami i uczuciem jakie towarzyszyło przy artystycznej wenie. Ale nie może się przełamać, strach odbiera jej rozum. Malarstwo zamieniła na Netfliksowe seriale. Jeden zamienia na drugi, aż trafia na koreański serial, który totalnie skrada jej serce. Razem z bohaterami przezywa wzloty i upadki. Najbardziej identyfikuje się z główną bohaterką, gdyż jest malarką. Z tym, że ona jest pełna nadziei, maluje i spełnia swoje marzenia. W międzyczasie pojawia się pewien nieznajomy, który w końcu zbiera się na odwagę i zaprasza ją na spotkanie. Jednak nie wszystko idzie tak jakby chciała. Jednak szczęście zaczyna jej sprzyjać, bo wygrywa wyjazd do Seulu. I teraz zaczyna się prawdziwa przygoda, która odmieni całe jej życie.
 
Autorka wykreowała bardzo realistyczną bohaterkę, która małymi krokami odnajduje siebie i zaczyna wierzyć w to, że może nadal być dobrą malarką. Jej postać przechodzi metamorfozę, która pozwala na odnalezieniu sensu życia. Spojrzeniu na swoje dotychczasowe życie z dystansem i zrozumieniu samej siebie. Odnalezieniu spokoju w malowaniu i przede wszystkim odzyskanie wiary w marzenia. Z początku pesymistycznie podchodzi do większości rzeczy, stara się zbytnio nie nastawiać, ale z czasem nabiera przekonania, że jest warta o wiele więcej i wystarczy mały czynnik zapalny aby całą noc spędzić na malowaniu. Tak wspaniale mi się czytało o jej powrocie do tego co kocha. Cieszyła się niczym dziecko i tym samym ja wierzyłam, że można wszystko zmienić i robić to co się kocha.
 
A jej podróż do Seulu to czysta opisowa przyjemność. To nie tylko formułki wyjęte z interentu, to opisanie tego jak widzi to turysta z każdym detalem i emocjami jakie towarzyszą. Autorka w bardzo ciekawy i niepowtarzalny sposób opisała krajobraz i drogę bohaterki do różnych miejsc. A to jak opisuje koreańskie dania, to mistrzostwo. Na samo wspomnienie tego opisu aż mi cieknie ślinka. Było to tak smaczne i wyraziste, że sama mam wielką ochotę spróbować.

Z książki bije prawdziwe ciepło i sympatia. Relacje między ludźmi są pełne różnorakich emocji, które wypełniają ja po brzegi. A pomysł na jaki wpadła autorka jest genialny. Taki zwrot akcji w środku książki tak mnie zaskoczył, że nie wiedziałam jak się nazywam. Ale to takie pozytywne zaskoczenie, jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem. Totalna nowość, która naprawdę nadała całej książce nowej wersji. Myślę, że to jedna z lepszych książek jakie czytałam, nie tylko przez wzgląd na bohaterów, ale sam charakter historii. W ostatnim czasie jeszcze żadna historia mnie tak nie zaskoczyła.

,,Mój najlepszy Jin-su" to historia pełna koreańskiej kultury, jedzenia oraz odnajdywaniu siebie i dojrzewaniu do spełniania marzeń. Bohaterka zauważyła coś czego nie zauważamy na co dzień. To co widzimy nigdy nie odda zdjęcie czy opis, to emocje jakie przeżywa się w danej chwili są najważniejsze i póki sami nie odczujemy na swojej skórze, to nie zrozumiemy. Nawet czasem trudno jest to wszystko opisać, bo jest się w takich emocjach, których słowa nigdy nie oddadzą. Tak samo może być z niezwykłą książką. To co pisze to słowa, opisanie fabuły, przybliżenie Wam bohaterów, ale to co czułam czytając jest nie do wyrażenia, naprawdę. Jestem w niej zakochana, bo pomysł nietuzinkowy a potrafi trafić do serca i umysłu.

11/10

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2025-09-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025,

Co byście powiedzieli na to, gdyby przyszło Wam żyć nie swoim życiem? Intrygujące? Z pewnością. Ale chyba jeszcze bardziej przerażające, prawda? Na początku pewnie byłoby to ciekawe i inspirujące, ale po jakimś czasie... Jak się z tego wyplątać? Wrócić do siebie? 

 

Tym razem Agata Kołakowska zabiera nas w czytelniczą i zarazem egzotyczną podróż aż do Korei Południowej. Dla mnie to coś nowego, zaskakującego i z pewnością nietuzinkowego. 

 

Młoda malarka Ina wpadła w rutynę i traci wiarę w siebie. Swojego ratunku upatruje w koreańskich serialach, które pasjami ogląda, a zwłaszcza w jednym, w którym poznaje charyzmatycznego Jin-su. Z kolei pojawienie się Radka wszystko zmienia w jej życiu. Niespodziewana wygrana w konkursie biletu do Seulu przynosi wiele zaskoczeń, tych realnych, jak i tych mniej, w które trudno uwierzyć. Co jest serialem, a co prawdziwym życiem? Co snem, a co jawą? Czy jest szansa na szczerość uczuć? Oj niełatwo się w tym połapać. 

 

"(...) dotarło do niej, że stare przeświadczenia o miłości nie muszą być bagażem na całe życie."

 

Bardzo polubiłam Inę i z przyjemnością towarzyszyłam jej w przygodzie życia, choć nigdy nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu. Poznawałam jej wewnętrzne rozterki, obawy, pragnienia, marzenia, potrzeby, lęki. Obserwowałam, jak zaczynała rozumieć i składać siebie. Moją sympatię zyskali również postaci drugoplanowi, jak chociażby pan Lee czy koleżanki Iny.

 

"(...) życie różnie obchodzi się z marzeniami. I człowiek też różnie się z nimi obchodzi. Czasami lepiej o nich zapomnieć, choć nie zawsze jest to możliwe. Bo rzeczy, nawet ukryte, od czasu do czasu upominają się o siebie."

 

Nie oglądam koreańskich seriali, gdyż jakoś specjalnie mnie do nich nie ciągnie. Jednak zawarty w książce ten motyw wypadł naprawdę interesująco. I zaczynam nawet rozumieć tę fascynację osób, którzy przepadają za takimi klimatami. W tego typu serialach jest pewien rodzaj ciepła, uśmiechu, pozytywnych wibracji, kojącej muzyki i szczęśliwego finału. Brzmi trochę jak bajka? Coś w tym jest.

 

Wraz z bohaterką poznajemy koreańską kuchnię, kulturę, tradycje, zabytki i inne atrakcje, które warto zobaczyć. Znajdziemy tu całe mnóstwo ciekawostek. Autorka podała wszystko w tak sugestywny i widowiskowy sposób, iż mamy wrażenie, że sami jesteśmy uczestnikami tej wyprawy. 

 

"Mój najlepszy Jin-su" to pełna uroku, humoru, wzruszeń i przemyśleń historia o odkrywaniu siebie i nieznanej kultury Korei. To powieść o miłości, przyjaźni, marzeniach i dążeniu do szczęścia. To idealna książka dla fanów koreańskich dram. Jesteście ciekawi, co się wydarzyło w Seulu? Ina wybierze Jin-su czy Radka? 

 

Link do opinii
Inne książki autora
Patrycja
Agata Kołakowska0
Okładka ksiązki - Patrycja

Większość książek przedstawia to, co dzieje się przed sakramentalnym "tak", pozostawiając czytelniczki w niewiedzy, jak później wygląda "i żyli długo i...

Lato jak w filmie
Agata Kołakowska0
Okładka ksiązki - Lato jak w filmie

To lato nie zaczęło się dla Ruby najlepiej. Gdyby było jej choć trochę do śmiechu, mogłaby uznać, że jest niczym stereotypowa bohaterka nielubianych przez...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy