BERLIN KARMI ŚWIAT ZŁUDZENIEM NOWOCZESNOŚCI. WARSZAWA WSPINA SIĘ KU MARZENIOM.
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE STAJĄ SIĘ TŁEM DLA GRY, W KTÓREJ SPORT TO T YLKO FASADA.
Latem 1936 roku oczy całego świata skierowane są na stolicę III Rzeszy, gdzie odbywają się igrzyska olimpijskie. Hitler bezwstydnie zawłaszczył najważniejsze święto sportu do własnych celów. Jedni nazywają je igrzyskami wstydu, inni nie mogą oprzeć się czarowi rozmachu nazistów.
Tadeusz Zasławski ani myśli rozważać o politycznych aspektach tego wydarzenia. Dla niego to jedynie szansa na wieczną chwałę i splendor. Pragnie, by cały świat padł mu do stóp. Chce znaleźć się na piedestale, gdzie od zawsze jest jego miejsce.
Tymczasem pod rządami prezydenta Starzyńskiego Warszawa rozkwita, powoli stając się miastem ze snów.
Po zderzeniu ideałów z rzeczywistością bohaterowie Warszawskiego niebotyku uczą się żyć na nowo. Romantyczne wizje powoli ustępują miejsca pozytywistycznym planom. Wybory, które stawia przed nimi los, są niełatwe i niosą konsekwencje, na które nie zawsze chcą się zgodzić. Nie ma jednak innej drogi. A szlaki miłości często wiodą wśród cierni.
Upragniony spokój nie jest im dany. Pętla dziejów się zaciska. Wszyscy czują już oddech nieuniknionego - czającej się tuż za progiem straszliwej wojny.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Od przeczytania dwóch poprzednich części "Warszawski niebotyk" i "Gonitwa chmur" upłynęło tyle czasu, że nie byłam w stanie przypomnieć sobie losów bohaterów, a są one ze sobą powiązane, co zdecydowanie utrudniało mi odbiór książki, dlatego radzę czytać wszystkie trzy części - jedna po drugiej.
W oczy najbardziej rzuca się umiłowanie przez autorkę miasta stołecznego Warszawy. Z takimi detalami opisuje budynki przedwojennej stolicy, że człowiek ma wrażenie jakby oglądał to na własne oczy. Miasto za prezydentury Starzyńskiego było w pełnym rozkwicie. Nawet Paryż zdaje się pozostawać w cieniu Warszawy.
Na uwagę zasługuje również sposób opisania przygotowań do Olimpiady w Berlinie w. Pani Paszyńska starała się jak najwierniej oddać atmosferę tego wydarzenia oraz unaoczniła propagandę, przepych i rozmach, z jakim szykowano się w Niemczech do tego wydarzenia. Jednak prawdziwym celem niemieckiej propagandy było zaprezentowanie światu potęgi nazistowskich Niemiec pod wodzą Adolfa Hitlera.
Natomiast losy bohaterów książki kompletnie mnie nie wciągnęły, bo nie pamiętałam co się wydarzyło wcześniej. Czasami miałam jakieś przebłyski wydobyte z niepamięci, ale to za mało aby dać się ponieść akcji książki i popłynąć z jej nurtem. Ja niestety, utonęłam. Powieść kończy się w momencie wybuchu II wojny światowej. Możliwe, że będzie kontynuacja, bo autorka raczej nie postawiła kropki nad "i".
Wiem, czego spodziewać się po książkach Marii Paszyńskiej. Potrafi ona stworzyć historię powolną, prostą ale zarazem prawdziwą i genialną w odbiorze.
W poprzedniej części ,,Gonitwa chmur" spotkałam się już z Polą, Michałem, Wojtkiem, Klarą, Esterą, Berkiem i całą resztą bohaterów, poznałam ich warszawskie życie w latach 30. Ich tajemnice, marzenia, plany.
Historia ,,Nim zgasną sny" zaczyna się w 1936 roku, w Berlinie. To właśnie tu odbywają się Igrzyska Olimpijskie, gdzie Tadeusz, sportowiec ogarnięty chęcią sławy, poznaje Marlene - niemiecką arystokratkę i wdaje się w romans, a w zasadzie staje się utrzymankiem bogatej kobiety. Następnie przenosimy się do Warszawy, gdzie poznajemy dalsze losy znanych nam już bohaterów. Nie ukrywam, że moją ulubioną była postać Poli Starczewskiej, która przejęła po zmarłym ojcu prowadzenie cukierni ,,U Hanki".
Życie płynie, oni przeżywają swoje wzloty i upadki, spełniają marzenia, ponoszą porażki, zakochują się, wychowują dzieci, mają plany. Jednak gdzieś tam, na zachodzie, czai się zło, Berlin karmi świat iluzją, a nazizm pokazuje coraz gorsze oblicze. Ludzie coraz bardziej odczuwają strach przed dniem kolejnym, choć starają się słowo ,,wojna" odsuwać jak najdalej. Doniesienia o prześladowaniach, aresztowaniach, zaczynają z coraz większą mocą docierać do nich.
Koniec historii to 1 września 1939 roku... Nic więcej dodawać nie trzeba.
O książce ,,Nim zgasną sny" mogę napisać tylko jedno - jest świetna. Uwielbiam tego typu historie (choć tu ze względu na datę zakończenia niestety nie ma happy endu). To jedna z tych książek, którą realnie przeżywałam podczas czytania. Tak bardzo kibicowałam tym młodym ludziom, których polubiłam, że życzyłam im, żeby historia jednak zmieniła bieg i nie wydarzyło się to najgorsze.
Druga połowa lat 30 XX wieku.
Tadeusz Zasławski ku swojej nieskrywanej radości bierze udział w igrzyskach olimpijskich w Berlinie. Nie roztrząsa politycznych aspektów tego wydarzenia, ale pragnie sławy.
Tymczasem Warszawa staje się coraz lepszym miejscem do zamieszkania... Natomiast mieszkańcy stolicy muszą mierzyć się nie tylko z codziennością, ale również ze zmianami, które na zawsze odmienią ich los.
W Gonitwie chmur było kilka wątków, które aż prosiły się o rozwinięcie... Jednak można było to zrobić tylko w kolejnej części cyklu... Po cichu liczyłam, że autorka nie zawiedzie nas i ponownie pozwoli spotkać się z bohaterami poznanymi w niniejszym cyklu. Pozwoli odpowiedzieć sobie na pytania, które stawiało się w trakcie lektury Gonitwy Chmur... I oto moje nadzieje ziściły się w postaci kolejnej części... Części, która okazała się godną kontynuacją dwóch wcześniejszych tomów. Autorka w niezwykle realistyczny sposób odmalowała obraz minionych czasów. Czasów, w których wierzono, że Warszawę czeka świetlana przyszłość. Nikt nie mógł przewidzieć tego co wydarzyło się w następnych latach. Bohaterowie żyli dniem codziennym... Realizowali swoje pasje... Pragnęli ziszczać swoje plany i marzenia. Nieraz idąc przez życie potykali się i robili błędy. A jednak żadne z nich nie myślało o wojnie. Owszem, mogli czuć, że coś wisi w powietrzu, ale żyli chwilą obecną. Wszak tak wiele się u nich działo... Autorka nie raz rzucała im kłody pod nogi. Czasami pokazywała nowe drogi, ale oni nie zawsze pragnęli nimi iść...
Nim zasną sny to lektura pełna emocji, z która przyjemnie spędzałam czas. Z przejęciem śledziłam losy znanych i w większości lubianych bohaterów. Niektórym kibicowałam by wreszcie poukładali swoje życie... Inni mnie troszeczkę irytowali swoimi decyzjami. Byli też tacy, których trzeba było pożegnać... Ponadto udało się autorce w idealny sposób odmalować końcówkę lat 30 XX wieku. Udało się rozwinąć watki, które dodały książce nowej jakości... Udało się zasygnalizować wątki, które mogłyby zostać rozwinięte w kolejnej części, o ile autorka zachce jeszcze raz powrócić do wykreowanych przez siebie bohaterów... Na to liczę!
,,Nim zgasną sny" to już 3 tom serii 'Warszawski niebotyk". Dla mnie ta część była najbardziej poruszającą częścią ze wszystkich części.
Autorka zabiera nas do roku 1936. W stolicy III Rzeszy odbywają się właśnie igrzyska olimpijskie. Jedni uważają je za igrzyska wstydu, a inni są nimi zachwyceni. Tadeusz Zasławski pragnie jednego. Chwały i uznania. By stanąć na piedestale.
Warszawa rozkwita, a jej mieszkańcy stoją przed wieloma trudnymi wyborami. Po wydarzeniach z poprzednich tomów, uczą się żyć na nowo. Nie jest to łatwo jednak. Spokój, którego tak pragną nie jest im dany. Wszyscy czują, że wojna w końcu wybuchnie.
Książka napisana jest pięknym i lekkim stylem. Bohaterowie i wydarzenia wspaniale oddają klimat drugiej połowy lat 30 XX wieku. Pani Maria idealnie oddała nastroje bohaterów kilka lat przed wybuchem wojny.
Lektura dostarczyła mi wielu emocji. Bohaterowie zmuszeni są do dokonywania trudnych wyborów, a każdy z nich w obliczu nadchodzącej wojny staje się błędny. Gasną również marzenia o spokojnym życiu.
Jeśli lubicie ciekawe powieści historyczne, których akcja toczy się w Warszawie tuż przed wybuchem II Wojny Światowej to bardzo polecam ,,Nim zgasną sny".
Warto jednak wcześniej przeczytać ,,Warszawskiego niebotyka" i ,,Gonitwę chmur".
Pełna czułości opowieść o wyboistej drodze do szczęścia i o prawdziwych obliczach miłości Podczas zimowego balu warszawski zabawkarz Jakub Modrzycki poznaje...
Na gruzach dawnego świata zdarza się miłość, której nie można się oprzeć... Lato 1939 roku. Warszawskie zoo, stworzone przez Jana i Antoninę Żabińskich...
Przeczytane:2025-06-08, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
"Nim zgasną sny" to trzeci tom cyklu "Warszawski niebotyk" zamykający historię bohaterów znanych z poprzednich części. Akcja powieści rozgrywa się w latach 1936–1939, na tle dwóch kluczowych przestrzeni: olimpijskiego Berlina i rozkwitającej Warszawy pod rządami prezydenta Starzyńskiego. Maria Paszyńska po mistrzowsku splata wielką historię z intymnymi dramatami postaci, tworząc opowieść o marzeniach, które gasną w obliczu nieuchronnej katastrofy. Igrzyska Olimpijskie w Berlinie (1936) służą Hitlerowi jako narzędzie propagandy. Tadeusz Zasławski, polski sportowiec, przyjeżdża tam po wieczną chwałę ignorując polityczny kontekst. Jego romans z Marlène von Graf, niemiecką arystokratką krytyczną wobec nazizmu staje się punktem zwrotnym. To ona zmusza go do konfrontacji z własnym ego i uwikłaniem w nazistowską iluzję. Scena obozu Hitlerjugend, gdzie Tadeusz mimowolnie poddaje się męskiej wspólnocie reżimu, należy do najbardziej niepokojących. Podczas gdy Berlin karmi świat iluzją, Warszawa rozkwita modernizacją. Jednak bohaterowie zmagają się z codziennymi kryzysami. Joanna Zasławska, żona Andrzeja zaciąga się do kobiecych służb pomocniczych, łamiąc konwenanse. Polę Starczewską poznajemy w przełomowym momencie jako właścicielkę cukierni „U Hanki” podejmuje rewolucyjną decyzję o związku z Michałkiem Rakowskim, ignorującą klasowe podziały. Relacja Wojtka i Klary balansuje na krawędzi rozpadu, a ich rozmowa z Felusiem synem Klary z poprzedniego związku to jedna z najporuszających scen powieści. Wojna jest wszechobecna. Bohaterowie żydowscy (np. Berek Stein) podejmują decyzje o wyjeździe do Palestyny, ale niepewność co do losów tych, którzy zostają, wisi nad fabułą jak miecz Damoklesa.
Co wyróżnia tę powieść?
Atutem są historyczna precyzja. Mariq Paszyńska oddaje atmosferę epoki od rozmachu berlińskiej olimpiady po warszawskie ulice tętniące nadzieją i lękiem. Dzięki temu tło nie jest tylko dekoracją, a staje się bohaterem. Świetnie ukazana psychologiczna głębia. Relacje międzyludzkie ukazane są z empatią, bez lukru. Miłość nie zawsze triumfuje, a wybory niosą bolesne konsekwencje. Wątki kobiece podkreślają walkę o autonomię w świecie zdominowanym przez mężczyzn. To hołd dla przemilczanych bohaterek historii.
Słabe strony powieści to wątki berliński i warszawski, które czasem nie kleją się, a nagłe cięcia między scenami bywają dezorientujące. Choć książka kończy się 1 września 1939 r., brak radosnego zakończenia jest oczywisty to może ograniczać napięcie.
Książkę polecam miiłośnikom sag rodzinnych i historii społecznej oraz czytelnikom
poszukującym refleksji. Jednak polecam zacząć od pierwszego tomu, bo bez znajomości poprzednich tomów umknie Wam wiele wątków.
"Nim zgasną sny" to emocjonalnie dojrzałe zamknięcie cyklu, które potwierdza pisarski kunszt autorki. Mimo drobnych niedociągnięć kompozycyjnych, książka porusza dzięki połączeniu historycznej wnikliwości z uniwersalnymi tematami takimi jak miłość, strata i trudne wybory. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak zwykli ludzie walczyli o normalność w czasach, gdy świat gasł u progu kataklizmu.
Moja ocena: 8/10 ⭐️
Czytajcie!
BRUNETTE BOOKS