Nawet gdy zamkniesz swe serce na innych, nie uciekniesz od przeznaczenia… Waleczna elfka Layla zostaje ranna w starciu z wrogimi chochlikami i trafia do mrocznych zakamarków lasu Mroghand, zamieszkiwanych przez Śmiertelną Legendę. W miejscu, w którym umiera nawet nadzieja, rodzi się szansa, która może zmienić nie tylko jej życie, ale także losy całego królestwa. Czy opór przed tym, co zagraża jej wewnętrznej zbroi, zbudowanej z bolesnych wspomnień i demonów przeszłości, ma jakikolwiek sens? Wejdź do tajemniczego świata, proś bogów o pomoc i przyglądaj się ich znakom.
Wydawnictwo: Sorus
Data wydania: 2025-03-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 72
Język oryginału: polski
Dziś mam dla Was kilka słów o książce, a właściwie opowiadaniu z gatunku fantastyki. Ta niewielka objętościowo historia, jest bardzo intrygująca, o czym mam nadzieję, przekonać Was w dalszej części tej wypowiedzi. Usiądźcie zatem wygodnie z a ja opowiem Wam trochę o treści i o moich wrażeniach.
Przeznaczenie odgrywa kluczową rolę. Nie tylko w naszym codziennym życiu, ale również w przedstawionej historii. Główna bohaterka Layla jest elfką, córką króla a przede wszystkim waleczną wojowniczką. Podczas walki z wrogą rasą chochlików, trafia do lasu Mroghand, który zamieszkuje Śmiertelna Legenda... Kim okaże się nieznajomy? Jaką rolę w ich życiu odegra przeznaczenie? Co dla elfki zaplanowali bogowie? Czy Layla mimo swoich wewnętrznych oporów i lęków, będzie potrafiła odnaleźć się w nowej sytuacji? Odpowiedzi na te pytania, poznacie zapoznając się z tą opowieścią.
Zacznę może od tego, że dla mnie ta historia jest stanowczo za krótka😅 Już zdążyłam się wkręcić, a tu nagle koniec🙈 Widziałabym tę historię w znacznie dłuższej formie. No ale nie można mieć wszystkiego :) Powiem po prostu, że potencjał jest :) Fabuła jest dynamiczna i potrafi nieźle wciągnąć. Niestety, jak dla mnie zbyt szybko się kończy, a zdecydowanie chciałoby się więcej. To chyba jedyny minus jaki w tej historii znalazłam.
Przejdźmy teraz do plusów. Bardzo polubiłam postać Śmiertelnej Legendy. Z wielu względów :) Według mnie to bardzo interesująca osobowość. A wy, jeśli chcecie poznać ją bliżej,sięgnijcie po tę lekturę:) Jeśli chodzi o Laylę, ona również wzbudziła we mnie ciepłe uczucia. To typ wojowniczki, która chętnie walczyłaby z całym światem o swoje cele. Najlepiej nie prosząc przy tym nikogo o pomoc. Podobały mi się też zmiany, które zaczęły w niej zachodzić, a których nie chciała do siebie dopuścić. Tak jak wspomniałam na początku, przeznaczenie odgrywa tutaj kluczową rolę. I dziewczynie jest je ciężko zaakceptować. Jednak bogowie wiedzą co robią, i z ich pomocą elfka w końcu odkrywa kolejne elementy układanki.
Następnym plusem dla mnie jest to, że w książce występuje kilka ras. Przeczytamy tu i elfach, i o chochlikach. Mamy też do czynienia z magią oraz z leczniczymi ziołami różnego rodzaju. Słowem, wszystko to,.co lubię w opowieściach tego typu.
Jest to przyjemna lektura, maksymalnie na godzinkę czytania, która od razu przeniesie czytelnika do innego, magicznego świata. Pozwoli na chwilę oderwać się od rzeczywistości, i miło spędzić czas. Jednak, zdecydowanie jest ona dla starszych czytelników, gdyż w środku znajdziemy subtelne sceny miłosne.
Podsumowując, polecam tę lekturę. Przyjemnie spędziłam z nią czas. Mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, iż w przyszłości, przeczytam podobne historie spod pióra Autorki o znacznie większej objętości :) Dziękuję Klub Recenzenta Wydawnictwa Sorus za egzemplarz do recenzji a moja ocena to 8⭐/10 😀📖
,,Piękne oczy ma ten,
kto posiada magię w nich ukrytą."
Moją uwagę zwróciła okładka e-booka, na której widnieje miecz z runą Tiwaz, a tytuł "Ognisty kamień" ma litery stylizowane na runy. Zaintrygowana tym motywem, sięgnęłam po książkę. Jest to krótkie opowiadanie fantasy, mające w formacie PDF zaledwie 72 strony.
"Ognisty kamień" to rodzaj baśni osadzonej w świecie pełnym elfów i chochlików, toczących od lat wojny. Nienawiść jest ich siłą napędową, a wejście na wrogi teren wiąże się z niebezpieczeństwem. Właśnie w takiej sytuacji zastajemy Elfkę Laylę, wojowniczą księżniczkę, która podczas treningu walki ze swoim przyjacielem Thiranem nieświadomie przekracza granicę lasu Fulior, zamieszkanego przez wrogie chochliki. Layla zostaje ranna, Thiran udaje się do zamku Nuangu, a ona, poszkodowana, podąża do mrocznego lasu Mroghand, gdzie ratuje ją tajemniczy i przystojny Rav. Wkrótce okazuje się, że jego obecność w jej życiu będzie miała kluczowe znaczenie.
Najbardziej zaciekawiło mnie, w jaki sposób autorka wplotła motyw run do swojej powieści. Byłam zaskoczona faktem, że Layla ma celtyckie pochodzenie, a jednocześnie posługuje się runami. Niektóre rozdziały noszą nazwy symboli runicznych, lecz ich znaczenie nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w fabule. Próbowałam dostrzec te powiązania - w niektórych przypadkach faktycznie się pojawiają, ale nie są konsekwentnie rozwinięte w całej historii.
W rzeczywistości Celtowie posługiwali się różnymi systemami pisma, z których najbardziej znane jest pismo ogamiczne. Nie ma jednak jednoznacznych dowodów na to, że używali własnego alfabetu runicznego. Runy były związane przede wszystkim z ludami germańskimi i nordyckimi, a ich najstarsze zapisy pochodzą z II wieku n.e. Istnieją teorie, że Celtowie mogli wykorzystywać runy do wróżb i magii, więc jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy, ich obecność w opowiadaniu może mieć uzasadnienie.
Poza tym "Ognisty kamień" to fantastyka, a w tym gatunku wszystko jest możliwe - również odstępstwa od historycznej zgodności. Książka jest debiutem Magdaleny Dąbrowskiej w formie beletrystycznej i wyraźnie czuć świeżość jej pióra. Główni bohaterowie, podobnie jak postacie drugoplanowe oraz tło wydarzeń, są jednak opisani dość powierzchownie. Historia jest zbyt krótka, by nawiązać głębszą więź z bohaterami i w pełni wniknąć w ich losy. Autorka pisze lekko i przystępnie, ale bez większego rozmachu - brakuje rozwinięcia wątków, głębszego przedstawienia świata, magii i chemii między Laylą a Ravem. Pojawia się, na przykład, przesłanie związane z niszczącą siłą nienawiści, lecz także ono zostało potraktowane zbyt powierzchownie. A przecież jest to temat niezwykle istotny - stanowi motor napędowy odwiecznych konfliktów między rasami i mogło zostać bardziej rozwinięte.
Autorka ma również tendencję do określania postaci poprzez kolor ich włosów lub oczu, co osobiście uważam za mniej efektywny sposób budowania charakterystyki bohaterów. Wielu młodych autorów, którzy dopiero zaczynają swoją pisarską drogę, nadużywa tego zabiegu, jakby brakowało im innych metod na wyróżnienie postaci. Wątek romantyczny został jedynie zarysowany, a intymne zbliżenia przedstawione w bardzo okrojony sposób, bez zbędnych szczegółów - co uważam za zaletę.
"Ognisty kamień" to opowieść, która ma potencjał, ale zabrakło jej głębszego rozwinięcia i większej konsekwencji w budowaniu świata przedstawionego. Magdalena Dąbrowska ma niewątpliwie potencjał jako pisarka, ale jej twórczość wymaga dopracowania: bardziej rozwiniętej formy, wolniejszego tempa w niektórych wątkach oraz większej głębi w kreacji świata i relacji bohaterów. Mimo pewnych niedociągnięć książkę można potraktować jako lekką, baśniową historię, która może spodobać się czytelnikom lubiącym krótkie opowieści w klimacie fantasy.
E-booka przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Sorus
Przeczytane:2025-07-20, Ocena: 3, Przeczytałem,
„Ognisty Kamień” – iskra, która nie zapłonęła
„Wszystko w życiu ma swój czas i cel” – ten cytat z książki trafnie oddaje zamysł autorki, która stawia swoje pierwsze kroki w świecie literatury fantasy. Magdalena Dąbrowska podjęła ambitną próbę stworzenia uniwersum pełnego magii, elfów, chochlików i dawnych legend. Choć pomysł na fabułę był obiecujący, a sama okładka przyciąga wzrok i buduje klimat, to, niestety, całość nie spełniła oczekiwań – nawet tych, jakie zwykle mam wobec debiutanckiej powieści.
Główną bohaterką jest elfka Layla – córka króla Nuangu, wojowniczka o sercu z kamienia, która zostaje ranna w walce z chochlikami i trafia do owianego złą sławą lasu Mroghand. To miejsce – mroczne, pełne tajemnic i owiane legendą – miało potencjał, by stać się scenerią dramatycznej przemiany, emocjonalnej podróży i epickiej historii. Niestety, ten potencjał nie został w pełni wykorzystany. Fabuła, mimo że pozornie dynamiczna, sprawia wrażenie jedynie szkicu większej opowieści, której zabrakło szczegółów, pogłębienia wątków i wyrazistych emocji.
Jednym z największych rozczarowań okazał się dla mnie świat przedstawiony. W literaturze fantasy ogromną wagę przywiązuję do opisu tła – fascynuje mnie budowanie nowych krain, opowieści o magii, zwyczajach i historii. W „Ognistym Kamieniu” pojawia się kilka ciekawych koncepcji – jak choćby wspomniany Mroghand czy boskie znaki – ale wszystko to pozostaje jedynie sygnalizowane. Zabrakło rozmachu, klimatu i szczegółowości, które pozwoliłyby naprawdę zanurzyć się w tym świecie.
Podobnie zawiodły mnie sceny walki. Ich opisy są zbyt lakoniczne i pozbawione napięcia, przez co trudno wciągnąć się w akcję. Również relacje między postaciami, a w szczególności wątek romantyczny, nie zostały odpowiednio zarysowane. Emocje są ledwo zauważalne, co sprawia, że więź między bohaterami wydaje się sztuczna i nieprzekonująca. Trudno się z nimi utożsamić, bo nie zostali obdarzeni cechami, które mogłyby zbudować ich indywidualność i psychologiczną głębię.
Nie sposób jednak odmówić autorce wyobraźni. Pomysł na fabułę i świat ma w sobie coś świeżego – był w tym zalążek czegoś wyjątkowego. Niestety, zbyt powierzchowne wykonanie sprawia, że historia szybko traci impet, a czytelnik – zainteresowanie.
Podsumowując, „Ognisty Kamień” to debiut, który ma kilka ciekawych elementów, ale brakuje mu dopracowania i głębi. Młodsi czytelnicy, dopiero zaczynający przygodę z fantastyką, mogą znaleźć tu coś dla siebie. Jednak bardziej wymagający odbiorcy raczej poczują niedosyt – i żal, że potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany.