Czy jedna noc z nieznajomym może przewrócić jej życie do góry nogami?
Kiedy Rosie Gallagher, dwudziestotrzyletnia specjalistka do spraw public relations, podczas lotu do Calgary poznaje Matta, chłopak od razu wpada jej w oko. Nawet jeśli wygląda na sportowca, a Rosie obiecała sobie przecież trzymać się z dala od sportowców. Mimo wszystko pokusa jest zbyt wielka i para przed przesiadką do Edmonton spędza razem noc.
Mieli się więcej nie spotkać, ale wkrótce się okazuje, że Matthias Carlsson jest nowym napastnikiem drużyny hokejowej Nafciarzy, a to dla nich pracuje Rosie, prowadząc ich social media. W dodatku Rosie dostaje zadanie specjalne – ma zadbać o wizerunek Matta, za którym nikt w Edmonton nie przepada. Dziewczyna się zgadza, ale stawia jeden warunek: ich relacja musi pozostać czysto profesjonalna.
Tylko czy hokeista przyzwyczajony do zdobywania wszystkiego, na czym mu zależy, pójdzie na taki układ?
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2025-10-14
Kategoria: b.d
ISBN:
Liczba stron: 451
Język oryginału: polski
,,Bo osobno jesteśmy silni,
ale razem jesteśmy jeszcze silniejsi."
Często można spotkać się z regułą, że życie zawodowe powinno pozostać oddzielone od prywatnych relacji i nie są mile widziane bliższe zażyłości między pracownikami. Łatwo to powiedzieć, trudniej zrobić, bo jak wiadomo, życie lubi pisać własne scenariusze. W takiej sytuacji znalazła się bohaterka książki ,,Puck off" trzeciej odsłony serii o drużynie Nafciarzy z Edmonton.
Rosie Gallagher dobrze wie, że w zawodowym świecie sportu liczy się profesjonalizm, dystans i chłodna głowa. Jest córką legendy hokeja Aidena Gallaghera, a do tego trener drużyny Nafciarzy - Lewis Tanner jest jej wujkiem, więc nie jest jej łatwo udowodnić, że pracę w dziale PR zdobyła własnym staraniem, a nie po znajomości. Musi na każdym kroku starać się wykonywać swoje zadania jak najlepiej, a i tak są takie osoby, które oceniają ją powierzchownie. I do tej pory jej się to udawało, aż do dnia, gdy pewnego dnia, w czasie lotu do Edmonton, poznała Matta Carlssona nowego napastnika kanadyjskiej drużyny NHL - EDMONTON OILERS. Mattowi nie jest łatwo zintegrować się z drużyną, bo jego nazwisko kojarzy się zawodnikom z jego bratem Linnusem, który w poprzednim sezonie zrobił sobie wrogów swoimi wyczynami. Nikt nie bierze pod uwagę, że Matt jest zupełnie inny, więc trudno mu zyskać sympatię, zwłaszcza kibiców. Jemu osobiście na tym nie zależy, ale trener i szefowa działu PR uważa, że należy ocieplić wizerunek nowych zawodników. I to zadanie otrzymuje Rosie, którego Matt od niemal pierwszego spotkania nazywa ją Różyczką. (I tu mała uwaga: w powieści to słowo jest napisane małą literą, a powinno być wyróżnione dużą, gdyż jest to nazwa własna. Pisane małą literą odnosi się na przykład do choroby.)
W poprzednich odsłonach serii o drużynie Nafciarzy narracja prowadzona była wyłącznie z perspektywy kobiecej bohaterki, a głos drugiej strony pojawiał się jedynie w epilogu. Tym razem autorka postanowiła przełamać ten schemat, oddając część narracji Matthiasowi -- co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu zabiegowi zyskujemy pełniejszy obraz relacji, a sam Matthias przestaje być jedynie obiektem wewnętrznych rozterek Rose. Jego perspektywa doskonale uzupełnia historię, pokazując tym samym różnice między tym, co kobieta o nim myśli, jakie wyciąga wnioski, a tym, co faktycznie myśli Matt.
Czytając opis tej części serii można przypuszczać, że znajdziemy w powieści ,,Puck off" typowe wątki oparte na jednej nocy ze znajomym, który jest częstym elementem w romansach. Jednak w wykonaniu pani Ludki Skrzydlewskiej nabiera on zupełnie innej otoczki. Okazuje się, że nie jest to motyw wyczerpany do końca i na tej bazie można stworzyć świetną historię.
,,Puck Off", tak jak dwa wcześniejsze tomy ,,Puck me up" i ,,Puck luck" należy do cyklu, którego tłem jest świat sportu. Na okładce ani w opisie nie ma nazwy wspólnej dla wszystkich części, więc nadałam im tytuł ,,Nafciarze z Edmonton". W trzeciej odsłonie tej serii autorka zwraca naszą uwagę nie tylko drużynę sportową, ale też na zaplecze, które jest ważnym elementem składowym sukcesów zespołu. z finezją pokazuje kulisy funkcjonowania drużyny, podkreślając znaczenie pracy ludzi stojących za sukcesem zawodników. To właśnie dzięki tej warstwie fabularnej historia nabiera głębi i autentyczności.
Nasza uwaga skupia się przede wszystkim na rozgrywkach między głównymi bohaterami, ale w tle toczą się też inne sprawy, które przysparzają problemów, wystawiając ich tworzące się uczucie na próbę. Nie znajdziemy tu rozwlekłych opisów, które spowalniają akcję - wręcz przeciwnie, narracja jest dynamiczna, a każda scena ma swoje znaczenie. Dialogi są pełne życia, często zabawne, czasem bolesne, ale zawsze trafne. Autorka umiejętnie balansuje między lekkością a powagą, wplatając w fabułę momenty, które wywołują uśmiech, ale też takie, które przyspieszają bicie serca.
Bohaterowie od pierwszych stron budzą sympatię, a ich rozwój emocjonalny jest przedstawiony z dużą wrażliwością, humorem i żarem. Ogromnym plusem jest obecność innych osób, które poznaliśmy wcześniej, a teraz tworzą barwne tło dla rozwoju relacji Rosie i Matta, więc możemy dowiedzieć się, co u nich się dzieje.
Pani Skrzydlewska pisze z lekkością, ekspresją i humorem. Jej styl jest przystępny, a jednocześnie pełen emocji i trafnych obserwacji. Tempo przebiegu fabuły nie pozwala na nudę, bo wciąż coś się dzieje niemal, a zwroty akcji, choć czasem przewidywalne, potrafią zaskoczyć. Porusza ważne kwestie życiowe, których nie będę tutaj wymieniać, bo zbyt dużo musiałabym zdradzić z ekspresyjnie biegnących wydarzeń.
Przede wszystkim świetnie pokazuje, jak trudno jest oddzielić sprawy zawodowe od tych bardziej osobistych, gdy uczucia zaczynają mieszać szyki, a serce bije zdecydowanie za szybko. I właśnie ten konflikt między rozsądkiem a emocjami napędza całą historię. Autorka z dużą wrażliwością pokazuje, jak trudno jest utrzymać zawodowy dystans, gdy serce zaczyna bić szybciej, a uczucia nie chcą podporządkować się regułom.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Editio Red
Byliście kiedyś na meczu hokeja?
Ja na meczu nigdy nie byłam, ale tak się składa, że uczęszczałam kiedyś do szkoły, w której mieściła się sekcja hokejowa, więc czasami ze znajomymi oglądałam treningi.
,,- Nie czuję się zmuszona - zapewniam stanowczo. - Poza tym sama to zaproponowałam. Gdybym nie chciała, uwierz, nie zrobiłabym tego. No i nie musisz się aż tak o mnie martwić, Matt. Nie jestem ze szkła.
- Wiem, że nie jesteś - odpowiada miękko, całując mnie w policzek. - Jesteś dziką różą, która wyrasta i kiełkuje nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach, Rosie. Moją dziką różą."
Po ,,Puck off" autorstwa @ludka_autorka sięgnęłam we współpracy barterowej z @editio.red. Zacznę od tego, że uwielbiam pióro Ludki Skrzydlewskiej oraz tworzone przez nią historie. Ta z którą dziś do was przychodzę, sprawiła, że najpierw się śmiałam, później śmiałam się ze łzami w oczach, następnie ryczałam jak głupia, później znowu śmiałam się przez łzy, by zakończyć ją czytać z szerokim uśmiechem na ustach i ciepełkiem na sercu. Poznacie w tej powieści Rosie i Matta. Oboje są jej narratorami, więc można ujrzeć podwójną perspektywę toczących się tu wydarzeń, co ja osobiście bardzo lubię. Spotkali się w samolocie. Mieli spędzić ze sobą tylko jedną noc, ale nie zdawali sobie sprawy z tego, że los przyszykował dla nich inny scenariusz. Okazuje się, że muszą ze sobą współpracować. On jest hokeistą. Nie cieszy się sympatią wśród kolegów z drużyny Nafciarzy. A do Edmonton przyleciał tylko na rok. Ona jest specjalistą PR Nafciarzy. A przez wzgląd na doświadczenia z przeszłości przyrzekła sobie, że nigdy nie zwiąże się z hokeistą. Co wyniknie z ich współpracy oraz układu bez zobowiązań, w który ostatecznie zdecydują się uwikłać?
Ta historia jest urocza i pełna humoru. Rosie i Matt są totalnymi słodziakami. Ich wzajemnie troskliwe gesty, rozmowy, chemia oraz to niezwykłe przyciąganie, sprawiły, że z zachwytem chłonęłam każdą kolejną stronę i nie miałam najmniejszej ochoty choćby na chwilę odrywać się od czytania. Można znaleźć tu również sporo scen erotycznych, które są naprawdę hot - bardzo różnorodne i opisane ze smakiem.
Tak jak już wspomniałam na samym początku, ta książka nie tylko mnie rozbawiła, ale i do głębi poruszyła. Autorka opisuje w niej takie wątki, jak: trudne relacje rodzinne, ciąża, poronienie. Dlatego przed zdecydowaniem się na ten tytuł, zachęcam do zapoznania się z ostrzeżeniem, które znajduje się na samym początku, a które ja zamieszczę w komentarzu pod tą recenzją. Każda z tych kwestii ma w tej powieści swoje konkretne miejsce, a wydarzenia z nimi związane są skonstruowane bardzo solidnie, a ponad to ukazują wszelkie mechanizmy psychologiczne poszczególnych postaci. Emocje są idealnie tu wyważone, dzięki temu te cięższe wątki mnie, jako czytelnika nie przytłaczały. Poza tym świetnie został również przedstawiony świat hokeja. Pokazany jest on nie tylko od tej sportowej strony, ale i marketingowej, a także ukazuje różne relacje między zawodnikami. Nie czytałam do tej pory romansów hokejowych, ale w tym jestem zakochana. ,,Puck off" jest trzecim tomem serii, ale można go również czytać oddzielnie, jako samodzielną książkę. Tak było właśnie w moim przypadku, choć oczywiście zamierzam nadrobić poprzednie części. Już mi się niecierpliwią na półce. A tymczasem polecam wam historię Rosie i Matta z całego serca. Nie pożałujecie!
Współpraca reklamowa @editio.red
,,Puck Off" to trzecia odsłona serii ,,Puck me up" autorstwa Ludki Skrzydlewskiej. Tym razem poznajemy historie nowego napastnika Nafciarzy z Edmonton -- Matthiasa Carlssona i Rosie Gallagher, dwudziestotrzyletniej specjalistki do spraw public relations. Czy ich losy również przypadły mi do gustu? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Osoby, które znają mnie trochę dłużej doskonale wiedzą, że uwielbiam romanse sportowe, a te, które zawierają wątek hokejowy, mają specjalne miejsce w moim sercu. Nie inaczej było również w przypadku serii Ludki Skrzydlewskiej ,,Puck me up". Pierwsze dwie odsłony bardzo mi się podobały, dlatego z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnego tomu i teraz kiedy jego lekturę mam już za sobą mogę śmiało powiedzieć, że warto było czekać, ponieważ jest to zdecydowanie moja ulubiona część.
Losy Matthiasa i Rosie były mocno zakręcone i to w pozytywnym znaczeniu tego słowa, począwszy od ich przypadkowego spotkania w samolocie, poprzez spędzenie ze sobą namiętnej nocy, aż po lawinę zabawnych sytuacji, które przydarzały im się przez całą książkę. Nie myślcie sobie jednak, że ich historia sprowadza się jedynie do tych pozytywnych aspektów, ponieważ autorka nie byłaby sobą, gdyby trochę nie skomplikowała ich sytuacji. Jednak tym razem postawiła na bardzo trudny i myślę, że również drażliwy dla większości kobiet temat. I chociaż autorka podeszła do niego z odpowiednią dozą empatii, obawiam się, że dla tych czytelniczek, które przeżyły podobną stratę, czytanie o podobnych doświadczeniach może okazać się zbyt bolesne, dlatego cieszę się, że na początku książki pojawiły się odpowiednie ostrzeżenia.
Wracając jednak do sedna recenzji, chciałabym się chwilę skupić na głównym bohaterze historii, czyli Matthiasie Carlssonie, ponieważ drogie panie, myślę, że jest to kolejny kandydat do umieszczenia na liście książkowych mężów. Dlatego? Ponieważ jest to bardzo wrażliwa postać, która charakteryzuje się niezwykłą odpowiedzialnością (pomimo swojego młodego wieku),pełna empatii, współczucia dla drugiej osoby i nad wyraz opiekuńcza. A dodatkowym atutem przemawiającym na jego korzyść jest również fakt, że nie wahał się ani chwili, by adoptować niezbyt urodziwego pieska ze schroniska, czym zdecydowanie skradł również moje serce.
W swojej książce Ludka Skrzydlewska zaserwowała nam również przedsmak historii Mishy i Shelby, która została opisana w połączonej serii autorstwa Magdaleny Szponar, dlatego za kilka dni mam zamiar wrócić do Edmonton, by poznać losy wspomnianej pary.
Gorący romans z wątkiem sensacyjnym w tle Veronica, dziewczyna z niewielkiego angielskiego miasteczka, od pięciu lat mieszka w Londynie. Trenuje krav...
Jedno niewinne zaklęcie potrafi odmienić lub nawet zniszczyć życie. Margo McKenzie pochodzi z jednej z najpotężniejszych magicznych rodzin w Szkocji...
Przeczytane:2025-11-03, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
" - Nie jestem ze szkła.
- Wiem, że nie jesteś. Jesteś dziką różą, która wyrasta i kiełkuje nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach, Rosie. Moją dziką różą"
To miała być jedna noc. Jedna noc bez zobowiązań. Kiedy Matt i Rosie spotykają się na lotnisku i decydują spędzić ze sobą noc nie spodziewają się, że jeszcze kiedyś ich drogi się zetkną. Cóż, okazało się, że bardzo się mylili, bo chłopak jest nowym napastnikiem drużyny hokejowej, a Rosie prowadzi ich social media.
Iskrzy. Iskrzy pomiędzy bohaterami od samego początku. Jednak Rosie chce za wszelką cenę ukryć, że zna się z Mattem. Boi się tego, że zostanie przypięta jej łatka łatwej dziewczyny, zwłaszcza, że nie wszyscy w pracy ją lubią i są przekonani, że otrzymała ją po znajomości. A co najważniejsze, to powodowana złym doświadczeniem ma zamiar trzymać się od hokeistów z daleka. Nie chce kogoś, kto będzie rzadko obecny w jej życiu. Cóż, trzeba przyznać, że wie o czym mówi, bo jej ojciec jest sławnym byłym hokeistą i niestety, ale rzadko był obecny w jej życiu. Zawsze na meczach, a kiedy go potrzebowała to nigdy go nie było. Widać, że bohaterka dalej ma o to żal do swojego ojca, zwłaszcza kiedy widzi w jaki sposób on traktuje swoją drugą córkę, dlatego trochę brakowało mi tutaj szczerej rozmowy z ojcem. O tym, jak się wobec tego czuła wtedy i jak się czuje teraz.
Podobało mi się to, że hokej faktycznie jest tu obecny a nie jest tylko wspomniany. Mecze, wyjazdy czy treningi. Uwielbiam cała drużynę i z pewnością nadrobię poprzednie części. Jest tu również dużo o pracy głównej bohaterki, która ma za zadanie zadbać o wizerunek Matta i jego przyjaciela. W związku z czym nie brakuje różnego rodzaju działań charytatywnych, między innymi organizacja adopcji zwierząt, w wyniku czego sam główny bohater zostaje właścicielem słodkiego, uroczego pieska. Kurcze, już w tym momencie Matt zdobył moje serce. To w jaki sposób się nim opiekował, zabierał go wszędzie, no to było cudownie. Ale to nie wszystko co Rosie ma w planach, co nie budzi zadowolenia bohatera. To było śmieszne. Niezadowolony, ale jak usłyszał, że będzie mógł być blisko Rosie to zmienił całkowicie swoje nastawienie.
To książka, która wywołuje wiele emocji. Śmiech, bo naprawdę pełno było tutaj takich momentów, głównie ze względu na postać głównego bohatera. Czytałam ten tytuł z uśmiechem na twarzy. Jest wzruszenie, ale jest też i smutek. Nie bez przyczyny na początku książki zostały umieszczone ostrzeżenia, bo jednak to co tutaj zostało ujęte nie każdy lubi. Jest bardzo pikantnie i to od pierwszych stron. Uwielbiam takie romanse, a zwłaszcza takich bohaterów jakim jest Matt. Zdecydowanie jest to kolejny kandydat na książkowego męża. No ja go wręcz kocham. Jest na każde zawołanie Rosie. Spełnia jej wszystkie pragnienia, w tym te fantazje erotyczne. Oj, to on jest tym, który od początku wpada po uszy. Nigdy cię nie poddaje, cały czas nie ustaje wysiłkach, żeby przekonać do siebie główną bohaterkę. Jest wręcz idealny. Naprawdę, widząc w jaki sposób się zachowuje, jak bardzo pokazuje, że mu zależy to momentami miałam naprawdę dość głównej bohaterki. Jej niektóre decyzje powodowały moją irytację, ale mimo tego polubiłam ją. Mniej niż Matta, ale polubiłam. I jeszcze ta różyczka. Nigdy specjalnej uwagi nie zwracam na to, w jaki sposób bohaterzy zwracają się do bohaterek, ale tutaj tak bardzo mi się to podobało. Było to takie urocze. Dodatkowo, Matt jest dla niej wielkim wsparciem, zwłaszcza w momencie kiedy spotyka ich tragedia. On również cierpi, ale na pierwszym miejscu jest dla niego dziewczyna. A Rosie? Średnio mi podobało jej zachowanie w tym momencie. Jak skończy się ich historia?
"Tak bardzo za tobą tęskniłem, Rosie. Za tobą. Tęskniłem jak szalony, jakbyś wyrwała ze mnie kawał z serca i zabrała ze sobą"
To moja kolejna książka autorki i bardzo mi się podobała. Mogę śmiało powiedzieć, że twórczość autorki należy do jednych z moich ulubionych, choć jeszcze kilka tytułów mam do nadrobienia. Nie potrafiłam się oderwać od lektury. Z pewnością nie raz będę do niej wracać. Również bardzo mi się podobał wątek poboczny. Kibicowałam nie tylko głównym bohaterom, ale również ich przyjaciołom. Bardzo polecam, miłego.