Dawny świat odszedł w zapomnienie, a ci, którzy przeżyli, musieli dostosować się do nowych, bezlitosnych warunków. Zatrute powietrze i zmutowane bestie stały się codziennością plemienia, które nauczyło się przetrwać bez dostępu do technologii i szerszej wiedzy.
Sierra, jako uczennica szamanki, powinna stawiać dobro całej wioski ponad wszystko, lecz jej myśli nieustannie krążą wokół siostry. Odkąd dowiedziała się, że Rosa jest w niebezpieczeństwie, nie ustaje w poszukiwaniach sposobu na to, aby ją ocalić.
Niespodziewanie na wyspie pojawiają się przybysze z zewnątrz. Czy ich dostęp do technologii okaże się kluczem do ocalenia Rosy, czy też sprowadzi zagrożenie dla całej wioski? Do czego posunie się Sierra, aby uratować siostrę?
Wydawnictwo: Excalibur
Data wydania: 2025-03-08
Kategoria: b.d
ISBN:
Liczba stron: 285
Tytuł oryginału: Serce pochowane na drzewie
Język oryginału: polski
Dobry debiut, dający pewien powiew świeżości w polskiej współczesnej fantastyce. Trendy przychodzą i odchodzą, wszyscy zdaje się zapomnieli o post-apo... a tymczasem to motyw bardzo ciekawy i dające szerokie pole do popisu.
W "Sercu" poznajemy historię Sierry, uczennicy szamanki, która ma poprowadzić swoje plemię w przyszłość... ale czy w ogóle jest jeszcze jakaś przyszłość? W zniszczonym wojną świecie od pokoleń wierzy się już w tylko to, co się widzi na własne oczy, a świat zaawansowanej technologii przepadł w mroku dziejów. Ale to nie znaczy, że wszelkie jego echa zaginęły... Są zrujnowane budynki, zmutowane istoty, wciąż działające urządzenia... no i obcy, którzy nagle pojawiają się na odizolowanej dotąd od świata wyspie i mogą przynieść wielką zmianę. Niekoniecznie na lepsze.
"Serce pochowane na drzewie" nie jest wolne od wad typowych dla debiutu, ale pozostaje ciekawą, nietypową jak na dzisiejsze literackie standardy lekturą. Przeczytałam "Serce" jako drugą książkę autorki, bowiem pierwszy był dla mnie "Sabat kocich wiedźm". Sabat jest zupełnie inny, ale też uważam, że wyraźnie lepszy. A to bardzo dobry znak - znak, że autorka nie stoi w miejscu. Rozwija się, a przy tym rozwija też warsztat i umiejętność prowadzenia narracji. I dlatego będę czytać kolejne jej książki, by śledzić, dokąd ten rozwój nas obie zaprowadzi :)
Muszę przyznać, że po tę książkę sięgałam zarówno z ogromną ciekawością, jak i pewnymi wątpliwościami. Slowburn w postapokaliptycznym świecie w klimacie gry Horizon. Degradacja cywilizacji. Natura bierze z powrotem świat we władanie. No i ja lubię debiuty! Ale miałam obawy, że co jeśli mi się jednak nie spodoba? Co jeśli logika historii zadrży w posadach? Oj, niesłuszne były moje obawy!
Sierra wraz z młodszą siostrą, po śmierci rodziców jest wychowywana przez ciotkę, będącą szamanką ich plemienia. Całe życie społeczności kręci się wokół Drzewa, a ludzie (oprócz szamanek) niewiele pamiętają z cywilizacji przodków sprzed tajemniczej katastrofy,którą przetrwało niewielu. Ludzie odnajdują strzępki dawnego życia, dawnych wynalazków, ale rywalizują nie tylko z innymi plemionami na wyspie, ale również z naturą, która sukcesywnie przejmuje dawne artefakty we władanie. Plemię łowców, do którego należy Sierra boryka się z problemem wysokiej umieralności wśród kobiet w połogu. Muszą znaleźć rozwiązanie tego problem, zanim zagrozi im zagłada. Sierra ma dodatkową motywację, gdyż jej młodsza siostra niedługo sama będzie rodzić. Swojej szansy upatruje w przybyciu na wyspę obcych... ludzi z kontynentu, władających mową przodków. Czy mają oni dobre zamiary? Czy wręcz przeciwnie, zagrożą życiu mieszkańców wyspy?
Iwona stworzyła naprawdę piękny świat! Wizja, jaką roztacza przed czytelnikiem z jednej strony urzeka, a z drugiej przeraża. Autorka buduje postaci pełne, prawdziwe i stawia je niejednokrotnie przed trudnymi wyborami! Sama podczas czytania zastanawiałam się, jak ja postąpiłabym na miejscu danej osoby. Mocną stroną tej powieści są relacje, które autorka buduje między bohaterami,i to zarówno te romantyczne, jak i siostrzane czy przyjacielskie. Moją ulubioną bohaterką jest tutaj Lana... zadziorna dziewczyna, która wiele przeszła, ale zdecydowanie nie godzi się na życie jakie wydaje się jej przeznaczone. Bardzo podoba mi się, że Sierrą targają duże dylematy, zarówno w jej relacji ze starszą szamanką Amarą, jak i w jej relacji z siostrą. Wszystko to razem sprawia, że czytelnik może poczuć więź z bohaterką i naprawdę wczuć się w jej sytuację! Zdecydowanie jest to jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w tym roku i z czystym sumieniem mogę wam ją polecić!
W sercu dusznej Luizjany, gdzie magiczne koty są czymś więcej niż zwykłymi towarzyszami, prawdziwa magia budzi się wraz z duchową więzią. Animalsi żyją...
Przeczytane:2025-11-24, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
Świat upadł! Wojna zniszczyła wszystko, pozostawiając ocalałych bez żadnych zasobów. Powietrze stało się zatrute, a zwierzęta znane ze starego świata, aby przetrwać, musiały dostosować się do nowych warunków, często przeobrażając się w monstra. Ludzie zapomnieli o technologii; przetrwały jedynie plemiona, którymi opiekują się szamanki wyłaniane w rytualnych próbach. Wiara w duchy przodków i klątwy powróciła, nadając codzienności mistyczny wymiar. Wszystko zmienia się wraz z przybyciem obcych, których technologia może odmienić losy świata.
Brzmi intrygująco, prawda? Pomysł jest naprawdę ciekawy, jednak jego realizacja, moim zdaniem, pozostawia wiele do życzenia.
ŻYCIE PO ZAGŁADZIE LUDZKOŚCI. To mogło być naprawdę fascynujące tło do refleksji nad cywilizacją i naturą. Niestety, opis świata pozostawił we mnie ogromny niedosyt. W momentach, gdy czułam, że chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej, wątek często był urywany na rzecz niedojrzałych rozmyślań głównej bohaterki oraz wątku romantycznego, który w tej historii mocno mi zgrzytał.
ELEMENTY MAGII. Początkowo wydawały się intrygujące i zapewne mogłyby takie pozostać. Rytuały szamanek, palenie ziół, tańce – wszystko to dodawało klimatu i dzikości. Niestety, jeden z największych zwrotów akcji sprawił, że dla mnie cała ta podskórna magia została zniszczona i straciła swój urok.
SIERRA. Uczennica szamanki, rozdarta pomiędzy obowiązkiem służenia plemieniu a troską o siostrę i ciekawością świata. Z jednej strony jawi się jako dorosła kobieta, pełna gniewu, determinacji i bólu. Z drugiej jednak zachowuje się jak impulsywna nastolatka, gdy tylko w jej otoczeniu pojawia się mężczyzna. W takich chwilach jej myśli, pomimo wszelkich zagrożeń czających się w pobliskich krzakach i wewnątrz samego plemienia, tracą znaczenie. Liczy się tylko jedno… I o ile na niedociągnięcia w konstrukcji świata mogłam jeszcze przymknąć oko, tak przez postać Sierry, gdyby nie fakt, że czytałam tę książkę w ramach Klubu Dyskusyjnego, przerwałabym lekturę w połowie.
STYL. Stylowi brakuje równowagi: momentami powieść czyta się bardzo szybko i lekko, by za chwilę natrafić na fragmenty lub dialogi toporne, które wybijają z rytmu lektury.
RELACJE MIĘDZY BOHATERAMI. Relacje między bohaterami okazują się szybkie i płytkie. Mamy tu zakochanie od pierwszego wejrzenia, przez co na dłuższy czas relacja siostrzana schodzi na dalszy plan – chwilami wręcz o niej zapominałam, choć to właśnie ona miała grać pierwsze skrzypce.
„Serce pochowane na drzewie” to dla mnie książka, która miała ogromny potencjał, lecz nie został on w pełni wykorzystany.
Zamiast obiecanego połączenia fantasy i science fiction otrzymujemy przede wszystkim romans. Moim zdaniem, świat przedstawiony jest intrygujący w założeniu, lecz pozostaje niedopracowany, a główna bohaterka okazuje się irytująca i niepasująca do realiów tej historii. Lektura nie wzbudziła we mnie emocji, które mogłaby wywołać, gdyby poświęcono więcej uwagi na rozwinięcie tak ciekawie zapowiadającego się świata, a mniej na miłosne rozterki dorosłej kobiety, którapomimo doświadczeń i przejść, zachowuje się jak dziecko.