Żyję, bo ona umarła.
Jak mam oddychać, kiedy każde uderzenie mojego serca należy do kogoś innego?
Sydney Moss powinna była umrzeć. Miała umrzeć.
Czekała na przeszczep serca zamknięta w czterech ścianach, dzieląc swoje dni z jedyną bratnią duszą - chorą na serce Chloe.
Aż pewnego dnia zadzwonił telefon. Serce się znalazło. Tylko że to serce należało do Mii.
Mia zginęła tragicznie, pozostawiając po sobie marzenia zapisane na mapie i przyjaciela, który nie może o niej zapomnieć. Clayton - sama jego obecność sprawia, że nowe serce Sydney zaczyna bić szybciej. Ale jak się zakochać, kiedy nie potrafisz wyznać prawdy?
Poruszająca opowieść o stracie, drugiej szansie i życiu, która zaczyna się na nowo dzięki komuś innemu.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-05-28
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Every Borrowed Beat
Nieobliczalna, przeszywająca na wskroś, wyzwalająca całą plejadę intensywnych emocji, a zarazem odurzająca niczym silny narkotyk! Erin Stewart naszkicowała wyjątkową opowieść, która porusza najczulszą strunę, sięga najciemniejszych zakamarków duszy, nie tylko po to, by otulić nadzieją, że koniec może być początkiem, ale także, aby przypomnieć, jak wielkim cudem jest życie, które powinniśmy doceniać każdego dnia!
Autorka włada niezwykle przyjemnym, błyskotliwym piórem, dlatego kartki przelatują przez palce w zawrotnym tempie. Powieść nie byłaby tak przeszywająca, gdyby nie nadzwyczaj sugestywny styl pisarki. Niczym prawdziwy wirtuoz gra na czytelniczych emocjach, zwodzi, manipuluje, uspokaja nadzieją na szczęśliwy finał, po to, by po chwili brutalnie z nas zakpić. Wszystkie uczucia są niemal namacalne, otumaniają, fundując sercu niebywałe tortury.
Bezsprzecznie, pisarka nakreśliła hipnotyzującą, przeszywającą na wskroś historię, którą przeżywa się całym sobą. Na kartach tej wyjątkowej opowieści strach i rozpacz przeplatają się z największym szczęściem oraz nadzieją, a śmierć jednej osoby, oznacza życie drugiej. Te potężne sprzeczności i rozterki przesiąkły każdy rozdział, czyniąc z poznawanej historii niesłychanie angażujące, sensualne doświadczenie. Książka zafundowała mi całą paletę niepojętych emocji, a moja dusza wielokrotnie była rozszarpana na drobne kawałeczki, a to i tak jedynie wierzchołek góry lodowej, w porównaniu z uczuciami, jakich doświadczyła Sydney Moss, główna bohaterka, żyjąca obecnie z cudzym sercem.
,,Serce z odzysku" jest piękną, na wskroś poruszającą, głęboką powieścią o ulotności, jak i o nowym początku, niestety ociekającym w wyrzuty sumienia i próby zadośćuczynienia za wszelką cenę. Piękna, a jednak brutalnie bolesna przez swą autentyczność, rozdzierająca, lecz zarazem napełniająca serce nadzieją, otulająca, a przecież rozrywająca duszę na strzępy i fundująca potok intensywnych, obezwładniających emocji. Erin Stewart nie zawodzi i zapewnia swoim czytelnikom hipnotyzującą lekturę, którą z pewnością zapamiętają na bardzo długo. Polecam całym sercem!
Sięgając po "Serce z odzysku" miałam ogromną nadzieję na niezwykłą książkę, która pomimo wątku romantycznego będzie czymś więcej, emocjonującą historią, która porwie mnie na swoje karty i nie wypuści aż nie zobaczę ostatniej strony. I co tu dużo pisać, nie zawiodłam się! Z całą pewnością jest to emocjonująca opowieść o dziewczynie, która dostała szansę od losu na nowe życie, historia, która nie pozwoli o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas.
Serce Sydney nie pracowało jak należy, zostały jej ostatnie chwile życia, gdy uśmiechnął się do niej los i została obdarowana nowym, ale cudzym sercem, od osoby, która musiała umrzeć, aby ona mogła żyć. Otuchy w trudnych chwilach dodawała jej przyjaciółka Chloe, która dzieliła równie smutny żywot. Sydney po otrzymaniu drugiej szansy postanowiła odnaleźć dawcę, dzięki któremu mogła zaczerpnąć zdrowego oddechu, bez pomocy rurek w nosie. Jak się okazało, była to Mia, która stworzyła mapę marzeń. Niespodziewane główna bohaterka poznaje jej przyjaciela, przed którym ukrywając prawdę, postanawiają wspólnie dokończyć mapę i spełnić marzenia Mii, która uratowała jej życie. Między nimi zrodziło się jednak uczucie, ale jak kochać, kiedy rzeczywistość i prawda są brutalne? "Serce z odzysku" to książka pełna bólu, cierpienia, smutku, ale także nadziei na lepsze jutro. To historia miłości, niezwykłej przyjaźni oraz poczucia winy i odpowiedzialności, ale także problemów z akceptacją nowej rzeczywistości. To opowieść, która ukazuje jak trudno pogodzić egoistyczną chęć życia ze świadomością, że ktoś inny umarł. Historia ta pokazuje bardzo wiele emocji, chwyta za serce i sprawia, że w oczach pojawiają się łzy. Ta książka po prostu wyparowała mnie z tej planety na kilka godzin. Jak się wciągnęłam w jej poznawanie, to nie potrafiłam się oderwać. Na zmianę śmiałam się i kibicowałam bohaterom, jednocześnie walcząc ze łzami w oczach przy trudnych momentach. Autorka w szczery i autentyczny sposób pokazuje rzeczywistość ludzi walczących o życie przy posiadaniu chorego serca, ponieważ sama przeżyła ten ciężki czas. W swojej historii poruszyła bardzo trudny i emocjonalny temat, wplatając fakty z życia, a także rzeczywiście istniejących ludzi, którzy pomagali jej w walce o lepsze jutro. I chociaż to historia nastolatki, która pragnie normalnie żyć oraz opowieść o miłości, to jednak wzorowana jest na rzeczywistych wydarzeniach i historiach wielu ludzi. Ta książka pomimo bólu, który obrazuje, jest po prostu niesamowita. Autorka potrafi oddać wszystkie emocje: smutek, strach, radość, nadzieję, miłość w autentyczny sposób. Odczuwamy każdą z nich wraz z bohaterami. Historia po prostu wciąga i nie wypuszcza ze swoich sideł. Ta chęć poznania zakończenia z nadzieją na happy end napędza. Relacja między Sydney i Chloe, ból i nadzieja, które wspólnie dzielą, to zupełnie inny wymiar zrozumienia i przyjaźni. Ich przyjaźń jest piękna, ale jednocześnie smutna. Bo jak dalej się wspierać i cieszyć nowym życiem drugiej osoby, gdy jedna strona wciąż walczy o życie? Historia Sydney to również emocjonująca podróż wgłąb uczuć kogoś, kto otrzymał dar serca. To wewnętrzny bój z wyrzutami sumienia i problemem z akceptacją świadomości, że w ciele bije cudze serce i ktoś umarł, aby mogła cieszyć się nowym życiem z dala o rurek i szpitalnego łóżka. Historia ukazana w książce pokazuje również jak niesprawiedliwy jest system przeszczepów, jak szybko można stracić szansę na przeżycie, a także jak wielu ludzi nie otrzymuje jej w ogóle, brakuje im czasu. Autorka ukazuje, że to jak los na loterii, gdzie losami są ludzkie życia. Wątek miłosny poruszany w książce odgrywa tak naprawdę drugie skrzypce i bardzo dobrze, że autorka w ten sposób postanowiła poprowadzić fabułę. Przede wszystkim jest to opowieść o walce z chorobą oraz przyjaźni. "Serce z odzysku" to niezwykle piękna, chwytająca za serce, poruszająca i jednocześnie smutna historia. Sięgając po nią należy przyszykować sobie paczkę chusteczek i kilka godzin wolnego czasu.Czy da się pokochać życie, kiedy jego rytm wyznacza serce kogoś, kto już nie żyje?
Nie potrafię przestać o niej myśleć. O Sydney. O Mii. O ich sercach - jednym, które przestało bić, i drugim, które dopiero zaczęło na nowo.
,,Serce z odzysku" Erin Stewart to jedna z tych książek, które otwierają w czytelniku szufladki z emocjami, o których nawet nie wiedział, że je ma. I robią to tak cicho, delikatnie... aż nagle łapiesz się na tym, że masz ściśnięte gardło, a między kartkami ukryte jest coś więcej niż fabuła - prawda, którą każdy z nas gdzieś w sobie nosi.
Sydney miała umrzeć. Nie mogła chodzić do szkoły, nie miała planów na przyszłość, a jej dni były wypełnione tylko ciszą, chorobą i Chloe - jedyną osobą, która wiedziała, jak to jest bać się, że jutra może nie być. A potem... przyszedł ten jeden telefon.
Cud.
Nowe życie.
Nowe serce.
I właśnie tu zaczyna się właściwa historia - bo co, jeśli ten dar, który miał być wybawieniem, staje się więzieniem? Sydney nie umie odciąć się od Mii, dziewczyny, której serce teraz nosi. Poznaje jej świat, jej przyjaciela, jej marzenia. I zakochuje się... tylko że nie potrafi powiedzieć prawdy. Bo jak powiedzieć, że nosisz w sobie cząstkę kogoś, kogo on kochał?
Erin Stewart nie idzie na skróty. Nie ucieka od trudnych tematów. Jej bohaterowie nie są ,,ładnie złamani" - są potargani, popękani i prawdziwi. Sydney to nie kolejna silna dziewczyna, która pokonuje wszystko z uśmiechem. Ona się boi. Waha. Milczy. A to właśnie czyni ją tak bardzo autentyczną.
To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to sposób, w jaki autorka pokazuje zderzenie wdzięczności z żałobą. To nie tylko opowieść o dziewczynie po przeszczepie - to głęboka refleksja o winie ocalałego, o relacjach budowanych na niedopowiedzeniach, i o tym, jak bardzo serce potrafi tęsknić za czymś, czego nigdy nie miało.
Clayton... no cóż, nie mogę nie wspomnieć o nim. On nie jest ,,chłopakiem z okładki". To postać zbudowana na emocjach, pamięci i niedokończonych rozmowach. I choć wiele razy chciałam nim potrząsnąć, zrozumiałam, że on też próbuje oddychać w świecie, w którym brakuje mu jednej, ważnej osoby. Czy on i Sydney mają szansę na coś prawdziwego, kiedy cieniem między nimi zawsze będzie Mia?
,,Serce z odzysku" to książka, którą się przeżywa, a nie czyta. Każde zdanie jest jak krok po cienkiej linie między życiem a pamięcią. To nie jest łatwa opowieść, ale jeśli tylko pozwolisz jej wybrzmieć - zostawi ślad. I może, tak jak mnie, pomoże ci spojrzeć na własne życie z nowym rytmem. Jest to historia, która wzrusza, ale też zmusza do refleksji - a przy tym nie popada w banał. Erin Stewart z ogromną empatią prowadzi czytelnika przez emocjonalne rozdroża bohaterki. Temat przeszczepu serca, winy ocalałego i życia ,,z odzysku" został przedstawiony subtelnie, ale z wyczuwalną intensywnością.
Do czego mogę się doczepić? Momentami relacja między Sydney a Claytonem mogłaby być bardziej pogłębiona, a tempo w drugiej części lekko siada. Ale nie zmienia to faktu, że to poruszająca, dobrze napisana młodzieżówka z duszą - i zdecydowanie warto po nią sięgnąć, jeśli szukasz książki, która zostaje w sercu na dłużej.
Ocena 8,5/10
Ja od czasu do czasu bardzo lubię. Niektóre książki gdyby nie wiedziała, że są dla młodzieży, to bym ich w sumie tak nie kwalifikowała. I takie jest właśnie ,,Serce z odzysku".
Książka ta od pierwszych stron wiedziałam, że dostarczy mi wielu emocji. Opowiada ona historię o Sydney Moss, która wraz z swoją przyjaciółką Chloe czekają na przeszczep serca. Pewnego dnia to właśnie Sydney udało się znaleźć serce. Należało ono do Mii, która zginęła w tragicznym wypadku. Pozostawiła po sobie nie tylko organy, ale również marzenia i przyjaciela. Gdy Sydney poznaje Claytona to od razu jej nowe serce zaczyna szybciej bić. Jak dalej potoczy się ta opowieść? Nie zdradzę. Warto samemu ją poznać.
Piękna i wzruszająca jest historia o Sydney. Czytając nie jeden raz wzruszyłam się, ale były też momenty, który wywoływały szeroki uśmiech na mojej twarzy.
Sydney to bardzo mądra i ciepła dziewczyna, która z jednej strony chciała poznać bliżej dawce je nowego serca, a z drugiej strony poszukiwała z jej nowym życiu siebie.
Clayton to młody i zagubiony chłopak. Pomiędzy Sydney i nim rodzi się uczucie. Nie jest to łatwe uczucie, bo oparte na sekretach i lękach. Ta dwójka jednak sprawiła, ze książka była bardzo miłą rozrywką i szkoda było mi ją kończyć.
Jedyny mały minusik to, to, ze autorka nie użyła tutaj narracji z perspektywy Clayton.
Jeśli lubicie pełne emocji powieści, które szybko czyta się, to bardzo polecam ,,Serce z odzysku".
Każdy ma blizny. Tylko niektóre widać na pierwszy rzut oka... Rok po pożarze, który ją okaleczył, szesnastoletnia Ava wraca do szkoły. Przywykła...
Niesamowicie realistyczna i intymna opowieść o depresji, niepokoju, perfekcjonizmie oraz uzdrawiającej sile przyjaźni i sztuki. Idealna dla fanów Girl...
Przeczytane:2025-07-11, Ocena: 6, Przeczytałam, 2025,
"Serce z odzysku" to książka tak piękna, a jednocześnie tak bolesna, że nie mogłam się od niej oderwać. Już po przeczytaniu pierwszego akapitu zrobiłam coś, co bardzo rzadko mi się zdarza. Mianowicie - pędziłam szukać znaczników. Serio, chyba jedynie przy swoich patronatach używałam znaczników, a tutaj czytając, co chwila coś zaznaczałam.
Historia Sydney uderzyła mnie dogłębnie, czytając, czułam się tak, jakbym czytała pamiętnik kogoś bliskiego. "Serce z odzysku" rozrywało moje na tysiące kawałeczków. Łzy lały się strumieniami, gdy przerzucałam stronę za stroną. I choć to bolało, nie chciałam rozstać się z tą książką. To było cudowne uczucie, móc przeżywać te wszystkie emocje, które kłębiły się w bohaterce. Zobaczyć jak ponownie stawia swoje pierwsze kroki w świecie, w świecie, w którym ma zdrowe serce. W świecie bez tych wszystkich aparatur, które utrzymywały ją przy życiu, bez obawy, że to może być jej ostatni dzień. Te chwile szczęścia, gdy bohaterka starała się żyć z całych sił, sprawiały, że i ja się uśmiechałam, że czułam to wszystko, tę jej radość. Jednak nie tylko. Ponieważ były momenty zwątpienia. Wątpiła, czy dobrze robi, czy nie powinna przestać dążyć ku celu, który tak naprawdę trzymał ją przy życiu, przy samej ochocie, by spróbować, by zrobić coś więcej. Zastanawiała się, jak długo będzie w stanie ukrywać prawdę przed bliskimi, co się stanie, gdy to wyjdzie na jaw?
Tak, to była ciężka historia, piękna, aczkolwiek bolesna. Pisząc tę recenzję, przypominając sobie te wszystkie emocje, które mną targały, łzy napływają mi do oczu. Czułam się po niej wydrenowana. Serce bolało. Jedna ze scen doszczętnie mnie zniszczyła. Musiałam przerwać czytanie i ochłonąć, i oczywiście napisać do przyjaciółki, która miała dany moment już za sobą. Nie mogłam tego w sobie trzymać.
Myśląc o tym, co przeżywają osoby, które czekają na dawcę, czułam się przytłoczona, nie życzyłabym najgorszemu wrogowi czegoś takiego. Bo nigdy nie wiesz, czy jakimś cudem znajdzie się odpowiedni dawca, czy dany dzień nie będzie Twoim ostatnim. Nawet jeśli pogodziłaś/eś się z myślą, że możesz umrzeć, to mimo wszystko jest to ciężkie. A do tego myśl, jak rodzina, którą tak kochasz, przeżyje ten moment, jeśli nic nie da się zrobić? No naprawdę, ciężki, bardzo ciężki temat. Aż brak mi słów, by to opisać.
Tak więc powiem tyle, czytajcie kochani, ta historia uderzy w Was z całą swoją mocą, sprawi, że łzy będą lały się strumieniami. Będzie bolało, ale to książka warta poznania, pomimo tego całego bólu.
Na koniec chce jeszcze dodać, że książka jest po części na faktach, gdyż na samym końca jest notka od Autorki, która również miała przeszczep serca, tak samo jak nasza Sydney. I właśnie to sprawiło, że chciała po części podzielić się swoją historią. Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem, że po tak ciężkim czasie, jakim był jej sercowy problem, choroba, z którą się mierzyła, miała w sobie siłę, by podzielić się z nami częścią siebie. Aż nie wiem, co powiedzieć. Chyba tylko, że życzę jej wszystkiego, co najlepsze i przede wszystkim dużo zdrowia i radości.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Jaguar za egzemplarz recenzencki! Pokochałam tę historię całym moim sercem i z pewnością będę do niej wracać! Gorąco polecam! Ale nie zapomnijcie przyszykować chusteczek!