W pięknym, choć śmiertelnie niebezpiecznym mieście, gdzie Mrok jest walutą, a lojalność kruszy się jak szkło, dwoje zabójców rozpoczyna grę, w której stawką jest życie, ale przede wszystkim... serce.
Podziemiem Fantome rządzą dwie wrogie gildie: Zakon Płaszczy i Zakon Sztyletów. Gdy matka Seraphine, parająca się produkcją magicznej substancji zwanej Mrokiem, zostaje brutalnie zamordowana, Sera nie ma wyboru - musi uciekać. Znajduje schronienie w kryjówce Płaszczy. Od tej pory jej serce wypełnia pragnienie zemsty.
Ale kiedy w końcu dziewczyna staje twarzą w twarz ze swoim wrogiem, a zarazem dziedzicem Zakonu Sztyletów, Ransomem, wszystko się zmienia. Bo ona włada magią, której on dotąd nie widział. A on... nie jest tym, kogo ona się spodziewała.
Najbardziej płomienny romans enemies-to-lovers tego roku. Idealny dla fanów Sarah J. Maas, Leigh Bardugo i Stephanie Garber.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Dagger and the Flame
,,Sztylet i Płomień" to pierwszy tom serii: Tajemnice Fantome.
Jest to opowieść o Seraphine, której matka nosiła w sobie Mrok, magiczną substancję, za pomocą której posługiwała się zakazaną magią. Niestety, ale została ona zam0rdowana, a jej córka została zmuszona do ucieczki. Schronienie znajduje w kryjówce Płaszczy i odtąd pragnie jednego: Zemsty.
Autorka stworzyła ciekawy świat, w którym rządza dwa wrogie Zakony. Zakon Płaszczy, który nosił Mrok w sobie i Zakon Sztyletów, który spożywał Mrok w niewielkich ilościach. Te dwa Zakony od lat rywalizują o wpływy w mieście.
Catherine Doyle świetnie tutaj wykreowała głównych bohaterów. Zarówno Sera jak i Ransomem to barwne i wyraziste postacie, z którymi nie można nudzić się. Jest jeszcze tutaj ukochany piesek dziewczyny, Pippin, dzięki któremu historia ta ma urocze elementy.
Ransomem to dziedzic Sztyletów, który śledził Seraphine. A kiedy ta dwójka spotkała się, to wtedy tak naprawdę rozkręciła się akcja. Od tego momentu zaczęło się dużo dziać i nie mogłam odłożyć książki nawet na chwilkę. Relacja tych dwoje nie jest łatwa. Ransomem na początku bawi się Serą, a ta z kolei nie daje się łatwo podejść. Między niby czuć ciekawe napięcie, które sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.
Nie zabraknie tutaj intryg, zabawnych sytuacji i ciętych ripost. Książka napisana jest prostym językiem i czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.
Jeśli lubcie historie, które dostarczają wielu emocji, ale również poruszają temat moralności, lojalności i walki o władze, to bardzo polecam ,,Sztylet i Płomień". Ja już nie mogę doczekać się kolejnego tomu.
,,Przygryzł wargę i skubnął białą bliznę, jakby sam nie potrafił tego pojąć. Ale po tym, co dla siebie zrobili, bez namysłu i bez tłumaczenia, już się go nie bała. Teraz pragnęła go poznać. Dowiedzieć się, czego on właściwie chce.
- Dlaczego poprosiłeś, żebym cię oparzyła?
Spojrzał na zagłębienie jej szyi, a potem na zaciśniętą pięść, w której trzymała roztrzaskany wisiorek.
- Twoja magia to antidotum - odparł. - Usuwa znamiona ciemności z mojej skóry.
- Och. - Czegoś takiego się nie spodziewała. - Z wolna powiodła wzrokiem wzdłuż atramentowych linii, zatrzymując się na tych, które owijały się wokół nadgarstków i palców, jak plamy na dłoniach artysty. Potem poniosła spojrzenie na pierś, barki, mocną kolumnę szyi. Zaschło jej w gardle, w uszach huczało bicie serca, ale zdołała wykrztusić: - A chcesz, żeby znikły?
- Tak - odparł z nieskrywaną desperacją. - Wszystkie.
- Bardzo bolą?
Przytaknął.
- W niejednym znaczeniu tego słowa."
Po ,,Sztylet i Płomień" Catherine Doyle sięgnęłam we współpracy barterowej z @wydawnictwojaguar. Głównymi bohaterami tej powieści są Seraphine oraz Ransom. Należą do dwóch przeciwnych Zakonów. Ona do Płaszczy, a on do Sztyletów. Pierwsi słyną z kradzieży, a drudzy z zabijania. Podczas wykonywania swych zadań, korzystają ze specjalnego specyfiku - Mroku, który jest w stanie weżreć się nie tylko w ciało, lecz i w duszę. Przysparzając ból, a odbierając człowieczeństwo. Kiedy Ransom dostaje zlecenie na Seraphine, dostrzega w niej jedynie swój cel. Jednak los dla tej dwójki przygotował zupełnie inny scenariusz, niż można by przypuszczać. Co się stanie, gdy tkwiąca w głębi ciemność zapragnie być pochłonięta przez światło? Czy ucieczka przed przeznaczeniem jest możliwa, a zakazane uczucie ma prawo bytu, w okrutnym, bezkompromisowym świecie?
Z początku ciężko było mi się wgryźć w tę historię, choć bardzo mnie ona ciekawiła. Jak dla mnie akcja rozgrywa się odrobinę za wolno. Cenię sobie to, że świat został dokładnie przedstawiony, ukazując czytelnikowi panujące w nim zasady i hierarchię. Niemniej jednak momentami czułam się nieco znużona, mając wrażenie, że wszystko zatacza koło wokół tych samych tematów. Dopiero w drugiej połowie powieści fabuła w moim odczuciu nabrała właściwego tempa, a także długo wyczekiwany wątek romantyczny zyskał kolorytu. Relacja między Serą a Ransomem jest pełna napięcia, wyczuwalnej chemii oraz nie brakuje jej pewnego rodzaju uroku. Z ciekawością śledziłam ich słowne przekomarzania oraz korespondencję, która stała się jednym z tych najciekawszych elementów tej historii. Natomiast najbardziej zaintrygowała mnie magia Mroku i jej sekretna strona, a także rozwikływanie przez główną bohaterkę tajemnic, które pozostawiła po sobie jej zmarła matka, dystrybuująca niegdyś ten niebezpieczny specyfik. Mimo że nie do końca odnalazłam się w tej powieści, uważam że została ona bardzo dobrze napisana. Fabuła sama w sobie jest interesująca, a motyw enemies to lovers został tu świetnie wykorzystany. Autorka posługuje się bardzo ładnym językiem, nadającym całości wyjątkowego, magicznego klimatu. ,,Sztylet i Płomień" polecam miłośnikom fantasy, lubiącym niespieszne, zagadkowe historie, gdzie uczucie między bohaterami rozkwita powoli.
Fionn nie jest zachwycony perspektywą spędzenia wakacji na wyspie u dziadka, którego prawie nie zna. Kiedy jednak po raz pierwszy stawia stopę na Arranmore...
Fionn Boyle, Strażnik Burzy na wyspie Arranmore, staje przed walką swojego życia. Przerażająca wszechmocna czarodziejka Morrigana została wskrzeszona i...
Przeczytane:2025-05-30, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
"Czasem potrzeba potwora, żeby zniszczyć potwora"
Zakon Płaszczy i Zakon Sztyletów. Dwa wrogie Zakony. Jeden parający się kradzieżami, a drugi morderstwami. Starają się schodzić sobie z drogi, ale nie da się zaprzeczyć istniejącej pomiędzy nimi nienawiści. To co ich łączy to Mrok. Płaszcze go noszą, gdzie członkowie Sztyletów spożywają i biada temu, stanie wtedy na ich drodze. To do tych pierwszych dołącza Seraphine po tym jak jej matka została brutalnie zamordowana przez jednego z członków Zakonu Sztyletów. Jej cel? Zemsta. Tylko czy jej się to uda? A może pojawią się pewne niespodziewane komplikacje?
Początkowa książka nie zapowiadała się zachęcająco, bo akcja dosyć długo się rozwijała. Wszystko zmieniło się od prawie morderczego spotkania Seraphine z członkiem Zakonów Sztyletów- Ransonem. Spotkanie, które z pewnością na długo zapadnie mu w pamięć. Te spotkanie staje się również zmianą w życiu Seraphine, gdyż zaczyna zadawać sobie pewne pytania. Pytania, na temat tego co się stało, pytania na temat tego co jej matka zrobiła. To był właśnie ten kluczowy moment, kiedy zaczęło być bardzo ciekawie.
"Teraz Sztylet był tylko człowiekiem.
A ona płomieniem"
W mieście zaczyna źle się dziać. Pojawiają się tajemnicze zgony, ludzie znikają a to nie wszystko. Okazuje się, że to dopiero początek. Nikt nie jest bezpieczny. Pojawia się nieznane dotychczas niebezpieczeństw i to z pewnością nie jest to sprawka Zakonu Sztyletów, jak początkowo sądzono. Dosyć szybko czytelnik odkrywa, o co w tym wszystkim chodzi i raczej nie była to zaskakująca wiedza. Okazuje się, że główna bohaterka ma dosyć istotną rolę do odegrania w całej historii. Lektura upływa pod kątem poszukiwania rozwiązania dla całej sytuacji, powstrzymania całego zła. A w tym zaskakująco Seraphine otrzymuje wsparcie ze strony swojego wroga, co z czasem stawia go w bardzo trudnym położeniu. Jednak chłopak ma również pewien osobisty cel w kontaktach z dziewczyną. Chce coś zdobyć i liczy, że ona mu w tym pomoże. Jak się również okazuje, to w celu zwalczenia wspólnego niebezpieczeństwa Zakony decydują się podjąć współpracę, choć wydaje się, że tylko jednej stronie zależy na rozwiązaniu całej sytuacji. Swoją drogą skończyło się tylko i wyłącznie na porozumieniu, bo żadna ze stron nie podejmuje jakichkolwiek konkretnych działań, żeby powstrzymać zagrożenie. A robi to tylko jedna dziewczyna wraz z przyjaciółmi.
Zdecydowanym atutem całej historii jest wątek romantyczny, który nie dominuje w całej historii, a raczej jest dla niej tłem. Bardzo podobała mi się relacja pomiędzy Seraphine i Rondosem. Wprawdzie nie określiłabym jej jako enemies to lovers, bo jednak ciężko stwierdzić żeby to było to. Trochę szkoda jednak, bo zapowiadało się na mocne enemies. Tak, bohaterzy nie przypadają ze sobą od samego początku, ale w przypadku głównego bohatera dosyć szybko zmieniło się to w fascynację dziewczyną a później nawet coś więcej. To co najbardziej mi się tu podobało to ich rozmowy, przekomarzanki, złośliwości które były naprawdę bardzo fajne i wywoływały uśmiech na twarzy. Seraphine została obdarzona ciętym językiem, a Ransom w niczym jej nie ustępuje.
"-Myślałam, że chcesz mnie zabić.
- Uwierz, że z całych sił próbuje się powstrzymać.
- W takim razie co znaczyły te ruchy warg pod wieżą? To taka gra wstępna?"
Relacja jest pełna iskier, w której latają nawet noże. Sera nie jest bohaterką, która już w pierwszej chwili traci głowę i serce dla chłopaka. Nie, zdecydowanie nie. Jak już to jest raczej odwrotnie i powiem szczerze, że nie wiem czy do końca mi to pasowało. Najpierw Ransom jej nienawidzi, chce się zemścić a za chwilę dosyć szybko zmienia się jego stosunek do niej i zaczyna jej pomagać. Nie jest już chętny, żeby wypełnić rozkaz Zakonu, a raczej wręcz przeciwnie. Rozwój relacji jest raczej stopniowy, nie dzieje się za szybko. To zdecydowanie Ransom jest bardziej zaangażowanym i gotowym do podjęcia trudnych decyzji. A taka dosyć szybko nadchodzi.
"Seraphine była petardą. A on pragnął płonąć"
Nie brakuje przygód, zagrożeń i emocji. Jest to również czas, w którym następuje nawiązanie nowych przyjaźni. Seraphine jest silna, odważna i mimo, że gdzieś tam się boi, co widać, to jednak walczy ze swoim strachem i się nie poddaje. Nie jest typem bohaterki, która czuje się wszechpotężna i potrafi wszystko sama zrobić. Nie, ona nie boi się prosić przyjaciół o pomoc. Nie boi im się zaufać. Zdaje sobie sprawę, że bez ich pomocy nie jest w stanie nic sama zrobić. Nie jest to idealna bohaterka i to mi się bardzo podobało.
Klimat lektury jest fajny. Jest mrocznie i tajemniczo. Wątek tajemniczej substancji jaką jest Mrok został bardzo fajnie przedstawiony i w sposób spójny. Nie jest to kwestia przedstawiona w sposób skomplikowany, jak to czasami ma miejsce. W ogóle cała historia jest napisana w prosty sposób. Nie ma chaosu. Autorka nie rzuca wszystkich informacji od razu, tylko są dawkowane stopniowo, co powodowało że nie dało się pogubić. Akcja jest spokojna, wszystko dzieje się w dosyć powolnym tempie. Nie ma tu dużo wątków. Jest lekko i przyjemnie. Nie jest to jednak lektura, która mogłaby zaskoczyć swoją nieprzewidywalnością, bo jednak wiele wątków dało się przewidzieć. Choćby kwestia powodów, dla których zostało wydane zlecenie na główną bohaterkę a kiedy prawda na temat rodziny Seraphine wyszła na jaw to nie poczułam się zaskoczona. Było to raczej wiadomo od samego początku. Ostatnie 100 stron było najbardziej pochłaniające, bo wręcz nie potrafiłam się oderwać od lektury. Akcja przyspieszyła i dużo tam się wydarzyło. Jednak nie wszystko się skończyło tak jak miało...
"Sztylet i płomień" to fajna, przyjemna lektura. Bawiłam się dobrze, ale nie było fajerwerków. Jest fajnie, po prostu fajnie. Tytuł w zupełności odnosi się do treści, a takie zabiegi bardzo lubię. Zapowiada się na naprawdę bardzo dobrą serię a ten tom jest bardzo dobrym do tego wprowadzeniem. Z pewnością sięgnę po kontynuację. Polecam, miłego!