When frantic, dishevelled Edie Ledwell appears in the office begging to speak to her, private detective Robin Ellacott doesn't know quite what to make of the situation. The co-creator of a popular cartoon, The Ink Black Heart, Edie is being persecuted by a mysterious online figure who goes by the pseudonym of Anomie. Edie is desperate to uncover Anomie's true identity.
Robin decides that the agency can't help with this - and thinks nothing more of it until a few days later, when she reads the shocking news that Edie has been tasered and then murdered in Highgate Cemetery, the location of The Ink Black Heart.
Robin and her business partner Cormoran Strike become drawn into the quest to uncover Anomie's true identity. But with a complex web of online aliases, business interests and family conflicts to navigate, Strike and Robin find themselves embroiled in a case that stretches their powers of deduction to the limits - and which threatens them in new and horrifying ways . . .
A gripping, fiendishly clever mystery, The Ink Black Heart is a true tour-de-force.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-08-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 1016
Tytuł oryginału: The Ink Black Heart
Język oryginału: angielski
Uwielbiam tą serię i aż się martwię, że został mi tylko jeszcze jeden tom do przeczytania...
Serce jak smoła to naprawdę dobry kryminał, od którego nie będziecie mogli się wręcz oderwać. Trzymający w napięciu do samego końca i to nie tylko za sprawą samego śledztwa, które nie należy ani do łatwych, ani do bezpiecznych, ale też za sprawą relacji głównych bohaterów. Stali czytelnicy tej serii zapewne wiedzą, co mam na myśli. Atmosfera między Robin i Cormoranem jest napięta już od jakiegoś czasu. Po intrygującym zakończeniu Niespokojnej krwi miałam ogromną nadzieję na rozwinięcie wreszcie tego wątku, na który czekam z niecierpliwością. Przyznacie sami, że ten wątek to dobry wabik na czytelnika, Robert Galbraith (J.K. Rowling) wodzi nas za nos i kusi obietnicą połączenia tych dwoje, by następnie zostawić sobie otwartą furtkę i dalej pobudzać nasz rosnący od wielu tomów apetyt. Ma to swoje plusy, ponieważ dzięki temu możemy się spodziewać dalszych losów naszych ulubionych detektywów i kolejnych wciągających śledztw. A te są naprawdę warte uwagi i dopracowane do perfekcji.
Twórczyni popularnej kreskówki, Edie Ledwell zgłasza się do agencji detektywistycznej Cormorana i Robin. Chce ustalić tożsamości osoby, która od kilku lat prześladuje ją w internecie. Niestety agencja nie może przyjąć jej zlecenia.
Robin jednak nie może zapomnieć o zdesperowanej kobiecie. Niedługo później Edi Ledwell zostaje zamordowana. Strike i Ellacott podejmują się ustalenia tożsamości Anomii i złapania mordercy. Z wielu względów nie jest to łatwe zadanie. Detektywi tym razem muszą działać na dwóch polach, w realu i w wirtualnym świecie. Pojawienie się kolejnych ofiar, wzmaga tylko presję na parze detektywów.
"Serce jak smoła" to szósta część cyklu z Cormoranem Strikiem i Robin Ellacott. Każdy kolejny tom zaskakuje nie tylko fabułą, ale również objętością. Sądziła, że po 900 stronach "Niespokojnej krwi", grubszej książki już nie będzie. Oj, byłam w błędzie. Najnowszy tom ma ponad 1000 stron.
Ciężko było mi wbić się w fabułę. Akcja rozgrywa się dosyć powoli. Poza głównym wątkiem jest wiele wątków pobocznych, jak inne śledztwa, które prowadzi agencja oraz życie osobiste głównych bohaterów. Jest ogrom postaci, internetowych nicków, nazw użytkowników. Momentami traciłam już orientację, kto jest kim.
Fabuła przerywana jest przez rozmowy na czacie w grze, która była inspirowana kreskówką, a którą stworzył główny prześladowca Edi, czyli Anomia. Strzeże on swojej tożsamości jak niczego innego. Zapis tych rozmów na początku nie był dla mnie wygodny, ale z czasem się do nich przyzwyczaiłam, a na końcu zrozumiałam, dlaczego właśnie tak zostało to zrobione.
Nie mniej ważnym wątkiem w tej serii jest życie prywatne głównych bohaterów. Ich relacja od początku nie była łatwa, ale w końcu się zaprzyjaźnili. Żadne z nich jednak nie chciało przyznać przed samym sobą, że czuję coś więcej. Czy w końcu nastąpił przełom?
Bardzo polubiłam Cormorana i Robin i z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy. W moim odczuciu jednak historie są trochę przegadane. Myślę, że fabuła nie straciłaby, gdyby wątków pobocznych było trochę mniej, a co za tym idzie, książka byłaby trochę szczuplejsza. Pewnie nie jednego czytelnika ta objętość zniechęciła.
ROWLING KONTRA HEJT
Za mą złą duszę
Czarne czeka mnie więzienie
Zabiłem dziś dziewczynę
Czarnym podniebieniem
- Strachy na Lachy
Rowling powraca z jeszcze jedną powieścią wydaną pod pseudonimem Robert Galbright. Powieścią, która, jak jej poprzedniczka, w dniu swojej światowej premiery wywołała wiele kontrowersji i falę hejtu wobec autorki - jak zawsze bezsensownych. Bywa. Nieważne, bo abstrahując od całej tej otoczki, ,,Serce jak smoła" to kolejna niezła powieść o Cormoranie Strike'u. I jeszcze grubsza, niż dotąd. Przygotujcie się na ponad tysiąc stron thrillerowo-kryminalnej rozrywki w typowym dla autorki lekkim stylu.
Edie tworzy popularną kreskówkę. Sława przynosi jej jednak problemy w postaci osoby nękającej ją w sieci. Nie mogąc poradzić sobie z tą sytuacją kobieta prosi o pomoc Cormorana i Robin. Na próżno. Ale kiedy dochodzi do zbrodni - i to na miejscu mocno związanym z dziełem Edie - nasi detektywi ostatecznie wkraczają do akcji i zanurzają się w świat internetowego świata i hejtu. A przy okazji zmagają się też z problemami osobistymi...
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/12/serce-jak-smoa-robert-galbraith-jk.html
Po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni Lord Voldemort jest gotów uczynić wszystko, by zawładnąć światem czarodziejów. Organizuje...
Edycja specjalna z okazji dwudziestolecia wydania książki Harry Potter i Kamień Filozoficzny - pozycja obowiązkowa dla najwierniejszych fanów Hogwartu...
Przeczytane:2023-01-29,
Kolejna odsłona dosyć popularnej serii Roberta Galbraitha pt. „Serce jak smoła” przenosi nas do mrocznej i nie tak często odwiedzanej – przynajmniej nie przez porządnych ludzi – strefy darkwebu i wszystkiego, co się za nim kryje. Tak sformułowany temat, to był strzał w dziesiątkę, gdyż od wielu miesięcy jest on na ustach wszystkich osób korzystających z Internetu. Wielu innych twórców poruszało go już w swoich utworach, ale nikt nigdy nie zrobił tego tak swobodnie.
Co prawd umieszczenie całej historii na 1100 stronach nieco przeraża, ale kiedy człowiek wciągnie się już w cała tę historię, to i ciekawość przybiera na sile i przewracanie kartek nabiera szybszego tempa.
Za pseudonimem autora – co już powszechnie wiadomo – kryje się nie kto inny, jak J.K. Rowling, która – prawdopodobnie w ten sposób próbowała odnaleźć się na nowym dla niej terytorium, w zupełnie innym gatunku literackim. Dotychczas, znana głównie z literatury dla dzieci, której udało się osiągnąć międzynarodowy rozgłos tzn. serii o Harrym Potterze, który doczekał się też filmowej adaptacji, Rowling postanowiła spróbować sił w innych gatunkach. I tak powstała, między innymi, cudna gwiazdkowa opowieść o prosiaczku, czy właśnie seria kryminalna o Strike’u i Ellacott.
Sam wątek osobisty, coraz bardziej rozwijający się, z tomu na tom, we wiadomym kierunku, stanowi moim zdaniem, najsłabszy watek tej serii. Patrząc na to, co wyprawiali bohaterowie Harry’ego Pottera, tu wydaje się być poprowadzony wyjątkowo płytko i nieporadnie. A przy tym niesamowicie powoli.
Pomijając go jednak w trakcie dalszej oceny utworu, jakim jest „Serce jak smoła” możemy dostrzec, w zasadzie, same plusy.
Jak wiadomo nie od dzisiaj sukces ma wiele matek i ojców. I tak samo było w przypadku kreskówki „Serce jak smoła”, na pomysł której jej twórcy, Josh Blay i Edi Ledwell wpadli na cmentarzu Highgate.
Wiele osób, które uważały się za zaufanych przyjaciół młodych twórców, podsuwało im swoje pomysły do kreskówki, licząc na to, że Josh i Edi uczynią ich współtwórcami, umieszczą ich nazwisko w napisach końcowych albo podziękują im w inny, bardzo wyszukany sposób. Wielu się na tym zawiodło, ponieważ Blay i Ledwell uparcie podążali wyłącznie za swoimi pomysłami. Ich kurczowo się trzymali. Fani, jak to fani, stworzyli grę, która miała być obiecującą kontynuacją kreskówki. Nie znalazła ona jednak uznania w oczach Ledwell, co spowodowało, że wylał się na nią istny, internetowy hejt. Wiele osób poczuło się urażonych i oszukanych.
A do gry, zupełnie niespodziewanie, włączył się Halving, który w dużym skrócie można by uznać za terrorystów.
Koniec końców doprowadziło to do śmierci Ledwell.
Co prawda wśród wielbicieli kreskówki też nie brakowało barwnych postaci. Każdy z nich albo był w trudnej życiowej sytuacji, albo jego życie uczuciowe nie wyglądało tak, jak powinno, albo czuł się w swoim gronie niezrozumiany. Nie zabrakło też głupców, zawistników, pesymistów i zakał życiowych.
Strike i Robin, podejmując śledztwo w tej sprawie, nie bardzo wiedzieli, na co się właściwie piszą. Tak niebezpiecznie, jak tym razem, jeszcze nie było.
Urabiając ręce po szyje, angażując nowych ludzi i wplątując się raz po raz w nowe, lub stare tarapaty, udało im się udowodnić, kto jest winny morderstwa Ledwell. Przy okazji rozwiązując kilka pobocznych, równie paskudnych spraw. Strike przypłacił to zdrowiem, i to kilkakrotnie.
A Robin odkryła w sobie zupełnie nowe, niespodziewane dla niej samej, pokłady stanowczości, dzięki którym umiała pokierować zarówno rozmową z podejrzanymi, albo ludźmi powiązanymi ze sprawą, a także samym Strike’em.
W wątkach pobocznych pojawiło się wielu już nam znanych bohaterów. Wszyscy oni świetnie się spisywali, śledząc, tropiąc i wyciągając trafne wnioski.
Rowling udowodniła nam to, co z pewnością wszyscy wiemy.
Po pierwsze: nie wiadomo, kto kryje się po drugiej stronie monitora. Nawet, jeśli ma niewinny Nick, może się okazać niebezpieczny.
Po drugie: nie wolno udostępniać obcym własnych danych osobowych, wysyłać zdjęć, a adres e – mailowy w grze nie powinien zawierać naszego imienia i nazwiska.
Po trzecie: nie wolno wierzyć we wszystko, co mówią ci inni uczestnicy gry.
Po czwarte: dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie podawać żadnych danych, które mogą nas w taki, czy inny sposób zidentyfikować.
Warto o tym wszystkim pamiętać!
I przeczytać powieść, bo mimo długości, robi się to błyskawicznie, a uczucie przyjemności i satysfakcji pozostaje na dłużej. I to bez żadnych konsekwencji.