Wydawnictwo: vis-a-vis Etiuda
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 0
Obecny tom, jak wszystkie tytuły w tej edycji zapożyczonym od jednego z utworów, zawiera komplet opowiadań żydowskich z lat 1937-39 drukowanych w dzienniku...
Przeczytane:2025-01-29, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
Autorem, do którego książek regularnie wracam aby poprawić sobie humor jest Stefan Wiechecki o pseudonimie Wiech. Przedwojenna Warszawa i ówczesna gwara oddana po mistrzowsku i w sposób, który powoduje, że często pokładam się ze śmiechu, chociaż niektóre fragmenty książek znam na pamięć. A mimo to, wciąż tak samo mnie bawią i sprawiają, że brzuch boli mnie ze śmiechu.
Z książką "W sidłach demona" zetknęłam się po raz pierwszy. Składa się na nią komplet opowiadań Stefana Wiecheckiego, zamieszczany w dzienniku "Dobry wieczór". W krótkich rozdziałach opisane zostały sprawy, które znalazły się na wokandzie sądu grodzkiego, a głównie są to spory sąsiedzkie i rodzinne. Najlepsze są kłótnie i "pyskówki", w których padają wyrażenia, które w moim domu weszły do codziennego języka, jak na przykład: ruda peja, lebiegi niewidymki czy zwrot "przypuszczam, że wątpię".
Niestety, książka nie dorównuje takim hiciorom jak "Śmiej się pan z tego" czy "Cafe pod minogą". W większości znalazły się tu "odgrzewane kotlety" czyli dużo dialogów i zwrotów znanych z wcześniejszych felietonów Wiecha. Jednak znalazłam też kilka nowych perełek językowych, które od razu sobie zapisałam.
Na końcu książki autor zamieścił słownik gwary warszawskiej dotyczącej realiów ówczesnej epoki.
Pomimo tego, że ten zbiór opowiadań jest nieco słabszy od tych, które dotąd czytałam, to jednak polecam go zarówno Fanom Wiecha jak też osobom, które chcą szybko wprowadzić się w dobry nastrój, bo nikt go Wam tak nie poprawi jak Wiech!
mniej