Hanne przyjeżdża do rodzinnego miasta w towarzystwie swojej nowej partnerki, Julii. Wie, że spotka się z całą rodziną z okazji imprezy konfirmacyjnej swojej bratanicy. Nie odwiedzała bliskich krewnych od wielu lat, a kiedy widzieli się ostatnio, była jeszcze „tą grubą dziewczyną”. Od tego czasu dużo się zmieniło – w szczególności to, jak jest traktowana przez otoczenie teraz, kiedy już nie ma nadwagi. Wściekłość Hanne narasta jednak z każdą chwilą i kolejną napotkaną, zadziwiająco „miłą” osobą.
Jest maj, Linnea niebawem będzie świętowała swoją konfirmację na rodzinnej imprezie, na którą przyjechali goście z daleka. Wszystko już przygotowane, ale zamiast cieszyć się tym wydarzeniem, główna bohaterka zamieszania niespokojnie krąży na rowerze po okolicy, nie mogąc się pogodzić ze stratą i odrzuceniem przez przyjaciółkę.
Bård od zawsze był podporą rodziny i chętnie innym udzielał rad, jak należy żyć, podczas gdy sam uważał się za niezłomnego - wzór do naśladowania. Krytykował ojca i kolegów, którzy radykalnie zmienili swoje życie, dopóki sam nie doświadczył gwałtownej siły niespodziewanego uczucia.
Dziadek Nils chce dla swoich bliskich po prostu wszystkiego, co najlepsze. Ale czy samo pragnienie, żeby było dobrze, wystarczy?
W trakcie weekendu konfirmacji obserwujemy te cztery osoby i rysy pojawiające się na mozolnie zbudowanych przez nich samych wizerunkach. Wcale nie jestem taka to ostra, bolesna, momentami wstydliwa, czasem zabawna opowieść o lęku przed oceniającymi spojrzeniami innych, ale też o pragnieniu, by zostać dostrzeżonym. Jakie ryzyko podejmujemy, pozwalając sobie na bliskość?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-04-04
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 208
Tytuł oryginału: Jeg er egentlig ikke sånn
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Karolina Drozdowska
Krótka, ale intensywna opowieść o relacjach międzyludzkich, opowiadana z perspektywy członków norweskiej rodziny, która zjechała się, z okazji uroczystości kościelnej.
Ida jest bezdzietną architektką, wciąż czuje się młodo, ale jednak dostrzega już pierwsze oznaki nadchodzącego wieku średniego. Macierzyństwo to ważny...
Tęsknota za młodością i ówczesnymi marzeniami, nieporozumienia małżeńskie, błędy życiowe… w swoim literackim debiucie, dziewięciu krótkich...
Przeczytane:2025-10-24, Ocena: 2, Przeczytałam, 2025,
Mam już serdecznie dość książek, które w kółko wałkują te same tematy rodzinnych dramatów i różnych rozterek. Oczywiście, każda rodzina ma swoją historię i potencjał do tego, by wciągnąć czytelnika, ale niestety powieść Marie Aubert nie spełnia tych oczekiwań. Zamiast autentyczności, otrzymujemy tu mechaniczne odhaczanie kolejnych problemów: zdrada, odrzucenie, wypalenie w związku, rywalizacja rodzeństwa o miłość rodzica. Wszystko to sprawia wrażenie, jakby autorka realizowała listę obowiązkowych motywów, a nie tworzyła żywe, wiarygodne postacie.
Szczególnie rażący jest sposób, w jaki przedstawiono Hanne - jej problem, choć zarysowany dość szczegółowo, w praktyce czyni z niej bohaterkę męczącą i mało przekonującą. Zamiast pogłębienia psychologicznego, dostajemy przerysowaną postać, która nie budzi ani współczucia, ani zainteresowania. Również wątek nastolatki wydaje się sztuczny, jakby wymyślony na potrzeby fabuły, a nie wynikający z naturalnego rozwoju postaci. Brakuje tu głosu żony zdradzającego mężczyzny - zupełnie niezrozumiała decyzja autorki, która odbiera historii ważny punkt widzenia i czyni ją jednostronną.
Książka nie wnosi niczego nowego do tematu rodzinnych relacji. Psychologia bohaterów jest powierzchowna, a fabuła zbyt przewidywalna, by mogła naprawdę zaangażować czytelnika. Zabrakło mi w niej głębi, autentyczności i świeżego spojrzenia, przez co całość wypada nijako i wtórnie.