Okładka książki - Wschód słońca w dniu dożynek

Wschód słońca w dniu dożynek



Tom 5 cyklu Igrzyska Śmierci
Ocena: 5 (8 głosów)

Piąta powieść wchodząca w skład serii Igrzyska Śmierci! 

Gdy świta nad 50. dorocznymi Igrzyskami Głodowymi, strach ogarnia dystrykty Panem. W tym roku, na cześć Ćwierćwiecza Poskromienia, dwa razy więcej trybutów zostanie zabranych ze swoich domów. W Dystrykcie 12 Haymitch Abernathy stara się nie myśleć za dużo o swoich szansach. Jedyne, na czym mu zależy, to przetrwać dzień i być z dziewczyną, którą kocha. Haymitch nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby wziąć udział w Igrzyskach. Niestety to właśnie jego nazwisko zostaje wyczytane. To sprawia, że wszystkie jego marzenia się rozpadają.

Chłopak zostaje oderwany od rodziny i swojej miłości, przewieziony do Kapitolu wraz z trójką innych trybutów z Dystryktu 12: młodą przyjaciółką, która jest dla niego prawie jak siostra, kompulsywnym hazardzistą i najbardziej zadufaną dziewczyną w mieście. Gdy Igrzyska się zaczynają, Haymitch rozumie, że został wystawiony na porażkę. Ale jest w nim coś, co chce walczyć, i sprawić, by ta walka poniosła się echem daleko poza śmiertelną arenę.

Nowa opowieść rozgrywać się będzie 24 lata przed wydarzeniami z pierwszej części serii.

Informacje dodatkowe o Wschód słońca w dniu dożynek:

Wydawnictwo: 0
Data wydania: 2025-03-18
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN: 9788368242010
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: Sunrise on the Reaping
Język oryginału: język angielski

Tagi: Igrzyska śmierci dystopia

więcej

Kup książkę Wschód słońca w dniu dożynek

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wschód słońca w dniu dożynek - opinie o książce

Wróć do Panem! Do dnia, w którym Głodowe Igrzyska na zawsze odmieniły życie Haymitcha Abernathy’ego. „Wschód słońca w dniu dożynek” to ruch obarczony wysokim ryzykiem. Książka inna niż pozostałe z serii. Dlaczego? Z góry znamy wynik i późniejsze losy bohatera, więc całe napięcie musi powstawać z tego, co dzieje się pomiędzy. Czy autorce udało się to osiągnąć?

FABUŁA
Początek. Całkiem interesujące było obserwowanie, jak wszystko zaczęło się w przypadku Haymitcha oraz dostrzeżenie, co system uczynił z zakochanym, początkowo niczym niewyróżniającym się chłopakiem. Jednak... nie wnosi nic, czego nie znamy z poprzednich odsłon. Ponownie opiera się na buncie i dramaturgii głównego bohatera.
Środek. Arena i same Igrzyska stanowią tutaj najciekawszą część, odkrywającą znaną nam z serii propagandę dotyczącą losów bohatera. Świetnie było rzucić okiem na znane postacie, prześledzić ich losy i odpowiedzieć sobie na pytania zadawane przy poprzednich książkach.
Zakończenie. Suzanne Collins jest jedną z moich ulubionych pisarek, która doskonale ukazuje psychologię traumy  i to właśnie ona stanowi tu kluczowy element. Samo zakończenie nie wnosi nic, czego byśmy już nie wiedzieli, ale tym razem mamy okazję zaobserwować proces stopniowej degradacji człowieka. Zwycięstwo kolejny raz obciążone jest tragicznymi konsekwencjami, a wraz z nim obserwujemy cierpienie wyrażone poprzez milczenie, ucieczkę w alkohol i poddanie się.

HAYMITCH
Człowiek obdarzony talentem do czytania ludzi, ich ukrytych intencji oraz reguł  (i do ich łamania). Poznajemy kilka jego odsłon, tożsamych z ogromną przemianą i ostatecznym złamaniem. Najpierw jawi się jako zakochany nastolatek, żyjący w świecie pełnym brutalności, lecz wciąż karmiący się nadzieją na lepsze jutro. Igrzyska zmieniają go w zdeterminowanego buntownika, gotowego oddać życie za sprawę. A gorzka wygrana ostatecznie przeobraża go w człowieka złamanego, którego tak dobrze znamy z „Igrzysk śmierci”. 

O dziwo najciekawszą warstwą książki okazała się dla mnie konstrukcja Panem. Poznajemy kraj, który dawno odbudował się po wojnie, przez co wydaje się bardziej cywilizowany niż ten znany z historii Snowa, a jednocześnie nie jest jeszcze tym, który znamy z „Igrzysk śmierci”. To świat pośredni, karmiący się cierpieniem i przemocą. Ten „pokarm” zdaje się hipnotyzować mieszkańców Kapitolu. Świat potężny - niemal nie do złamania. Karzący nieposłuszeństwo tak dotkliwie, że potrafi złamać nawet najsilniejszych. Świetnie było wrócić do Panem, spotkać się ze znanymi bohaterami i ponownie znaleźć się na brutalnej arenie.Poznać historię Haymitcha i jego drogę ku zatraceniu. Z drugiej strony... Moim zdaniem ta opowieść nie wniosła nic, czego wcześniej nie wiedziałam ani nie podejrzewałam, przez co nie wzbudziła we mnie emocji, których się po niej spodziewałam. Uważny czytelnik z pewnością, mniej lub bardziej, mógł się już podczas lektury poprzednich części domyślić, jak mogły potoczyć się losy Haymitcha. Sama miałam pewien zarys w głowie i większość moich domysłów się potwierdziła. Dlatego tam, gdzie książka miała wzbudzić szok, silne emocje czy zaskoczenie — w moim przypadku tego efektu nie osiągnęła.

Pełna recenzja na Instagramie @tropemciszy

Link do opinii
Avatar użytkownika - beatazet
beatazet
Przeczytane:2025-04-28, Ocena: 6, Przeczytałam,

Wschód Słońca w dniu dożynek to długo wyczekiwana powieść Suzanne Collins, która powraca do świata Igrzysk Śmierci, tym razem opowiadając historię Haymitcha Abernathy’ego i jego udziału w drugiej edycji Ćwierćwiecza Poskromienia. Autorka po raz kolejny zabiera czytelników do brutalnego świata Panem, gdzie władza Kapitolu jest niepodważalna, a igrzyska stanowią narzędzie terroru i kontroli. Nie mogłam się jej doczekać, ale po lekturze mam mieszane uczucia. Na pewno jest ona lepsza niż "Pieśni Ptaków i Węży", czyli historii o Snowie, ale i tak...


Książka pozwala spojrzeć na dobrze znaną postać Haymitcha w zupełnie nowym świetle. Dotychczas czytelnicy znali go jako cynicznego, uzależnionego od alkoholu mentora Katniss i Peety. Tym razem poznajemy jego młodszą wersję – pełną nadziei, marzeń i miłości. To właśnie uczucie do pewnej dziewczyny z Trupy sprawia, że Haymitch wciąż znajduje siłę do walki, mimo że od pierwszej chwili wie, iż Kapitol nie zamierza dać mu szansy na przetrwanie. Jego przemiana z chłopaka gotowego walczyć o bliskich w rozczarowanego, złamanego człowieka, którego znamy z trylogii, stanowi jeden z najmocniejszych elementów powieści.


Suzanne Collins po raz kolejny udowadnia, że ma niezwykły talent do budowania napięcia i kreowania postaci. Narracja pozwala głęboko wczuć się w emocje Haymitcha, jego desperację, determinację, ale także powoli narastającą świadomość, że igrzyska to tylko element większej gry Kapitolu. Towarzyszący mu trybuci z Dwunastego Dystryktu nie są tylko tłem – każdy z nich ma własną osobowość i motywacje, a ich relacje z Haymitchem stopniowo się zmieniają. Szczególnie interesujące są wątki przyjaźni oraz nieuchronnego konfliktu, który wisi nad wszystkimi trybutami, zmuszonymi do walki na śmierć i życie. To tutaj wyjaśniają się manipulacje, niedoskonałość jeszcze igrzysk, łatwość z zastąpieniu dziecka, które zginęło z winy organizatorów, czy tajemnica broszki Karniss.


Arena, na której rozgrywają się igrzyska, to kolejny dowód na wyobraźnię i precyzyjne planowanie autorki. Jej opisy są realistyczne i pełne detali, które potęgują grozę rozgrywających się wydarzeń. Każdy element świata przedstawionego zdaje się dopracowany – od brutalnych reguł walki po subtelne gry psychologiczne, w które uwikłani są trybuci. Jednak największym atutem powieści jest ukazanie, jak Kapitol manipuluje uczestnikami igrzysk i jak nawet ich najmniejsze gesty mogą stać się częścią propagandy. Haymitch, choć początkowo wydaje się tylko kolejną ofiarą systemu, stopniowo zaczyna rozumieć, że jego działania mogą mieć dalekosiężne skutki. Stąd pochodzą jego gesty podobne do roli Kosogłosu.


Książka nie tylko dostarcza emocjonującej historii, ale także uzupełnia luki w fabule oryginalnej trylogii. Pokazuje, dlaczego Haymitch stał się tym, kim jest, i jakie doświadczenia ukształtowały jego stosunek do rebelii i Kapitolu. To mroczna, przejmująca opowieść o stracie, determinacji i walce o resztki człowieczeństwa w świecie, który zdaje się z góry skazywać bohaterów na przegraną.


Wschód Słońca w dniu dożynek to znakomita powieść, która zadowoli zarówno fanów serii, jak i tych, którzy cenią dobrze skonstruowane, wielowymiarowe historie. Suzanne Collins udowadnia, że jej świat nadal skrywa wiele tajemnic, a postacie, które poznaliśmy wcześniej, kryją w sobie znacznie więcej, niż mogło się wydawać.
Warto przeczytać, żeby je lepiej poznać.

Link do opinii

Czy jest tu ktoś, kto nie zna Igrzysk Śmierci? Raczej w to wątpię. Okej, mogliście tego nie czytać, ale filmy na pewno obejrzeliście, mam rację? A czy wiedzieliście, że niedawno pojawił się kolejny prequel serii? Wschód słońca w dniu dożynek opowiada historię drugiego Ćwierćwiecza Poskromienia, czyli dożynek, w których udział brał Haymitch Abernathy. Te igrzyska są wyjątkowe, ponieważ zamiast dwudziestuczterech uczestników (czyli po dwie osoby z każdego z dwunastu Dystryktów), bierze udział dwukrotnie więcej. Aż czterdzieści osiem osób stanie na arenie, by w celach rozrywkowych zadać śmierć bądź umrzeć. 


Ta część jest wyjątkowa, ponieważ dużo osób stwierdza wyjątkowe podobieństwo Wschodu słońca w dniu dożynek do Ballady ptaków i węży. Osobiście rozumiem ich zarzuty, jednak nie mogę się zgodzić, że ta część jest gorszą imitacją. Moim zdaniem jest lepsza. Z Balladą miałam taki problem, że głównym bohaterem był prezydent Snow, którego z całego serca nie cierpię. Nie potrafiłam się z nim zżyć. Co innego z Haymitchem, którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Czy raczej przeczytania. :)


W tej części pojawia się postać Lenore Dove, która trochę przypomina Lucy Gray Bird - zachowanie, przynależność do Trupy i postawa wobec władzy. Przyznam bez bicia, że ani Lenore ani Lucy nie zrobiły na mnie dużego wrażenia. O wiele lepszymi bohaterami byli uczestnicy Igrzysk Głodowych, czyli IMIONA BOHATERÓW. Dlaczego? Bo byli różnorodni. Wyjątkowi, ciekawi. I musieli stanąć oko w oko ze śmiercią, a to bardzo człowieka zmienia.


Suzanne Collins potrafi pisać. Niektóre momenty poruszały do granic możliwości. Jednocześnie chciało mi się płakać i śmiać, raczej z bezsilności niż szczęścia. Brutalność, zezwierzęcenie i spiski czuło się na odległość, nie dało się od nich uciec. A to z kolei sprawiało, że książka była rollercoasterem emocjonalnym.


Wschód słońca w dniu dożynek polecam każdemu. Historia jest ciekawa, pełna zwrotów akcji, ma świetnie wykreowanych bohaterów i zdecydowanie nie da rady jej zapomnieć. Sprawdzi się idealnie dla osób, które jeszcze jakimś cudem nie poznały serii Igrzysk Śmierci, ale spodoba się przede wszystkim fanom. Bo można znaleźć tutaj dużo smaczków, co jeszcze mocniej urozmaici lekturę. :)

Link do opinii

,,Wschód słońca w dniu dożynek" to ukłon Suzanne Collins w stronę czytelników, którzy tak, jak ja uwielbiają jej książkową serię - ,,Igrzyska Śmierci" i pomimo upływu lat, nie mogą rozstać się z tym uniwersum. To książka, której w czasach wydania samej trylogii nikt się nie spodziewał. Jednak kiedy okazało się, że zostanie wydana, była bardzo wyczekiwana. Czy zatem historia Igrzysk, które miały miejsce w ramach Drugiego Ćwierćwiecze Poskromienia czymś mnie zaskoczyły? Już spieszę z wyjaśnieniem.

,,Wschód słońca w dniu dożynek" to przede wszystkim historia Haymitcha Abernathy'ego. Mężczyzny tajemniczego, przez niektórych nazywanego degeneratem, który po zwycięstwie w Igrzyskach postawił sobie za punkt honoru wypicie calutkiego alkoholu wytworzonego w Panem. I przyznam szczerze, że jest to jedna z tych postaci, które nie wzbudziły mojej sympatii z uwagi na to, że były potraktowane trochę po macoszemu i brakowało mi szerszego spojrzenia na to, co faktycznie się w ich życiu wydarzyło. Właśnie dlatego nie mogłam doczekać się tej publikacji, ponieważ liczyłam na to, że wreszcie poznam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Czy je otrzymałam? Po części tak, ponieważ nie da się ukryć, że los Haymitcha nie oszczędzał i cieszę się, że mogłam dowiedzieć się nieco więcej o jego postaci i tym, co sprawiło, że wołał upijać się do nieprzytomności, niż być doskonałym mentorem dla kolejnych pokoleń trybutów. Jednakże nawet po zakończeniu lektury miałam takie wrażenie, że potencjał jego postaci w dalszym ciągu nie został przez autorkę w pełni wykorzystany.

Mam też spore zastrzeżenia do samego rozegrania Igrzysk, ponieważ w tej kwestii odczuwam ogromny niedosyt. Całą ,,magią" tej serii było to, że jako czytelnicy mogliśmy towarzyszyć trybutom na arenie. Przeżywać ich moralne rozterki, drżeć o ich życie i płakać razem z nimi, gdy ich sojusznicy przechodzili na drugą stronę. Natomiast tutaj zupełnie mi tego zabrakło. Niby na arenie było dwa razy więcej uczestników, ale w zasadzie wydawało się, jakby było ich dwukrotnie mniej. Szkoda, bo po tym, co autorka przedstawiła w ,,Balladzie ptaków i węży" liczyłam na coś w podobnym tonie, co będzie miłym dodatkiem do trylogii, a nie zwykłą zapchajdziurą.

Niemniej jednak z pewnością zdecyduję się na obejrzenie ekranizacji tej publikacji, gdy tylko doczeka się oficjalnej premiery.

Link do opinii

Ciężko czyta się książkę, doskonale znając jej zakończenie. A przynajmniej - dotyczące losów głównego bohatera.
Ciężko przywiązuje się do nastolatków, o których domyśla się, że - mniej lub brutalniej - zostaną wkrótce pozbawieni życia.
A jednak... trudno odpuścić sobie tę książkę, szczególnie jeśli czytało się pozostałe.
Nie ma tu denerwującej Katniss, a bohaterem jest Haymitch. Nastoletni, zbuntowany mieszkaniec Dwunastego Dystryktu. I wyjątkowe Dożynki, kiedy to każdy dystrykt musi oddać podwójną ilość dzieci do walki na arenie.

Być może to odgrzewanie starego pomysłu, ale cieszę się, że pojawiła się ta powieść. Dopowiada pewne nieścisłości, osadza w realiach postaci, które pojawiają się w głównej serii. I uzupełnia całą serię, która już (chyba?) przeszła do klasyki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - margoth86
margoth86
Przeczytane:2025-04-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2025,

Uwielbiam, uwielbiam cały cykl. A to jak autorka prezentuje nam początki tej historii, początki Panem, jak rozwiją wątki, buduje tło dla bohaterów i mimo, że znamy ciąg dalszy, to trzyma nas w niepewności, buduje napięcie, zaskakuje...

Link do opinii
Avatar użytkownika - wanderlust
wanderlust
Przeczytane:2025-04-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2025,
Avatar użytkownika - Nessi98
Nessi98
Przeczytane:2025-03-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Książki 2025,
Inne książki autora
W pierścieniu ognia
Suzanne Collins0
Okładka ksiązki - W pierścieniu ognia

Każdego roku w państwie Panem na zlecenie Kapitolu telewizja relacjonuje reality show zwane Głodowymi Igrzyskami. Dwudziestu czterech losowo wybranych...

Gregor i Klątwa Stałocieplnych
Suzanne Collins0
Okładka ksiązki - Gregor i Klątwa Stałocieplnych

Po wypełnieniu dwóch przepowiedni przychodzi kolej na Przepowiednię Krwi, która wymaga, by Gregor i Botka wrócili do Podziemia i uratowali jego mieszkańców...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy