A może rzucić wszystko i wyjechać nad morze? Malwina zostawia za sobą stresującą pracę i nieudany związek. Przeprowadza się do Jantaru - urokliwej miejscowości znanej z pięknych plaż i bursztynów. Wsłuchując się w szum fal, próbuje uporać się z pogmatwanym życiem. Czy przeszłość jej na to pozwoli?
Pewnego dnia podczas spaceru nad morzem spotyka Gabriela, który początkowo budzi w niej mieszane uczucia. Jednak to dzięki niemu jej codzienność staje się pełna niespodzianek. Czy Malwina dotknie swojego nieba i w końcu poczuje się szczęśliwa? Czy uda się jej odnaleźć miłość?

Marta Nowik w powieści Dotknij nieba opowiada o ludziach, którzy mimo problemów poszukują jasnej strony życia. Przypomina, że czasem wystarczy serdeczna dłoń i szczery uśmiech, aby odzyskać nadzieję. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Dotknij nieba:
Wietrzna pogoda już od samego rana nie zachęcała do spacerów. Pomimo to wybrałam się samotnie na plażę, aby poszukać bursztynów wyrzucanych przez fale na piaszczysty brzeg. Naciągnęłam kaptur kurtki na głowę i zawiązałam sznurki, aby wiatr nie miał szans go zerwać. Było bardzo zimno.
To doskonała aura do puszczania latawców, pomyślałam. Kojarzyły mi się z dzieciństwem i jego niewinną beztroską, za którą tęskniłam. Wspominałam spacery z mamą po pełnym pagórków lesie. Czy te miejsca pamiętają jeszcze nasze radosne zabawy w chowanego? To były piękne dni. Wielokrotnie odtwarzałam je w pamięci, szczególnie wtedy, gdy brakowało mi mamy.
Dlaczego zniknęła z mojego życia, chociaż nadal mieszkała w tej samej miejscowości? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie i z tego powodu czułam przeszywający ból. Odtwarzałam wspomnienia naznaczone naszą niełatwą rodzinną historią, której naturalnie byłam częścią.
Wiele lat temu przez alkohol i pieniądze rozpadła się moja rodzina. Po rozwodzie rodziców nigdy więcej nie miałam kontaktu z ojcem. Płakałam, gdy w pośpiechu pakował swoje rzeczy do dużej, starej walizki. Miało się w niej zmieścić całe jego dotychczasowe życie, z którego ja miałam zniknąć. W czasie tej czynności nie spojrzał na mnie ani razu. Nie wiem, co bardziej bolało: chłód, z jakim się do mnie odnosił, czy jego zbliżający się wyjazd w nieznane. Jedno i drugie roztrzaskało moje serce na milion kawałków. Musiałam zbyt szybko dorosnąć, aby przetrwać w świecie, który stał się dla mnie odtąd złowrogi i obcy.
Nie było mi dane doświadczyć uroków posiadania rodzeństwa. Wiele razy mówiłam mamie, że chciałabym mieć siostrę. Pragnęłam mieć kogoś, z kim mogłabym się zaprzyjaźnić. Marzyłam o wielkiej wspólnej garderobie, pożyczanych od siebie nawzajem ubraniach, wspólnych wyjściach na imprezy czy wycieczkach w nieznane. Mama krzywiła się, ilekroć wspominałam jej o tym. Ucinała szybko temat, twierdząc, że jestem dzieckiem i niczego nie rozumiem. Gdy prosiłam, aby mi wytłumaczyła, złościła się na mnie i goniła do odrabiania lekcji. Nie umiała ze mną rozmawiać. Nie znosiła moich pytań. Krytykowała zupełnie dla niej niezrozumiałą moją ciekawość świata i pragnienie poznania jego tajemnic.
Taka właśnie była mama. Po rozwodzie bardzo się zmieniła. Często na mnie krzyczała. Wytykała mi błędy w sposób, który mnie ranił. Oceniała mnie jedynie negatywnie, co po jakimś czasie sprawiło, że przestałam wierzyć w siebie. Jej świat był przepełniony goryczą, ponury i nieszczęśliwy. Nie mogłam się przy niej śmiać, bo to jej przeszkadzało odpoczywać po ciężkiej pracy. Walczyła jak lwica o alimenty, ale ojciec nie zamierzał ich płacić. Gdy wyjechał z Polski, stał się nieuchwytny dla naszego wymiaru sprawiedliwości. Czasami miałam wrażenie, że winą za to wszystko mama obarczała właśnie mnie. I to nie było w porządku.
Idąc piaszczystym brzegiem w delikatnych, kwietniowych promieniach słońca, w końcu dostrzegłam coś połyskującego. Schyliłam się z nadzieją, uśmiechając się lekko.
Wreszcie znalazłam! – ucieszyłam się jak dziecko. Zdjęłam rękawiczki, aby wziąć w dłonie kawałek złotego bursztynu. Delikatnie oczyściłam go z ziarenek piasku. To był mój mały skarb, po który wyruszyłam tego dnia. Odkąd zaczęłam naprawiać swoje życie i leczyć rany z przeszłości, uczyłam się cieszyć drobnymi rzeczami. Każdego dnia starałam się dostrzec coś pozytywnego i zanotować w swoim kalendarzu, żeby o tym nie zapomnieć. Okazało się, że ta czynność miała wielką moc. W chwilach smutku czy zwątpienia przeglądałam swoje zapiski i dziwiłam się, że mimo kłopotów w moim życiu dzieje się dużo dobrego.
Z depresją walczyłam od wielu lat. Nikt nie potrafił mi pomóc, ani psychiatrzy, ani psychologowie. W mojej głowie nieustannie kotłowały się czarne chmury. A ja chciałam po prostu umrzeć. Każdy kolejny dzień przynosił ból i nieziemską mordęgę. Walczyłam o to, aby chciało mi się chcieć. I to było najtrudniejsze. Pragnęłam przegrać, poddać się i zniknąć. Tymczasem zawiłe ścieżki mojego życia poprowadziły mnie w niespodziewanym kierunku. Nie podobało mi się to, ale nie miałam wpływu na przebieg dalszych wydarzeń.
Książkę Dotknij nieba kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
