Dwaj bracia, jedna dziewczyna i trzy złamane serca...
Patrick był pierwszą miłością Molly i mieli zostać razem na zawsze... ale potem zakochała się w Gabie. Jego starszym bracie. Kiedy wszystko wyszło na jaw, całe miasto ją znienawidziło. Dlatego ostatnią klasę liceum spędziła w szkole z internatem. Teraz wraca do domu na lato. Przed nią długie 99 dni, podczas których będzie musiała zmierzyć się z dawnymi przyjaciółmi i obecnymi wrogami, prawdą i plotkami o sobie, a Gabe i Patrick nie pozwolą jej o sobie zapomnieć...
Zaczęło się lato i na tę okoliczność postanowiłam przeczytać jakąś lekką historię. Mój wybór, po zapoznaniu się z ofertą wydawnictwa, padł na 99 dni lata. Tam lato, tutaj lato... ale czy to wystarczy żeby zachwycić się powieścią amerykańskiej pisarki?
Molly zniszczyła wszystko, co tylko dało się zrujnować. Z Patrickiem związana była od dziecka. Jego bliscy traktowali ją jak członka rodziny. Zdawało się naturalne, że w pewnym momencie Molly i Patrick zostali parą. Byli prawie nierozłączni i szczęśliwi, ale zdarza się, że nie wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli. W pewnym momencie pojawiły się rysy na tym idealnym związku. W chwili zwątpienia Molly korzysta z ciepłych ramion brata Patricka, Gabe'a. I stało się... Dziewczyna zwierza się jedynej osobie, której w tym momencie może zaufać, mamie. Jednak i w tym przypadku robi błąd. Mama Molly jest pisarką i wykorzystuje życie własnej córki do stworzenia nowej powieści. Chyba nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się jak zareagowali znajomi i przyjaciele nastolatki.
Wiem, wiem, wydaje wam się, że po tym co napisałam można spodziewać się świetnej książki. Niestety, jesteście w błędzie. Powieść Katie Cotugno jest słaba; jest przewidywalna; jest mocno denerwująca – mogłabym mnożyć następne jest... ale po co? Jedyną zaletą tej książki jest absolutne nieskomplikowanie, w związku z czym opowieść tę czyta się bardzo szybko. Uważam jednak, że nic nie wnosi i lektura 99 dni lata nic nie zmieni w naszym życiu.
Wiadomo, że bohaterką powieści Cotugno jest Molly i powinnam w tym momencie nic więcej nie pisać. Ale muszę... Molly jest jedną z najbardziej irytujących bohaterek z jakimi miałam do czynienia w ostatnim czasie. Zdecydowanie zbyt często miałam ochotę przełożenia jej przez kolano i przetrzepania czterech liter. Rzadko trafiam na takie postaci, które nawet przez moment nie wzbudzają we mnie ciepłych uczuć. Cotugno się udało w stu procentach wykreować bohaterów, którzy doprowadzali mnie do takiego stanu, że miałam ochotę cisnąć książką w kąt... o ścianę... przez okno...
Dziewięćdziesiąt dni to kawał czasu żeby naprawić to, co się kiedyś rozsypało, albo na to żeby jeszcze bardziej wszystko zagmatwać. Nie napiszę, co się wydarzyło. Jeśli sądzicie, że macie ochotę na tę książkę, to się dowiecie jakie kroki podejmie Molly i co z tego wyniknie.
Wydawało mi się, że opowieść Katie Cotugno miała potencjał, ale niestety coś mi nie zagrało. Może to sama historia, może bohaterowie – sama już nie wiem. Ale po lekturze 99 dni lata wiem jedno – trochę szkoda mi jest tego czasu, który poświęciłam na przeczytanie książki. Denerwujące postaci, a szczególnie wkurzająca mnie co kilka kartek Molly, dopełniły dzieła. Nie potrafiłam wykrzesać w sobie choćby odrobiny współczucia dla głównej bohaterki, a sądzę, że o to właśnie chodziło autorce.
Jeżeli szukacie lekkiej i nieskomplikowanej powieści na lato, to może 99 dni latawpiszą się w wasz gust. Po sprawdzeniu ocen tej książki byłam w lekkim szoku, jak wielkiej liczbie czytelniczek ta historia się spodobała. Ale jest to książka dla młodzieży, więc ja chyba jestem po prostu na nią za stara. Czy czytać, czy nie – wybór pozostawiam wam.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: 99 Days
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
Monika Piotrowska-Wegner
Marin z wprawą lawiruje między tymi niepisanymi zasadami. Jako wzorowa uczennica i redaktorka szkolnej gazetki marzy, by dostać się na Uniwersytet Browna...