Zachęcona ,,Oceanem na końcu drogi" postanowiłam przeczytać koleją książkę Neila Gaimana.
I niestety coś mi się nie spodobało...
Ale do rzeczy:
Cień - więzień, który kończy swój wyrok pod koniec odsiadki zaczyna przeczuwać jakąś burzę. Czuje, że zbliża się coś złego. Dzień przed planowanym wyjściem z więzienia naczelnik wzywa go i oznajmia, że jego żona zginęła w wypadku i dlatego wychodzi wcześniej.
Samolot, którym wraca przez burzę musi lądować na innym lotnisku. Po przesiadce Cień zostaje posadzony obok pewnego jednookiego człowieka, który przedstawia się jako Wensday. Człowiek ten proponuje mu pracę ale Cień natychmiast ją odrzuca i na kolejnym lotnisku wysiada byleby nie widzieć tamtego człowieka. Wynajmuje samochód i jedzie dalej, gdy nagle na jednej stacji spotyka Wensday'a. Teraz jednak daje się przekonać i zostaje ,,jakby ochroniarzem".
Wensday wraz z Cieniem jeżdżą po kraju by przekonać różnych ludzi (a może bogów) do jakiegoś przedsięwzięcia. Cień nie wie o co chodzi a w dodatku zaczynają go nękać dziwne sny z człowiekiem - bawołem w roli głównej. Dodatkowo czasami pojawia się jego żona (która jak się okazało zmarła w trakcie robienia czegoś niemoralnego zważywszy, że ona i drugi człowiek przebywali w związkach małżeńskich).
W dalszym ciągu akcji Cień zostaje porwany, ucieka (dziki żonie) i doświadcza wielu dziwnych spraw oraz spotyka wielu ludzi, którzy są tak naprawdę bogami. Nadciąga burza i wszyscy to czują. Burza wojenna a Cień zostaje w nią mimowolnie wciągnięty...
Jak to ma w zwyczaju, Neil Gaiman pisze bardzo tajemniczo. Początkowo nie wiadomo o co chodzi. Czy Cień ma jakieś halucynacje?, śni? czy coś jeszcze innego? Dodatkowo autor ,,wtrąca" przerywniki o tym jak ludzie z innych kontynentów sprowadzają ze sobą swoje wierzenia. Wierzenia w bogów, którzy obecnie są zapomniani lecz żyją wśród ludzi. I tych bogów zastępują kolejni: media, telewizja, internet, sława, bogactwo... Jedni bogowie upadają, są zapomniani a inni wkraczają na ich miejsce... Książka jest trochę filozoficznym rozmyślaniem autora nad rzeczywistością, nad tym, w co wierzy współczesny człowiek i jak przemija on i to, w co wierzył.
Kolejna niesamowita książka, magiczna, tajemnicza, którą czytając nie można nie zastanowić się nad swoim życiem i myśleniem o rzeczywistości. Ale Neil Gaiman znowu popisał się swoim kunsztem literackim i książkę czyta się nie z zaciekawieniem, które nie pozwala się od niej oderwać.
Są w niej elementy, które mi się nie podobają i spowodowały pewien niesmak ale ponieważ są one pod koniec książki nie mogę ich zdradzić bo byłby to spoiler. Lecz myślę, że ten, kto przeczytał bądź przeczyta tę powieść domyśli się o jaki moment może mi chodzić.
7/10 jest właśnie z tego powodu.
Ale dwa cytaty bardzo mi się spodobały:
,,Zawsze powtarzam, że miasto nie jest miastem, jeśli nie ma w nim księgarni. Może nazywać się miastem, ale bez księgarni nikogo nie nabierze."
,,Fikcja literacka sprawia, że możemy wniknąć w cudze głowy, w cudze miejsca i spojrzeć na świat obcymi oczami. A potem historia kończy się, nim zginiemy, albo też umieramy w niej - śmiało i na niby, by w świecie poza opowieścią obrócić stronę, zamknąć książkę i wrócić do własnego życia."
Informacje dodatkowe o Amerykańscy bogowie:
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
9788374806763
Liczba stron: 608
Tytuł oryginału: American Gods
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Dodał/a opinię:
Agnieszka Nowak
Sprawdzam ceny dla ciebie ...