Oj, oj, co to była za uczta.
W ferworze przeprowadzki „Zaraza” gdzieś się schowała i przypadkowo poczekała na młodszą siostrę, a ja miałam przyjemność przeczytać obie części razem. W tej chwili jestem na wow, super, ekstra i paru innych tego typu ochach i achachJ. Nie będę się skupiała na opisywaniu fabuły, wystarczy odwrócić książkę i na tylnej okładce, wszystko jest, dla mnie ważne jest obcowanie ze słowem płynącym z książek Pana Przemysława. Sącząca się z nich magia zawładnęła mną na kilka wieczorów; szkoda, że, nie kilkanaście, jak zawsze przy dobrej lekturze mam – szybko, co dalej i niech się nie kończy. Dobrze, że to dość opasłe tomy i miałam szczęście mieć dwa od razu.
Tęskniłam za Brudnym i Zawadzką, ich pomysłowością, brawurą, zaangażowaniem w społeczność, a jednocześnie izolację życiową. Upajałam się każdym słowem, zdaniem, wyrażeniem.
Autor wyraził myśl, że ma nadzieję, iż czytelnik odkłada powieść usatysfakcjonowany. Tak, bardzo tak. Pomysłowość na fabułę tak zajmującą, a jednocześnie tak przyswajalną jest mistrzostwem. Tego nie powinno się czytać, to TRZEBA przeczytać. Nie ma miejsca na wahanie.
Mam nadzieję, że po urlopie para wróci, by zatańczyć dla nas kolejny raz.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2022-06-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
ja-carpe_diem
Poza tym w Polsce żaden polityk nie przyznawał się do popełnionych grzechów. Panowała tu jedna prosta zasada - dałeś się złapać za rękę, to teraz mów, że to nie twoja ręka.
Jej drugie imię to... ZEMSTA! Po odzyskaniu córki z rąk brutalnej szajki handlarzy żywym towarem Luta Karabina na nowo układa sobie życie. Pracę na platformie...
Igor Brudny to twardy, warszawski glina, który woli nie wracać do swojej przeszłości. Tym razem może jednak nie mieć innego wyjścia. Zielona Góra. Mężczyzna...
Patrzył na nią wyprany z emocji. Nie miał ich w sobie. Po prostu stał i patrzył, jak muchy wchodzą do jej ust, by po chwili z nich wyjść, jak jej długie blond włosy i fałdy sięgającej do kolan sukienki delikatnie falują na wietrze, który wślizgiwał się przez uchylone drzwi balkonowe.
Więcej