Znacie książki autorki, która słynie z genialnego i niezwykle lekkiego pióra? Jeśli nie, to szybko nadróbcie to niedopatrzenie. Pani Agnieszka tworzy niepowtarzalne, pasjonujące dzieła, które porywają czytelnika, dostarczają wielu emocji i zapadają głęboko w pamięć.
Ta pozycja jest komedią romantyczną i to taką, która rozbawiła mnie do łez. Wiele razy wybuchałam niepohamowaną salwą śmiechu. Powieść jest nieprzewidywalna, obfituje w wiele zaskakujących zwrotów akcji, zawiera rozbudzające wyobraźnię opisy i pozwala na pełny relaks.
Julia budzi się na egzotycznej plaży i jak się okazuje, znalazła się tu przez przypadek. Jej oprawcą okazuje się przystojny lecz i niezwykle tajemniczy Javier. Od pierwszych chwil rodzi się między nimi antypatia i aż iskrzy, gdy oboje są w swoim towarzystwie. Obsypują się nieprzyjemnymi epitetami, dokuczają oraz wyśmiewają się z siebie. Ta pyskata dziewczyna to prawdziwy wulkan energii i nieobliczalnych pomysłów, zagrażających gospodarzowi jak i tym, którzy jej podpadli. Jeśli w jej rękach znajdzie się pistolet, kokosy, młotek a nawet kot Puszek, to potrafi zamienić je w śmiercionośną broń.
Co wyniknie z przymusowego urlopu na wyspie? Czy Javier i Julia zawiążą nić porozumienia i zakopią topór wojenny? Kto porywa dziewczynę po raz drugi i czy jej coś grozi?
Podczas lektury nie było nawet ułamka sekundy, gdzie bym się nudziła. Wciągnęła mnie ciekawa fabuła, przez którą przebrnęłam w rekordowym tempie, gdyż musiałam szybko dowiedzieć się jak zakończy się ta powieść. Intryga i aura tajemniczości utrzymywała się praktycznie do samego końca, a rozwijające się uczucie między tą dwójką o takich nieujarzmionych temperamentach powodowało, że atmosfera gęstniała i podnosiła się do temperatury wrzenia.
Pisarka po mistrzowsku napisała tę cudowną historię, która jest spójna, przemyślana i zawiera wiele dialogów, o których ciężko mi będzie zapomnieć. Dawno nie bawiłam się tak dobrze z książką, która przeniknęła do mego umysłu i nim zawładnęła.
Jeśli szukacie czegoś lekkiego, co będzie doskonałą odskocznią od cięższych pozycji, które czytacie na co dzień, to polecam „Bo tylko czarne oczy...”
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 321
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Izabela Hebda
Przypomniało mi się, jak po raz pierwszy ujrzałam, go na plaży, gdy skakał oraz przeklinał i uśmiechnęłam się. Chyba cię kocham draniu, pomyślałam. Zresztą, miłość czy nie, czas na awanturę.
– Pobudka! – wrzasnęłam mu na ucho ze wszystkich sił. Podskoczył jak na trampolinie, po czym z hukiem zleciał z łóżka na twardą podłogę.
Lekkie, zabawne, o fabule prostej jak drut i oparte na pomyśle zużytym jak gacie prababci, wakacyjne opowiadanie o miłości. Wartka akcja, soczyste opisy...
Gdy Maja zjawiła się w domu pani Ireny, sądziła że czekająca na nią praca niczym jej nie zaskoczy, a każdy kolejny dzień będzie podobny do poprzedniego...
Zatopił w moich oczach nieodgadnione spojrzenie, choć gdzieś tam w głębi widziałam narastający żar, widziałam przebłysk mrocznych pragnień. Zapowiedź czegoś niezwykłego, szalonego.
Więcej