„Bullet train. Zabójczy pociąg” Kotaro Isaki, to powieść, która wywołała we mnie dwa sprzeczne uczucia. Najpierw ogromne rozczarowanie. Chciałam iść na film do kina, ale natłok obowiązków sprawił, że z czasem zupełnie o tym zapomniałam i bardzo żałowałam, gdy się okazało, że już nie mogę, bo zdjęli go z grafiku. Dlatego tak bardzo cieszyłam się na tę książkę. Pierwsze sto albo sto pięćdziesiąt stron nie było może do końca rozczarowaniem, ale rzucenie czytelnika w sam środek akcji, w przypadku tej historii, nie było aż tak dobrym pomysłem, jak się to wydawało autorowi. Człowiek zaczyna spokojnie czytać, gdy nagle zostaje zaatakowany – tak, to jak najbardziej właściwe słowo – tysiącem niezrozumiałych nazw, zwrotów, czy terminów. Wydaje się, że bohaterowie tej historii wiedza znacznie więcej od niego i nie zamierzają, przynajmniej na razie, uchylać rąbka tajemnicy. To bardzo frustrujące dla czytelnika. Przynajmniej takiego, jak ja.
Pociąg, Shikansen, zgodnie z tytułem, naprawdę jest zabójczy. Choć zabójcą nie jest sama maszyna, a ludzie znajdujący się w środku. Pech albo szczęście, zależy, jak na to patrzeć, sprawiło, że jednym kursem udała się w podróż – czasem z biletem w jedną stronę i bez możliwości powrotu – cała gromada płatnych zabójców. A wśród nich tacy osobnicy, jak Nanao – używający jako jedyny zarówno imienia, jak i pseudonimu, a oprócz niego: Wilk, Popychacz, Cytryna i Mandarynka, Szerszeń, Książę oraz mężczyzna o nazwisku Kimura. Tylko on i drugoplanowe postaci nie popełniają podczas trwania tej historii żadnych okrutnych zbrodni. Każda z tych postaci to istny popis wyobraźni autora. Każda z nich została świetnie wykreowana i przedstawiona. Po pierwszym chaosie, związanym z wrzuceniem czytelnika na głęboką wodę, ów czytelnik, zaczyna rozpoznawać konkretne postaci, a nawet, bardzo powoli, czuć do nich niejaką sympatię.
Okazuje się, że wszyscy ci ludzie parają się brudną robota i dostali zlecenie do wykonania od wysoko postawionych ludzi właśnie w tym pociągu. Dla niektórych nich zlecenie oznacza kradzież – jak się po pewnym czasie okazuje – walizki po brzegi wypełnionej pieniędzmi. Dla innych zleceniem jest sprowadzenie syna jednego z najniebezpieczniejszych ludzi z branży całego i zdrowego do domu. Inni, którzy pojawiają się tam, na miejscu, w imię zemsty – morderstwa kogoś znaczącego, również za nią giną. Ich cele znacznie różnią się od siebie, ale wszyscy z pewnością chcą tylko jednego – przeżyć. Niewielu w tej konkurencji osiąga znaczący sukces. Wszyscy natomiast zdają sobie sprawę, że jest coraz mniej czasu. Wyznaczona na spotkanie stacja, dla każdego z nich trochę inna, zbliża się nieubłaganie, czas leci, jakby nagle dostał skrzydeł, a w pociągu, gdzie nie ma miejsca, aby absolutnie się schować albo cokolwiek ukryć, dochodzi do ciągłych komplikacji, w wyniku których wielu ludzi ginie. Do celu dociera zaledwie dwóch, czy trzech z nich. A i oni nie mogą pochwalić się pełnym sukcesem. Oczywiście, poza swoim przeżyciem.
Rozdziały są krótkie, oznaczone pseudonimami poszczególnych zabójców. Czasem za krótkie, by zdać sobie dobrze sprawę z tego, o czym mowa. Nim czytelnik się na dobre rozezna w sytuacji, autor przeskakuje już do następnego rozdziału, następnego kłopotu, morderstwa, czy nowej sprawy. Pędzi, niczym ten zabójczy pociąg, ani na chwilę nie pozwalając czytelnikowi choćby wytchnąć, czy złapać oddech.
Jak pisałam wcześniej na początku spotkało mnie spore rozczarowanie, ale im dalej, tym było lepiej. Pod koniec naprawdę dobrze się bawiłam, czytając tę powieść. Zwłaszcza, ze sceny rozgrywające się w super szybkim pociągu były poprzeplatane scenami z życia znajdujących się w nim ludzi. I choć było to raczej rzadkie zjawisko, dodawało smaczku całej historii.
Zarówno to, jak i fakt, że de facto szczęśliwe zakończenie zapewnili nam ludzie z branży, którzy zdążyli już przejść na emeryturę, ale musieli wrócić, by ratować ukochanego wnuka i swojego niepoprawnego syna – pijaka.
Najwięcej sentymentu nabrałam chyba do Owoców – Cytryny i Mandarynki oraz Biedronki. Najwięcej niechęci i sceptyzmu w całej historii zebrał za to zimny i bezlitosny Książę. Nie miał w sobie nic, co mogłoby budzić moją sympatię. Tacy bohaterowie także są potrzebni.
I autor, i jego powieści, podobno są popularne wśród czytelników. Cóż, ja spotkałam się z nimi po raz pierwszy. Jest japońskim autorem kryminałów tłumaczonych na wiele języków. Karierę zaczynał od mang, które, nawiasem mówiąc, bardzo lubię. Muzę znaleźć te jego autorstwa.
Na pewno nie raz się jeszcze spotkamy przy wspólnej lekturze.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-07-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 450
Tytuł oryginału: Maria biitoru/Maria Beetle
Dodał/a opinię:
Ich misją jest morderstwo. Jego przeznaczeniem - zemsta Tokijski półświatek, w którym roi się od płatnych morderców, przypominających pracowników korporacji...