Zabójstwo w szacownym gronie i zamach na profesora będącego na tropie zabójcy to jedyne akcje w tej książce. Reszta to żmudne ale i nudne dochodzenie do prawdy pozbawione elementów sensacji i dreszczyku właściwego kryminałom.
Autorowi wyraźnie zabrakło konceptu na rozwinięcie powieści a na dodatek popełnia błędy językowe jak chociażby kilkakrotne określanie twarzy jako "ściągłej" - rozumiem, że chodziło o twarz pociągłą. Słowa ściągła nie znajdziemy w słowniku języka polskiego.
Końcowa scena samobójstwa zabójcy, przekazana zresztą jedynie w postaci relacji milicyjnej, również pozbawia czytelnika satysfakcji z rozwiązania zagadki i ujęcia sprawcy zabójstwa.
Jednym słowem nie polecam książki - chyba, że komuś kto nie ma pod ręką środków nasennych.