Wielka Stopa (czy też Sasquatch), mityczne zwierzę związane z amerykańską kulturą. Dla nas chyba bardziej wytwór popkultury lub nowinka z programów popularnonaukowych. Jednak literacko wydaje się to bardzo ciekawy motyw. Starcie człowieka z silną, ogromną istotą. Czy to może się dobrze skończyć? Raczej nie. To zapowiedź krwawej jatki. Taki motyw realizuje Max Brooks w powieści „Dewolucja”. Greenloop, osada high-tech, zostaje odizolowana od świata w wyniku wybuchu wulkanu. Do tej pory wygodnie żyjący w niej mieszkańcy muszą obyć się bez Internetu, dornów i inteligentnych domów. Nadchodząca zima wydaje się ogromnym zmartwieniem, ale w praktyce okazuje się, że dziwne odgłosy z gór są zwiastunem większych problemów.
Można by powiedzieć, że w książce jest masakra, więc czytelnik powinien być usatysfakcjonowany. Ja jednak mam mieszane uczucia. Przede wszystkim w tę powieść bardzo źle się wchodzi. Wstęp jest dość długi, a bohaterowie tak przerysowani, że momentami miałam wrażenie, że czytam pastisz katastroficznego horroru. „O nie, o nie. Wybucha wulkan, więc udajmy się na uspokajającą sesję jogi” - jakoś tak to było. Wydali mnie się bardzo obcy, o tak odmiennym sposobie myślenia, że trudno było mi wczuć się w ich położenie. Do tego jest ich dużo, co na początku książki może utrudnić śledzenie fabuły.
Ciekawa wydaje się też forma książki, jednak – w moim odczuciu – autor nie do końca osiągnął cel. Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy reporter przygotowujący materiał o sasquatach i katastrofie w Greenloop dostaje dziennik jednej z zaginionych kobiet. Wydarzenia poznajemy od środka, głównie dzięki jej zapiskom. Miało być nieco „surowo”, a jest powieściowo. Przyznam, że nie czułam, iż czytam odnaleziony dziennik. Za dużo dialogów, a zapiski są zbyt przemyślane, uporządkowane. Za to inne elementy np. wycinki z gazet, rozmowy z ratownikami, zoologami to już „inna para kaloszy”. Te są nośnikiem pewnego realizmu, jakiego oczekiwałam po zaproponowanej przez Brooksa formule.
„Dla mnie Greenloop było jak Titanic – z konstrukcyjnymi niedociągnięciami i brakiem łodzi ratunkowych. (…) Biorąc pod uwagę nowoczesną logistykę i telekomunikację, świat musiał wydawać się mały, ale góra Reiner zerwała wszystkie łącza i nagle świat stał się ogromny”[1] Przyzwyczajmy się do wygody i wydaje nam się, że taki stan będzie trwał. Max Brooks opowiada historię, gdzie został on brutalne zakończony. Gdzie ludzie musieli zmierzyć się z pierwotną siłą. Historię, którą ja nie do końca poczułam, ale nie zaprzeczę, że ma ona dobre momenty, a Wielka Stopa to istota, która niewątpliwie rozpala wyobraźnię.
[1] Max Brook, „Dewolucja”, przeł. Paweł Wieczorek, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2024, s. 84.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2024-08-31
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Devolution. A Firsthand Account of the Rainier Sasquatch Massacre
Dodał/a opinię:
Joanna Manikowska
Hordy głodnych i wściekłych zombie nadciągają! Jesteście przygotowani na WOJNĘ TOTALNĄ? ...
"Zombie survival" to praktyczny podręcznik obrony przed atakiem żywych trupów. Nie szafuj lekkomyślnie swoim najdroższym skarbem – życiem. Ten poradnik...