W 1935 roku świat żydowski i polski mieszały się ze sobą, tworząc nieznaną nam dzisiaj symbiozę społeczeństwa. Właśnie w takim świecie urodził się Robert, jednak nie dane mu było w nim dorastać; nim skończył czwarty rok życia, wraz z mamą i babcią został zamknięty w warszawskim getcie. Jego jedynym przewinieniem było to, że matka była Żydówką i na nic zdały się geny ojca, Niemca, bo ten odszedł od żony kiedy była jeszcze w ciąży. Dorastał więc w świecie pełnym głodu, ubóstwa, przemocy i śmierci, w miejscu którego nie powinno oglądać żadne dziecko.
Poza murami zostali dawni sąsiedzi Roberta, "profesorstwo" ja nazywano ich na mieście. Edward wykładał muzykę i nade wszystko kochał pianino, Wanda zaś z trudem rozpoznawała kilka utworów wygrywanych przez męża. Nie połączyły ich wspólne pasje, ale byli zgodnym, starszym małżeństwem, które doczekało się trzech córek. W czasie wojny udawało się im unikać niemieckich reperkusji, pomimo że aktywnie uczestniczyli w podziemnym życiu. Kiedy przez przypadek dowiedzieli się, że Robert i jego rodzina żyją, postanowili ich stamtąd wyciągnąć. I tak zaczęła się nietypowa, aczkolwiek piękna przyjaźń starego profesora i młodego żydowskiego chłopca. "Dwa światła" to książka trudna, niosąca ze sobą ogromny ciężar emocjonalny. Nic dziwnego, większość powieści o tragediach ostatniej wielkiej wojny wyniszcza, przynosi uczucie strachu i niepokoju. Ostatnio takich pozycji jest coraz więcej - być może piszemy więcej, bo powoli dzieje się to, co nieuniknione - prawdziwi świadkowie tej historii odchodzą w zapomnienie i zostają nam tylko historię spisane. Wystukane na klawiaturze, zaklęte w atramencie i wydrukowane.
Edward uczy młodego Roberta gry na fortepianie, wprowadza go w świat Chopina, Mozarta i Czajkowskiego. Chłopiec jest niezwykle pojętnym uczniem, czyta nuty bezbłędnie, co dla mnie osobiście jest czarną magią.
Cała ta historia wpleciona jest w obraz Warszawy walczącej, ale też umierającej. Fragmenty opisujące początek sierpnia 1944 są jak uderzenie obuchem w głowę - sprawiają, że na chwilę traci się dech w zdumieniu, że ledwo 80 lat temu - tylko osiemdziesiąt! - takie potworności były czymś akceptowalnym i codziennie obecnym w ludzkiej rzeczywistości. Ta książka to ogromne przeciwieństwo, skrajność tego co człowiecze. Z jednej strony jest piękna muzyka stworzona przez ludzi wybitnych dla ludzi zwykłych, z drugiej jest złowrogie bestialstwo popełniane przez "uprzywilejowanych". Podsumowując, niby to kolejna książka opowiadająca o wojennych losach, ale jaka potrzebna! Musimy pamiętać o tym, jak było, musimy tą straszną historię pielęgnować i nie zasypywać ją we wspomnieniach. Bo jeżeli my zapomnimy i przejdziemy nad nią do porządku dziennego, to historia się przypomni. Czynami.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
o_mamo_i_corko
Gdzie kończy się „Wspaniałe stulecie” zaczyna się powieść Paszyńskiej. Jest rok 1566. Sulejman Prawodawca wyrusza na kolejną wyprawę przeciwko...
Na gruzach dawnego świata zdarza się miłość, której nie można się oprzeć... Lato 1939 roku. Warszawskie zoo, stworzone przez Jana i Antoninę Żabińskich...