Lubię książki Frechesa. Po prostu. Nie jest to literatura wybitna. Nie dostarcza wiarygodnych informacji historycznych na temat Chin. Ale jego książki czyta się lekko i z przyjemnością. Można się pośmiać, a w dodatku można w nich znaleźć wiele pikantnych scen, których opisy są o na poziomie o niebo wyższym od tych, które znajdują się w popularnych teraz erotycznych badziewiach typu 50 odcieni, 80 dni, itp. Tak jest i w przypadku "Dziesięciu tysięcy uciech cesarza".
Informacje dodatkowe o Dziesięć tysięcy uciech cesarza: