Nie od dziś wiadomo, że potrzeba jest matką wynalazków. Wielu z nas podczas typowych życiowych czynności przynajmniej raz dziennie z ubolewaniem wypowiada zdanie: „Szkoda, że nikt jeszcze nie wymyślił urządzenia, które zrobiłoby to czy tamto”. Takie „szkoda” dało początek wielu przełomowym wynalazkom – jedne z nich w istotny sposób ułatwiły ludziom życie i dziś współczesny człowiek nie wyobraża sobie bez nich codziennego funkcjonowania (takim wynalazkiem z pewnością są wycieraczki do szyb samochodowych, balkoniki rehabilitacyjne, kevlar, skala Apgar oraz nosidełka dla dzieci), inne zaś miały służyć nie tyle użyteczności, co raczej przyjemności (tu jako przykład niech posłużą ciasteczka z kawałkami czekolady lub zestaw do robienia baniek mydlanych). Łączy je jedno: wyszły spod rąk kobiet. W kuchniach i salonach, w garażach, laboratoriach i piwnicach, a nawet w przerobionych kurnikach kobiety i dziewczęta dokonywały wynalazków. Wymyślały świece, tkaniny, mydło, hełmy, preparaty chemiczne, sterowane głosem wózki inwalidzkie i leki zwalczające raka – dokonywały genialnych innowacji, które uczyniły życie lepszym i łatwiejszym.
Na książkę „Dziewczęta myślą o wszystkim” zwróciłam uwagę przede wszystkim dlatego, że jej opis i okładka przywiodły mi na myśl inny podobny tytuł – „Kosmiczne dziewczyny” Libby Jackson – wydany w pierwszej połowie 2018 roku zbiór 50 opowieści o kobietach, które przyczyniły się do rozwoju kosmosu. Tamta książka szczerze mnie zachwyciła, mimo że o kosmosie wiem tyle, co nic. Wiedziona ciekawością i chęcią poszerzenia swojej wiedzy bez wahania postanowiłam sięgnąć po „Dziewczęta…” i zdecydowanie nie żałuję, choć do „Kosmicznych dziewczyn” sporo jej brakuje.
Książka „Dziewczęta myślą o wszystkim”, począwszy od Sybilli Masters, pierwszej Amerykanki, której wynalazek został udokumentowany (choć patent musiał być wystawiony na nazwisko męża), po dwunastoletnią Becky Schroeder, która w 1974 roku została najmłodszą posiadaczką patentu, opowiada o trudnościach, jakie musiały pokonać te niezwykłe kobiety, i o ich niesamowitych zwycięstwach. Zbiór liczy 15 inspirujących historii kobiet, które zapisały się na kartach historii, dodatkowo na początku i na końcu książki zamieszczono obszerne kalendarium, w którym lista kobiecych wynalazków znacznie wykracza poza te, które przybliża nam Catherine Thimmesh. Kobiety na całym świecie wciąż przesuwają granice, do których dociera ludzkość, udowadniając, że inteligencja nie ma ani płci, ani koloru skóry. Książka „Dziewczęta myślą o wszystkim” w oczywisty sposób dotyczy kobiet oraz ich prób zrywania ze stereotypami. Równouprawnienie i brak dyskryminacji ze względu na rasę, wyznanie i płeć to istotny temat tego szalenie inspirującego zbioru opowieści.
Za niedopracowane uważam wyjaśnianie trudniejszych terminów. Na końcu książki znajdziemy słowniczek, wyjaśnia on jednak rzeczy niekoniecznie wymagające wyjaśnienia. Brakuje natomiast szczegółów np. na temat transmitera iluzji lub wynalezionej przez Marię del Socorro Flores Gonzalez techniki diagnostycznej stosowanej w inwazyjnej amebozie. Założę się, że przeciętna nastolatka, która chciałaby zajrzeć do tej książki, nie ma zielonego pojęcia, o jaką chorobę w ogóle chodzi.
„Dziewczęta myślą o wszystkim” to niezwykła zbiorowa biografia kobiet i dziewcząt, których przełomowe wynalazki w znaczący sposób wpłynęły na życie ludzkie. Książka Thimmesh, skierowana przede wszystkim do dziewczynek, nastolatek i dorosłych kobiet, które na co dzień muszą udowadniać mężczyznom swoją prawdziwą wartość, inspiruje i zachwyca w zasadzie niezależnie od wieku. A jeśli dodać do tego twardą oprawę, kredowy papier oraz przykuwające uwagę ilustracje autorstwa Melissy Sweet, to bez wahania możemy stwierdzić, że ta utrzymana w feministycznym duchu książka to idealny pomysł na prezent.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-11-26
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 120
Tytuł oryginału: Girls Think of Everything: Stories of Ingenious Inventions by Women
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
KasiaKatarzyna44