W najnowszej powieści Olgi Rudnickiej ,,Granat poproszę!" ciągle iskrzy, a bohaterowie co jakiś czas wybuchają. I nie potrzebują do tego granatu. Wystarczył jeden telefon... Jeden telefon, który zmienił życie głównej bohaterki, całej jej rodziny i kilku innych osób spoza.
Emilia Przecinek - lat jeszcze 39, 156,5 cm wzrostu, z 10 kilo nadwagi, córka Adeli Niezawistowskiej, znana autorka romansów, która w zaciszu domowym pisze książki, wychowuje dwójkę nastolatków - Kropkę i Kropeczka (Krystynę i Klemensa), dba o męża, a przed TV hoduje brzuszek. Pewnego dnia odbiera telefon od męża, że on odchodzi do innej kobiety... Kobieta zbiera ciosy od losu i przyjmuje kopniaki. Ma na głowie dwójkę nastolatków, matkę i teściową, które nie znosiły się od pierwszego wejrzenia, oraz kredyt hipoteczny. Emila użala się nad sobą, ale dzieci myślą praktycznie. W końcu w tej sytuacji pisarka może zrobić tylko jedno - wziąć sprawy w swoje ręce. Nie uporządkowawszy starego życia, wzięła się za urządzanie nowego. Po wizycie w banku doszła do wniosku:
Całe życie byłam jak bluszcz, opierałam się na twoim ojcu. Był dla mnie alfą i omegą. A to idiota. (s. 44)
Z pomocą Emilii spieszy również jej agentka i przyjaciółka w jednym, czyli wysoka i szczupła, zabalsamowana botoksem - Wiesława Paluch. W obecnej sytuacji rodzinnej pisarki widzi ona ogromną szansę na zdobycie nowych czytelniczek. Emilia Przecinek ma być ikoną dla czytelniczek, gdyż ciąży na niej społeczna odpowiedzialność za los wszystkich smutnych kobiet. W dodatku czytelniczki muszą ją zobaczyć, by chciały czytać jej książki. Wiesia zaczyna działać siłą rozpędu - ćwiczenia, dieta, wizyta u fryzjera, wywiad w TV... Emilia słusznie dochodzi do wniosku, że...
Zaniedbać się - na to wystarczy chwila, ale odzyskanie formy trwa całą wieczność. (s. 190)
Ale los lubi dawać Emilii kopniaki w coraz mniejszy tyłek... Jej sytuacja małżeńska komplikuje się przez byłego męża, choć jeszcze obecnego. Co rusz ma nowe problemy na głowie, a obecnie jako głowa rodziny to ona musi podejmować decyzje. W sytuacji patowej obwieszcza wszystkim:
Jestem pisarką. Żyję z wymyślania historii. Więc coś wymyślę! (s. 281)
O tak! Emilia ma bogatą wyobraźnią, identyfikuje się ze swoimi bohaterami, wszystko z nimi przeżywa, a przez to czasami myli jej się świat wykreowany ze światem rzeczywistym. Mało tego - pod wpływem nowych, własnych wydarzeń zmienia losy swoim bohaterom, obecnie Filomenie i nieżyjącej już jej babci Pelagii. A to, co autorka wymyśliła w prawdziwym życiu ze skromną pomocą jej najbliższych i agentki, to już dowiedzcie się sami.
Dawno już się tak nie uśmiałam przy czytaniu dialogów! Mistrzostwo! Ale to zasługa autorki w wykreowaniu odpowiednich postaci. Mam tu na myśli dwie babcie dzieci Emilii. Adela Niezawistowska i Jadwiga Przecinek (matka Cezarego)...
Nie znosiły się od pierwszego wejrzenia. Ani długoletnie małżeństwo ich dzieci, ani dwójka nastoletnich wnuków nie były w stanie tego zmienić. (s. 65)
Ta dwójka ciągle drze koty, dogryza sobie, oskarża o różne rzeczy i nieustannie kłóci. Wystarczyło, że na horyzoncie pojawił się wspólny wróg, a obie zawiązują komitywę i sobie przytakują. Ich kreacje są przemyślane i drobiazgowe, ale to ich wspólne stawianie czoła przeciwnościom losu doprowadzało mnie do śmiechu. Rozmowy ich samych wywołują uśmiech na twarzy. Jednak gdy uczestniczą w nich jeszcze inni bohaterowie, choćby wnukowie, a tematyka schodzi na tematy uświadamiające czy związane z seksem, to dopiero jest wesoło i wybuchowo od salw śmiechu. Biedny Kropeczek! Kropka zresztą też. Babcie nie są "foby", "homo" też nie. Ale ich tok myślenia, zadawania pytań, wchodzenia w słowo innym rozbraja nie tylko danego bohatera i wprawia w osłupienie, ale czytelnika też.
Również główna bohaterka to intrygująca osobowość. Do tej pory typowa kura domowa, czasami żyjąca w świecie swoich romansów, raptownie zaczyna przechodzić metamorfozę życiową na skutek jednego telefonu. Permanentne zdumienie łączy się z desperacją a to oznacza odbezpieczony granat, który co i rusz grozi wybuchem. Zdolna jest do nieprzemyślanych czynów, potrafi wyjść z niej zołza.
Kropka czasem podejrzewała matkę o rozszczepienie osobowości. Jedna z nich, naiwna i bezbronna jak ślepe kocię, była jej ukochaną mamą. Druga osobowość, to ta aktywna, która pisała książki, zmieniała zamki w drzwiach i chodziła na jednoosobowe randki. (s. 213)
Co bohater, to ciekawsza kreacja, bardziej żywiołowa, oryginalna i nieprzewidywalna. Komizm postaci konkuruje o pierwszeństwo z humorem sytuacyjnym i słownym. W sposób lekki i niewymuszony, a nawet ironiczny autorka obnaża męską naturę. Oj, oberwało się, panom, oberwało! Ale i kobietom też. Tylko jakby w łagodniejszej formie i w dwóch wariantach.
Przy okazji zabawnej fabuły autorka porusza ważne tematy. Zdrada małżeńska, rozwód, nowe życie - w tych tematach najnowsza powieść Olgi Rudnickiej może być potraktowana jako miniporadnik dla porzuconych kobiet. Z kolei zagadka kryminalna jest jakby na drugim planie, tak samo śledztwo. Ważniejsze jest to, co dzieje się w dwupoziomowym mieszkaniu pisarki i jak ona poradzi sobie z kolejnymi problemami.
,,Granat poproszę!" to lekki kryminał z trupami w tle opowiadający o tym, co się dzieje z kobietą, gdy mąż odchodzi do innej, i o tym, co się dzieje z mężczyzną odchodzącym do tej innej. Pamiętajcie przy tym:
Obarczanie się winą za cudze błędy to dopiero jest błąd. (s. 158)
Informacje dodatkowe o Granat poproszę!:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-10-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-8069-461-3
Liczba stron: 336
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
"Miłość nie umiera wraz z obiektem uczuć".
Więcej