Odejście ukochanej osoby nigdy nie pozostaje bez śladu. Trudno ułożyć sobie nowe życie, kiedy w sercu zieje krwawiąca, bolesna rana. Lou pożegnała się z Willem dwadzieścia miesięcy, jeden tydzień i dwa dni temu, i jeszcze nie doszła do siebie, choć nie można stwierdzić, że nie próbowała.
,,Kiedy odszedłeś" to powieść, w której Jojo Moyes przedstawia dalsze losy Lou Clark, roztrzepanej, zabawnej i ekscentrycznej młodej kobiety, której niezwykła historia skradła serca milionów czytelników na całym świecie, a jej literacki duch zawisł nad kontynuacją -pisarka naprawdę wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Czytelnicy z niecierpliwością oczekiwali premiery drugiego tomu opowieści. Część ją pokochała, część stwierdziła, że nigdy nie powinna powstać. Wśród czytelników pojawiły się zachwyty, ale były też gorzkie głosy rozczarowania i zawiedzione nadzieje. A ja? Ja znowu się popłakałam, choć nie bardzo rozumiem dlaczego. Popłakałam się ze wzruszenie, nie z rozpaczy, że książka jest słaba - żeby była jasność. Jojo Moyes mistrzowsko zmanipulowała moje emocje, jednak nie do końca podobał mi się sposób w jaki to zrobiła.
,,Kiedy odszedłeś" jest dobrą powieścią, ale lektura ,,Zanim się pojawiłeś" wywołuje o wiele bardziej złożone i silne emocje. Kontynuacja nie jest zła, jednak pozostaje w głębokim cieniu historii Lou i Willa.
Informacje dodatkowe o Kiedy odszedłeś:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-06-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-240-3573-1
Liczba stron: 496
Dodał/a opinię:
millawia
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
- Dobry Boże! - Mama zakryła dłonią usta.
Moja siostra zaczęła wypychać Thomasa z pokoju.
- O rany.- powiedziała. - Thomas lepiej szybko stąd znikaj. Bo słowo daję, że jak dziadek dostanie cię w swoje ręce...
- Co? - Tata zmarszczył brwi. - Co się dzieje?
Dziadzio parsknął śmiechem. Podniósł w górę drżący palec. To było wprost zdumiewające. Thomas pokolorował całą twarz taty niebieskim markerem. Oczy wyglądały jak dwie kulki agrestu w morzu kobaltowego błękitu.
- Co?
Głos Thomasa, znikającego w korytarzu, był nabrzmiały poczuciem krzywdy.
- Oglądaliśmy sobie "Avatara"!I on powiedział, że nie ma sprawy, że może być awatarem!
Oczy taty otworzyły się szeroko. Podszedł do lustra nad kominkiem.
Na chwilę zapadła cisza.
- O mój Boże.
- Bernard, nie bierz imienia Pana Boga nadaremno.
-Josie, on mnie całego pokolorował na niebiesko. Wydaje mi się, że mam prawo wziąć imię Pana Boga, na co mi się żywnie podoba. Czy to jest niezmywalny flamaster? Thommo? Czy tego nie da się zmyć?!
Więcej