Kiedy odszedłeś

Ocena: 4.43 (58 głosów)
Inne wydania:

NOWE EKSKLUZYWNE WYDANIE WIELKIEGO BESTSELLERA!

UWIELBIANA SERIA O LOU CLARK W NOWEJ ODSŁONIE!

 

,,Kochałam mężczyznę, który otworzył przede mną cały świat, ale sam nie kochał mnie na tyle, aby w nim zostać. A teraz za bardzo się bałam, żeby pokochać mężczyznę, który mógłby pokochać mnie".

Lou nie ma pojęcia, jak dalej żyć. I trudno jej się dziwić. Zwykłe przetrwanie kolejnego dnia wymaga od niej niemal nadludzkiej siły. Ale pamiętając o obietnicy złożonej ukochanemu, stara się znajdować nowe powody, dla których warto czekać na jutro.

W obcym, szarym Londynie czeka na nią wiele niespodzianek. Niektóre powodują przyspieszone bicie serca i rumieniec na twarzy. Inne - odbierają mowę i na nowo wyciskają łzy z oczu.

,,Kiedy odszedłeś" to nie tylko historia o podnoszeniu się po utraconej miłości, lecz także inspirująca opowieść o nowych początkach.

Historia, która stała się światowym fenomenem

Drugi tom bestsellerowego cyklu Jojo Moyes o Lou Clark

,,Życie jest krótkie, prawda? Oboje to wiemy. No więc co, jeśli to ty jesteś moją szansą? Jeśli ze wszystkich rzeczy to właśnie ty najbardziej mnie uszczęśliwisz?"

 

JOJO MOYES to jedna z najpopularniejszych na świecie autorek powieści dla kobiet. Zanim zaczęła pisać książki, pracowała jako dziennikarka. Jej powieści regularnie zdobywają szczyty list bestsellerów i są wydawane w 39 krajach. Najbardziej popularna z nich, ,,Zanim się pojawiłeś", otwiera uwielbiany cykl książek o Lou Clark. Doczekała się również filmowej adaptacji z Emilią Clarke i Samem Claflinem w rolach głównych.

Informacje dodatkowe o Kiedy odszedłeś:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-07-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788324099979
Liczba stron: 496

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Kiedy odszedłeś

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kiedy odszedłeś - opinie o książce

 (...) chyba wszystkim nam przeznaczone jest zostawić za sobą ślady zniszczeń.
Jojo Moyes w pierwszej części romantycznej powieści ; Zanim się pojawiłeś ; wplotła w melodramat losy Lou i niepełnosprawnego bankiera który przez wypadek staje się osobą niepełnosprawną. Lou otrzymuje pracę w jego posiadłości jako jego opiekunka, gdzie powoli rodzi się uczucie w które wierzy że przeniesie góry, jak odmieni jego życie a raczej wpuści tę chęć życia które w nim pozostało, pragnąc odmienić los, odczarować, wygumkować jego wybór który zaważył na nim samym i dalszych losach bohaterów. O ile książka wywarła na mnie wrażenie, o tyle film nie podkopał fundamentów wiedząc jaki popełniam błąd, tworząc porównania, tutaj miałam dobraną i dobrze skrojoną obsadę w wykonaniu aktorki pierwszoplanowej, Emili Clarke i aktora Sam Claflina. Słowem klasyczny wyciskacz łez, emocjonalnie skopał mnie, jak ; Nietykalni ; czy ; Pretty Woman ; choć przyznam się każdy z tych filmów trafiał do mnie inaczej, do tego ciasta dorzucę ; Miasto w chmurach ; tworząc listę tych filmów na długie wieczory jesienne, do melancholijnych nut z refleksją w tle i można poczuć magię ; To jest miłość ;  szukając utartych pytań o uczucie najwyższych lotów, doszukiwać się odpowiedzi pomiędzy scenami, przekonać się że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek, w tle budząc tyle uczuć, empatii, a nawet tworząc frustrację że naprawdę to już koniec i tyle?


Druga część ; Kiedy odszedłeś ; jest spokojnym nurtem powracających analiz, szukania spokoju, sensu istnienia, Lou której pozostały słowa wypowiedziane przez Willa jako dobra rada na przyszłość, że ma żyć, utknęła w żałobie. Jakaś tam praca na lotnisku w barze, jakieś małe mieszkanko, życie bez perspektyw z grupą wsparcia, brak widoków na lepsze jutro i zastanawianie się a co by zrobił z tym czy z tamtym Will, co by powiedział, jakby się odniósł: 
;Uczysz się z tym żyć, z tą osobą. Bo ona z Tobą zostaje, nawet jeśli nie jest już żywym oddychającym człowiekiem. To nie jest ten sam miażdżący smutek, który się czuło na początku, taki, który cię zalewa i sprawia, że chce ci się płakać w nieodpowiednich miejscach i że czujesz irracjonalną złość na tych wszystkich idiotów, którzy jeszcze żyją, podczas gdy ten, kogo kochasz, nie żyje. Po prostu powoli się do tego przyzwyczajasz. Jakby ciało zabliźniało się wokół rany.;


Któregoś dnia błądząc po dachu, krocząc po gzymsie zostaje spłoszona przez nieoczekiwany głos, wystraszona spada pięć pięter nisko. Zostaje uratowana przez ekipę przystojnego ratownika, a potem poznaję Lily która wywraca świat nie tylko jej do góry nogami. Kim jest dziewczyna, z jakimi kłopotami przybywa, czy Lou ośmieli się wyjść ze strefy komfortu i nabrać wiatru w żagle? 


Powieść o różnych nieoczekiwanych zakrętasach, problemach wieku dojrzewania, o odrzuceniu, szukaniu sensu życia, nadziei i wierze, pełna skrajnych emocji, trudna pomimo iż zawiera wiele wątków które wywołują uśmiech na twarzy, to jednak brakuje mi w niej takiej poprawności, nie czuję tych emocji jaką radość sprawiła mi książka ; Zanim się pojawiłeś ; kiedy pragnęłam by się szybko nie skończyła, tutaj mamy częste wracanie do punktu wyjścia, szukanie jednej nie wiadomej, rozdrapywanie ran, sama chciałam ją popchnąć do choćby prostych decyzji by w końcu wyszła z tego otępienia, ale mogę sobie tylko wyobrazić jak czują się osoby które straciły bliskie sercu osoby, jak łatwo nam postronnym dawać rady, idź do przodu, nie oglądaj się za siebie, łap chwile, żyj. Proste. A w tobie wszystko krzyczy, buntuje się, dopiero postać która pojawiła się nieoczekiwanie dla nikogo rozłożyła cały system na łopatki, bo była jak bomba z opóźnionym zapłonem, która niosła zniszczenie, która wprowadziła chaos do uporządkowanego życia, która zmieniła wiele decyzji, która potrafiła wnieść nadzieję na nowy dzień, wpuszczając słońce, przywracając wiarę w ludzi. Dowiaduję się co stało się z rodzicami Willa, jak oni poradzili sobie z jego śmiercią, jak wpłynęły na nich informację o pojawieniu się wnuczki, jakie decyzje zostały
podjęte? 
Jeśli spodziewacie się wielkiego przytupu, akcji, sensacji, będziecie rozczarowani, to dogłębne wnikanie w głąb siebie, ta narracja sprawia że wpadniecie w powieść jak w gęsty budyń waniliowy, oklei Was błogość a jednocześnie nieodparte wrażenie że wpadliście w monotonię zdarzeń, utartych szlaków, że książka jest nudna, ona jest spokojna i wprowadzająca w stan innych emocji, ugłaskana, trudno było mi nawet wejść w postać jaką odgrywała Lou, brakowało mi tej energii, optymizmu, śmiechu, tej pogodnej buzi, ta tutaj była zamazaną twarzą bez wyrazu, jakby autorka zostawiła miejsce bym sobie sama ją narysowała. 
A Wy czytaliście już tę książkę?


Wydawnictwo: Między Słowami.

Link do opinii

Każdy z nas stracił kiedyś kogoś bliskiego i był pogrążony w żałobie. Każdy z nas różnie przez nią przechodzi: poddaję się rozpaczy, zatraca się w maraźmie, na wszystko się wścieka, itd. Każdy z nas także potrzebuje innego czasu, by przejść przez wszystkie jej etapy i zacząć żyć na nowo.
Will zostawił Lou list zakończony słowami "Nie myśl o mnie za często...
Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj." Mija prawie dwa lata od jego śmierci, jednak Lou nadal nie może o nim zapomnieć,, otrząsnąć się z żałoby i zrobić kroku w przód. Pewnego dnia spada z dachu i wraca do rodzinnego domu, by dojść do siebie. Mieszkańcy miasteczka nadal o niej plotkują i oskarżają ją o śmierć Willa. Wkrótce wraca do swojego londyńskiego mieszkania. Zjawia się u niej młoda dziewczyna Lily, która wywraca jej życie do góry nogami. Zaczyna się także umawiać z Samem, ratownikiem medycznym, który ratował ją po upadku z dachu. Jak to wpłynie na jej życie? Czy Sam pozwoli jej zapomnieć o Willu? Czy ich związek się uda?
"Kiedy odszedłeś" to historia o podnoszeniu się po stracie ukochanej osoby, która nieumyślnie odcisnęła piętno na wielu osobach. To opowieść o tym, że koniec żałoby nie oznacza, iż w jakikolwiek sposób osobę, która odeszła kochamy mniej. Że do końca naszego życia musimy tkwić w innej rzeczywistości odczuwając mnóstwo rzeczy, których inni mogą nie rozumieć. Powinniśmy się cieszyć, że Ci ludzie byli z nami chociaż przez chwilę. Byli ważni dla nas, a my dla nich. Powinniśmy o nich pamiętać i żyć dalej.
Jojo Moyes nie przytłacza nas smutkiem i nie przyprawia o depresję. To powieść, w której mimo wszystko nie brakuje humoru i zwrotów akcji. Znajdziecie tu Lou taką, jaką polubiliście w pierwszej części trylogii "Zanim się pojawiłeś".

Link do opinii

Will Traynor odszedł, a Lou Clark nie może za nim podążyć. Przez kilka miesięcy błąka się po świecie wypełniając wolę ukochanego, w końcu kupuje mieszkanie w Londynie i próbuje nauczyć się od nowa jak żyć. Nie jest to łatwe, a sytuacji nie ułatwia nudna praca, samotność i konflikt z matką. Lou z coraz większą goryczą patrzy na swoje życie i zaczyna się zachowywać coraz bardziej nierozsądnie. Jedno z takich zachowań kończy się wypadkiem, który zmienia wszystko...

Być może pamiętacie moją recenzję "Zanim Się Pojawiłeś", pierwszego tomu serii. Sięgnęłam po tę książkę, bo wszyscy o niej mówili, ale spodziewanych zachwytów nie odczułam. To była przyjemna powieść, ale do wybitności jej daleko, pisałam też, że nie wiem czy chcę sięgać po kolejną część tej opowieści. Prawdę mówiąc, nie miałam zamiaru, ale jednym z moich postanowień noworocznych jest dokończenie w tym roku kilku zaczętych serii (a jest ich 29...), uznałam więc, że zacznę od najkrótszych i zaczętych najdawniej, zanim całkiem je zapomnę. I tym sposobem już po dwóch tygodniach nowego roku zabrałam się za realizację moich postanowień.

Mam problem z Jojo Moyes. Nie rozumiem zachwytów nad jej książkami. Pierwszy tom tej serii miał mi złamać serce, zmiażdżyć emocjonalnie, miałam ryczeć jak bóbr przez tydzień... Cóż, najwyraźniej albo jestem zimną, nieczułą kobietą, albo czytałam jakąś inną książkę o tym samym tytule. Jedyną emocją, jaką we mnie wywołała, było pewne zaciekawienie co będzie dalej. Dlatego zabierając się za lekturę drugiego tomu nie miałam zbyt wielkich oczekiwań... A i tak się zawiodłam.

"- Podrywasz tak wszystkie swoje pacjentki?
- Tylko te, które przeżyły."

Potrafiłam bez problemu określić, który fragment tekstu miał w założeniu wycisnąć ze mnie łzy, a który mnie rozbawić, tylko zamierzonego efektu niestety nie było. Nie wiem w czym jest problem, chyba raczej nie we mnie, bo zwykle łatwo się wzruszam. Może w stylu pani Moyes, może w tłumaczeniu, może w nieprzekonujących opisach emocji. Nie wiem, ale na mnie to nie działa. Zważywszy, że jest to główny atut tej książki, wychodzi wielka klapa już na starcie.

Drugi zarzut to postać Lou. Po pierwszej części ubolewałam, że nie udało mi się do niej przywiązać, teraz mnie zwyczajnie irytowała. Dziecinne zachowania, kompletny brak asertywności, niezrozumiałe decyzje - oto przepis na dwie rzeczy: najgorszego bohatera ever i Lou Clark. Zrobiła Samowi awanturę za urojone zarzuty i nie potrafiła wydukać słowa przeprosin, pozwalała Lilly włazić sobie na głowę a potem jęczała jak to źle zamiast jasno określić granice i je wyegzekwować. Miejscami jej zachowanie drażniło mnie do tego stopnia, że zamykałam książkę potrzebując chwili przerwy. Choćby była to najbardziej wzruszająca opowieść świata, nie potrafiłabym współczuć takiej bohaterce.

"- Mamo, wy się nie rozwiedziecie, prawda?
Jej oczy natychmiast się otworzyły.
- Rozwód? Jestem porządną katoliczką, Louiso. My się nie rozwodzimy. Po prostu każemy naszym mężom cierpieć przez całą wieczność!"

Fabuła jest tutaj mocną i słabą stroną jednocześnie. Przez pierwsze 300 stron nie działo się NIC. W okolicach 205 strony miałam kryzys i naprawdę rozważałam porzucenie tej książki. Ale zmusiłam się do czytania i w końcu fabuła się rozkręciła. W pewnym momencie zaczęłam śledzić akcję z prawdziwym zainteresowaniem i nawet zarwałam kawałek nocy, by tę książkę dokończyć. I chyba tylko to ratuje "Kiedy Odszedłeś" przed totalną katastrofą.

Nie mogę ocenić tej książki zbyt nisko, bo jej druga część była ciekawa i wciągająca, warsztat pisarski poprawny, a zakończenie - całe szczęście - nieprzesłodzone. Jednak każdy inny element w jakiś sposób kuleje, nie mogę więc też z czystym sumieniem wystawić wyższej oceny. Gdyby nie moje postanowienie noworoczne, nie sięgnęłabym po trzeci tom. To jak na razie, niestety, najsłabsza książka tego roku i, ponownie niestety, nie polecam.

rosemaryczyta.blogspot.com

Link do opinii

Po przeczytaniu znakomitej pierwszej części "Zanim się pojawiłeś", po drugiej spodziewałam się nieco więcej. Część ta ubarwiona jest świetną ekranizacją. Dlatego też wszyscy z pewnością niecierpliwie czekali na drugą część.
Bądźmy szczerzy - śmierć bliskiej osoby dla każdego może być traumatycznym, bolesnym doświadczeniem, przeżyciem.
Po przeczytaniu tej drugiej części mam wrażenie, że autorka pogubiła się, a sukces pierwszej części zmusił ją do napisania równie ciekawych dalszych części, lecz coś poszło nie tak.

Po śmierci Willa Lou nie potrafi odnaleźć się w świecie. Podróżuje, szuka innej pracy, walczy. Kiedy uległa wypadkowi, jej życie to wielka lawina prób i błędów.
Jej osoba nadal jest związana z rodziną Willa, co uważam za niepotrzebne, bowiem trudniej jest jej uporać się ze śmiercią ukochanego.

Książka nadal napisana jest takim lekkim pióreczkiem, niemniej jednak mniej trzyma w napięciu niż jej poprzednica.
Niemniej jednak jednym ogromnym plusem jest to, że historia jest niezwykle autentyczna. To jest coś, co może dotyczyć nas samych.
Pokazuje, jak życie potrafi być przewrotne. Z wadami. Uszczerbkami.
Jednak spodziewałam się czegoś więcej...

Link do opinii

Po przeczytaniu "Zanim się pojawiłeś" byłam zachwycona książką, chociaż nie skończyła się zbyt szczęśliwie. Polubiłam Lou i jak tylko okazało się, że autorka za namową fanów postanowiła napisać następną część już nie mogłam się doczekać, aż trafi do moich rączek.

Luisa jakoś stara się żyć po śmierci Willa, tylko kompletnie nie wie jak ma to zrobić. Żyje wspomnieniami o mężczyźnie którego kochała. Stara się żyć tak jak jej przykazał, iść do przodu, ale niezbyt jej to wychodzi. Gdy wraca z podróży z Europy, kupuje mieszkanie i zatrudnia się w barze na lotnisku. Pozornie wszystko wydaje się w porządku. Można by przypuszczać, że jakoś poukładała to swoje życie i pogodziła się ze stratą bliskiej osoby. Nic bardziej mylnego. Gdy wraca do pustego mieszkania jest nękana przez wspomnienia i rozpamiętywanie tego co się stało. Podczas spaceru na dachu budynku ma wypadek. Rodzina myśli, że chciała popełnić samobójstwo. Żeby wyprowadzić ich z błędu i udowodnić, że tak nie jest zapisuje się do grypy wsparcia dla osób, którzy stracili kogoś bliskiego. Poznaje tam nowe osoby. Czy pomogą jej one wyjść na prostą? Czy Lou otworzy się na nową miłość, która pojawi się na horyzoncie?

Już przy poprzedniej części spodobał mi się styl autorki i to się nie zmieniło. Przyznam szczerze, że troszkę obawiałam się czytać kontynuację kultowej powieści. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Czytało się z rosnącym napięciem i zainteresowaniem. Polubiłam Lou już w pierwszej części, a w tej jeszcze bardziej wzbudziła moją sympatię. Podoba mi się jak autorka wykreowała jej postać. Myślałam, że w drugiej części będzie od razu nowa miłość, nowe życie. Na szczęście wszystko dzieje się powoli, stopniowo. W tej powieści zostało ukazana żałoba po śmierci ukochanej osoby i próba pogodzenia się z rzeczywistością. Nie jest to łatwe, bo rany są wciąż jeszcze świeże i ciągle myślimy o tej osobie, o tym, że już nigdy jej nie zobaczymy. Lou właśnie była w takiej sytuacji. Will w pożegnalnym liście prosił ją, żeby żyła dalej. Ona próbuje, chociaż na początku ciężko jej to wychodzi. Poznajemy także nowe postacie: nastolatkę Lily, którą Lou się zaopiekuje i Sama, mężczyznę, który odegra w jej życiu dużą rolę. Czy Lou w końcu pogodzi się z losem i pozwoli odejść Willowi, żeby dać szansę nowemu uczuciu? Tego można się dowiedzieć z powieści.

Podobnie jak w przypadku "Zanim się pojawiłeś" także w tej powieści, mamy narratora pierwszoosobowego, co pomaga się wczuć w emocje głównej bohaterki, z którą przeżywamy jej wszystkie smutki i radości. Autorka poza momentami wzruszającymi i chwytającymi za serce wprowadziła dużą dawkę humoru. Nowe wątki i postacie wprowadziły do powieści pewną świeżość. Powieść jest ku pokrzepieniu serc. Pokazuje, że nawet po najgorszej tragedii można się podnieść i uczyć się żyć na nowo. Trzeba tylko w to mocno wierzyć. Serdecznie polecam.

Link do opinii
Lubię Lou,ale ta część już mi po prostu nie leży.Miła i lekko poruszająca ważne tematy historia i tyle.
Link do opinii
Ciężko by mi było nie sięgnąć po książkę "Kiedy odszedłeś", ponieważ jej pierwsza część pt. "Zanim się pojawiłeś" skradła moje serce i po prostu musiałam poznać dalsze losy Lou Clark. Nie nastawiałam się, że druga część będzie tak genialna i tak poruszająca jak pierwsza. Ale z pewnością wiedziałam, że przeczytam kolejną bardzo fajną powieść Jojo Moyes. I nie myliłam się. Lou ma nowe życie, choć o tym co przeżyła nie zapomniała. Pojawiają się nowe postacie, a jedna z nich jest bardzo zaskakująca. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale osobiście przyjęłam to bardzo pozytywnie. Dla mnie książka jest jak najbardziej na plus i dzięki niej sięgnęłam po kolejną pozycję autorki.
Link do opinii
Po obejrzeniu filmu pt: " Za nim się pojawiłeś" postawiłam sięgnąć po książki J. Moyes. Powieść "Kiedy odszedłeś" ,w pewnym sensie ciąg dalszy losów Lou, bardzo mnie zaciekawiła. Czyta się wspaniale i nie można się oderwać. Lou po śmierci Willego próbuje pozbierać się i po miłości jaką przeżyła w tak krótkim czasie, bo zaledwie pół roku, oraz wszystkim co przygotował dla niej Will, czując tęsknotę i żal próbuje zacząć nowe życie. Praca, wypadek i terapia mają jej w tym pomóc. Jednak na jej drodze pojawia się córka Willa., a także ratownik medyczny Sam, który wzbudzi w Lou zamęt w uczuciach oraz przyszłości.. Polecam książkę na szare zimowe dni. Jest pełna humoru i ocierania postaci o śmierć. .
Link do opinii
Nie myśl o mnie za często... Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj. Will Tyle że Lou nie ma pojęcia, jak to zrobić. I trudno jej się dziwić. A jednak Kiedy odszedłeś to nie tylko historia o podnoszeniu się po utraconej miłości, lecz także inspirująca opowieść o nowych początkach. Pamiętając o obietnicy złożonej ukochanemu, Lou stara się znajdować nowe powody, dla których warto czekać na każdy kolejny dzień. * Miłośnicy pisarstwa Jojo Moyes odnajdą w tej książce to, co najbardziej cenią w jej twórczości: ujmujący humor, autentyzm i zapadających w serce bohaterów. A ci, którzy jeszcze nie znają tej autorki, mogą być pewni, że po lekturze Kiedy odszedłeś popędzą do księgarń, by jak najszybciej nadrobić zaległości. Poprzednia książka o perypetiach Lou Clark sprzedała się w ponad 5 milionach egzemplarzy (w Niemczech utrzymywała się na pierwszym miejscu list bestsellerów przez rekordowe 46 tygodni). Film na jej podstawie trafia właśnie na ekrany kin.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-01-30,
Zazwyczaj jeśli przeczytam jakąś książkę i pojawia się jej kontynuacja to prędzej czy później po nią sięgam. Nie znoszę nie wiedzieć jakie było zakończenie. Tak jest też w przypadku "Kiedy odszedłeś". Bohaterka stara się odnaleźć na nowo sens życia, piętrzą się przed nią trudności, bo przecież książka o czymś musi być. Dla mnie kontynuacja zupełnie niepotrzebna.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kalola
kalola
Przeczytane:2016-12-31,
"Kiedy odszedłeś", to kontynuacja losów Lou. Słysząc echo słów Willa spodziewałam się zobaczyć przemianę głównej bohaterki. Niestety Jojo Moyes przygotowała dla czytelników zupełnie inna historię, a samą książkę czyta się dziwnie. Wydaje mi się, że autorka niepotrzebne wplotła sceny erotyczne, które w konsekwencji prowadziły do konfliktu wewnętrznego Lou a w niektórych momentach doprowadziły do rozwinięcia wątku kryminalnego. Denerwujące dla mnie również było to, że różni bohaterowie pojawiali się znikąd. Nagle poczuli, że będą potrzebnie akurat wówczas gdy sytuacja rozwijała się niezgodnie z planem bohaterki i to co miało nadać charakter akcji stawało się dla mnie niezrozumiałe, a niekiedy i komiczne. Głowna bohaterka również mnie rozczarowała, okazała się być niedojrzała i nieumiejąca wykorzystać daną jej szansę.
Link do opinii
Po wzruszającej pierwszej części i rewelacyjnej ekranizacji byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy Louisy i przez jakiś czas zastanawiałam się nad zakupem tej pozycji, jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że książkę wypożyczę z biblioteki i to była rozsądna decyzja. "Zanim się pojawiłeś" z początku było dla mnie przegadane, jednak potem się przekonałam i śledziłam losy bohaterów z zapartym tchem, jednak jestem wkurzona na autorkę za to jak pokierowała postacią Willa. W kontynuacji jest odwrotnie,bo do połowy czytałam z zaciekawieniem, było dużo humoru i wzruszeń, jednak potem czar prysł, bo fabuła mi się zaczęła ciągnąć, miałam wrażenie, że autorce brakuje pomysłu, Lou też momentami mnie irytowała swoim brakiem zdecydowania i tym, że rezygnuje ze swoich pragnień. Rozumiem chęć pomocy, ale bez przesady. Pewne wątki mnie zirytowały i zniesmaczyły, denerwowała mnie bardzo postać zbuntowanej Lily, nie napiszę kim jest, bo nie chcę zdradzać fabuły, ale ta dziewczyna sama była sobie winna swojej sytuacji a Pani Moyes odniosłam wrażenie chciała wziąć czytelników na litość. Nie znoszę czegoś takiego. Bohaterem, który zdobył moją sympatię był Sam i to głównie dla niego jakoś doczytałam tę powieść. Podobał się za to wątek na temat warunków pracy. Jest realistyczny, bo niestety z tym problemem się spotyka codziennie, kiedy zarobki są nieadekwatne do wymagań. Kontynuacja miała potencjał, jednak realizacja nie do końca się udała. Zakończenie pozostaje otwarte, więc pewnie będzie kolejna część o losach Lou. Brakuje mi postaci Willa,który wiele wnosił w pierwszej części.Podobał mi się jego cięty język. Wyższej oceny niż dobra nie mogę dać.
Link do opinii
Słowa Willa ,,Nie myśl o mnie za często...Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj." są dl Lou naprawdę kamieniem w sercu. Czytając dalsze losy Lou cały czas myślałam jak potoczyło by się życie Willa i czy podjąłby inną decyzję wiedząc że ma tak wspaniałą córkę.... I czy kobieta która nie powiedziała mu o dziecku ma choć odrobinę wyrzutów sumienia?....Książka daje do myślenia.
Link do opinii
Kontynuacja losów Luisy Clark, starającej się ułożyć sobie życie na nowo, po stracie ukochanego. Obserwujemy jej wzloty i upadki (a te w sensie dosłownym, będą odczuwalne), relacje rodzinne i "emancypację" jej matki. Nie zabraknie kontaktów z rodziną Traynorów, dowiemy się co stało się z rodzicami Willa i jak oni radzili sobie z żałobą. Szczerze powiedziawszy fabuła (choć zaskakująca, przez pojawiającą się nową bohaterkę), mnie zawiodła. Wyobrażałam sobie, że Luisa zacznie podbijać świat, może pójdzie w stronę mody, za poradami Willa... a tu zawód. Po prostu moje oczekiwania i nadzieje, rozminęły się z pomysłem autorki. Sam, choć wydaje się sympatycznym facetem, nie przekonał mnie, jako następca Willa. Relacja z Luisą być może za szybko się rozwinęła (oboje w żałobie itd.). Nie ukrywam, że brakowało mi Willa i poleceń typu: "No dalej, chodź tu Clark. Nie ociągaj się i spróbuj tego". Nie podobało mi się kilka rozwiązań (wątek Lily i motywu z powstrzymaniem Petera, a potem kolegi jej ojczyma - coś absurdalnego!). Ponadto Luisa już nie jest tak kolorowym ptakiem. Czegoś jej brakowało w tej części (czyżby charakteru?). Jeśli jesteście złaknieni dalszych losów Clarkówny, nie krępujcie się i sięgnijcie po tę książkę. Radzę jednak nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań. Na okładce widnieje informacja, że jeśli książka was nie rozbawi i nie wzruszy, możecie ubiegać się o zwrot pieniędzy. No cóż, mogłabym skorzystać z tej propozycji, bo daleko było mi do wzruszeń, a humorystycznych dialogów było zaledwie kilka...
Link do opinii
Avatar użytkownika - leonia
leonia
Przeczytane:2016-10-02,
Kontynuacja poprzedniej części pt. "Kiedy się pojawiłeś" Dalsze losy Lou, która po śmierci Willa stara się spełnić jego prośbę, co wcale nie jest takie proste. Pomimo tego, że książka podobała mi się to nie do końca jestem przekonana, czy kontynuowanie było dobrym pomysłem autorki. Chwilami przytłoczona byłam mnogościę niepowodzeń, niefortunnych zbiegów okoliczności i czy tragicznych zrządzeń losu, które spotykały Lou.
Link do opinii
Avatar użytkownika - alams
alams
Przeczytane:2016-09-19,
Uwielbiam tą autorkę za poczucie humoru książka jest fantastycznie napisana wciąga od pierwszej strony 2 część przygód Lou która szuka swojego miejsca na ziemi warto przeczytać śmiałam się i płakałam super
Link do opinii
Odejście ukochanej osoby nigdy nie pozostaje bez śladu. Trudno ułożyć sobie nowe życie, kiedy w sercu zieje krwawiąca, bolesna rana. Lou pożegnała się z Willem dwadzieścia miesięcy, jeden tydzień i dwa dni temu, i jeszcze nie doszła do siebie, choć nie można stwierdzić, że nie próbowała. ,,Kiedy odszedłeś" to powieść, w której Jojo Moyes przedstawia dalsze losy Lou Clark, roztrzepanej, zabawnej i ekscentrycznej młodej kobiety, której niezwykła historia skradła serca milionów czytelników na całym świecie, a jej literacki duch zawisł nad kontynuacją -pisarka naprawdę wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Czytelnicy z niecierpliwością oczekiwali premiery drugiego tomu opowieści. Część ją pokochała, część stwierdziła, że nigdy nie powinna powstać. Wśród czytelników pojawiły się zachwyty, ale były też gorzkie głosy rozczarowania i zawiedzione nadzieje. A ja? Ja znowu się popłakałam, choć nie bardzo rozumiem dlaczego. Popłakałam się ze wzruszenie, nie z rozpaczy, że książka jest słaba - żeby była jasność. Jojo Moyes mistrzowsko zmanipulowała moje emocje, jednak nie do końca podobał mi się sposób w jaki to zrobiła. ,,Kiedy odszedłeś" jest dobrą powieścią, ale lektura ,,Zanim się pojawiłeś" wywołuje o wiele bardziej złożone i silne emocje. Kontynuacja nie jest zła, jednak pozostaje w głębokim cieniu historii Lou i Willa.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania87
ania87
Przeczytane:2016-08-18,
Niestety często bywa tak,że kontynuacje książek czy filmów są o wiele gorsze od oryginału.Tak jest i w tym przypadku.Nie wzruszyłam się i nie płakałam jak bóbr, a nawet nie bardzo miałam ochotę doczytać do końca, bo z góry było wiadomo co się stanie i jaki będzie finał.Lou zmienia się o 180 stopni i wszystko co podobało mi się w jej postaci znika...Powieści nie ratuje nawet przystojny ratownik Sam. Na prawdę nie polecam. Lepiej uruchomić wyobraźnię i samemu sobie dopowiedzieć jakie były dalsze losy Lou. Uważam,że autorka również powinna zakończyć opowieść po "Zanim się pojawiłeś".
Link do opinii

Co dalej z dziewczyną w czerwonej sukience?

 

„Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj” – Louisa nie przypuszczała nawet, że tak proste słowa mogą okazać się tak trudne do zrealizowania. I ciężko jej się dziwić. Wydawało się, że Paryż będzie dla niej tylko jednym z przystanków w cudownym, pełnym perspektyw życiu. Tymczasem jest zupełnie tak, jakby dawna Lou w pasiastych rajstopach umarła w tamtym pokoju w Szwajcarii. Teraz jest tylko jej smutna i wściekła wersja. Wściekła nawet na Willa, który ją zostawił, przewracając jej świat do góry nogami. Wściekła, bo nie ma pojęcia, jak ten świat złożyć do kupy, żeby znowu było dobrze.

O kontynuacji „Zanim się pojawiłeś” usłyszałam jeszcze przed przeczytaniem pierwszej książki. Wówczas nie przywiązałam do tego większej wagi. Ale jak tylko zapoznałam się z tą cudowną historią, tytuł „Kiedy odszedłeś” budził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony byłam bardzo przywiązana do Lou i chciałam zobaczyć, co wydarzy się dalej, a z drugiej nie mogłam pojąć, czemu autorka zdecydowała się dalej ciągnąć opowieść, która powinna zostać nietknięta. Błagam, pani Moyes, niech pani nie mówi, że napisała drugą część dla kasy… – tak mniej więcej wyglądały moje myśli. Mimo ogromnego sceptycyzmu nie wytrzymałam i musiałam przeczytać kontynuację. O dziwo nie rozczarowałam się, co mnie bardzo mile zaskoczyło.

Dalszy ciąg losów Louisy Clark nie umywa się do swojej poprzedniczki, to na pewno. Wciąż nie jestem do końca przekonana, czy ten drugi tom był w ogóle potrzebny. Jednocześnie przyznaję, że dzięki niemu cała ta historia stała się pełniejsza i wreszcie (miejmy nadzieję) zamknięta. Mimo że „Kiedy odszedłeś” znajduje się co najmniej stopień niżej od „Zanim się pojawiłeś”, to wciąż przepiękna książka. Książka o żałobie, radzeniu sobie z nią, tęsknocie za zmarłą osobą, ale także o nadziei i nowych początkach. Jeśli którekolwiek z was kiedyś kogoś straciło, jestem pewna, że znajdzie w tej powieści odbicie samych siebie.

Niemal na samym początku autorka serwuje czytelnikowi pewną bombę, której przynajmniej ja się nie spodziewałam. To miłe, że mimo wszystko ta książka w paru miejscach mnie zaskoczyła, choć zupełnie tego po niej nie oczekiwałam. Do fabuły wkraczają nowe osoby i to one z reguły stają się centrum głównych wątków. Jednocześnie również dawne postacie nie zostały zapomniane. Pojawiają się Traynorowie, którzy na różny sposób próbują odzyskać siły po tragedii, mamy też okazję bliżej poznać rodzinę Lou, w szczególności jej rodziców. W zasadzie dopiero teraz mogłam ich wreszcie polubić, wcześniej odniosłam wrażenie, że są zbyt wymagający wobec starszej córki. Przez treść przewinął się także – choć bardzo szybko – Patrick-dupek, który nadal jest dupkiem. Jeśli zaś chodzi o samą Louisę, to jej postać ewoluuje na oczach czytelnika. Czytając, przechodzi się razem z nią przez liczne etapy zwątpienia, cierpienia, żalu, a później radości, ekscytacji i niecierpliwego oczekiwania na to, co dopiero nadejdzie.

„Kiedy odszedłeś” czyta się niesamowicie lekko i przyjemnie. Powieść nie należy do najcieńszych (blisko 500 stron), ale jakoś nie zwraca się na to uwagi. Styl jest wprost przesiąknięty różnymi emocjami, które bardzo mi się udzielały. Oj tak, pani Moyes zdecydowanie potrafi grać na uczuciach. W trakcie czytania często się uśmiechałam, a nawet zaśmiewałam cicho pod nosem, bo poczucie humoru pisarki często dawało o sobie znać. Chwilę później wzruszenie łapało mnie za gardło. Strasznie mi się to podobało. Chociaż sama fabuła nie obfitowała w nagłe zwroty akcji, to jednak poszczególne słowa bardzo do mnie przemawiały, przez co nie mogłam się oderwać.

Tę książkę zdecydowanie warto przeczytać. Nie wykluczam, że niektórzy, znając i kochając „Zanim się pojawiłeś”, będą czuli zawód po przebrnięciu przez drugą część. To już zdecydowanie nie jest to samo, to nie ten urok, który miał tom pierwszy. Ale powieść nadal daje do myślenia i napawa optymizmem, a tego chyba każdy z nas czasem potrzebuje. Miłośnicy dynamizmu mogą poczuć się szczególnie rozczarowani; tylko pamiętajcie, że to nie o to w tej książce chodziło. Myślę, że autorka z pełnym rozmysłem postawiła na stateczność i refleksję. I całkiem nieźle jej to wyszło.

Link do opinii
Jojo Moyes przyznała się do tego, że dzięki fanom i czytelnikom jej powieści napisała kontynuację losów Louisy Clark. Jestem z tego powodu niezmiernie ucieszona, ponieważ od początku Lou skradła moje serce. W ,,Kiedy odszedłeś" Lou próbuje żyć po śmierci Willa. Chociaż może żyć to za duże słowo, ponieważ najpierw obiecała mu, że coś zmieni, a teraz popadła w stagnację i dręczące wyrzuty sumienia nie pozwalają ruszyć do przodu. Jak zwykle życie Lou jest pokręcone, a upadek z dachu powoduje nie tylko nawiązanie nowych znajomości, ale też wzbudzenie w bliskich strachu o jej życie. Powieść wypełniona jest emocjami. Balansujemy na linii, popadając w skrajności w skrajność. Raz zaśmiewałam się w niebogłosy, wybuchałam wręcz niekontrolowanym śmiechem, by za chwilę przecierać oczy ze zdumienia, a potem lekko pociągać nosem. Chociaż śmiech może nie być na miejscu, bo autorka skupiła się na żałobie oraz ukazaniu sposobów, aby ją przetrwać i przeżyć. Temat śmierci jest bardzo delikatny, bo przecież pozostawia w człowieku nie tylko żal i smutek, ale też wściekłość. Na osobę zmarłą, na Boga, na okoliczności i na kogoś, kto się tylko nawinie. Bo już nigdy nie usłyszymy jej śmiechu, nie zobaczymy jej sprzątające, bałaganiącej, po prostu żywość, której czujemy obecność, zapach. Nagle zdajemy sobie sprawę, ze nie mamy do kogo się odezwać, przytulić, krzyknąć. A czasem nawet nie mamy okazji, żeby się pożegnać i powiedzieć jak bardzo była dla nas ważna. Lou nie radzi sobie ze śmiercią Willa, ale ona chce udowodnić wszystkim, że jest inaczej i że doszła do siebie. Ale w głowie ciągle kłębią się myśli i dręczą wspomnienia. Skutkiem jest zapisanie się do grupy wsparcia, w której uczy się na nowo cieszyć. W jej życiu pojawiają się także nowe osoby. Lily, która sprawia niemałe problemy wychowawcze, a także przystojny ratownik Sam. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu znajdę chwilę, aby poznać dalsze losy Lou. Było to niczym spotkanie po latach, ze starą znajomą, chociaż stosunkowo niedawno przeczytałam ,,Zanim się pojawiłeś". Jojo Moyes kolejny raz mnie usatysfakcjonowała, ale tym razem nie wpadłam w depresję i zagrała moimi emocjami. Pojawiły się nie tylko smutne momenty, ale również te bardziej wesołe i śmieszne dialogi. Uwielbiam książki pisarki, bo są naprawdę mądre. Problemy z jakimi zmagają się bohaterowie są w 100% realistyczne. Zadaniem Moyes jest pokrzepianie naszych serc. Na szczęście to nie jest kolejny łamacz serc. Podsumowując liczę na to, ze autorka znów posłucha swoich fanów i napiszę kolejną kontynuację, bo znów pozostawiła otwarte zakończenie. Wam serdecznie polecam, bo jest to niezwykle ciepła, wzruszająca i dająca nadzieję powieść. http://reading-mylove.blogspot.com/2016/07/jojo-moyes-kiedy-odszedes.html
Link do opinii
kingaczyta.blogspot.com Po genialnej części pierwszej od razu sięgnęłam po kontynuację. Byłam ciekawa, co autorka wymyśli dalej po tym, jak uśmierciła głównego bohatera. Pełna nadziei zaczęłam czytać. I się mocno rozczarowałam, bo "Kiedy odszedłeś" to książka na którą nie warto marnować czasu. Ale po kolei. Lou jest załamana po śmierci Willa. Próbuje jakoś ułożyć sobie życie i pogodzić się ze stratą ukochanego. Lou ma swoje mieszkanie, ale czuje się w nim samotna, pracuje na lotnisku w irlandzkim barze i zmuszona przez ojca chodzi na spotkania grupy wsparcia dla osób w żałobie. Jej życie wydaje się bezcelowe. Aż pewnego dnia zjawia się u niej Lily - nastolatka, która twierdzi, że jest córką Willa. Z przykrością muszę to napisać, ale uważam, że ta kontynuacja w ogóle nie powinna powstać. Pierwsza część była przepiękna, wzruszająca i niezwykle wciągająca. A ta? Dla mnie okazała się jednym wielkim nieporozumieniem i naprawdę nie wiem, co autorka chciała mi przekazać. Podczas czytania miałam wrażenie, że pani Moyes chyba sama nie miała pomysłu na dalsze losy Lou bez Willa, a kontynuację napisała dla pieniędzy. Ja nie potrafiłam się w ogóle wciągnąć i spoglądałam tylko, ile stron zostało mi do końca. W pewnym momencie byłam bliska jej porzucenia, ale mimo wszystko moja sympatia do Lou zwyciężyła i męczyłam się do samego końca. Z bohaterów również nie jestem zadowolona. Lou bardzo polubiłam w pierwszej części, a po obejrzeniu filmu to już w ogóle. Tutaj jednak to już nie jest ta sama bohaterka. Rozumiem jej przygnębienie i pustkę po stracie ukochanego, ale niektóre zachowania były kompletnie do niej niepodobne, a ja odniosłam wrażenie, że autorka chce ją zmienić na siłę, żeby pasowała do jej nowej historii. No i wielokrotnie miałam ochotę kopnąć ją w tyłek, żeby w końcu się ogarnęła i wzięła w garść. Bo ile można czytać użalania się nad sobą? Jest jeszcze Lily, córka Willa. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak ta dziewczyna mnie denerwowała. Nie mogło być inaczej; rozkapryszona, sprawiająca kłopoty wychowawcze nastolatka, zagubiona w wielkim świecie i aż prosząca się o kłopoty. Nie zaakceptowałam jej do samego końca. Podobał mi się za to wątek rodziców Lou, bo można było się pośmiać z nowej, feministycznej odsłony jej matki. Ale z drugiej strony to niewiele on do lektury wnosi. O "Kiedy odszedłeś" z pewnością szybko zapomnę, ale może to i dobrze. Ta książka to zlepki różnych wątków, które niekoniecznie udało się autorce połączyć w jedną całość. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to jedna z najgorszych, jak nie najgorsza, kontynuacji jakie kiedykolwiek czytałam.
Link do opinii
Recenzja zawiera SPOILERY dotyczące poprzedniej części. W "Zanim się pojawiłeś" poznaliśmy dwoje bohaterów, którzy na swój sposób zostali doświadczeni przez życie. Will po niefortunnym wypadku został skazany na wózek inwalidzki, który zamknął przed nim wrota do kariery. Zamknął się wobec całego świata i nie miał zamiaru żyć. Lou została jego opiekunką, jednak jej miejsce w domu rodzinnym chłopaka znaczyło znacznie więcej. Młoda, ładna dziewczyna starała się przekonać Willa, że świat i życie czeka na niego z otwartymi rękami i to jego zadaniem jest przyjąć to, co mu oferują. Ich uczucia do siebie zaczęły się zmieniać, a oni oboje powoli odnajdywali sens w sobie nawzajem. Jednakże dla głównego bohatera podjęta wcześniej decyzja okazała się wyznacznikiem życiowym i nic ani nikt nie dał rady powstrzymać go przed nieuniknionym. Przed śmiercią. Od tej pory Lou próbuje żyć sama, stara się odnajdywać w nowej codzienności bez niego i szuka swojego miejsca, w którym będzie czuła się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Po tak znaczącej utracie dziewczyna również ma spory problem aby otworzyć się na innych ludzi i na nowe doświadczenia. Wszystko dzieje się stopniowo, a Lou poznaje inne zakamarki świata. Czy będzie w stanie pokochać kogo innego tak, jak kochała Willa? Czy da radę żyć sama i nie wspominać ciągle swojej dawnej miłości? Na jej drodze czekają sprawy, których w ogóle się nie spodziewa. "Jak ona mogłaby pojąć, że jego utrata była dla mnie czymś takim, jakby ktoś przestrzelił mnie na wylot, zostawiając otwartą dziurę, ciągle boleśnie przypominającą mi o braku, którego nigdy nie uda mi się wypełnić?" Śmierć Willa dosadnie dotknęła nie tylko Lou, lecz pogrążyła całą jego rodzinę w smutku i beznadziei. Jego rodzice nie potrafią ułożyć swojej codzienności tak, aby stali się szczęśliwi. Każde z nich na swój sposób radzi sobie ze śmiercią swojego dziecka, radząc się i szukając pomocy w różnych ramionach. Mimo wszystko ostatnimi czasy to właśnie Lou była z nim najbliżej i w ciągu pół roku zdążyła poznać go lepiej niż jego najbliższa rodzina. Znaleźli swój wspólny, jedyny i niepowtarzalny język, który rozumieli tylko oni. Byli w stanie dzielić się ze sobą dosłownie wszystkim, a ich codzienność dzięki temu nabrała kolorowych barw. Piękna historia nie może jednak skończyć się za dobrze i po Willu pozostał jedynie smutek i cudowne wspomnienia. W "Kiedy odszedłeś" czytelnik może śledzić dalsze poczynania zarówno ukochanej mężczyzny, jak i rodziny oraz przyjaciół, których dotknęła strata. "Kochałam mężczyznę, który otworzył przede mną cały świat, ale sam nie kochał mnie na tyle, aby w nim zostać." "Kiedy odszedłeś" to opowieść o ludziach, którzy podnoszą się po utracie bliskiej osoby. Szukają swojego miejsca i sensu w życiu, biegną za każdym najmniejszym promykiem, który zwiastuje im lepsze jutro. Jednakże nie każdy z nich potrafi poradzić sobie z odmienną codziennością i nawet drobna czynność jest w stanie doprowadzić ich do łez. Lou oraz rodzina Willa jest zaskoczona przez los i ma okazję przeżyć coś, co nigdy im się nawet nie śniło. Pomimo, że wywołuje to w nich niemały szok, ich życie jest w stanie powoli brnąć ku lepszemu. Jednak czy Lou na pewno potrafi poradzić sobie z nową rzeczywistością i znajomościami? "Zanim się pojawiłeś" skradło moje serce już od pierwszych stron i historia już od dawna obecna jest w mojej podświadomości. Za każdym razem wspominam ją niesamowicie mile, wzruszająco oraz niepowtarzalnie. Po kontynuacji spodziewałam się nieco więcej, jednak nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobała. Styl autorki w dalszym ciągu jest lekki i bardzo przyjemny w czytaniu, a powieść dostarcza czytelnikowi wiele zabawnych i komicznych momentów. Miło było poznać dalsze losy bohaterów, ich zmagania z nowym życiem i utratą Willa. Książka była ciekawa, jednak nie wciągnęła mnie tak bardzo jak część pierwsza i nie przyniosła mi tak wielu emocji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Vilsa
Vilsa
Przeczytane:2016-07-03,
Z przykrością muszę stwierdzić, że Lou, którą uwielbiam w "Zanim się pojawiłeś" to już nie Lou... Jestem zła, bo autorka zrobiła z niej kogoś, kim według mnie nigdy nie była. Najbardziej mierziła mnie wzmianka na samym początku o tym, jak Lou dopuszcza się przygodnego seksu. Naprawdę? Po tym wszystkim? Z całą tą bolesną pamięcią o Willu? Nie sądzę, że tak postąpiłaby tamta Lou (mimo, że przecież to autor powinien najlepiej znać swoją postać). Doskonale rozumiem za to całą zmianę nastroju Lou - jej depresję i żałuję, że zostało to tak mało pociągnięte, zabrakło tego, co Will po sobie zostawił, tych wszystkich wskazówek dla Lou. Piękne były te iskierki pamięci - scena z rajstopkami, kiedy Lou dostała swego rodzaju ataku, mówienie o nim, no tylko mało, mało... Dalej, Moyes, strasznie zagmatwała wprowadzaniem niesympatycznych i trochę naciąganych postaci, do samego końca, mimo pozytywnej przemiany, nie zdołałam polubić bohaterki. Kolejną rzeczą jest wprowadzanie wątku miłosnego... Nie wiem, czy Lou jest gotowa, mimo, że kiedy o niej czytałam wydawała się być szczęśliwa. Cieszę się jednak, że trafiła na kogoś tak dobrego, niestety wtedy przychodzi zakończenie. Rozczarowałam się. Tęsknię za Willem... I za Lou, dawną zwariowaną Lou...
Link do opinii
Wszystkie wydarzenia związane z Willem jakie miały miejsce w rodzinnym miasteczku Louisy zmuszają ją do wyjazdu, by plotki, oskarżenia i ludzie nie zjedli jej żywcem. Zaczyna podróżować po świecie, by po części dotrzymać obietnicy złożonej Willowi, a po części by uciec przed cierpieniem i żałobą. Niestety w końcu dochodzi pod ścianę i zatrzymuje się w Londynie, gdzie kupuje mieszkanie i podejmuje się pracy w barze na lotnisku. Życie jakoś się toczy, choć ona bardziej istnieje niż żyje, ale czas niestety nie staje w miejscu. Wszystko się zmienia, kiedy dochodzi do wypadku, a Lou dowiaduje się jeszcze jednego faktu z życia Willa. Czy Lily zrozumie, jak ważnym był człowiekiem w jej życie? Jak ona poradzi sobie z jego śmiercią i niebezpieczeństwami w świecie? Czy Lou wyjdzie ze swojej bańki, pójdzie naprzód, uratuje jedno z ważnych dla niej istnień? Jakie w tym będą zasługi nastolatki, jakie terapii, a jakie przystojnego ratownika? Książkę przeczytałam zaraz po pierwszej części, przez co utrzymałam ciągłość wydarzeń i z tego powodu jestem ogromnie szczęśliwa. Jednak tytuł drugiej części sprawił mi zawód, ponieważ otrzymałam ją zanim zdążyłam przeczytać pierwszą i było to dla mnie oczywiście spoilerem. Jednak mimo wszystko za lekturę zabrałam się z ogromnym zapałem, bo bardzo interesowało mnie co się stało z Lou. Z książki jestem bardzo zadowolona, choć nie do końca spełniła moje oczekiwania. Ostrzegano mnie przed dalszym ciągiem tej historii, jakoby byłby wymuszony, ciągnięty na siłę. Niestety po części muszę się z tym zgodzić, czytając ma się wrażenie, że autorka po prostu pisze, by cokolwiek nabazgrać, a nie by cokolwiek nowego wnieść. Jednak nie żałuję ani minuty spędzonej na tym czytaniu, nawet najmniejszych szczegółów, bo Moyes skupiła się tutaj na uczuciach po utracie, a ja lubię, kiedy autorzy próbują rozgryźć stan emocjonalny swoich bohaterów. Tutaj pragnę zaznaczyć, iż Louisa w tej oto części nieco mnie denerwowała swoim niezdecydowaniem. Rozumiem, że można cierpieć i nie iść w przód, ale proszę, cofać się też nie należy i rozczulać się nad sobą, jakby była jedyną osobą cierpiącą na świecie. Za to Lily, to dziewczyna, którą polubiłam od pierwszego spotkania. Od początku wiedziałam, że za jej złym zachowaniem kryje się jakaś smutna historia i współczułam jej całym sercem. Wracając również do recenzji mojej pierwszej części, Pani T. tutaj mnie miło zaskoczyła. Wzięła się w garść i przyjęła odpowiedzialność jaka na nią spadła z ulgą i szczęściem. Nie wypięła się, tak jak to robiła wcześniej. Natomiast Pan T. zawiódł tym razem na całej linii. Jego i Delli nie mogłam znieść od początku. Jeśli chodzi o wątki, najbardziej rozbawiały mnie te z rodzicami Lou, którzy w tym wieku mają jeszcze siłę na takie zmiany, to było naprawdę pocieszające. Podsumowując, książka była ciekawym doświadczeniem i choć zakończenie całkowicie nie przypadło mi do gustu, wyobrażałam sobie, że będzie inaczej, to i tak miło było, że Louisa w końcu odnalazła jakiś cel. Autorka pozwoliła resztę powieści pozostawić naszej wyobraźni, za co bardzo dziękuję. Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Link do opinii

Po długim czasie, udało mi się w końcu sięgnąć po 2 część z serii "Lou Clark". Byłam ogromnie ciekawa, jak potoczyły się losy bohaterki i jak odnalazła się w tej, całkiem nowej dla niej rzeczywistości. 

 

Louisa, to młoda kobieta, która musi nauczyć się żyć na nowo. Po utracie ukochanego Willa, nie może znaleźć swojego miejsca na ziemi. Tęsknota i przejmujący smutek, nie pozwalają jej iść naprzód i zacząć nowy etap swojego życia. Jednak pamiętając obietnicę, jaką złożyła ukochanemu przed śmiercią, stara się robić małe kroki do przodu. Te mają przybliżyć ją do nowego, pełnego barw życia. Gdy dziewczynie udaje się wyjść cało z bardzo poważnego wypadku, zaczyna postrzegać pewne sprawy inaczej. I tak poznaje przystojnego ratownika Sama. Jednak czy będzie gotowa na nową relację? Pojawia się też 16-letnia Lilly, która wywróci świat Lou całkowicie do góry nogami. Jak w nowych sytuacjach poradzi sobie Clark? Czy będzie potrafiła pokonać swoje lęki? Czy znowu się zakocha? Jak potoczy się jej znajomość z Samem? Jak wpłynie na nią znajomość z Lilly? Czy Louisa podejmie w końcu, ważne decyzje, mogące odmienić jej los? Czy uda jej się osiągnąć tak zwany spokój duszy? Odpowiedzi na te wszystkie pytania, poznacie czytając tę część. 

 

Mialam długą przerwę pomiędzy 1 a 2 częścią. Jednak doskonale pamiętałam, gdzie zostawiłam bohaterów i dalej mogłam iść z nimi do przodu. Razem z Lou odkrywałam świat na nowo. Poznawałam jej smutki, troski oraz radości. Uczyłam się razem z nią odnajdywania się w całkowicie nowych dla niej sytuacjach. Bardzo się zżyłam z Lou, dlatego też się z nią utożsamiam. Podziwiam ją za to, że potrafiła się podnieść po tak ogromnej stracie. Na dodatek odrzucenie że strony najbliższych również jej nie pomagało. Jednak pomimo wszelkich trudności, starała się iść z uśmiechem na ustach. Podjęła się zadań, za które większość nie wzięłaby żadnej odpowiedzialności. Jednak swoją postawą i charakterem, potrafiła przekonać do siebie nawet najbardziej zatwardziały osoby. 

 

Ta lektura nie jest tylko książką o smutnej miłości czy tęsknocie. Jest też nowym początkiem szukania swojego miejsca na ziemi. Jest to książka pełna nadziei i perspektyw na lepsze jutro. Pozycja jest przepełniona całą gamą emocji. Czyta się ją z dużą ciekawością i z podziwem dla głównej bohaterki. Fabuła pozycji jest spójna i jest podzielona na rozdziały. Nie czytałam za dużo książek autorki, jednak już mogę stwierdzić, że bardzo podoba mi się jej styl. Wiem, że z pewnością sięgnę jeszcze nieraz po lektury tej pisarki. Tę część jak i całą serię bardzo Wam polecam ;) a pozycji tej przyznaję 9 ?????????/10 punktów

Link do opinii
Avatar użytkownika - runner_book
runner_book
Przeczytane:2022-01-07, Ocena: 5, Przeczytałam,

Trochę zakręcona powieść. Początek trochę wolno się rozwija i bardzo pogmatwany. Na szczęście kolejne rozdziały bardzo wciągają. Czy Lou znajdzie swoją miłość po Willu? Polecam poczytac.

Link do opinii
Avatar użytkownika - mariajar
mariajar
Przeczytane:2021-06-01, Ocena: 5, Przeczytałam,

Lou Clark po smierci ukochanego stara sie zyc najlepiej jak umie ale wspomnienia nie daja jej tak naprawde zyc. Dziewczyna stara sie zapomniec ale to nie takie latwe. Po smierci Willa Lou poznaje wiele skrywanych przez niego tajemnic a takze te o ktorych on sam nie mial pojecia gdy zyl. Ciekawa do bolu szczera i zaskakujaca ksiazka. Swietnie napisana. Autorka probuje pokazac jak radzic sobie z zaloba po stracie kogos bliskiego i jak o nim pamietac nie wpadajac w rozpacz.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jagna1978
jagna1978
Przeczytane:2020-07-26, Ocena: 4, Przeczytałam,

Jest to ciag dalszy ciag" Zanim sie pojawiłeś".Po przeczytaniu pierwszej czesci bylam ciekawa jak bohaterka poradzi sobie po utracie ukochanego .Lou z tryskajacej zyciem dziewczyny staje sie smutna posepna osobka zatopiona w żalobie po Willu.Nie mamy tu juz tak smiesznych sytuacji jak w pierwszej czesci ale sa zaskakujace momenty i watki ,ktore nie pozwola sie nudzic.Troche wiecej spodziewalam sie po tej czesci ale i tak jest warta przeczytania.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kumbrysia
Kumbrysia
Przeczytane:2020-04-15, Ocena: 5, Przeczytałam,

Jest to kolejna książka, którą polecam wszystkim fanom Moyes.
„Nie myśl o mnie za często.
Po prostu żyj dobrze – po prostu żyj”. O to prosił Lou Will zanim odszedł. Czy Lou zrobi to o co prosił. Musisz się przekonać czytając książkę . Napewno przeprowadza się do Londynu i kupuje mieszkanie za pieniądze od Willa. Czy poznanie nowych przyjaciół pomoże jej po stracie , czy wogole jest recepta na poradzenie sobie że strata osoby bliskiej. 

Polecam książka warta uwagi .

Link do opinii
Inne książki autora
Dwa dni w Paryżu
Jojo Moyes0
Okładka ksiązki - Dwa dni w Paryżu

Paryż jest zawsze dobrym pomysłem,nawet jeśli nic nie idzie zgodnie z planem... Zanim zdążyła się zastanowić, weszła do biura podróży i kupiła...

Moje serce w dwóch światach
Jojo Moyes0
Okładka ksiązki - Moje serce w dwóch światach

Josh ma spojrzenie zupełnie jak Will. Ten sam uśmiech, ten sam kolor włosów. Lou zaniemówiła, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Czy to możliwe, że istnieje...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Nóż
Salman Rushdie
Nóż
Szpital św. Judy
M.M. Perr
Szpital św. Judy
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Smugi
Małgorzata Starosta ;
Smugi
Krypta trzech mistrzów
Marcin Przewoźniak
Krypta trzech mistrzów
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy