Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad istnieniem miejsc, w których to zmarli sprawują władzę?
Oczywiście nie mam tutaj na myśli miejskich nekropoli.
A raczej obszary, które związane są z jakąś ludzką tragedią, dawno zapomniane, owiane złą sławą, których wydarzenia z przeszłości urosły do miana legendy, przekazywane z pokolenia na pokolenia.
W której byt z nieokreślonych przyczyn nie może przedostać się na drugą stronę. Pozostając na ludzkim padole w cieniu rozpaczy, rozgoryczenia w cieniu tragedii, karmiąc się złem wyrządzonym śmiertelnikom. Czekając na sprawiedliwość, która nie zawsze idzie w parze z ludzkim rozumowaniem.
Franek Kamiński to dwudziestosiedmioletni chłopak, któremu w życiu towarzyszy ukochany pies "Mieszko"- polski owczarek nizinny. Zawsze wiernie czekający na powrót swojego pana z pracy.
Na co dzień skromy, wyważony lubiany przez kolegów i koleżanki z pracy. Pomimo swojego wykształcenia jakie udało mu się osiągnąć, nie spełnia się w zawodzie dziennikarza, a obecna profesja jaką się zajmuje to kurier.
Jak to w każdym wykonywanym zawodzie przychodzi taki okres w życiu, że człowiek potrzebuje odpoczynku. Pragnie oderwać się od codziennej rutyny, uciec przed natłokiem myśli. Nie inaczej jest u Franka, który z dnia na dzień postanawia udać się na wspomniany odpoczynek. Dwutygodniowy urlop.
Pełni nadziei na regenerujący odpoczynek będzie szybko musiał się pogodzić z faktem, że los zapisał mu inny plan. Wszystko przez nawigację, która w pewnym momencie pogubiła się zupełnie i spowodowała, że zirytowany Franek musiał odpocząć pośród ciemnego lasu, z dala od cywilizacji we własnym samochodzie. Los bywa przekorny i tym razem wyciągnął rękę do młodego mężczyzny.
Franek poznaje uroczych staruszków, którzy przygarniają go pod swój dach. Małżeństwo zdecydowanie nadrabiało swoją życzliwością i gościnnością, tworząc przyjazną atmosferę.
Franek Kamiński szybko będzie musiał się przekonać, że wspomniany los zaczyna z nim zdecydowanie pogrywać, a zakładane plany są bardziej złożone niż mogłoby się wydawać.
"Krzyk ciszy", to nie tylko jak sugeruje tytuł-bezgłośne wołanie o pomoc.
To zdecydowanie złożona historia, która spisana została zaledwie na 250 stronach.
Czy w tej skromnie liczbie można przekazać ciekawe emocje?
Możnaby się pokusić o stwierdzenie, że z każdą następną stroną przechodzimy do kolejnej fazy, w której wzrasta napięcie. Początkowo mamy wrażenie, że cały horror dzieje się w głowie głównego bohatera skrywającego traumatyczne przeżycia z przeszłości. Który wizualnie na zewnątrz sprawia wrażenie, że jakoś się trzyma. Pomimo, że odrobinę dystansuje się od ludzi, jego poprawna filozofia życiowa zakazuje mu dzielić się swoimi przeżyciami. Buduje mur dookoła swojej osoby, za który dostęp mają nieliczni. A za którym zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które sugerowały by, że w takim tempie skończymy wraz z głównym bohaterem na odpowiednim oddziale w specjalnym stroju przygotowanym dla takich gości. Wszystko przez stopniowe podsycanie emocji. Delikatnie, subtelnie, stopniowo od niewinnych odgłosów, skrzypnięć drzwi, kroków, powiewu firanki czy tym podobnych zjawisk, które teoretycznie szybko można wyjaśnić w logiczny sposób.
Kolejną fazą są na wewnętrze rozterki bohatera, z których wypływa również masa emocji. Autor skrzętnie utrzymuje tajemnicę odnoszącą się do traumatycznych przeżyć z przeszłości Franka, które rzutują na jego przyszłość. W odpowiednim momencie czytelnik w ciekawy sposób poznaje życiorys bohatera. Wspomniany otaczający mur zaczyna powoli zanikać i pojawia się nadzieja, która ma istotny wpływ na dalszą fabułę. Dodatkowym smaczkiem jest poruszony motyw męskiej przyjaźni, zaufania, który również jest bardzo ciekawie przedstawiony.
I ostatnia faza kiedy wiemy, że mierzymy się z czymś co jest nienaturalne, przesiąknięte złem, czymś co utrzymywało nas przez długi czas w iluzji. Wszystko oparte na kanwie legendy, prawdopodobnie również wymyślonej przez samego autora. Dzięki czemu zabiera nas do wydarzeń z przeszłości, a ta podróż jest kluczem do rozwiązania tajemniczej zagadki, która dotyczy pensjonatu.
Odrobinę brakowało mi rozwinięcia pewnych pojawiąjących się elementów w fabule. Mam na myśli pojawiający się pamiętnik, który w moim przekonaniu nie do końca był wykorzystany jako jeden z atrybutów całe historii. Żałuję również, że Piotr Łatacz nie pokusił się o te kilka dodatkowych stron i nie dołożył czegoś jeszcze do treści. Jak na przykład sprecyzowanie miejsca akcji, która pozostaje tak do końca nieznana, nawet jeśli miałaby być fikcyjna. I odrobinę nie zwiększył interakcji ze swoim nieodzownym pupilem. Zakończenie można podzielić na dwa etapy - drugi zdecydowanie bardziej zaskakuje.
W moim odczuciu i zgodnie z moim sumieniem śmiało mogę polecić tę książkę. Nie tylko miłośnikom grozy, horroru, strasznych opowiastek, ale również miłośnikom historii o prawdziwej przyjaźni czy miłości, która jest jednym z elementów całej układanki. I ironii losu, który jak skrupulatny księgowy zawsze upomni się o to co w jego przekonaniu mu się należy.
Życzę udanego wypoczynku przy książce!
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-01-13
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 250
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię: