Niektórzy powinni mieć zakaz używania alfabetu, powinno się zabrać takim ludziom literki. Odizolować ich od kartki, długopisu, komputera. Zniwelować możliwość posługiwania się słowem.
Dlaczego? Powód jest jeden i bardzo prosty. Rozdzierają serce, wnikają w duszę, zostają w nas już na zawsze...
Nie wiem czy potrafię napisać subiektywną opinię do twórczości Kai. Z jednej prostej przyczyny - ona ma już stałe miejsce w moim sercu ( myślicie, że mogłabym jej naliczyć jakiś abonament za to?). W końcu jeśli coś już pokochamy pozostaje z nami na zawsze. Tak zwyczajnie, po prostu, od serca.
"tylko
nie łap mnie wtedy za serce
bo może być jak zwał tak zwał
wszystko
bo przestrzeń nie rożni się od przepaści kolorem
tylko wiatrem"
Wiedźma niestety (albo stety) przepadła z kretesem jeśli chodzi o twórczość Kowalewskiej. Nie ma się co dziwić - dziewczyna wie co robi - a raczej pisze - jak pisze i jakie emocje wysyła w świat. Nie wiem czy jest to wyjątkowa zdolność odczuwania i nazywania emocji, ale Kaja robi to w mistrzowski sposób. Trafia w moje serce, przebija się przez duszę, rozbija mnie na cząstki elementarne, aby potem, na koniec złożyć emocjonalnie w jedną całość. W każdym razie zawsze po sięgnięciu po jej książkę bujam w innej materii przez kilka następnych dni, a słowa odbijają się echem w mojej głowie.
"nie mogę chodzić
przegięły mnie wczoraj słowa jak hantle
bez litości"
Zaczynając podróż przez "Łąki" Kai wiedziałam, że nie będzie to lekka przygoda dla mojego serca. Nie dałam się zwieść subtelnej i delikatnej okładce ( przepiękna jest!), która zachęca i kusi. Z jednej strony minimalizm i prostota, a z drugiej delikatność, subtelność, kruchość...
"za-bujałam się
w starym fotelu ze wspomnień wiklinowych chwil
atramentem
zapiszę ciebie na zawsze
i ręce
czy wiesz ile pocałunków pomieści serce?"
Wewnątrz tego urokliwego dzieła znajdziemy nie łąkę, ale całe pola emocji. Strona za stroną będziemy doświadczać innych odczuć, słodko-gorzkich momentów, trafnie dobranych uczuć, idealnie nazwanych doznań. I śmiało można napisać, że nie jest to egzaltacja, przesada. Kowalewska nie pojechała twórczo na potrzebę wydania kolejnej książki. Ona po prostu taka jest - prawdziwa jak to co czytamy, to co zostało wydane spod jej pióra.
"żyć tak
aby nie oddychać na skróty
oddychać tak
aby żyć na prawdę"
Nie skończyłam filologii polskiej, ani innych pokrewnych kierunków abym mogła wyrazić się profesjonalnie i rzeczowo w kwestii literackiej, odnośnie związków frazeologicznych, lingwistycznych zabiegów, które wykorzystała Kaja czy w temacie sound lingwizmu i innych podobnych określeń (zerżnięte z książki). Natomiast jestem zwykłym czytelnikiem, kobietą, która ma swoje emocje, na swój sposób czuje i przeżywa słowa.
"Wolność jest wtedy, kiedy nikt nie zamyka ci skrzydeł."
Jasne, przez każdego z nas "Łąki mi love" będą interpretowane inaczej i jest to jak najbardziej naturalne zjawisko. Doświadczamy innych przeżyć, inaczej czujemy, inaczej myślimy. Jednak każdy z nas na Łąkach Kai pozna Kwiat Smutku, Kwiat Tęsknoty, Kwiat Miłości, Kwiat Samotności, Kwiat Szaleństwa, Kwiat Bólu, Kwiat Rozpaczy, Kwiat Szczęścia, Kwiat Grzechu Motyle z Brzucha i Niebo ( nazwy kwiatów stworzone ma potrzebę recenzji). Dla każdego to będzie indywidualne i bardzo personalne doświadczenie. Jednak nie zabraknie miejsca dla subtelności, bezpośredności i nieprzewidywalności. To typowe cechy charakterystyczne tego rodzaju twórczości. Mam wrażenie, że Kaja nie tyle bawi się słowem co się nim delektuje. Robi to tak intensywnie i tak od serca, że niejednokrotnie możemy znaleźć/wyczuć ukryte między wersami szaleństwo.
"napisz o strachu
chcę wiedzieć jak wygląda twój strach
jakiego bywa(sz) koloru
i na czyje chorujesz usta
napisz o kwiatach
może zrozumiem ich mowę
będą mnie w oczy łaskotać
ludzkim głosem
napisz o muzyce
chcę rozpoznać czy tańczysz
w deszczu
napisz o tęsknocie
chcę wiedzieć czy mnie jeszcze słyszysz"
Grzechem byłoby nie wspomnieć jeszcze o książce od strony wizualnej. Nie potrafię się zdecydować czy piękniejsza jest pod względem estetycznym czy przez emocje jakie wywołuje. Niemniej jednak każdy rozdział zaczyna się od przepięknego zdjęcia, które nadaje klimat rozpoczynającej się podróży. Czy wspominałam już, że uwielbiam czarno-białe zdjęcia? Tym bardziej ciepło zrobiło mi się na sercu widząc, że są one w takim właśnie klimacie.
Tak jak wspominałam - ktoś, kto wejdzie w świat słowa Kai Kowalewskiej nie będzie umiał otrząsnąć się i wrócić do swojej rzeczywistości. W związku z tym nie potrafię napisać subiektywnej opinii.
I co ja mogę Wam jeszcze powiedzieć? Kowalewska po raz kolejny kusi i szaleje. W swój charakterystyczny sposób pełen niebanalności maluje łąki niczym artysta. Czaruje. Hipnotyzuje. Uwodzi czytelnika. Po prostu magia słowa.
Cieszę się, że Kaja nie spoczywa na laurach, a najnowsza jej książka jest dopracowana do perfekcji w każdym aspekcie. Że nadal tak samo porusza serce i gra na wszystkich strunach duszy. Że wywołuje łzy, te gorzkie jak i słodkie. Bo jest prawdziwa, a nie ukryta za maską zbudowaną z słowa. Taki sam człowiek jak Ty czy ja...
Wydawnictwo: inne
Data wydania: b.d
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 0
Dodał/a opinię:
ulus7777
„Niebospiecznik” Kai Kowalewskiej, filologa polskiego i psychologa, autorki powieści metafizycznej „Play listy…” oraz trzech...
Czy jedno nieodebrane połączenie może zrujnować przyszłość na wieki wieków? Czy jeden odebrany telefon to zbrodnia? Kilka telefonów. Kilka postaci....