Nekrofil, morderca, a tak prywatnie zwyczajny człowiek, niczym niewyróżniający się mężczyzna, „chudy październik” jak mówili o nim operacyjni — Edmund Kolanowski. Podziwiam tych, którzy przesłuchiwali Edmunda za stalowe nerwy, za cierpliwość, którą mu okazywali. Podziwiam świadków wizji lokalnych, w których ze szczegółami nekrofil opowiadał co i jak robił z ciałami martwych kobiet, jak opowiadał o przebiegu późniejszych morderstw, m.in. jedenastoletniej Alinki. To była bardzo trudna sprawa, wycieńczająca psychicznie i co w książce doskonale widać.
„Martwe ciała” jest reportażem bardzo szczegółowym, poznajemy kulisy śledztwa, metody, jakimi w latach 80 posługiwali się policjanci, by rozpracować, „rozkuć” podejrzanego, w końcu przebieg rozprawy sądowej wraz z opiniami biegłych z zakresu psychiatrii, wyrok. Jednak duet Larek/Ciszak potrafi wszystkie fakty przekazać tak, że książkę czyta się, jak rasowy kryminał, choć w tym wypadku, biorąc pod uwagę tematykę, to bardziej thriller. Krótkie zdania, urywane myśli i ta gęstniejąca ze strony na stronę atmosfera. Nie trzeba ubarwień, nie trzeba dodatkowych bodźców, bo zbrodnie Edmunda same w sobie budzą grozę, jednak spacer po cmentarzu i rozmowa autora z Anną, koleżanką zamordowanej Alinki, sprawia, że do faktów dochodzi wymiar emocjonalny, a to bardzo działa na psychikę czytelnika. Polecam, ale ostrzegam, że momentami jest drastycznie.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2019-06-27
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 300
Tytuł oryginału: Martwe ciała
Dodał/a opinię:
red_sonia