Dziś opinia kolejnej świątecznej książki, mianowicie "Miłość w płatkach śniegu" Doroty Milli.
Albert jest posiadaczem czterech pięknych i zgrabnych córek. Mimo, że już dawno wyrosły na dorosłe kobiety ani myślą się ustatkować. Gdy zmartwiony ojciec spotyka swojego przyjaciela sprzed lat, wpadają na genialny pomysł. Mianowicie syn Wacława, Konrad ma się oświadczyć jednej z córek Alberta podczas wspólnych świąt. W innym razie każdy z nich odetnie swoje dzieci od funduszy. Czy z takiego niecnego planu może narodzić się miłość?
To jedna z najdłuższych książek świątecznych jakie miałam okazję czytać. Każda z córek Alberta jest jedyna w swoim rodzaju. Razem są praktycznie niezwyciężone i zdeterminowane by walczyć o swoją niezależność. Podchodzą do pomysłu ojca wręcz z odrazą. Co jest przyczyną wielu zabawnych zdarzeń. Na to wszystko cioteczka Gabriela i jej ciągłe pretensje sprawiły, że przy czytaniu nie można się nudzić. Finał historii odbywa się w święta. Jest magicznie, nastrojowo i wszystko kończy się dobrze. Ale ja nie poczułam tej magii. I w sumie nie wiem czemu, bo ta książka miała wszystko co mieć powinna. Fabuła działa się we współczesności, ale jakoś z tymi duszyczkami, powłóczystymi sukniami i innymi wyrażeniami miałam wrażenie, że jednak chodzi o inną epokę. I po prostu nie mogłam się wczuć. Miło spędziłam przy niej czas. I to będzie na tyle.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-10-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
pola84
Klimatyczny Kołobrzeg i historia, która udowadnia, że dobre dni jeszcze przed nami, a wszystko, co złe, można przezwyciężyć, zostawiając za sobą. Aletta...
ROMANTYCZNY GDAŃSK PEŁEN MAGICZNYCH CHWIL! Albert, wdowiec i ojciec czterech córek, w tym jednej zamężnej, za prośbą przyjaciela postanawia pomóc mu w...