„Doświadczamy złych, wręcz okrutnych
rzeczy, żeby umieć sobie z nimi radzić. Żeby stawić czoła najgłębiej skrywanym lękom, żeby wiedzieć, jak to jest w żałobie, w
rozpaczy, w strachu, w bólu, w złości. Bo nic nie uczy tak, jak problemy, z którymi
przychodzi nam się mierzyć”.
"Mój Aniele" historia której nie da opisać się słowami. Emocje jakie wywołuje trzeba przeżyć samemu, myślę że najlepiej w zaciszu domowym, aby poczuć je wszystkie każdym skrawkiem siebie i swojej duszy.
Mamy tu doczynienia z jedną historią, a tak naprawdę poznajemy ich dwie, tak jak jest dwoje bohaterów których los nie oszczędzał, jednak każde z nich doświadczyło swoich krzywd w inny sposób. Dwoje ludzi których drogi się skrzyzowały.
Kamil w skutek nieszczęśliwego wypadku stracił ukochanego synka, a którego serduszko uratowało życie innemu dziecku. Mężczyzna zmaga się z żałobą i poczuciem winy, że to on jest odpowiedzialny za ten wypadek.
Aniela natomiast odeszła od męża tyrana, manipulatora i przemocowca, który pozbawił ją praw rodzicielskich, który gra na jej emocjach, nastawiając przy tym ich córkę przeciwko niej.
Ta książka wzbudziła we mnie wszystkie możliwe uczucia i skrajne emocje. Czułam żal, że los bywa tak okrutny i niesprawiedliwy, czułam smutek, współczucie względem Kamila i Anieli, czułam ogromną złość, na żonę Kamila, która swoją hipokryzją wręcz odpychała, a we mnie budziły się takie emocje, których na codzień w sobie nie noszę, wręcz miałam taki niesmak, że kobieta może być tak perfidna. Były mąż Anieli, Rafał reprezentował sobą wszystko co najgorsze, a jego zachowanie sprawiało, chęć zrobienia mu tego, co on sam robił Anieli.
Mimo iż czytając tą książkę miałam świadomość, że to fikcja, to z drugiej strony cały czas kołatały mi się w głowie myśl, że przecież takie rzeczy się zdarzają, codziennie ktoś umiera, codziennie dochodzi do jakiegoś przeszczepu, przemoc psychiczna i fizyczna to też nie jest coś nierealnego, bo przecież jest obecna i dzieje się może nawet teraz, tylko my w tym konkretnym momencie nie jesteśmy tego świadomi.
Wszystko tu było do bólu realne i autentyczne, a Iza Maciejewska wykreowaną przez siebie historią dosłownie "uderza" w czytelnika paletą uczuć, miłości, smutku, strachu, poczucia straty, wyrzutów sumienia ale i dużej dawki empatii, determinacji, że może być lepiej, że jeszcze można być szczęśliwym mimo przeżytych traum. Niezależnie od tego co nas może spotkać, życie trwa dalej. Należy dać sobie czas na przeżycie w odpowiedni sposób swojego smutku tak jak tego potrzebujemy, ale też w pewnym momencie trzeba się podnieść, bo dla każdego, niezależnie od okoliczności kiedyś wyjdzie słońce. Ta książka pokazuje również, jak bardzo w trudnych chwilach ważne jest wsparcie bliskich osób i, że nie należy się od niej odcinać.
Nie wylałam morza łez, ale przecież nie zawsze jest to potrzebne, aby książka nas wzruszyła, poruszyła do głębi, prawda. Mi serce krajało się w wielu momentach, oczy szkliły, czułam góle w gardle, czułam to cierpienie i ten wewnętrzny ból jakiego doświadczyli bohaterowie, więc mogę śmiało powiedzieć, że prsworała mnie emocjonalnie ta historia, a wszystko na co tu się natknęłam wsiąknęło we mnie i wyryło głęboko w pamięci.
Bardzo polecam Wam tą wyjątkową, pełną ogromnej wrażliwości powieść. Mimo iż, nie jest to łatwa w odbiorze historia, to nie bójcie się po nią sięgnąć, bo gwarantuje, że to co przeżyjecie będzie niezapomniane.
Wydawnictwo: Magnolia
Data wydania: 2024-06-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
czytelniczkazpro
Poznaj zapach leśnej namiętności. Karolina Potocka ma osiemnaście lat i poczucie, że została napiętnowana już do końca życia. Pustka, osamotnienie i kompletny...
Dalsze losy bohaterów ekscytującej i porywającej powieści "Wada". Julia i Marek to wyjątkowa para. Ona ma dwukolorowe oczy, wrażliwą duszę i ogromną potrzebę...