Anthony Horowitz to pisarz, który od dawna ma pewną, ściśle ustaloną renomę. Do tej pory obracał się w tematyce bliskiej dziełom Arthura Conan Doyle’a, ściśle powiązanej z Sherlockiem Holmesem i jego arcywrogiem Moriartym.
Tym razem za jego sprawą przenosimy się do miejsca, któremu znacznie bliżej do mistrzyni kryminałów, Agathy Christie. Bo opowieść, którą snuje autor pasuje zarówno do stylu autorki, jak i historii morderstw, o których opowiada. Jednak nie całkiem. W tym wypadku dostajemy historię zamkniętą w historii. Książkę rozpoczyna historia na wskroś współczesna, o kobiecie, Susan Ryeland, pracującej w wydawnictwie, które wydaje prace popularnego pisarza kryminałów, Alana Conwaya. I wydawałoby się, że na tym koniec, do momentu, gdy główna bohaterka, która pracuje jako redaktorka, dostaje maszynopis jego najnowszej książki, i jak nietrudno się domyślić, zaczyna go wnikliwie czytać.
Wraz z nią przenosimy się do niewielkiej miejscowości, Saxby- on -Avon, gdzie zostało dokonane morderstwo, choć na początku nic na to nie wskazuje. U słynnego detektywa pojawia się bowiem młoda kobieta, Joy Sanderling, która próbuje go wciągnąć we własne sprawy, co jej się nie udaje, więc jak niepyszna wraca sama do domu. Słynny detektyw postanawia jednak, w związku ze splotem zdarzeń, zająć się sprawą morderstwa, którego dokonano w rodzinnym miasteczku dziewczyny.
I tak wraz z nim wkraczamy w miejsce, które później ciężko i z wielkim żalem przyjdzie nam opuścić. Słynny detektyw, wraz ze swym asystentem, przechadza się po miasteczku, rozmawiając z wieloma osobami i staje się pośrednim – na skutek opowiedzianych mu przez ludzi historii, i bezpośrednim – na skutek uczestnictwa w wielu z nich, świadkiem zdarzeń, które potem doprowadzą go do rozwiązania zagadki i do wielkiego finału. Jego zwieńczenie rozegra się w jednym z tych miejsc, o których tak lubimy czytać. Ale zanim dojdzie co do czego i dowiemy się, kto jest winny śmierci dziedzica wielkiej fortuny, dziedzica Pay Hall, Magnusa Pye i matki od wieków mieszkającego tam chłopca, Mary Blakiston, dowiemy się, że okrutne zbrodnie i wielkie zagadki występują nie tylko w opowieściach, lecz mogą się zdarzyć także w prawdziwym życiu, o czym Susan przekonała się na własnej skórze, omal nie przypłacając tego życiem. A sama książka, stanowiąca dla niej do tej pory synonim dobrej, kryminalnej rozgrywki, stanie się nagle zarówno dowodem zbrodni, jak i jedyną szansą na jej udowodnienie.
Obie historie, choć to nieprawdopodobne, kończy śmierć ważnej postaci, dosłownie w tym samym momencie – a przynajmniej tak zaplanował to sobie sam autor. Zagadka zbrodni zarówno z maszynopis, jak i ta, dotycząca realnego życia, zostaje w końcu rozwiązana, sprawcy ukarani, a życie…
Życie może się po prostu toczyć dalej. Powiedzenie, że życie zaczyna się dopiero po czterdziestce, ma w tej książce podwójne znacznie, bo jej redaktorka, która ledwo uchodzi z tej przygody z życiem, postanawia je zmienić o 180 stopni i wyjechać z ukochanym do jednego z ciepłych krajów.
Choć, jak się okazuje, nawet tam echa przygody, którą przeżyła, nie chcą jej opuścić.
Zarówno postaci stworzone przez A. Conwaya w maszynopisie, jak i te, pod którymi mógłby bezpośrednio podpisać się autor A. Horowitz, są stworzone w sposób niezwykle precyzyjny i przemyślany. Autorzy spranie żonglują typowymi dla tego gatunku schematami postaci, przez które czytelnicy mogą je z miejsca polubić, lub znienawidzić. Tak dzieje się w przypadku wścibskiej gospodyni, Mary Blakiston, zatrudnionej we dworze. Ale ta sama zasada dotyczy pastora i jego żony, ogrodnika, czy małżeństwa zajmującego się handlem starzyzną. I chyba to jest siłą tej powieści; autorzy, zarówno Alan jak i Anthony, nadają postaciom cechy, które czytelnik sam mógłby im przypisać: gospodyni – wścibska, ogrodnik – samotny dziwak, ksiądz – nudziarz na rowerze, młoda kobieta – radosna i pełna życia, bardzo zorganizowana i szczęśliwie zakochana, pan na włościach – ekscentryczny i zapatrzony w siebie itp. To sprawia, że postaci stają się dla nas prawdziwe, interesują nas ich dalsze losy, trzymamy kciuki, by nie przytrafiło im się nic złego. To jest siłą tej powieści. Naprawdę dobrze zbudowane postaci, zarówno w pierwszej i drugiej opowieści.
Choć i samo miasto, które okazuje się zlepkiem wielu ważnych dla autora miejsc, ma swój urok. Wiekowa rezydencja ze starymi meblami, czy dom księdza graniczący z uroczym lasem Dingle Bell to miejsca, w których czytelnik niemal od razu się zakochuje.
Rozwiązanie obu zagadek poznajemy na końcu książki; pierwszej – za sprawą detektywa Punda, drugą – za sprawą śledztwa podjętego przez Susan z wydawnictwa. Obaj zbrodniarze zostają w końcu ukarani, a dobro zwycięża. Zarówno w powieści, jak i w życiu. I o to chyba najbardziej w tym chodzi, bo jak mówi jeden z bohaterów książki, tego typu powieści czytamy wyłącznie dla samej zagadki. Na pewno nie dla dziwnej, dręczonej fobiami, kobiety, lub skomplikowaną przeszłością detektywa, którego w wielu przypadkach nie da się po prostu polubić.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017-09-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Magpie Murders
Dodał/a opinię:
Eagle Strike to czwarta książka z serii o Aleksie Horowitzu, niezwykłym, młodym agencie pracującym dla brytyjskiego wywiadu. W ramach czwartej odsłony...
Wspaniałe! Szatańsko przemyślne i bardzo zabawne". - Lucy Foley, autorka m.in. Idealnego ślubu, Morderca jest wśród nas. Emerytowana redaktorka Susan...